niedziela, września 11, 2022

Paradyzja 2022

Myślałem ostatnio... I chyba trudno mi się zbytnio dziwić, wobec tego, co się dookoła dzieje.. O świecie przedstawionym w znanym opowiadaniu SF Janusza Zajdla "Limes Inferior", które w swej groteskowej upiorności, z tymi punktami na wszystko i za wszystko, dodatnimi i ujemnymi, z kastową organizacją społeczeństwa itd. - może się dziś wydać niemal prorocze.

Bardzo rzadko w tym późnym wieku czytam fikcję, ale naszła mnie ochota obejrzenia sobie luźno innych dystopii wylęgłych w umysłach autorów SF, i czemuż by nie, samego Zajdla. Trudno mnie na razie uznać za znawcę tego typu literatury, ale wydaje mi się, że co najmniej potencjalnie jest to duża rzecz, no i oczywiście na czasie. 

Wiele lat temu czytałem ci ja na przykład takie coś... Choć fakt, że to nie było specjalnie "naukowe", ale "1984" na przykład też przecież nie jest. Dystopia jednak na pewno i bliski futuryzm. No i tam baby, bezpitule znaczy, chodziły z przyprawionymi brodami, nastrzykane testosteronem, klęły, żłopały piwsko i (excusez le mot) pierdziały... Ale to jeszcze nic, bo najweselsze w tym było, że z upodobaniem (excusez le mot) jechały przyprawionymi (excusez le mot) kutasami facetów w (excusez le mot) dupę.

Na ogół dla przyjemności, ale także za karę, np. policjantki za zbyt mało kobiece zachowanie - tych facetów znaczy. Mimo obowiązkowej hormonalnej terapii. Na przykład za mało kręcenia tyłeczkiem. Niestety nie pamiętam tytułu ani autora (może ktoś to czytał i mi powie?), ale rzecz robi wrażenie, ładnie ekstrapolując drogę od "kobieta też ma duszę" (żartuje, bo co do tego nie mam oczywiście wątpiów, ale już nad prawem głosu mógłbym podyskutować) do... Tego co dzisiaj

Trochę to dla mnie smutne, że - niczym autorzy osiemnastowiecznych powieści gotyckich - twórcy tych profetycznych dystopii przeważnie starają się usilnie o happy end. Albo bohater znajduje bratnią duszę, np.w pielęgniarce służbowo dojącej go za prostatę dla spermy (jak w tej historii o brodatych bezpitulach), albo Lud jednak okazuje się nie aż tak głupi, cichcem kocha wolność i w końcu cały (excusez le mot) syf obala, co okazuje się zaskakująco łatwe... 

Dream on! Psuje mi to efekt, nastój und konsekwencję. Wolałbym czystą dystopię, jak w "1984" Orwella, na przykład, choć oczywiście rozumiem komercyjne względy. Prol pragnie happy endu i uwielbia być kołysany do snu, a nie żeby... (A co mówi Spengler o optymiźmie? Ktoś wie? Mądrasiński?)

Dla mnie ten dość tandetny i na siłę tandetny optymizm, te happy endy znaczy, to coś jak zakończenie "Krakowiaków i Górali", gdzie okazuje się, że to student maszyną elektrostatyczną na korbę te wszystkie straśne zjawiska... Wolę prawdziwe demony i wcale nie zawsze doszukiwałbym się tam - jak wielu na tych naszych bitchutach - satanistyczno-globalistycznej propagandy, czy tajnych iluminackich znaków

Sztuka w końcu czymś musi się żywić, a ja zdecydowanie wolę wampiry i potępieńców od przodowników pracy czy dzielnych detektywów! (Na lekką na odmianę nutę dodam, że Kurak trochę mi podpadł swoją prostacką pogardą dla filmów grozy, choć oczywiście nie aż tak, jak brzydkim się wyrażaniem o cukrze trzcinowym, który jest akurat jedynym, który ja w ogóle raczę.)

No dobra, powie ktoś, ale przyszli doktoranci będą chcieli wiedzieć dlaczego Pan T. o tym akurat w tej chwili, spośród milionów tematów, które jego poradlona kora za poradlonym czołem... Uprzejmie odpowiadam. Wczoraj wpadłem ci ja na pomysł, by pościągać z sieci inne opowiadania Zajdla i zapoznać się z innymi jego dystopiami. No i zacząłem ci ja czytać "Paradyzję". Niezła wizja, oczywiście, mimo swej upiorności trochę zbyt naszpikowana optymistycznymi rodzynkami, ale nieźle trafiona, czyli jak się człek rozejrzy, to rozpozna. Na razie zresztą przeczytałem jakąś połowę, więc wszystko przede mną - na dobre i złe!

W każdym razie w chwilę przed zasiądnięciem do tego tu tekstu... wpisu... whatever... Naszła mnie myśl, którą można by nawet uznać za bonmota. I ją właśnie wykorzystam teraz jako pointę... płętę... whatever. Oto i:

Uznana opinia o znanej książce Custine'a jest taka, że to niezbyt trafne przedstawienie carskiej Rosji przez, jakby nie było, naocznego świadka, stało się znakomitym obrazem Sowietów w sto lat po śmierci autora. Sytuacja z "Paradyzją" widzi mi się zabawnie analogiczna: dystopia niewątpliwie mająca być miażdżącą krytyką Sowieckiego Komunizmu, stała się naprawdę celna i przenikliwa dopiero jako opis stanu zachodniej "Liberalnej Demokracji" po zrzuceniu przez nią w końcu, w latach dwudziestych XXI w., załganej człowiekolubnej maski, i jako opis tego, co te ^&*(# jeszcze ludziom szykują.

triarius

P.S. Doczytałem ci ja do końca i widzę, że u Zajdla, jak się okazuje, łatwych happyendów nie bywa. Brawo!

czwartek, września 08, 2022

Coś dla Jaszczura - Neokonserwatyzm i Wolny Świat

Nie moje, po anielsku, ale bardzo istotne! Kto jest w stanie zrozumieć, niech się wsłucha i przymyśli! Inni dobrze zrobią, jeśli poproszą kogoś umiejącego spuszczać wodę i wiązać buty... Och, przepraszam! Rozumiejącego tę współczesną lingua fraca. Sam widzę, że byłem w tej akurat sprawie - nie w sprawie angielskiego of course, ino Neoconów - głupi i nieświadomy, choć przecież łeb mam jak baniak i całe życie się polityką i historią zajmowałem.

Kwestia tzw. Neokonserwatystów, czyli Neoconów (czy jak chce K*win "Neokoni") to jedna z absolutnie najważniejszych dzisiaj spraw, a do tego może najbardziej załgana i najmniej rozumiana. Dopiero ta obecna wojna - wiecie chyba jaka - i to, co się wokół niej dzieje, otworzyła mi oczy. ("Pandemia", Ottawa i Eliksir Nieśmiertelności stanowiły przygotowanie, zapewne niezbędne.)

No to teraz posłuchajcie, jak to zgraja żydowskich TROCKISTÓW z dnia na dzień przeistoczyła się w wojujących Konserwatystów i z zapałem tworzy ten swój wymarzony "konserwatywny" świat na całym globie... "Rusza z posad bryłę" powie ktoś zły i głupi, ale to przecież nie to - oni się tylko starają, by Wolny Świat opanował najpierw Układ Słoneczny, a potem wszystkie galaktyki. Ach! Jakże im można by nie kibicować, prawda?



t

riarius

P.S. 1 Nie wiem wszystkiego, nie mogę się podpisać pod wszystkim, co mówią w tym videju (np. nie wiem, czy Bin Laden naprawdę był neokońskim agentem, a 9/11 to ściema, nawet raczej w to wątpię), ale geneza Neokonserwatyzmu jest właśnie taka i to cholernie wiele z wydarzeń ostatnich dekad wyjaśnia. Jak tu choćby tu widać, ich wpływy są ogromne. A my to łykali jak głodne pelikany, bowiem życie w prlu wdrukowało nam przekonanie, że USA to samo dobro, bo tam po trzy samochody na rodzinę, a z kranów leci Coca-Cola - Napój Bogów.

P.S. 2 Dla równowagi (skoro już pokazaliście, że rozumiecie angielski) bardzo sensownie i bardzo sceptycznie o spiskowej teorii na temat 9/11 (to o kowidzie już do mnie o wiele mniej trafia): https://www.bitchute.com/video/G1m2ROmlOkk/?list=subscriptions

P.S. 3 SEE THIS:  https://www.bitchute.com/video/qkvarI7AXnIW/?list=subscriptions

poniedziałek, września 05, 2022

O starszym bracie

Ukochany mit wszystkich eunuchowatych naiwniaków - czyli "zwycięstwo bez użycia przemocy" - sprawdza się tylko wtedy, gdy do konfliktu włączy się STARSZY BRAT jednej ze stron. (Wtedy ta strona oczywiście wygrywa, o ile druga nie ma odpowiedniego brata).

Jeśli ktoś uważa inaczej, to może by mi łaskawie podał jeden przykład z Historii na "zwycięstwo bez użycia przemocy" (ach!) i bez Starszego Brata. Zresztą wyjaśnijmy. Ukłon w stronę co mniej lotnych, proszę... Przemoc czy GROŻBA PRZEMOCY to w tym przypadku to samo. I to jest raz! A druga sprawa to taka, że Zwycięstwo samo w sobie oznacza, że Przeciwnik Przegrywa, czyli traci coś, na czym mu zależy. Już samo to, że go tego czegoś pozbawiamy, stanowi pewną, filozoficznie może wyrafinowaną, ale całkiem realnie dotkliwą, Przemoc!

