Czytam w całej sieci, że dokonał się właśnie "zamach stanu". No i
nie mogę uwierzyć w naiwność tych, rzekomo bystrych, komentatorów. I ich
spóźniony, o dobrych kilka co najmniej lat, refleks.
Żeby mógł być "zamach stanu" - musi przecież być jakiś "stan" - prawda? To tutaj to nie jest żaden "zamach stanu". To co najwyżej...
Żeby mógł być "zamach stanu" - musi przecież być jakiś "stan" - prawda? To tutaj to nie jest żaden "zamach stanu". To co najwyżej...
ZAMACH BANTUSTANU
I tego się trzymajmy!
triarius
P.S. Wyjaśnienie dla absolwentów szkół w III RP i podobnych przypadków. Coup d'état, co niezbyt zgrabnie przetłumaczono na "zamach stanu", to dosłownie "zamach na państwo". Jeszcze dosłowniej "uderzenie w państwo". l'Etat to państwo, po francusku. No i tego państwa tutaj od lat już nie ma. Nie potrzeba żadnego tuskowego ministra, żeby o tym wiedzieć. Sprawdźcie sobie choćby na moim blogasku, że to pisalem od dawna. I o bantustanie też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz