środa, września 14, 2022

Syntetyka i Śladowość

Śmy sobie ostatnio rozmawiali o dystopiach Janusza Zajdla i coś w wikipedycznych informacjach na jego temat mnie uderzyło. Niby zupełny drobiazg, coś bez znaczenia, ale Tygrysizm Stosowany w swojej dydaktycznej-und-wychowawczej części to właśnie przede wszystkim kojarzenie faktów tak odległych, że nikomu spoza naszego elitarnego grona nawet by do głowy nie przyszło doszukiwania się między nimi związku. Zgoda? Generowanie w sobie i inteligentne potem wykorzystywanie hiper-syntetycznego umysłu!

Oczywiście ma to, jak wszystko na tym łez padole, swoją cenę i związane z tym przykrości - Tygrysista Stosowany jest dość mądry (i "tolerancyjny", hłe hłe!), by rozumieć, że nie każdy chce być Kassandrą, choćby nawet i potrafił, a prawie nikt nie potrafi. Jednak skoro już ktoś został dotknięty tą przypadłością, tym przekleństwem (w sensie antycznej tragedii), choćby początkowo w śladowym stopniu, no to Tygrysizm Stosowany pomaga mu te kontrowersyjne talenta rozwijać.

Dlaczego? Po co? Choćby dlatego, że... Masz rację Mądrasiński! Bo taka jest jego natura! A konkretnie? Nie bądź proszę taki w gorącej wodzie kąpany, bo w sielskiej Szwajcarii dostaniesz już za to trzy lata pierdla, ale zaraz ci chłopcze powiem... I tobie też oczywiście, panno Napieska. Nasz wstręt do tzw. "równouprawnienia" nie zawiera szykanowania inteligentnych i sensownych dziewcząt. Tyle chyba wiesz. No to właśnie!

Otóż znalazłem ci ja na niezawodnej Wikipedii - każdy sobie może zaraz sprawdzić! - takie oto informacje na temat Janusza Zajdla. (Wkleję całe akapity i zażółcę to, o co mi chodzi.) Na polskojęzycznej:

Działalność Zajdla stanowiła inspirację dla wielu fantastów młodszych generacji i zrodziła cały nurt fantastyki socjologicznej w Polsce (np. Maciej Parowski, Marek Oramus, Andrzej Krzepkowski). Jego utwory przekładane były na białoruski, bułgarski, czeski, esperanto, fiński, niemiecki, rosyjski, słoweński, węgierski oraz śladowo na angielski. Był działaczem międzynarodowego fandomu science fiction i członkiem World SF.

Na anglojęzycznej zaś:

His works have been translated into Belorussian, Bulgarian, Czech, Esperanto, Finnish, German, Hungarian, Russian and Slovenian.[3] As of August 2015, the only work translated into English is the short story Wyjątkowo trudny teren ("Particularly Difficult Territory") that Zajdel wrote for the English language Tales from the Planet Earth anthology edited by Frederik Pohl and Elizabeth Anne Hull.[3]

 No to teraz tak niecierpliwie wyczekiwana zagwozdka dla Młodych Tygrysistów Stosowanych: dlaczego coś, co dla pospolitego umysłu, a prawdopodobnie także i w zamierzeniu Autora, stanowiło, zapewne nie wyłącznie, ale jednak, miażdżącą krytykę istniejącego wówczas (a wedle niektórych nadal istniejącego, nadal z centrum w tym samym miejscu, i nadal jedynego obecnie) Totalitaryzmu, wydawane było niemal wyłącznie w tak mało liberalnych krajach, jak Białoruś czy Rosja, a po angielsku prawie nic?

Białoruś, Rosja, gdzie przecież wystarczy się rozejrzeć, żeby mieć dystopie Zajdla przed oczyma, jeśli nie gorzej! Gdzie każdy akapit opowiadania Zajdla musi boleśnie przypominać ofiarom tych upiornych reżimów o ich koszmarnym losie! Dziwne, nieprawdaż?

A po angielsku w całe 30 lat po śmierci Autora jedno opowiadanie, specjalnie zresztą napisane dla anglojęzycznego magazynu. Śladowa ilość, jeśli mnie spytać i jeśli ktoś lubi naukowy język! Angielski - międzynarodowe koiné współczesności, a już na pewno dla SF, rynek ogromny, pełen spragnionych wrażeń czytelników...