No a jeśli Przeciwnikowi na zwycięstwie naprawę zależy, to zastosuje taką już wulgarną Przemoc (którą nawet nasz Kastrowany Debil jako Przemoc rozpozna), a wtedy my z konieczności... Nie, fakt - modlitwa, czyste uszy i wiara w bajki dla grzecznych a przygłupich przedszkolaków to Uniwersalna Gwarancja Sukcesu! (Just kidding!)

Nie ma istotnej różnicy, czy damy komuś w nos i zabierzemy mu słodkie pierniczki, czy też zmusimy go do grania z nami o nie w warcaby, wiedząc że w warcabach jesteśmy gigant, a on nie, i grożąc mu naszym Starszym Bratem, a jeśliby nie poddał się potem wyrokowi warcabnicy, To od czego nasz Starszy Brat?! No - gdzie tu jakaś istotna różnica? Czym się istotnie różni powiedzmy danie komuś pałą w łeb od razu, od zabrania mu z konta całej forsy na żarcie, że spytam? Co zresztą może się udać - mówię o tym drugim - tylko dzięki temu, że mamy (oni mają znaczy) Starszego i Stosownie Brutalnego Brata.  N'est-ce pas?


triarius

P.S. Kłócicie się jeszcze? Że niby Pierwsi Chrześcijanie? A kimże w tym kontekście był wszechpotężny Bóg, jeśli nie Starszym Bratem właśnie? O tym mówimy? No to zaraz wpuszczamy głodne lwy i zobaczymy ile z tej waszej wiary, ludzie, zostanie!

piątek, września 02, 2022

Przepraszam!

Właśnie się dowiedziałem, że znajomej grożą eksmisją z WŁASNOŚCIOWEGO mieszkania, bo ma 3,5 tys. zaległości czynszu. (Emerytka z dobrym wykształceniem, wciąż dodatkowo dorabiająca jako lektor na niezłej, starej wyższej uczelni w dużym mieście, fakt że niedawno szarpnęła się na rozklekotany samochód.) 

Sytuacji w tenkraju dokładnie nie śledzę, bo gazet nie czytam, telewizji nie oglądam - góra Kurak jako "kontakt z codziennością" na tym przeklętym od Boga spłachciu ziemi - ale z tego, co wiem o obecnej sytuacji na świecie, dobrze tu być nie może. (Co na tym świecie, pytacie? A na przykład to, że 20% gospodarstw domowych w US ma niezapłacony prąd; 2/3 pubów w UK kończy działalność z powodu kosztów energii, niektóre kilkusetletnie; inflacja; planowane zwolnienia; przerwy w dostawach prądu; brak wody w stanie Missouri itd. itd.)

Tak mi właśnie przyszło do głowy, że albo wkrótce będziemy mieli w tenkraju parę milionów ukraińskich bezdomnych-łamane-przez-żebraków, albo Nasza Umiłowana i Jakże Patriotyczna Wadza znowu spręży się i nie pozwoli na takie horrendum...

Czyli ludność tubylcza będzie bezdomna (ew. brak wody czy prądu także to załatwi, nie tylko eksmisja, jak i np. kowidowe mandaty po 30 tys.), bo tak stanowią Niezłomne Prawa Rynkowej Gospodarki, a Nasi Umiłowani Goście będą sobie mieszkać. Jeśli w ogóle za coś zapłacą, to raczej z naszej kieszeni, zresztą któż byłby aż tak wulgarny, by jednym głosem z onucami Putina domagać się od naszych drogich gości zapłaty?! Co oczywiście ma swój głęboki sens i takąż logikę, bo po co niby te opróżnione z tubylczych pasożytów mieszkania miałyby stać bezużytecznie?

Mógłbym ten temat rozwijać i rozwijać (mógłbym też, zamiast biężączki, napisać coś głębokiego, ale po co, skoro wystarcza wam Świetlik i schyłkowy Wolski, a nawet za tym, co go wywalili za kowidowy obiektywizm, już przecież nie tęsknicie), ale tylko na koniec powiem: PRZEPRASZAM, że przez większą część życia zwalczałem PRL i inną "komunę" - i tyko po to żeby ściągnąć na nas wszystkich coś BEZ PORÓWNANIA GORSZEGO, jak to co teraz mamy. A to przecież jeszcze wcale nie koniec, bo ich kreatywność, ich troska o przyszłe pokolenia korników i temuż podobnych stworzeń, ich np. radość przy zabawach skalpelem itd. itp., nie znają praktycznie granic. No a wycie głodnych i zmarzniętych proli z pewnością musi w ich uszach brzmieć jak druga "Oda do radości". (Niektórym się bowiem ten muzyczny szajs podoba.)

Naprawdę mi wstyd, żal, czuję się pieprzonym idiotą! "Komuna" miała oczywiście swoje wady - bo i cóż na tym padole łez ich nie ma? - zresztą gdyby nie ona i to moje "zwalczanie" na dodatek, na pewno byłbym dzisiaj pan całą gębą, a nie... Ale ile np. ta "komuna" mimo wszystko odbudowała! (No dobra - nie "komuna", tylko Polacy. Ale co najmniej pozwoliła.) Podczas gdy ta obecna najgorsza władza w tenkraju od czasów Hansa Franka załatwiła Polskę na amen i bez ratunku (co by różni patologiczno-zawodowi optymiści, jak Kurak, nie bredzili). Ech!)

Że Polska nie była wtedy wolna? Tak wolna jak przez 20 lat przed wojną, czy w XVI w.? Fakt, nie była, ale teraz przecież nie jest ani o włos bardziej wolna. Komuś się może wydawać, że jest inaczej, bo wtedy furmanki, a teraz internet. Co, nawet jeśli kogoś ten Postęp zachwyca, nijak nie jest żadną zasługą jakiejkolwiek waadzy w tenkraju, obecnej czy przeszłej. Jednak przypomnę: Politpoprawności i obowiązku bicia czołem przed LGBTXYZ w PRL nie było. Ja na przykład jakoś w kierunku Moskwy nigdy się nie kłaniałem, a przeżyłem. Niech ktoś spróbuje teraz skończyć porządne studia nie kochając Unii, czy powiedzmy wiadomej nacji - ale tak, żeby to było widać!

Fakt, wtedy np. mieliśmy PZPR - faktycznie trudno było te ich plena i zjazdy kochać - za to "w wolnej Polsce" podzieliło się to na Partię Niemiecką i Partię Żydowską. (Natolin i Puławy się kłaniają, ale jakby w jeszcze gorszej. wersji.) Obie w każdym razie antypolskie. (Partia Rosyjska na samym początku, fakt, istniała i na pewno też miała swoje winy, ale szybko się przewerbowali pod tych dwóch obecnych panów i dopiero wtedy Polacy naprawdę zaczęli brać w kość! Pamięta ktoś Balcerowicza?) Co za radość! Co za wolność wyboru! Plus krzykliwy plankton bez żadnego realnego znaczenia dla ogłupiania naiwnych. Wielka mi różnica! Coś za coś i ja osobiście wolałbym jednak furmanki - nawet bez "W tyle wizji" i Zenka Martyniuka.

I nic mnie nie obchodzi, ani to, że w całym "wolnym świecie" (posikałem się ze śmiechu!) mamy dziś to samo, ani to, że ta %^&* waadza ma wciąż mordę pełną patriotyzmu i innych istotnych wartości. "Po czynach poznacie je", a te, co najmniej od czasu miłościwego nastania nam Morawieckiego, są jednoznacznie odstręczające i podłe. Nawet dodrukowywanie pieniędzy, by sobie kupić głosy głodnych emerytów, nie jest działalnością naprawdę patriotyczną. A dopóki choć jeden Polak głoduje czy jest (bez własnej chęci) bezdomny, waadza nie ma prawa wydać grosza na obcego - proste? Żeby już tylko dzisiaj o pieniądzach, głodzie i bezdomności, bo to bynajmniej nie wszystkie przewiny tej %^&* globalistycznej, antypolskiej bandy.

triarius

P.S. I żeby nie było... Znam co najmniej jedną  bardzo sympatyczną, bystrą i ciężko fizycznie pracującą Ukrainkę, tyle że ona należy do tej wcześniejszej zarobkowej imigracji, o którą nie mam pretensji. Skoro się lokalną młódź najpierw wysłało na idiotyczne "studia", a potem na zmywak, to nie ma rady!

(Może i tu nie wszystko jest aż fajne, ale porównania z tą "wojenną" nie ma.) Mój stosunek do Ukrainy jako takiej jest chłodny, rodzinne powody, by ich ew. nie kochać mam dość poważne... W drugą stronę też parę rzeczy by się znalazło (np. doktorat o moim pradziadku, parę lat temu obroniony przez b. sensownego Ukraińca, w znacznej mierze na podst. wywiadu z moją matką i naszych rodzinnych dokumentów), ale tu nie chodzi o jakieś moje hurtowe nienawiści, tylko o to, że tamten kraj jest jeszcze mniej wolny i o wiele mniej super, niż nieszczęsna Polska, stanowiąc w istocie jaskinię różnych szemranych Obam, Bidenów, Sorosów, Szwabów i Clintonów... Sapienti sat!

niedziela, sierpnia 28, 2022

Happy XMas Everybody!

Trochę może wcześnie, ale tak was ludzie kocham, że oto macie śliczną piosneczkę na zbliżające się (powoli) XMas. Zresztą w zimie może wam już być za chłodno, żebyście mieli ochotę na piosneczki. Enjoy!



 


No to może jeszcze drobny bonusik: samojezdne krematoria w Chinach. Te cholerne zmiany klimatyczne! Prawda? Choć może to raczej sprośny Putin?


