Pokazywanie postów oznaczonych etykietą globalizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą globalizm. Pokaż wszystkie posty

czwartek, września 08, 2022

Coś dla Jaszczura - Neokonserwatyzm i Wolny Świat

Nie moje, po anielsku, ale bardzo istotne! Kto jest w stanie zrozumieć, niech się wsłucha i przymyśli! Inni dobrze zrobią, jeśli poproszą kogoś umiejącego spuszczać wodę i wiązać buty... Och, przepraszam! Rozumiejącego tę współczesną lingua fraca. Sam widzę, że byłem w tej akurat sprawie - nie w sprawie angielskiego of course, ino Neoconów - głupi i nieświadomy, choć przecież łeb mam jak baniak i całe życie się polityką i historią zajmowałem.

Kwestia tzw. Neokonserwatystów, czyli Neoconów (czy jak chce K*win "Neokoni") to jedna z absolutnie najważniejszych dzisiaj spraw, a do tego może najbardziej załgana i najmniej rozumiana. Dopiero ta obecna wojna - wiecie chyba jaka - i to, co się wokół niej dzieje, otworzyła mi oczy. ("Pandemia", Ottawa i Eliksir Nieśmiertelności stanowiły przygotowanie, zapewne niezbędne.)

No to teraz posłuchajcie, jak to zgraja żydowskich TROCKISTÓW z dnia na dzień przeistoczyła się w wojujących Konserwatystów i z zapałem tworzy ten swój wymarzony "konserwatywny" świat na całym globie... "Rusza z posad bryłę" powie ktoś zły i głupi, ale to przecież nie to - oni się tylko starają, by Wolny Świat opanował najpierw Układ Słoneczny, a potem wszystkie galaktyki. Ach! Jakże im można by nie kibicować, prawda?



t

riarius

P.S. 1 Nie wiem wszystkiego, nie mogę się podpisać pod wszystkim, co mówią w tym videju (np. nie wiem, czy Bin Laden naprawdę był neokońskim agentem, a 9/11 to ściema, nawet raczej w to wątpię), ale geneza Neokonserwatyzmu jest właśnie taka i to cholernie wiele z wydarzeń ostatnich dekad wyjaśnia. Jak tu choćby tu widać, ich wpływy są ogromne. A my to łykali jak głodne pelikany, bowiem życie w prlu wdrukowało nam przekonanie, że USA to samo dobro, bo tam po trzy samochody na rodzinę, a z kranów leci Coca-Cola - Napój Bogów.

P.S. 2 Dla równowagi (skoro już pokazaliście, że rozumiecie angielski) bardzo sensownie i bardzo sceptycznie o spiskowej teorii na temat 9/11 (to o kowidzie już do mnie o wiele mniej trafia): https://www.bitchute.com/video/G1m2ROmlOkk/?list=subscriptions

P.S. 3 SEE THIS:  https://www.bitchute.com/video/qkvarI7AXnIW/?list=subscriptions

sobota, maja 28, 2022

Zabawny paradoks

Zabawnym paradoksem może się wydawać fakt, że im bardziej Spengler, a już na pewno tytuł jego Magnum Opus, z każdym rokiem staje się bardziej aktualny, tym mniej poziom intelektualny Szan. Publiczności pozwala na jakiekolwiek jego zrozumienie.

 (I dlatego, choć Ardreya ze wszystkich sił chronią przed wzrokiem ciekawskich, Spengler, wprawdzie liberalnie skastrowany, jest dostępny. Paradoks, zgoda, ale jest w tym także prosta, siermiężna, ordynarna nawet, ubecko-globalistyczna, logika. Której Szan. Publiczność dzisiaj nijak nie ma jak rozgryźć. I tu się krąg ślicznie zamyka, wąż zjada własny ogon,... A teraz głośno, wszyscy razem: Pam Pam Pam Pam, Pam Pam Pam Pam...!)

triarius

P.S. #ThinkBeforeSharing

środa, listopada 24, 2021

Ależ wy ludzie naiwne!

Czy te tzw. "szczepionki" naprawdę mają wybić swoje ofiary i/lub uczynić je bezpłodnymi - i CZY TO MAJĄ UCZYNIĆ JUŻ TERAZ, bo może to się dopiero zacznie od 23. "dawki przypominającej" (która przyjdzie, nie łudźcie się, chyba że wcześniej planetoida rozwali ten cały syf!) - to pozostaje jeszcze do ustalenia... To może być też tak, że te wszystkie smętne skutki wyszczepków, to naprawdę skutki uboczne, tyle że nikt się tym za badzo nie martwi, bo cel tej całej imprezy jest przecież całkiem inny od medycznego.

