Naprawdę nie jestem w stanie wkleić tu tych wszystkich bardziej konkretnych, popartych wynikami badań i opiniami naukowych autorytetów, fragmentów dzieła Roberta Ardreya, więc zadowalam się tłumaczeniem i wklepywaniem co pewien czas jego wniosków na różne istotne tematy. Także zresztą nie w całości. To naprawdę jest bez porównania bardziej konkretne i każdy może sobie zresztą sam to sprawdzić, wystarczy kliknąć tutaj i znać nieco angielski. Jeśli zaś chcecie całości po polsku, to zróbcie ściepę i Wam chętnie przetłumaczę. Za darmo takich dużych robót wykonywać nie mogę, bo pańszczyźniani dawno pouciekali i powstępowali do PZPR, potem do SLD, sami wiecie...
W każdym razie tutaj macie kolejny fragmencik z "Umowy społecznej" Ardreya, czyli jego książki "Social Contract".
(...) u wyższych zwierząt, łącznie z człowiekiem, istnieją podstawowe, wrodzone potrzeby dotyczące trzech spraw, które muszą zostać zaspokojone: tożsamości, stymulacji i bezpieczeństwa. Opisałem je w kategoriach ich przeciwieństw: anonimowości, nudy i niepokoju. Różnią się one pod względem hierarchii, jako że potrzeba bezpieczeństwa u samicy w całkiem oczywisty sposób musi być wyższa, niż u samca. Uzdolnienia i doświadczenia każdej jednostki także muszą dyktować różną wagę tej czy innej potrzeby.
W zaskakującym jednak stopniu bezpieczeństwo znajduje się najniżej spośród naszych potrzeb, a w im większym stopniu je osiągamy, tym chętniej poświęcamy je dla uzyskania stymulacji. Dopóki żyjemy w warunkach materialnego niedostatku, pozostajemy w najgłębszym przekonaniu, że bezpieczeństwo jest bez porównania najważniejsze, z czego nawiasem wynikł niejeden błąd filozofii społecznej. Kiedy jednak choćby minimalny dobrobyt zastąpi niedostatki ubóstwa, poczucie bezpieczeństw ustąpi miejsca nudzie, co nie jest rzeczą korzystną.
Równie zaskakująca, co niska pozycja bezpieczeństwa w tej hierarchii potrzeb, jest wysoka pozycja potrzeby tożsamości. Wiedzieć kim jesteś, uzyskać tożsamość w oczach twych społecznych partnerów, poczucie spełnienia tej wyjątkowości, która w istocie była przecież twym przywilejem, gdy byłeś jeszcze tylko zapłodnionym jajem. Twierdzę, że to właśnie jest ostatecznym motywem. Ilu znasz ludzi, którzy mając do wyboru sławę czy fortunę, nie wybraliby sławy?
Tylko, kiedy napotykamy i godzimy się z tą ostateczną frustracją, jaką jest anonimowość, schodzimy w dół po stopniach naszych podstawowych potrzeb, poszukując po prostu stymulacji, tak samo, jak wchodzimy po nich wyżej wtedy, gdy, mając zaspokojoną potrzebę bezpieczeństwa, napotykamy nudę.
[...]
Ten sam burzliwy rozwój produkcji, który dziś obiecuje zmniejszenie roli niepokoju o sprawy materialne wśród wszystkiego, czym się człowiek niepokoi, ignorował albo tłumił inne wrodzone potrzeby jednostki.
Jednak nie wiemy, co czynimy. Żadna dzisiejsza katastrofa nie może się mierzyć z bankructwem ludzkiego rozsądku w jego konfrontacji z ludzkim życiem. Elżbietański teatr, niemal pięćset lat temu, oferował głębszy wgląd w ludzką naturę.
W osłupieniu oglądamy rozprzestrzenianie się przemocy na tym, co niegdyś było spokojnymi ulicami. Z lękiem obserwujemy wzrost przestępczości, nie mający w Ameryce precedensu, winiąc zań nasz problem rasowy i ignorując fakt, że tak samo przestępczość rośnie w krajach, gdzie rasa nie stanowi problemu. Albo też winimy biedę, zapominając o tym, że kiedy była ona powszechna, poziom przestępczości był całkiem znośny.
Z przekonaniem staramy się znaleźć wytłumaczenie buntu młodzieży, albo uroki które dla wielu ma alkoholizm, środki halucynogenne, pornografia. Te wytłumaczenia rozsypują się w pył przy byle dotknięciu. Dlaczego jednak tak proste wyjaśnienie wymyka się naszej inteligencji?
Głodna psychika zastąpiła głodny brzuch.
triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.
Super! Maslow mógłby Robertowi buty szorować.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa! (Mam nadzieję, że nie myślałeś o Biedroniu. ;-)
UsuńNo i dlatego go ta skurwielska banda totalnie z obiegu idei wykluczyła! (Za to mamy "tzw. Państwo Islamskie", które przecie jest IDEĄ, a idei, jak uczą liberalni mędrcowie, NIE DA SIĘ POKONAĆ MIECZEM. Ciekawe idą czasy!)
A bajdyłej - rozumie ktoś, dlaczego uważam Junior Eurovision za obrzydliwość? Dla ułatwienia dodam, że dla mnie to taki japoński Idol (całkiem nie to, co ten zachodni) bez happy endu. Plus masa jeszcze innych wad.
Całuję czule