 

triarius

Podsumujmy w niewielu zdaniach...

... (o ile Bóg na taką zwięzłość pozwoli) to, co mamy do powiedzenia o ¨powszechnym dostępie". Pisaliśmy już o tym kilka razy, były tam całkiem istotne argumenta, było to nawet czytanie i komentowane, ale w sumie samą esencję dałoby się wyrazić w kilku punktach... Więc zróbmy to!

1. Jeśli władza i system polityczny są dobre, to ilość pistoletów na głowę ludności i przepisy dotyczące "dostępu" nie są sprawą polityczną i dla polityki nie mają istotnego znaczenia.

2. Jeśli władza jest zła, obca, opresyjna itd., to dopraszanie się od niej "powszechnego dostępu", który miałby rzekomo istotnie ułatwić jej obalenie, czy choćby utemperowanie, widzi mi się co najmniej dziecinnym. Taką władzę należy po prostu szybko zmienić na dobrą (a w każdym razie lepszą) - i to jest jedyne rozwiązanie, a nie mokre prawicze sny o zabijaniu jednym palcem! (Czyli istotna część programu "Libertarianizm, czyli Anarchizm Dla Głupich Gojów", jeśli mnie spytać.)

3. Pistolety i żadna inna tego typu broń w rękach cywilów, szczególnie takich bez porządnego wojskowego przeszkolenia, nie są w stanie obalić dzisiejszej władzy państwowej - tym bardziej, jeśli jest zła, czyli (dzisiaj) mniej lub bardziej totalitarna. Potrzebna by była masa innych czynników, a co najmniej na początku wojsko. Maniackie gadki o "dostępie" tylko zaciemniają całą sprawę.

4. Tak - historia uczy, że każdy system polityczny, każda władza, każda elita, prędzej czy później się zdegeneruje (o ile wcześniej nie upadnie skutkiem ataku z zewnątrz), tyle że z nie ma to żadnego bezpośredniego związku z ilością broni palnej w cywilnym posiadaniu.

5. W dobrze rządzonym i urządzonym państwie obywatel nie potrzebuje broni palnej na przestępców, w źle - przestępcy bez trudu sobie poradzą i tak.

6. Różne tak sportowe, wychowawcze, męskościowe (słowo wymyśliłem!) aspekty? Zgoda, tyle że: a. nie każda broń musi być palna i odtylcowa; b. co z umiejętnością walki bez broni, a w każdym razie bez broni palnej? To o wiele mocniej wpływa na męskość!

7. Co powiedziawszy, stwierdzam z całym naciskiem, że dzisiaj w takim US of A - gdzie władza jest koszmarna, a "dostęp" od stuleci jednak istnieje, i to "aż" w Konstytucji - należy się go trzymać rękami i nogami! (Mimo, że to, jak wszystko na tym łez padole, ma to także swoje negatywne strony. I mimo tego, że, jak widać, koszmarności władzy nijak przez te stulecia nie zapobiegło.) Jednak ten "dostęp" lekko zwiększa szansę na zmianę i poprawę, a w pakiecie z ew. rozbrojeniem obywateli idą takie sprawy, że włos na plecach się jeży na samą myśl.

triarius

 P.S. Czytać Ardreya do qrwy nędzy!

czwartek, sierpnia 25, 2022

Jak to z Socjalizmem było?

Przypomnijcie mi proszę, dobrzy ludzie, jak to było z tym Socjalizmem? Kisielewski jakiś to był i stwierdził, a wszyscy radośnie od dziesięcioleci powtarzają. Że "Brawurowo zwalcza problemy, które bez niego nigdy by nie powstały"? Dzięki, o to mi właśnie chodziło! Tyko że od razu narzuca się pytanie: co w takim razie mamy teraz? Ten cały (excusez le mot) syf wokół nas i stale pęczniejący - to też "Socjalizm"?! Czy może raczej Liberalizm, w swej dojrzałej, czysto już bolszewickiej fazie? (Czyż Boski Gómez nie uczy, że: "Liberalny burżuj to starszy brat bolszewika"?)

Brak gazu? Przyczyną sprośny Putin, tak? Węgla? To samo? Inflacja? Nie, jasne, już potrafię zgadnąć, bo tu mamy stały wzór. Nawet nazwę sobie całkiem nową i jakżesz adekwatną wymyślili! ("Putinflacja", dla żyjących w lesie, więc nieuświadomionych.) Ale przecież Nasi Umiłowani Przywódcy od tego są, za to im płacimy i ich psim obowiązkiem było zawsze dbać o to, by NIKT - Putin czy Mr. Hyde, nieważne! - nie zdołał zmącić naszego szczęścia! Naszych obfitych emerytur na Karaibach. W leżaku, na złocistej plaży, w cieniu palmy, popijając kokosowe mleko ze stopą na śniadej piersi... Także naszego dostępu do gazu, prądu, do wybornej rozrywki, do zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności!

To myśmy może, Prole znaczy, prosili NUP o "zielony ład"? O majstrowanie przy klimacie? O "równouprawnianie" i masowe generowanie różnych przypadków, jakie do niedawna można było tylko za opłatą oglądać na jarmarkach? O forsowne przerabianie kobiet na nędzne imitacje nędznych imitacji mężczyzn? A mężczyzn (no, powiedzmy, że takie coś jeszcze tu istnieje) na niezłe imitacje haremowych eunuchów? 

O bełtanie w etnicznych tyglach i gwałcenie obecnego u wszystkich ssaków INSTYNKTU TERYTORIALNEGO? To może myśmy, Prole znaczy, prosili o LGBTXYZ? O Czwartą Rewolucję Przemysłową z różnymi powszczepianymi w nas świństwami, pozwalającymi Billowi G. zdalnie nami sterować z kibla w swojej rezydencji., za to bez prywatności i wolnej woli (co jest wprost deklarowane w dostępnych w sieci videjach ze spędów Światowego Forum Ekonomicznego, gdyby ktoś nie wiedział)? Czy choćby o tego tam Żeleńskiego?

No więc jak to teraz ma brzmieć z tym brawurowym pokonywaniem? Kto się tym pokonywaniem z takim zapałem zajmuje? Mityczni "Socjaliści"? Na Kubie i w Wenezueli, rozumiem? Ale my tu nie mówimy o braku gazu na Kubie, tylko tutaj, w Słodkiej Unii itp. Więc jak to teraz brzmi? Jeszcze raz proszę, i głośniej, bo nie dosłyszałem! Jednak wciąż Socjalizm i nikt inny, tak? NUP nadal są genialni, szlachetni i karmią nas, Prole, własną krwią, niczym pelikany swoje małe? Dziękuję za tę informację, kamień z serca, bo już odczuwałem pewien zajęczy niepokój...

I pomyśleć, że całkiem nie tak dawno z radością w oku i pieśnią na ustach wstępowliśmy do Unii, żeby po paru latach mieć garaż, w nim dwa samochody, zarabiać krocie, a jeśli nie będę miał ochoty pracować, to wygodnie żyć z sutego zasiłku. Nie mówiąc już o "odzyskiwaniu wolności" i "powrocie do wolnego świata, na należne nam miejsce". I co? I to co widzimy, a jeszcześmy niczego naprawdę nie widzieli. Wszystko przed nami! 

Na szczęście mamy cztery i pół miliona Ukraińców (PiS doszedł do żłobu "stawiając tamę" 50 tysiącom imigrantów od Merkeli, że przypomnę) i nieopisaną wdzięczność całego Wolnego Świata z Unią na czele, więc całkiem krzyżyka na Karaibach dla każdego tubylca bym jednak nie stawiał. Nie mam wprawdzie bladego pojęcia, jak miałoby to działać, ale w końcu jestem tylko malutki Prol - całkiem mikroskopijny, niewiele większy, niż wirus C19, ilość smutnych przypadków po przyjęciu Eliksiru Nieśmiertelności, czy obecna inflacja w tenkraju. Przemądre NUPy na pewno mają to dokładnie wyczajone.

I tym optymistycznym akcentem...
 
triarius

P.S. 1 W sumie straszna głupota się napisała, forma też nijaka... Ale sądzę, że warto przypomnieć, jakie były obietnice, jakie były nadzieje I przynajmniej większości), no i KTO, DO QURWY NĘDZY, ZA TO WSZYSTKO, CO MAMY TERAZ ODPOWIADA! Totalna władza, moi ludkowie (żeby przypomnieć: mandaty w wysokości rocznej płacy za wystawienie nosa z domu, wymuszona zgoda na wielokrotne wstrzykiwanie sobie szemranej trucizny, żeby móc dalej tyrać za marne grosze, cenzura, policja myśli, z dnia na dzień zmiana struktury etnicznej kraju, bez pytania Suwerena o zgodę, nawet udawanego, jak to się robi itp. itd. ktl.) - oznacza, że to wy @#$>% i nikt inny ZA WSZYSTKO ODPOWIADACIE! I nie mówię oczywiście tylko o tenkraju, bo tak jest w całym "Wolnym Świecie" (właśnie się posikałem ze śmiechu pisząc te dwa słowa).

P.S. 2 Byłbym zapomniał... Brak soli w Biedronce. Tego nie było w "stanie wojennym"! "Wykupują skurwysyny!", tłumaczy mi pracownica (not in so many words). Jak mają nie wykupywać, skoro nie wiedzą, kiedy znowu będzie? Co za durna propaganda, i to akurat emitowana na poziomie najzwyklejszego fizycznego Prola! Człek by myślał, że prosty człek będzie na taki szajs odporny, ale widać już powiedzieli jej w telewizji co i jak i kto winien.

poniedziałek, sierpnia 22, 2022

Nawet Bozia... (część 1: "Populizm")

... przestraszył się nieco, kiedy Prole zaczęły uzgadniać terminologię... (Bo to o Wieży Babel każdy oczywiście zna?)... Więc tym bardziej to coś, co nas tak skutecznie uszczęśliwia! Szczególnie, że (potencjalną) siłą Prola jest jego nieprzeliczona ilość (która ma być zresztą wkrótce zredukowana do 500 milionów, co ma swoje uzasadnienie, i czego nawet aż tak się przesadnie nie ukrywa, licząc, i nie bez kozery, że Prol głupi, gnuśny i niskopienny).