No i przecież chodzi o kraje, dla których język angielski jest ojczystym, a one przecież zoologicznie nienawidzą wszystkiego, co by w jakikolwiek sposób ograniczało wolność. Stanowią po prostu najoczywistsze przeciwieństwo tego, co Zajdel w swoich koszmarnych wizjach opisuje. A jednak... Gdyby to nie był ten nasz ukochany Wolny Świat (ach!), człek by mógł pomyśleć, że to jakaś (wypluj mi zaraz to słowo!) cenzura... (Przypomina się pośmiertny los naszego Roberta Ardreya!)

No to się teraz zastanówcie nad powyższą kwestią, moje drogie dziatki, a kto chce dostać dodatkowe punkty, niech na piątek napisze krótki esej na temat związków, podobieństw i kassandrycznych proroctw Zajdla w "Limes Inferior" i "Paradyzji". Tak z pięć stron tekstu, pojedyncze odstępy. Dziękuję za uwagę, to by było na tyle.

triarius

P.S. Wychodzimy jak zawsze pojedynczo.

5 komentarzy:

  1. https://www.bitchute.com/video/r4Ej7WnvXvo2/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszy, że wreszcie dostrzegłeś, Triariusie Tygrysiewiczu, iż Ostatnią Nadzieją Zachodu i naszą jest JE Włodzimierz Włodzimierzowicz Putin, a Święta Ruś – Ostatnią Ostoją Wolności.
    Pzdrwm
    Anon1

    OdpowiedzUsuń
  3. Tuszę, że to ironia, ale powiem tak... Jedyną nadzieją? Wprawdzie większej nadziei już nie widzę, bo te %^&* (z przrproszeniem męskich narządów) wezmą nas głodem, ale faktycznie tak się złożyło, że Putek Jakmutamrowicz zwalcza w tej chwili coś tysiące razy gorszego od siebie i Św. Rosji. Takie rzeczy mają się prawo zdarzyć, choć zdarzają się nieczęsto. Czy Putek wie i specjalnie walczy z tym syfem, czyli tysiąca imion NWO, czy też po prostu załatwia jakieś swoje sprawy, o to mniejsza. Nadal nie lubię Lebiediego Aziora, ale eating zee bugs i że "wolna wola to przeszłość", pasuje mi jeszcze o wiele mniej. "Wróg mojego wroga..." Przynajmniej na razie, ale pewien jestem, że na tle Trudziaka, Gejtsa, Szwaba i reszty tej kompanii Putek to dusza człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie zastanawia coś innego. Przecież Zajdel w Polsce to legenda. Dlaczego zatem dotychczas żaden entuzjasta znający jankeski nie przetłumaczył np. Limes na ten język i nie wrzucił do sieci? Na pewno przeczytałby to trochę człowieków. Ale jesteśmy słabi. Bo co, prawa autorskie? A pamiętasz Tygrysie sprawę pozwu jaki złożył brat Wiśniewskiego Serga przeciwko siostrom (wtedy jeszcze braciom) Wachowskim za plagiat? Jakoś się poukładali pewnie dlatego, że siostrzyczki nie chciały efektu Streisand, ale nie zmienia to faktu, że nawet spadkobiercy praw nic nie robią aby wypromować twórczość Zajdla na zachodzi, bo to że nic z tym nie robią instytucje do tego powołane to mnie specjalnie nie dziwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Sam bym to chętnie przetłumaczył, ale podejrzewam szemrane "prawne" sprawy, a nawet gdyby okazały się do pokonania, to nie jest zabawa dla mnie. (Czy jest na sali prawnik? Może się jakoś ułożymy?)

      Że Leberały się przed wywrotowymi treściami pozabezpieczały tak, że żadna cenzura z Mysiej by nie mogła lepiej, to się przekonałem sprawdzając, czy dałoby się wydać Ardreya, np. po naszemu. Marzenie ściętej głowy - tam są takie klauzule w tych "prawach autorskich" (trzymanych przez jakiegoś chyba bękarta Ardreya, szczerego lewaka), że poczekamy z tym do czasów, gdy od pół wieku będzie nas 500 mln. żywiących się zee bugs kelnerów i pedofilnych zabawiaczy tych tam %^&*. A wszystko to absolutnie bez cenzury!

      Zresztą czy Pan T. wieki temu nie odkrył i nie ujawnił, że "wolność słowa" z założenia miała być tylko dla rozkładowych liberalno-bolszewickich prawd, a kiedy z zaskoczeniem przekonali się, że i inne mogłyby z tego korzystać, dostaliśmy naruszenie dóbr (Spengler i Sulla się kłaniają!), mowę nienawiści, podważanie, false news... Itd. itd.

      triarius

      Usuń