środa, czerwca 29, 2011

Drugi tekst z cyklu "Dziewica dla leminga"

Nieprzyzwoitość: xxx (słownie 3) na xxxxxxxxxx możliwych (słownie 10)

* * *

Pewien rolnik zaobserwował, że jego kogut, wybierając się na obchód swego haremu (co czynił kilka razy dziennie, był to bowiem kogut nie byle jaki!), ubiera się zawsze w tym celu w lisią skórę, którą skądsiś wygrzebał i między obchodami chowa w ciemnym kącie kurnika.

Wypytywany na tę okoliczność, kogut stwierdził, cytuję: "Kury dostają dużo większego orgazmu, kiedy mam na sobie tę skórę, a mnie daje to więcej satysfakcji. Głównie chodzi o poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Ale nie tylko to." (Koniec cytatu.)

Na drugi dzień rolnik zabrał jednak kogutowi tę skórę, potrzebował bowiem jakiegoś prezentu dla swojej matki na imieniny. (Piotra i Pawła.) Wyczyścił ją porządnie z kurzu, pierza i czego tam jeszcze, i dał. Kogut z rozpaczy zapiał się wkrótce na śmierć, co z kolei sprawiło, że rolnik także poszedł się zapić - konkretnie do baru "Micwa".

Kiedy wrócił, czekała na niego ogromna micha rosołu. Żona powiedziała mu, że tego rosołu nagotowała na co najmniej tydzień, i to raczej dla głodnej dwunastoosobowej rodziny. "A w ogóle to zabawna historia. Zaraz po twoim wyjściu przyszła do mnie delegacja kur i poprosiła o natychmiastowe przerobienie ich na rosół. Nie mogą bowiem żyć bez swojego lisa."

"Tak? To dość dziwne!", rzekł rolnik, choć język mu się nieco plątał. Żona zaś uzupełniła z tajemniczym i jakby nieco bolesnym, a jednocześnie wniebowziętym uśmiechem: "Najbardziej urocza była ta ta najmłodsza, wiesz, ta co ją kogut poślubił w zeszły piątek. Ta ładna, z dużym biustem."

"I co ona?", spytał rolnik zaciekawiony. "Przyszła do mnie potem, jak już wszystkie wyszły, spuściła oczki i mówi, tak, słuchaj! Że ona by może nie chciała na ten rosół, bo młoda jest i jeszcze niejeden kogut... Wiesz. Ale jak jej koleżanki... Czy siostry może? Tak, powiedziała siostry. Jak jej one, mówi, wytłumaczyły, że już nigdy nie będzie jej żaden lis... To ona też się zgadza." Żona chłopa opowiadała to wszystko wyraźnie poruszona, raz to śmiejąc się, raz popłakując. Oczy jej błyszczały jak nigdy dotąd.

* * *

Jaki z powyższego morał? Zastanówcie się nad tym w domu. Przedyskutujcie tę kwestię z bratem/siostrą. (A jeśli z was naprawdę okropne świnki, to nawet z ojcem/matką.) Potem napiszcie krótkie wypracowanie na ten temat - nie mniej niż 5 stron A4, pojedyncze odstępy, nie mniej niż 25 znaków, nie licząc białego, w wierszu.

* * *

No dobra, spyta ktoś, a co to w ogóle jest? Jaki to ma związek z czymkolwiek, a już szczególnie z kontrrewolucją? Na co odpowiem, że przecież głównym naszym tu tematem jest akurat nie kontrrewolucja (choć oczywiście staramy się o niej nie zapominać), tylko "Dziewica dla leminga oraz szeroko pojęta Dupa i jej rola we Wszechświecie"!

Teraz się nie podoba tekst, z życia wzięty, o kogucie w lisiej skórze i zakochanym w nim haremie, wczoraj zaś - jestem tego niemal stuprocentowo pewien! - kręcił taki nosem, na temat pierwszego tekstu z cyklu, tego wczorajszego, że, cytuję: "Gdzie tu jest w ogóle coś o Dupie? Gdzie tu jest coś konkretnie o Lemingu i Dziewicach?!"

Mógłbym na to odpowiedzieć, cytuję: "A idź'że erotomanie jeden! Że się w ogóle nie wstydzisz!" Po czym bym mu zalecił szwedzką gimnastykę przy otwartym oknie, zimne prysznice, nie przejadać się, co najwyżej sześć godzin snu... Ręce oczywiście obowiązkowo na kołdrze! Prysznice prysznicami, ale alkoholik już zawsze będzie alkoholikiem i najmniejszy choćby łyk Beaujolais Nouveau ściągnie go ponownie w przepaść. Ufamy, oczywiście, ale też wiemy, że "kontrola jest najwyższą formą zaufania", jako rzecze Lenin.

Żeby zaś nie było, że tylko wymagamy i tylko kontrolujemy (mimo, że mamy na to błogosławieństwo Lenina, świeckie w dodatku), chcieliśmy dać takiemu komuś... Erotomanowi, żeby to brutalnie i bez ogródek określić... Podleczonemu, ale zawsze, do końca już na krawędzi... Chcieliśmy mu dać coś na pociechę. I stąd właśnie wzięła się ta powyższa historia.