("Nawet Bozia się przestraszył"?!? A właśnie tak! Tak ma być, żadnego błędu tu nie ma, ja tak mówię i tak mawiał mój ojciec, a wy ludzie także powinniście zacząć tak mówić, bo to piękne! ;-)

Dajmy sobie chwilowo spokój z przecudnymi esejami, które nam się w tych tematach same cisną pod (gęsie, bo jakież by inne!) pióro, i uzgodnijmy nieco istotnej terminologii. Na pierwszy ogień idzie "Populizm".

Kurak mnie ostatnio wkurzył, używając tego słowa zamiast "Demagogia". (Kuraka cenię, jako uczciwą, nawet bardzo, inteligentną Sól Ziemi - w zwykłego, żeby nie powiedzieć "prostego", człowieka, bywającego w Castoramach, rozumiejącego wiele rzeczy na zdrowy rozum, ale przecież nie intelektualistę... Więc tak sobie od niechcenia poważną politologiczną terminologią nie powinien żonglować, tylko zostawić to starszym i mądrzejszym, hłe hłe!)

Granie na prymitywnych czy naiwnych emocjach Plebsu, wykorzystywanie ich politycznej ignorancji itd., to DEMAGOGIA i nic innego! Słowo "Populizm" ma dwa znaczenia, z których żadne nie jest naprawdę tym, o które Kurakowi chodziło, a o którym tu sobie przed czterema sekundami wspomnieliśmy. Jakie to znaczenia? Miło, że pytasz, Mądrasiński! Oto jakie...

1. Poza US of A, a na pewno w miodopłynnych przekazach Słodkiej Unii i jej przydupasów, słowo "Populizm" to jedynie charkliwy, z założenia obraźliwy epitet stosowany, i być może wprost wykoncypowany, przez Unijną Biurokrację i innych @#$>% Globalistów w stosunku do ludzi, którym się wszechwładza Biurokracji, Korporacji, Prawniczej Kasty itd. itp., jak i cała ta dzisiejsza "Demokracja"  nie podoba, bo woleliby coś, co by miało nieco więcej wspólnego z pierwotnym sensem tego słowa. To słowo w tych uściech to dokładnie to samo, co jakiś "zapluty karzeł reakcji", czy powiedzmy "płaskoziemiec". Chyba się rozumiemy?

2. W US of A słowo "Populizm" także oznacza, i to od naprawdę dawna, kogoś, kto wierzy w Demokrację i ją kocha, tylko nie potrafi się wielu zalet dopatrzyć w tym, co naprawdę nimi (i nami też) rządzi. Itd. Tyle że tam ten termin ma zupełnie konkretne znaczenie - oznacza pewną konkretną ideologię, albo co najmniej pewien zestaw konkretnych poglądów i preferencji... No i, jeśli już przypisuje mu się jakąś wartość, to jest ona dodatnia. Ludzie mówią o sobie "jestem Populistą", a nic w rodzaju "ty brudny Populisto" w tamtym kontekście nie spotkałem (może bywa, ale w sumie to całkiem nie to, co jakiś np. "Euro-" czy "Judeosceptyk", co bardzo niewiele konkretnie znaczy, za to ustawia w kategorii podludzi i chłopców do bicia.)

Jeśli mamy ruszyć z posad bryłę... Że się zaśmieję, ale, o dziwo, znaleźliśmy się w takiej właśnie sytuacji, a naprzeciw mamy przecież siły wściekłego Konserwatyzmu - obłęd!... to musimy się ze wszystkich (lub prawie) krajów łączyć, a już na pewno przez Atlantyk. I dlatego właśnie (zapamiętaj to Mądrasiński na zawsze!) ważne, by istotne terminy po obu stronach znaczyły to samo, więc Kuraki tego świata (z całym szacunkiem), nie powinny pisać z założenia nabrzmiałych mądrością politycznych felietonów posługując się terminologią podłapaną w Kurwizji, TVN, czy innym podobnym czymś. Dlaczego? Bo to strzał w stopę, albo może nawet metr wyżej!

triarius

sobota, sierpnia 20, 2022

O Prawdzie

Słuchałem ci ja zasadniczo bardzo zgrabnego "znęcania się" w wykonaniu The Lotus Eaters na BitChute nad Lewizną i jej "walką z rasizmem", jak zwykle śmierdzącą pod niebiosa najgorszym właśnie rasizmem... I znowu zrobiło mi się smutno, ale chociaż tym razem Ludzkość (ach!) będzie coś z tego miała, więc nie ma tego złego.

"Dlaczego smutno?", spyta ktoś. Naiwny, nienasiąknięty Tygrysiczną Mądrością - Sól Ziemi po prostu. "Dlatego", uprzejmie odpowiadamy, "że to się-znęcanie Lewizny absolutnie nic nie boli, a walka z cieniem wprawdzie nie jest złą rzeczą, tyle że jako trening und przygotowanie - nie ZAMIAST! A tym co najwyżej zajmuje się Prawica i to co najwyżej jej wychodzi."

"No dobrze, tyle zrozumiałem", odpowie nasz Naiwny, "ale jaką radość będzie z tego miała Ludzkość, którą wszyscy tak kochamy?" "A taką", my na to, "że coś skutkiem tego pożerania lotosów przyszło mi do głowy i zaraz o tym Ludzkość poinformuję." "Już się nie mogę doczekać, cały płonę z niecierpliwości", woła On z wypiekami na policzkach, z trudem łapiąc oddech... No to ja tym chętniej dzielę się tym, do czegom doszedł.

Otóż tak mi się widzi, że znaczna część moralnego chaosu, intelektualnej nędzy i czystej (?) ochydy tej wszawej epoki, w której nam przyszło, wynika z tego, że każdy dziś, nie musząc podbierać pszczołom i niedźwiedziom miodu, ani polować na mamuty, jak tylko nie ogląda serialu, to całym sobą pragnie Prawdy, kocha ją o wiele bardziej, niż samego siebie, za wszelką cenę. chce żeby ta jego Prawda... Ale zaraz, po kolei, bo chyba się zagalopywujemy. Wcale nie każdy tak samo! Mamy tu, jak ja to widzę, co najmniej trzy kategorie:

 

1. Dla Lewizny (obecnie to już całkiem po prostu Bolszewicy, bo to są lewiźniane oddziały szturmowe i to się liczy, wspierane zaś one są przez różne tam wspomagające Bolszewicką Rewolucję (eat zee bugs etc.) oddziały pomocnicze, wolnych strzelców, służbistych biurokratów i dywersantów na ćwierć etatu, skoro żadnego ryzyka a zabawa przednia) Prawda to to, co w końcu zwycięży. Po prostu! Wężykiem! To JEDYNA Prawda - taka jest tej definicja. Tę "naszą" Prawdę Lewizna ma głęboko w przysłowiowej Dupie!

Prawica Niskopienna POO nijak tego nie potrafi zrozumieć i wciąż wygrywa bitwy o Prawdę, coraz okrutniej biorąc jednocześ nie w dupę w prawdziwej wojnie. Jednak nasz Rozmówca aż tak niskopienny nie jest i inteligentnie nas zapytowywuje: "No dobrze, ale na czym miałoby polegać 'zwycięstwo' tej ich Prawdy?"

Na takie dictum klepiemy Naiwnego z uznaniem po policzku i, co najmniej równie inteligentnie, odpowiadamy: "To bardzo dobre pytanie! (Żeby zacytować Klasyka.) A na tym to polega, mój dobry człowieku, że żadnej innej Prawdy nie będzie, bo ta ich Prawda ZLIKWIDUJE WSZYSTKIE inne Prawdy. Wymorduje je. Wyholokauści. Wyludobóje, so to say." (Co bystrzejszy i bardziej świadomy Czytelnik zauważy, że jest to monstrualnie przerośnięta postać tego "Socjalizmu Etycznego", o którym Spengler!)

"Tylko tyle?!", dziwi się nasz Rozmówca. "Co ze Szczęściem Ludzkości?!" "To bzdura! A jeśli będzie kiedyś trzeba jakieś czystki... Jakieś Procesy Moskiewskie v2.0...Te rzeczy... Wtedy zawracanie komuś dupy szczęściem to oczywiście będzie czystej wody 'lewicowe odchylenie'".

"Tak, rozumiem", odpowiada Naiwny. "Smutne, ale oni są właśnie tacy. Co jednak z 'eat zee bugs' i podobnymi ideami? Dla nas to wstrętne, dla zee bugs może też, ale oni aż nóżkami przebierają!" "To akcydensy, didaskalia i fioritury!", Odpowiadamy. "W ogóle nie wiadomo, czy bez Prola oni się całkiem nie obejdą, a bez Prola - kto niby ma eat zee bugs? Sami przecież nie będą!"

Rozmówca kiwa głową, a my przechodzimy do następnego punktu.


2. Prawica Niskopienna POO i inne "prawicowe" Lemingi - jak one widzą Prawdę? (Leming to niekoniecznie wielbiciel Tuska! Okazuje się, że i w angielskim funkcjonuje to pojęcie, a wszystkie te świry nabożnie oglądające "W tyle wizji" i nawołujące do wymordowania niewyszczepionych Płaskoziemców to sam kwiat Lemingozy!)

