Miniaturka
Ściemniało się już gdy wracałem tego dnia z biura. Kiedy przechodziłem koło baru "Promyk", wytoczył się z niego mocno zbudowany osobnik i zagrodził mi drogę bełkocząc pogróżki. Wiem, że najlepszą metodą jest w takich razach odwołać się do dobrych stron czyjegoś charakteru, rzekłem więc:- "Zgodzi się pan, że awantury są poniżej godności cywilizowanych ludzi jak pan i ja. Jeżeli czuje pan do mnie jakąś urazę, rozładujmy ten konflikt na przykład poprzez partyjkę szachów."
- "Dobra!", rozpromienił się. "Szach!"
I rąbnął mnie pięścią w brzuch. Odebrało mi oddech. Zgiąłem się w pół.
- "I mat!", wykrzyknął zaraz radośnie, waląc mnie kolanem w nos.
Kiedy odzyskałem świadomość, ulica była pusta. Dokoła panowała ciemność, było mi bardzo zimno. Delikatnie pomacałem swą spuchniętą twarz i zacząłem się z trudem podnosić z ziemi.
Zrozumiałem, że muszę jeszcze sporo popracować nad grą w debiucie.
triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.
cudne
OdpowiedzUsuń