Nikt nam nie może już teraz zarzucić, że obiecujemy pisać o Dziewicach i Dupach, a piszemy o przedszkolnych samczykach omega, które sobie lękliwie chronią kark przy byle konflikcie (czy o co tam w tym geście chodzi) i ich kształcunych, z dużego miasta matkach-wumlikach. Teraz już nikt nam nie może tego zarzucić, powiadam!

Że nie było jeszcze nic o dziewicach? A skąd wiecie, że ta urocza kurka z dużym biustem, ta co wiecie... Ta, która tyle radości sprawiła swemu kogutowi... Czy może lisowi... I która dodała tamtemu rosołowi więcej słodyczy, niż cała marchewka razem wzięta... (Zaprawdę, powiadam wam!) Więc skąd niby wiecie, że ona nie była dziewicą? Przed nocą poślubną znaczy? Ja właśnie mówię, że z całą pewnością BYŁA i że nie macie prawa rzucać oskarżeń!

Lemingi mamy tu, na tym blogu, często, i jeszcze, z Bożym przyzwoleniem, często będziemy ich mieli. Zresztą żaden erotoman (a kto nam się tu w końcu wykłóca, że spytam?) nie będzie się pieniaczył o Leminga. Co innego o Dupę i Dziewice, prawda? No to teraz w naszym cyklu była już Dziewica, na razie jedna, ale to też nie byle co. No i była Dupa, a nawet cały ich Harem.

A więc spokój! I grzecznie czekać na następny odcinek cyklu! Nie zapominając jednak o wypracowaniu na temat morału całej tej... Bajki? No nie, nie bajki, skoro to była sama i czysta Prawda - a nawet coś od Prawdy o wiele prawdziwszego. Więc spokój, do wyra i spać! Tylko pamiętać - ręce na kołderce!

triarius
---------------------------------------------------
Czy odstawiłeś już leminga od piersi?

6 komentarzy:

  1. Coś mi się nie chce wierzyć z tym kogutem. ;)

    Co prawda nie potrafię sobie wyobrazić symbiozy haremu.
    No, ale...nie ważne.

    A notka cudna.

    OdpowiedzUsuń
  2. @ Iwona Jarecka

    Jak Ci się nie chce wierzyć? Że znalazł gdzieś całkiem dobrą lisią skórę? No powiedz!

    Co do haremu, to chyba po prostu brakuje Ci doświadczenia. Wczuj się w to, zasmakuj słodyczy... Czy nie byłoby cudnie, gdyby zamiast tego kastrowanego eunuszeństwa, wszędzie wokół kłęciły się nastojaszczije samcy i... Miały sobie haremy - szczęśliwe, krótko przy pyszczkach trzymane, dopieszczone... Płodne też.

    Czyż nie?

    Rozwiń proszę swoje myśli, bo i tak tylko Ty nie boisz się szeroko pojętej Dupy, więc z kim mam dysku-że-spytam-tować?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry wywód o tym, że człowiek to naga małpa, która postanowiła poudawać wilka czy innego lwa, ale przyszli kosmici nadzorujący rozwój rodowy gatunków na Ziemi i zarządzili totalne zeunuszenie ludzkich samców. Daeniken i Zajdel już dawno dowodzili, że wierchuszka totalitarystów to ufoki, mniej więcej tak samo jak w mrowisku część "mrówek" to w rzeczywistości różne świerszczyki, karaluszki, żuczki czy inne gąsienice motylków, udające tylko mróweczki, żeby móc je spokojnie zjadać i zabierać ich krwawicę.

    OdpowiedzUsuń
  4. A propos zabijania i cięcia ludzi na części: zaczął się sezon polowań dla łowców skór i mafii przeszczepowej - lato, upał, ludzie rozebrani, łatwo można ocenić ich anatomię, a i nagłe zniknięcie rodzina zgłasza później tłumacząc sobie, że córeczka czy mężuś pewnie wyskoczyli na balety odpocząć od współmałżonka. Więcej o naszych, rodzimych "kanibalach" tutaj:
    http://www.dzienniklodzki.pl/magazyn/414909,lodzkie-porwania-dla-narzadow-to-nie-legenda,id,t.html?cookie=1

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Anonimowy

    Po prawdzie, to nie wiedziałem, że tak jest z żuczkami, ale ciekawe i, z ich pkt. widzenia, niegłupie.

    Co do Zajdla, to b. mi zaimponował ostatnio swoją futurologią na temat kart kredytowych, co ją opisał w "Limes Inferior". To jedyne jego czytałem i całkiem niedawno. Jako wielka literatura to może nie całkiem mnie ruszyło, ale system był przepiękny i cudnie dopracowany przez autora.

    A że to wszystko jest celowo w stronę wielkiego mrowiska (gdzie żuczki, pasikoniki i Biedrońki), to wydaje się już całkiem oczywiste.

    Ardrey, obawiam się, zbytnim optymistą, gdy sądzi, że człeka nie da się przerobić na źwierzę hodowlane. Człeka nie, ale leminga na pewno, a jedno daje się drugim, niestety, zastąpić.

    No, chyba że...

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Anonimowy

    Nie-sa-mo-wi-te!

    "Republika bananowa" to dla tego kraju przesadny komplement.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń