My tu hejt hejt, a jeśli ktoś nie hejt hejt, to my go hejt. (I, proszę państwa, to nie będzie żaden hejt.)
triarius
P.S. Odpowiedziałbym Amalrykowi na jego nabrzmiały wiedzą i inteligęcją komęt pod niedawnym "Dys end det", ale boję się tych komętów na bloggerze jak samego Belzebuba. Inni chyba też się boją komętać, i tak właśnie, w cwany i mało widoczny sposób, nasi Ukochani, po Ardreyu, załatwiają kolejną genialną, naprawdę prawicową i budzącą cień nadziei inicjatywę... :-(
Nic mi jeszcze nie nabrzmiało! Bać się czegoś w tem wszechogarniającym syfie? A niby czego, śmierci? Tu prawie wszystko nie tylko, że cuchnie trupim odorem to jeszcze, jak trafnie zauważył Davila , rodzi się martwe!
OdpowiedzUsuń