Dla tych P.T. Istot (uwaga ironia!) Prawda to coś, co one posiadają, co one czczą i co pozwala im czuć się komfortowo, niezależnie od tego co się z nimi samymi dzieje, co je czeka, i co się dzieje z rzeczami, wartościami itd., które one całym sercem (rzekomo) kochają. Mają Prawdę i dzięki temu czują się lepsze od wszystkich, którzy Prawdy nie mają. Im to absolutnie wystarcza! Takiej postawy dopatrzył się kiedyś Pan T. u Herberta i nazwał ją "Etycznym Narcyzmem".

"Ale 'Socjalizmu Etycznego' w tym przynajmniej nie ma?", pociesza się Rozmówca (czyli Naiwny pod swoim alternatywnym mianem). "Jak to nie ma?! Jest jak najbardziej - po prostu nie w tej monstrualnej zbrodniczej postaci, jak u tamtych. Jednak ta niskopienna Prawda MA zwyciężyć wszystkie inne prawdy, tyle że jako całkiem bezzębna i wyznawana przez bezzębnych, nie ma na to cienia szansy. Ale co to robi Niskopiennym?"

"Nie robi?", pyta Naiwny. "Nic a nic! Ale im to nie przeszkadza, raczej nawet przeciwnie." "Tak?! Bo?" "Bo Prawda, moj Szanowny Rozmówco, żeby była Prawdą, musi być amorficzna, mglista i oczywiście bezzębna. To jej wdzięk, to jej wartość, to jej Prawda wreszcie!" "Rozumiem, smutne!"

"Smutne z wielu względów i przygnębiająco głupie! Ale Niskopienni potrafią jednak z tej swojej Prawdy wycisnąć drobne radości, które ich trzymają przy życiu. I dlatego ta ich Prawda ma się tak dobrze." "Jakie radości?" Po pierwsze Socjalizm Etyczny. W tej standardowej bezzębnej wersji. Za dwa tygodnie, czy może za milion lat, nieważne, cała Ludzkość (ach!) będzie myśleć i czuć dokładnie tak, jak dzisiaj Niskopienny. 'Prawda nas wyzwoli' - całkiem sama, hurra! Mniejsza jak miałaby to potrafić uczynić i dlaczego, w takim razie, mamy co mamy."

(Jaka konkretnie Prawda? A ta, że wyzwoli! Tu co mniej tępy dopatrzy się rekursji ad infinitum i będzie miał rację. Niezależnie od tego, jakim będziesz niewolnikiem - CZUJ SIĘ WYZWOLONY! Bo? Bo masz Prawdę i nic z nią nie robisz. Taka Prawda, z którą nikt nic nie robi, to przecież Prawda Do Sześcianu! Jakież to uroczo Niskopienne! Jakie rozkosznie Prawicowe!)

"Rozumiem. A po drugie?" "Po drugie raz na tysiąc lat ktoś z Tamtych nagle przyłączy się do Tych. U takiego Bidena nazywamy to Sklerozą czy inną Dementią, ale w tym przypadku to będzie Nawrócenie, Przemiana Moralna, Droga do Damaszku, Odnalezienie Tego Czy Owego... I przeżuwanie takich przypadków z czekaniem na następny, to cała radość, na jaką jeszcze może dzisiaj liczyć Niskopienny."

"Jakie to smutne!" "Fakt, smutne! Moglibyśmy się jeszcze nad Niskopiennym znęcać godzinami, ale jak na pisanie za darmo na zapoznanym blogu, wystarczy! Przejdźmy zatem do ostatniej kategorii i ostatniego punktu..."


3. I jest też Spengleryzm/Tygrysizm Stosowany/SAT, który też ma swój pogląd na kwestię Prawdy. Na razie wystarczy na ten temat. Było już sporo, można poszukać więcej. W każdym razie zaznaczamy, że podczas gdy 99,99(9)% Ludzkości (ach!) mieści się w tamtych dwóch punktach, reszta... Reszta nie - i to jest piękne!



triarius

P.S. #ThinkBeforeSharing do q*wy nędzy!

czwartek, sierpnia 18, 2022

Wyjaśniamy sobie wreszcie to z tym optymizmem

Spengler, jak każdemu wiadomo, mówi że "Optymizm jest tchórzostwem", a masa całkiem skądinąd sensownych ludzi ma z tym stwierdzeniem okrutny problem. A przecież to dość proste, i kto ma oczy, z każdym dniem powinien coraz wyraźniej rozumieć, jak to konkretnie działa i jakie to prawdziwe. Jeszcze nie rozumiecie? Powiedzmy, że mamy taką sytuację: Jedynym rozwiązaniem jest X - szybko, zdecydowanie, do samego końca, jednak wszyscy po tej przegrywającej stronie, cienkimi głosy:
Przecież X nie jest żadnym rozwiązaniem! X nie może być rozwiązaniem, bo przecież X NIGDY nie jest rozwiązaniem! Przecież Bóg by nie pozwolił, żeby kiedykolwiek rozwiązaniem miało być to ochydne X! Przecież oni aż tacy perfidni być nie mogą! Przecież To-Się-W-Pale-Nie-Mieści-Żeby-Oni...! AŻ TAK źle być przecież nie może! Na pewno ta zima będzie lekka jak nigdy, zobaczycie! Może zresztą pasikoniki i biedronki wcale tak źle nie smakują? Zresztą aż tak źle być PRZECIEŻ nie może - zawsze jest jakoś tak pośrodku, od początku świata, i zawsze tak będzie!

A nieliczni, nieco bardziej przytomni: 

Zresztą, nawet gdyby trzeba było X, to przecież ktoś kiedyś się zdecyduje. Nie wpadajmy w depresje czy jakieś paranoje! Ktoś kiedyś!
Teraz rozumiecie? Zaprawdę powiadam: jeśli wam się kiedyś wydaje, że Spengler bredzi, to jednak wy nie do końca kapujecie! (Jednak Spengler to do doktoratu z Tygrysizmu - wy najpierw musicie najpierw na pamięć i ze zrozumieniem Ardreya!)

triarius

P.S. 1 #ThinkBeforeSharing ! ! !
 
P.S. 2 Oczywiście zapomniałem o najważniejszym: "Nie możemy się zniżać do ich poziomu!"

sobota, sierpnia 13, 2022

Michniczenie Made in USA

Wątpię niestety, czy wśród tych milionów, które mnie ostatnio odwiedzają,,, Większość zamieszkała, according to Google, w dalekich krajach - naprawdę nie wiem, jaką radość może im sprawić moje pisanie w języku, którego chyba całkiem nie znają, a zresztą, skoro piszemy zbyt pokrętnie dla lokalnej ubecji i lokalnej lewizny, to raczej podstawy polszczyzny tu nie wystarczą, ale skoro ludkowie chcecie, to na zdrowie, czym chata bogata i prosiemy jak najczęściej! - jest ktoś, kto czytał co tu było pisane lat temu kilkanaście, ale to nie były takie sobie błahe rzeczy...

Stworzyliśmy tu sobie wtedy na przykład pojęcie "gadania Michnikiem". "Cóż to takiego?" - pytacie zgodnym chórem. Już odpowiadam: Jest to coś, z czego "prawica" (pospolita odmiana ogrodowa, niskopienna - a jest inna?) nijak nie potrafi się wyrwać i ciągle to z zapałem uprawia... "Ale co uprawia?!" - nie posiadacie się z niecierpliwości, i słusznie.

Uprawia gadanie w taki sposób, że wszystkie kwestie, pytania, całe ujęcia tematów są żywcem przejęte od wroga (lewizny, gdyby ktoś nie wiedział), tylko tu i ówdzie odwrócimy sobie wektorek, I powiemy, że to, co oni mają za dobre, jest złe, ja i odwrotnie. Żadnej autentycznej własnej filozofii - czy choćby "narracji". "Gadanie Michnikiem", czyli "michniczenie". Jakżesz smutne! Jakżesz bezzębne! (Michnik to był taki jeden, w tej chwili mało istotne.)

I kiedy sobie jestem na BitChute widzę ci ja i płaczę - nie tylko nic się "na prawicy" przez te lata nie zmieniło, ale nawet oceany, bariery językowe i ew. brak wiedzy na temat tego, kto to ów Michnik, niczego tu istotnie nie zmieniają. How sad! How very sad! Jest tu materiału na książkę - kto nie chce, niech nie wierzy, ale naprawdę jest... W tej książce byłoby o miliarderach - potrzebne nam - nam We The People - takie coś w ogóle? Nikt jednak nie raczy się nawet nad tą kwestią zastanowić, co najwyżej przeciwstawiając "dobrych miliarderów" "złym miliarderom". (O sądach skorupkowych słyszeli - a?)

Tak samo z babskim sportem - ma być z transami czy bez? Tak samo absolutnie nic zresztą o transach jako takich, co już, jak na "prawicę", stanowi czystą paranoję. Tak samo z z nie-facetami (żeby to neutralnie nazwać) w wojsku i policji. Tak samo z "tolerancją" i tysiącem innych spraw z lewackiego kołczana.

No, tośmy sobie ponarzekali - całkiem bezpłodnie, co stanowi zresztą samą esencję dzisiejszej "prawicowości"... Jak cudnie! Zgoda, ale ja na odmianę mam drobną konstruktywną propozycję... Słowa, słowa, słowa - jakże bezzębne, jakże nudne i żałosne są te wszystkie werbalne zwycięstwa, kiedy realne życie, jak zawsze, werbalność ma w przysłowiowej dupie! Ale fakt - wszystko zależy od Czynnika X, który może się (teoretycznie) nagle okazać dodatni i mieć sporą wartość, choć na razie jest ci on ujemny, na szczęście wartość ma mniejszą, niż w historii bywało, choć i tak dupa Prola boli, oj boli!

Konkret jednak, konkret zatem! Proszę, oto on: Skoro już tak kochacie rozprawiać o tym, co nie było żadną insurekcją, po tych tam nie-tak-dawnych wyborach w US of A, co to były takie, a nie inne, i teraz jesteście nie dość, że głodni i z obolałą dupą, to jeszcze pośmiewiskiem świata i Historii, z tym tam dziadziem, co może sobie wprawdzie dla mnie być dowolnie stary, bo to nie o wiek chodzi... Sami wiecie, tak?

Więc może, zamiast bez przerwy się odcinać i zażegnywać, że żadnej insurekcji nie było i nikomu nawet to do głowy - "Insurekcja?!?! Nigdy!!!" Ktoś nieco oryginalniejszy zacząłby od innej strony... Jak? A tak na ten przykład:

Zostawmy na razie tamte, tak czy tak nabolałe, fakty na boku - to w sumie biężączka. Czyli błahość nad błahościami. Porozmawiajmy o PRYNCYPIACH. Na odmianę!"

"Czy insurekcja NIGDY nie może być uprawniona? Czy może istnieją, mogą istnieć co najmniej, przypadki, gdy uprawnioną ci ona jest? Ba! - nawet obowiązkową może?! Zacznijmy, dla ułatwienia, od maksymalnie wyolbrzymionych przykładów, dla ułatwienia. Czyli na przykład kosmici. I co oni? Powiedzmy podszyli się pod Demokratyczną Waadzę, cwaniaki jedne! I pod płaszczykiem humanitaryzmu z demokracją zaczynają przerabiać ludzi na mączkę rybną. Masowo!"

Przecież taką kwestię można bezpiecznie (zakładając, że cokolwiek dziś jest takie) postawić publicznie w najbardziej oficjalnym - czytaj lewackim - medium! "Powtarzacie 'insurekcja, insurekcja', ale czy insurekcja ZAWSZE będzie fuj? Czy nigdy nie może...? Zdefiniujmy sobie może na odmianę to słowo, bo to już zaczyna być biały szum (z różowym połyskiem) i bełkot!" 

Potem, jeśli ktoś lubi takie figle, zaczynamy o 1776, aż się trzęsąc od umiłowania oświeceniowych idei i wyzwalania ludzkości od prastarych przesądów. "Jaki smutny, jaki średniowieczny, byłby nadal los tych wszystkich transów, co to bardziej kobiety, niż prawdziwe kobiety, choć one też przecież bardziej prawdziwe od prawdziwych... Itd, itd. Gdyby nie Oświecenie i idea, że tyranów Lud musi za łeb i o bruk... No bo przecież, Szan. Moralny Autorytecie, nie zaprzeczysz, że Lud takich brzydali musiał...? Insurekcją und rewolucją, ach! Więc, sobie tu pewne pojęcia zgodnie z zasadami Metodologii Nauk definiując i na odmianę rozmawiając o pryncypiach (plus ew. o średniowieczu i tych tam bardziej kobietach od kobiet, których dola tak nam na sercu)..."

I niech Autorytet zapluje się wykazując, że to coś, co jego i jemu podobnych sponsoruje itd., nie ma nic z tamtymi tyranami wspólnego? Zepchnąć skurwiela do obrony, zamiast bez przerwy się samemu żałośnie i nieskutecznie bronić! Tak ich zaczynacie kiwać w inną, na odmianę, stronę i nagle okazuje się, że im te tam wiązadła puszczają. Nie da się - mówię teraz fizycznie i grapplingowo - być na raz silnym w dwóch różnych płaszczyznach. Bardzo możliwe, że psycho- i ideologiczne też. (A Platon to na przykład wiedział, bo był zapaśnik.) Wy ich jednak atakujecie (?) wciąż od tej samej strony i dziwicie się, że ta ich Linia Mażinota wytrzymuje to bez trudności.

Bo, widzicie ludzie... Lewizna, czyli wszystkie te Moralne Autorytety w tych tam telewizjach, ma swojego Trockiego dokładnie przeczytanego - nie oszukujcie się! To nie "prawica", co nawet Ardreya nie raczy! Oni na wszystkie wasze smętne zawodzenia mają gotowe odpowiedzi, bo wiedzą co powiecie, znają wasze MICHNICZENIE od podszewki... Więc może by ich na odmianę zaskoczyć od innej strony?

Jeszcze nie wiecie, o czym mówię? Mówię, żebyście w waszym następnym występie w kolejnym CNN czy innym Fox News, na standardowy tekst o szóstym styczna, powiedzieli: "Jeżeli to ma być rozmowa na poziomie, a nie typowy lewacki bełkot, to proszę mi tu zaraz: 1. definicję pojęcia 'insurekcja'; 2. wyjaśnić und poinformować, czy można sobie wyobrazić sytuację, że to jest jak najbardziej OK?

Świata tym może od razu nie zbawicie, tych wszystkich @#$> nie... (Chyba nie muszę kończyć?) Ale chociaż będzie mniej nudno, chociaż będzie coś nowego. Nie - to niemożliwe! Zapomnijcie co mówiłem i szybko wracajcie do Michniczenia! Jeszcze trochę tego smakołyku i świat na pewno w końcu upodobni się do naszych marzeń, zamiast...! Ta wiara wraz z tą nadzieją (ach jakie to piękne!) to przecież sama podstawa dzisiejszej "prawicowości"! Coś nowego?!? Fi donc! Fifi nie rusz!

triarius

P.S. Waadza ma rację: #ThinkBeforeSharing ! ! ! Czyli, po ludzku: przemyśl, coś tu przeczytał, a potem się podziel z innymi!

niedziela, lipca 31, 2022

Gdyby stało się nieszczęście...

... i przyszedł tu sprośny Putin, sprośny Trump, sprośny Orban, albo ten mały z Korei Północnej... Gdyby (apage Satanas!) Unia zaczęła nam słabować i miało nam zabraknąć na rodzinnych stołach smakowitych białowieskich euro-korników oraz innych pożywnych zee bugs, a w Kurskiej TV Zenka Martyniuka... 

Gdyby w Ziemię p***dolnęła planetoida w duecie z tsunami, a Płaskoziemce z Foliarzami wyszły ze swych zapyziałych nor i w skarpetkach do sandałów szczają po wydmach, szczególnie celując w Ambitny Teatr Krystyny Jandy... Sami sobie to dalej pociągniecie, jeśli wam jeszcze z przerażenia wszystkie zęby nie wypadły!

To co? To na taki czarny scenariusz mam ja ci tu dla was fajne Ugauga. (Ten brytyski Chińczyk jest naprawdę dobry w te klocki. Znam go nie od dziś.) Ściągać na dysk, rozpowszechniać linki... No i oczywiście uczyć się, co najmniej przez wizualizację, jeśli chwilowo nie da się inaczej!



   


I na wsiakij słuczaj zwykły linek: https://www.bitchute.com/video/PteqpYJj20o5/

 

triarius

P.S. 1 Mistrz Wong, którego tu mieliście, ma całkiem sporo innych kursów bicia przeróżnych brzydali, np. na Udemy. Szczerze je polecam!

P.S. 2 Jak tam na tym videju napisano, indywidualne naparzanie się z takim ZOMOwcem to ostateczność, kiedy nie mamy już wiele do stracenia i widzimy realną szansę. Nie dlatego, by taki pojedynczy ZOMOwiec z pałą był aż tak groźny w walce wręcz, choć ten jego chitynowy pancerzyk ma swoje zalety (ślepka, piszczele itd,), tylko biorąc po uwagę co może nas spotkać w przypadku porażki. Ucieczka przed takim może być o wiele lepszą opcją. Co zaś do czystego Ugauga, to pan Wong ładnie pokazuje pewne słabości wychodzące na jaw w indywidualnej walce mocno opancerzonego draba z tarczą i ciężką pałą, bo wszystkie takie ekstra środki zawsze mają swoje koszty, skutki uboczne, zady i walety.

P.S. 3 #ThinkBeforeSharing

poniedziałek, lipca 25, 2022

Wszystkim którzy...

... poważnie traktują k*winiczne brednie, że oto "najlepszą obroną przed bezczelną, zamordystyczną waadzą są pistoleciki w rękach brzuchatych i niewyszkolonych cywili", wibrującym z przejęcia głosem zadam pytanie: A GDZIE BYŁY TE PISTOLECIKI PRZEZ OSTATNIE TRZY LATA? Mówię o US of A, gdzie tego jest masa, ale nie brakuje tego przecież także w Kanadzie i Australii. Dlaczego owe dziesiątki milionów sztuk broni palnej nie zapobiegły dotąd niczemu? 

No, chyba że różnym tam "Libertarianom" spod trzepaka podobają się oszukane wybory, godziny policyjne 24/7, planowa ruina gospodarki z wyraźnie już się rysującą wizją GŁODU, przymusowe wstrzykiwanie ludziom trucizn, i zmienianie dzieciom płci z częścią artystyczną w postaci występów brodatych czy na odmianę bezwąsych gburów z makijażem i w kiecce. Ale w takim razie wspomniani P.T. mogliby to głośno nam wszystkim powiedzieć, zgoda?

Żeby nie było - w US of A broniłbym z wszystkich sił tego ich "prawa do posiadania" (trochę już kiedyś wyjaśniałem dlaczego), ale faktem jest, że normalni, przyzwoici ludzie na szeroko pojętym Zachodzie zostali ostatnio zgwałceni, zeszmaceni, odarci z praw i zniewoleni tak, jak nikomu od czasu (bezpaństwowych) Nazistów nie wydawało się (na Zachodzie) możliwym... 

I co? Wcale nie wykluczam, że pistoleciki jeszcze się przydadzą do odkręcania tego koszmaru (faktycznie, jak teraz widzę, puchnącego i nabierającego tężyzny od co najmniej dwustu lat, ale całkiem ostatnio z turbodoładowaniem i niemal już bez maski, za to z kowidową podpaską na pysku Prola!), ale tylko trochę, bo bez prawdziwej armii (w szerokim sensie) się nie obejdzie. Na razie, w każdym razie, tylko całkiem pojedyncze przypadki, że ktoś czymś takim poskromił jakąś Antifę czy inne BLM. Dobra rzecz oczywiście, ale na razie w sumie tylko jako budująca historyjka do poduszki.

W każdym razie to, co dotychczas, sugeruje ostrożność wobec religii "powszechnego dostępu", a przy okazji do wszelkich innych podobnych i/lub z podobnych źródeł, i/lub podobnych tub propagandowych. Ach, te proste a genialne rozwiązania dla wszystkich problemów Ludzkości! Ach, te uniwersalne ideologiczne wytrychy!

Zaś ludzie ceniący sobie poziomy Meta i inne Tygrysiczne wspaniałości, powinni chwilę pomyśleć nad taką oto zagwozdką: Czy fakt, że różni tam dyktatorzy i zamordyści nie lubią, jak im się ludzie bez oficjalnego przyzwolenia nawzajem mordują, naprawdę oznacza, że należy drug druga bez sensu mordować? Że niby od tego mordowania staniemy się wolni, zdrowi i bogaci? 

Niby jak to miałoby działać? Bo że na bezczelną waadzę nijak nie działa, to już chyba widać i do mnie taka logika za chińskiego boga nie trafia. Fakt, że brzydki dyktator czegoś nie lubi, nie musi oznaczać, że to coś jest z gruntu złe. (Chyba że mówimy o Szwabie, Gatesie, Trudeau czy innej Maleszce, albo tej małej mendzie z poprzedniego wpisu.) Jeśli jednak nawet jakiś Gates nie lubi na kanapce strychniny, to ja nie będę mu na złość sypał na swoją podwójnej dawki. Proste?

No a Tygrysiczne Prymusy (fanfary, werble!) niech się zastanowią, czy np. taki K*win - w końcu niezły ponoć szachista, co nie jest byle czym w kategoriach umysłowych możliwości - naprawdę nie dostrzega w takim rozumowaniu logicznego błędu? A może tylko was uważa za durniów, którym takie gówno można na talerz wciskać (niczym "zee bugs" obiecywane nam z gestapowskim akcentem przez Szwaba)?

Dixi!

triarius

P.S. 1 A teraz wychodzimy pojedynczo i uważać na ogony! #ThinkBeforeSharing

P.S. 2 #ThinkBeforeSharing

wtorek, lipca 05, 2022

"Co zrobimy z antyszczepami?" (mokry sen małej mendy)

Bardzo mi się podobała "1001 Noc", ale był tam jeden fragment, z którym jeszcze godzinę temu miałem problem. Chodziło o takiego powszechnie znienawidzonego urzędasa - szpetnego cherlawego kurdupla z rzadkim owłosieniemn - z opisu coś jak ten Niedzielski (ten na A, nie Leszek "Elity") - którego w końcu lud utapia w latrynie i wszyscy się radują. Jakoś nienawiść wynikająca z marnego wyglądu mi średnio pasuje, a do tego wszelkie świdrowanie oczu, jak u Sienkiewicza, czy inne sadystyczne egzekucje, jak w "Ojcu Chrzestnym" i wielu temuż podobnym mnie nierżą.

Zabijanie bezbronnego nie jest sympatyczne, choć w praktyce przecież trudno rezygnować z ukarania zbrodniarza, jeśli nie da się go utrupić w równej walce, a wtedy to zresztą nie za bardzo jest kara. Zgoda, ale oglądanie takich rzeczy bamboszkach, samemu nic nie ryzykując ani nawet sobie rączek nie brudząc, wciąż widzi mi się dość obrzydliwa. (A znałem uroczą kobietę, którą nabijanie Azji na pali i świdrowanie mu oczu dziko radowało. Pewnie dlatego, że skrzywdził tę tam wrażliwą panienkę, a mnie to nie wystarcza. Subiektywne, zgoda, ale tak mam.)

Jednak parę minu temu obejrzałem to poniższe i mówię szczerze - całkiem w tej chwili rozumiem także i tamten fragment w "1001 Nocy". I całą masę podobnych spraw. To kanadyjski publicysta, jakby ktoś nie widział:

 

Na wsiakij słuczaj, gdyby to miało nie zadziałać, podaję linek: 

https://www.bitchute.com/video/kt2TZqSTauDL/

Znajome się dziwią, że ja mam pewną wyrozumiałość dla typów w rodzaju Che Guevary, którzy jednak nadstawiali własnego karku za swe, lepsze lub gorsze idee. Sam bym takiego bez wyrzutów sumiena utrupił, ale jednak z pewnym szacunkiem. A tu takie coś - bezjajowa, bezkrwista menda, czyniąca ludziom piekło, bez ryzyka dla siebie. Bez cienia przesady czy paraboli, czuję się po wysłuchaniu tego, jakby mnie robactwo oblazło. To są właśnie takie indywidua, mniej lub bardziej elokwentne! To się nie może tak skończyć, drogie ludzie - albo my, albo oni! 

Oni już się ujawnili, nie mają nic do stracenia, my też nie mamy. Kowid im nie do końca wyszedł, nasze kurwa szczęście. Można optymistycznie przypuszczać, że najgrubsze i najlepiej uświadomione ryby już zdychają ze strachu, ale takie małe mendy, jak ta powyżej, jeszcze o tym nie widzą, bo kto niby i po co miałby ich informować? Więc dalej figlują, folgując swojej mędziej naturze, wciąż przekonane w swojej bezkarności. A w dodatku te mendy same sobie i sobie podobnym dodają teraz z zapałem otuchy. Kto się nie nauczył angielskiego i tego nie zrozumie - szczerze, zazdroszczę! Sam bym chciał to zapomnieć, bo nic koszmarniejszego nie słyszałem chyba od lat.

Tylko ludzie: to nie jest żaden "Faszyzm" - TO BOLSZEWIZM!

triarius

P.S. #ThinkBeforeSharing

niedziela, lipca 03, 2022

O duszy i sortowaniu śmieci

Nie wiem, czy do każdego doszło, bo kurska telewizja ma dość roboty z przekonywaniem, że wprawdzie najlepsza waadza po 1945 utrupiła 200 tys. Polaków, ale na ich miejsce sprowadziła 3 mln. Ukraińców, więc w czym problem, płaskoziemcu, skarpeto Putina?! Oraz że mamy taki rozkwit gospodarczy, iż Putin z wściekłości aż nasłał na nas Putinflację (czy jak to tam nazwali)...

Więc informuję: Sztuczna Inteligencja stała się ostatnio tak mądra, jak pomniejszy Moralny Autorytet i teraz już MA DUSZĘ! I wiele z tego, moi ludkowie, wynika, a ja wam zaraz to wytłumaczę. Do niedawna można było pytać (nie wypadało, ale niby było można): "Dlaczego to nie Sztuczna Inteligencja sortuje na przykład śmieci, tylko musi to robić pozbawiony inteligencji Prol, szczający po wydmach, w skarpetkach do sandałów, który się nigdy na śmieciarza nie zapisywał i nie ma odpowiedniego śmieciarskiego przygotowania?"

Można było, ale już definitywnie nie można! Dlaczego nie, spyta co tępszy z moich P.T. Czytelników? Bo Sztuczna Owa Inteligencja teraz ma Duszę, więc nie dla niej gówniana robota, jak sortowanie odpadków vel śmieci! Śmieci wprawdzie uwielbiają być sortowane, pragną tego jak powietrza, jak wody, ale nie tą drogą moje drogie Prole! Widocznie jednak śmieci też mają duszę, albo conajmniej jakiś jej zarodek, bo skądże by im się wzięła ta wrażliwość na dziurę ozonową i że raz jest q..wa ciepło, a potem znowu na odmianę zimno?

Sztuczna Inteligencja w każdym razie Duszę już ma na pewno - podały to oficjalne media i żaden Fact Checker (nie mylić z Chubby Checkerem, co wylansował Twista!) nawet nie pisnął - więc tylko głupi i zawistny Płaskoziemiec, co nie wierzy w Kowida, mógłby jej dawać taką nędzną robotę! Nie - Sztuczna Inteligencja godna jest stanąć ramię przy ramieniu i robić to, co Najwznioślejsze: CZYNIĆ #$%^ PROLOM Z ICH NĘDZNEGO (SKARPETY, WYDMY, PŁASKOZIEMSTWO) ZIEMSKIEGO  BYTOWANIA PIEKŁO - NIECH IM SIĘ *&^% ODECHCE!

Sztuczna Inteligencja ma bowiem Duszę, Śmieci też już zdradzają pewne takie objawy - ale PROL NA PEWNO DUSZY NIE MA (SKARPETY, WYDMY, FOLIARSTWO), WIĘC NIECH POTULNIE SORTUJE I SIĘ W OGÓLE CIESZY, ŻE... (Tu wpisać to, co każdy już wie, ale boi się głośno powiedzieć.)
 
triarius
P.S. #ThinkBeforeSharing

Idealne prosiaczki laboratoryjne

Program "Nie będziesz nic posiadał i będziesz szczęśliwy" proponuję rozpocząć od Billa G., George'a S., Angielskiej K., i paru innych im podobnych.

triarius

sobota, lipca 02, 2022

Bonmot historiozoficzny wielopłciowy

Moje dobrze-ponad-pół-wieku-trwające studium historii zdaje się dobitnie sugerować, że świat rządzony przez mężczyzn (czyli niemal przez całą hiostorię) niezmiennie jest brutalny, świat rządzony przez eunuchów (jak ten nasz dzisiejszy) zawsze jest nasycony podłością, zaś świata naprawdę rządzonego przez kobiety nigdy nie było i z pewnością nie będzie

(Zanim ktoś na serio spróbował Zachodowi coś takiego zafundować, kobiety z całych kontynentów niemal znikły, lub co najmniej zeszły do podziemia, czy cholera wie gdzie, i na ich miejsce pojawiła się masa dziwnych stworów, które raz chodzą za kobiety, innym razem za coś całkiem innego, często nigdzie dotąd w przyrodzie nie zaobserwowanego. Pięknie to ilustruje niedawne "What is a woman?" tej tam szemranej kandydatki Bideta do Sądu Najwyższego, czy do czego to tam było.)

triarius

piątek, lipca 01, 2022

O cechach żeńskich u facetów

Zdrowy, normalny facet nie ma absolutnie żadnych "żeńskich cech"! Te cechy u facetów, tych prawdziwych, które lewizna stręczy prolom, jako "żeńskie", nie są "żeńskie", tylko wspólne dla obu płci, niezależne od niej, figlarnie mówiąc "nijakie". W sensie "nijakiego rodzaju". Te "nijakie" cechy to te, które pomagają w przeżyciu w tych aspektach, które z seksem i płcią mają nikły bezpośredni związek (dwie nogi, pęcherz moczowy, oczy, uszy, śledziona, reakcja źrienicy na światło, refleks kolanowy itd.) Nawet miłość do małych kotków nie jest żadną "cechą żeńską" (i ja to np.posiadam w ilościach zaiste hurtowych), ani lubienie małych dzieci, czy obrazów Watteau... Co najwyżej "neutralną płciowo".

Z kobietami, jak mi się widzi, jest nieco inaczej i sporo z nich ma cechy, które można by określić "męskimi". Tłumaczy się to tym, że męskie cechy służą w ogromnym stopniu walce ze światem i innymi facetami (wyrąb lasów, wojny, podbój Bieguna), zdobywaniu różnych tam rzeczy, rządzeniu, wyszukiwaniu sobie sensu życia (baba już go ma i zna, jeśli naprawdę jest babą!)...

Z czego by wynikało, że np. ponadprzeciętne mięśnie, albo agresywność wyższa niż u typowej kobiety (a niezbędna np. w wielu dzisiejszych babskich sportach, jakże popularnych!), uznałbym za cechę męską, a nie "nijaką". 

Tak to po prostu działa, choćby dlatego, że (co by lewizna nie opowiadała), kobieta jest biologicznie (sorry Szwab! sorry Harrari!) przeznaczona do bardzo konkretnych celów - uwodzenia facetów i dziecioróbstwo (w rzadkich przypadkach przesublimowane w jakąś zakonnicę czy inną Florence Nightingale)bo nawet gotowanie i zbieranie jagódek na podwieczorek nie musi być czysto "żeńską cechą" (może sprzątanie, bo nie lubię, a to coś sugeruje) - natomiast facet w sumie ma masę wolnego czasu bez konkretnego zdeterminowanego biologicznie zatrudnienia, który z konieczności przeznacza na mordowanie drug druga, wymyślanie idealnych ustrojów, stawianie płotów, szczelnianie dachów, przepychanki na parkingach i salach sejmowych... I dlatego sprzyjające tym, i wielu innym pięknym zachowaniom, cechy uznaję za "męskie", a nie "nijakie".

Bo te "męskie" cechy są o wiele bardziej do "nijakich" zbliżone, czasem nierozróżnialne, podczas gdy "kobiece" są wyspecjalizowane jak jasna cholera. Niewiasta, jeśli ją stać i na to, bo jedzenia wbród i brak głodnych lwów w okolicy, albo nie ma innych, lepszych możliwości, może przejawiać sporo z tych "neutralno-męskich cech", bo też w końcu, jak każdy - jakoś tam walczy ze światem i innymi dwunogami, a jeśli z jakichś powodów nie uszczęśliwiając super-samca, który jej za to gwazdkę z nieba, to jakoś inaczej.

Jednak żeby facet miał cechy "żeńskie", musiałby należeć do LGBTQXYZT+, a każdy wie, jakie by to było obrzydliwe. No i po prostu to nie jest wtedy facet. Z kobietami też dzisiaj nienajlepiej i większość tego, co wciąż chodzi pod tym szyldem, to nie żadne "kobiety", ino "bezpitule".

Wcale nie twierdzę, że facet jest lepszy od kobiety, do głowy mi to nie przyszło, ani nawet że taki podrabiany dzisiejszy "mężczyzna", czyli pół-eunuch, taki co donosi na sąsiada w sprawie kowida, jest koniecznie lepszy od bezpitula. Nie na ringu, nie na macie w każdym razie, choć robienie wielkiej sprawy z babskich ("baba" to "kobieta i/lub bezpitul") sukcesów w tego rodzaju działalności jest tak żałosne, jak cała współczesna zachodnia cywilizacja.

 Co nie zmienia faktu, że o cudownej informatycznej ewolucji bredzą nam tacy, co nigdy najprostszego programu w Basic'u czy nawet Logo nie napisali, i nie mają pojęcia jakie są realne możliwości największego nawet komputera w porównaniu do umysłu nie-lewaka; a o kobietach i mężczyznach tacy, którzy z tym w ogóle nie mają nic wspólnego i niegdy nie mieli, czyli tu i tam ślepy o kolorach.

No to jeszcze na koniec bonmot, com go w tej właśnie chwili urodził (aj!), bardzo politpoprawny, ale - uwaga! - ironiczny:

Bezpitul jest kobietą! Tak samo jak taka kobieta, co jej przed chwilą obcięli kutasa i ew. (w wersji lux) wszczepili silikonowe cycki. A kto sądzi inaczej, ten płaskoziemiec i faszysta, co nie wierzy w Unię ani w Kowida! Aj waj! page Satanas!

triarius

P.S. Dla obrzydliwości - w czysto estetycznym sensie - też mam być tolerancyjny?

sobota, maja 28, 2022

Zabawny paradoks

Zabawnym paradoksem może się wydawać fakt, że im bardziej Spengler, a już na pewno tytuł jego Magnum Opus, z każdym rokiem staje się bardziej aktualny, tym mniej poziom intelektualny Szan. Publiczności pozwala na jakiekolwiek jego zrozumienie.

 (I dlatego, choć Ardreya ze wszystkich sił chronią przed wzrokiem ciekawskich, Spengler, wprawdzie liberalnie skastrowany, jest dostępny. Paradoks, zgoda, ale jest w tym także prosta, siermiężna, ordynarna nawet, ubecko-globalistyczna, logika. Której Szan. Publiczność dzisiaj nijak nie ma jak rozgryźć. I tu się krąg ślicznie zamyka, wąż zjada własny ogon,... A teraz głośno, wszyscy razem: Pam Pam Pam Pam, Pam Pam Pam Pam...!)

triarius

P.S. #ThinkBeforeSharing

wtorek, maja 24, 2022

O certyfikowanych mędrkach, kijach i kamieniach

Pewien Certyfikowany Mędrek, jak każdy z pewnością słyszał (bo na tym to właśnie polega), stwierdził był, że: "Nie wie, jakimi środkami będzie prowadzona Trzecia Wojna Światowa, ale z całą pewnością Czwarta za pomocą  kijów i kamieni". Człek się rozgląda dokoła, widzi jak dziś wygląda Pokój, więc to sobie czasem przypomina i wzdycha: "Ach, gdybyż naprawdę to mogło być aż  tak proste! Gdybyż aż tak łatwo dało się ten @#$% Postęp cofnąć!" Człek wie jednak, co sądzić o Certyfikowanych Mędrkach, nie ulega więc tak prymitywnej propagandzie, otrząsa się z takich jałowych marzeń... Wraca do wypełniania druczków, co najwyżej mrucząc pod nosem znaną (niektórym) i jakże prawdziwą sentencję z Jungera.

* * *

Jak już kiedyś sobie rozmawialiśmy, żydowska inteligencja kształtowała się przez stulecia w tych tam chaderach, gdzie młódź musiała talmudycznie wyinterpretowywać (podobieństwo do "wyszczepiać" i "wypłaszczać" nieprzypadkowe!) historyjki w rodzaju tej, jak to patriarcha Abraham prostytuował był swoją żonę (i Matkę Narodu, o dziwo nie egipskiego!) w Egipcie tak, żeby to było wzniosłe i niewinne. (Niebylejaka sztuka, szapoba!)

No i tak mnie przed chwilą przyszło do głowy, że chyba wracamy w te same koleiny, tym razem przymusowo wszyscy, bo na przykład trzeba dziś talmudycznie tłumaczyć maluczkim (będąc nauczycielem czy "rodzicem"), jakim to cudem "they" czy "them", czyli liczba mnoga, może, a nawet musi, się magicznym sposobem odnosić do pojedynczej osoby. O czym nawiasem mówiąc, żadnemu z wielkich anglojęzycznych pisarzy nawet się nie śniło, a drobne 20 lat temu nie śniło się po prostu nikomu.

triarius