Nie wstyd wam, ludzie, żeście jeszcze tej oczywistości nie pojęli?! Zbrodnią ludzi, co się nie dali potraktować szemranym zajzajerem, stręczonym przez takich, którym nikt przytomny dwóch złotych by nie dał do potrzymania, nie jest to, że "rozsiewają", "zarażają", "zajmują bezcenne respiratory (tak przecież potrzebne Łowcom Skór wszelkich rodzajów)", tylko...

Tylko co, Napieska? Tylko co, Mądrasiński? No właśnie, moje dziatki - to i tylko to, że NIE UFAJĄ LIBERALNEJ WAADZY! Waadzy, która przecież zawsze chce dobrze i zawsze wie najlepiej, a ci, ci, ci... Znacie już te wszystkie hiper-elokwentne "zaplute karły" i "roznoszących wszawicę semitów" współczesności, prawda?

Ludzie genialni potrafią (niczym mityczna Kassandra) różne rzeczy przewidywać (i wychodzą na tym przeważnie tak samo, jak ona), a czy Aleksander Zinowiew w "Przepastnych wyżynach" nie ironizował gorzko, że: "Celem eksperymentu jest zidentyfikowanie jego przeciwników i wyciągnięcie wobec nich odpowiednich konsekwencji"? Czy to nie dokładnie to, co teraz mamy?

A czy Pan T. - tak, ten wasz ukochany sensei i guru! - nie mówił już wam tutaj raz czy dwa razy, że tuż przed początkiem "pandemii", przypadkiem włączył się na jakimś CNN na rozpaczliwe płacze, iż oto: "we wszystkich praktycznie krajach Zachodu około 40 procent ludności za ch... chińskiego boga nie ufa waadzy i oficjalnym mediom"?

No to macie główną, a w każdym razie jedną z najgłówniejszych przyczyn tego, co teraz mamy! Myśleć ludzie, myśleć! A co najmniej pilnie czytać tych nielicznych, co kojarzą, a potem pamiętać co się przeczytało! Tak moje dzieci?

Swoją drogą Kurak, z tym swoim kowidowym optymizmem zarówno ma rację, jak i wali kulą w płot aż huczy! Zgoda - PiS się trochę boi naszych ludowych nastrojów, ale czymże na globalnej warcabnicy jest PiS, czymże jest Polska, i czymże, w Nowej Rzeczywistości są jacyś, anachroniczni w naszych cudownych nowych czasach, "wyborcy"?! Kurak, przy wszystkich swych wdziękach i zaletach, myśli że wygrywa wojnę, bo może i wygrał przepychankę w bramie z pijanym menelem, ale prawdziwy wróg to nie ten menel, i nie to chce wygrać, tylko całą wojnę, to zaś jak dotąd nie napotyka żadnych praktycznie przeszkód. 

Jasne - w Austrii i gdzieś "wprowadzają zamordyzm, bo już skończyły im się argumenty". A po co argumenty, że spytam? Co one realne znaczą ? Czy Stalin, Hitler czy Pol Pot zaczynali od argumentów, żeby przejść do przemocy, kiedy te im się skończyły? Czy też argumenty od początku mieli gdzieś, bo mieli siłę i swój wszawy cel? Ludzie nie potrafią zrozumieć, że kowidowa "pandemia" to nie cel sam w sobie, a tyko drobna część ogromnego planu. Zamordyzmu wprowadzoneggo w ostatnich dwóch latach nikt już nie zamierza odkręcać, zresztą naprawdę trzeba by niezwykłych okoliczności, żeby to się w ogóle dało zrobić.

Tak jak wojny światowe i wynikające z nich masowe zatrudnienie kobiet przenicowały rodzinę, rynek pracy... Stworzyły Feminizm, Sowiety z ich niezliczonymi sługusami, stworzyły i LGBTXYZ... Praktycznie wszystko zmieniły w tym świecie, który jeszcze nie tak dawno dawał się nazwać "naszym". Także przecież i "obronność", czy jak tę dzisiejszą kpinę z naiwnych podatników nazwać. Tylko skala, moi ludkowie, była bez porównania mniejsza, niż tego teraz! Ale i tak wystarczyło, prawda? No więc macie! Optymizm naprawdę bywa tchórzostwem, a już na pewno ten wasz dzisiejszy

Pisaliśmy też wielokrotnie, my tu, i w różnych komętach, że ta nowa waadza o globalno-totalitarnych ambicjach nie jest aż tak inna od wszystkich poprzednich totalitarnych waadz, by Proli, z jakichś subiektywno-humanitarnych względów nie mordować. Nie - jeśli ich coś powstrzymywało, to raz: fakt, że Prol był tak niesamowicie uległy, dawał się mamić słodkimi słówki, tyrał, pozwalał sobie buntować i indoktrynować dzieci, kastrować się psychicznie itd. itd. I dwa: że waadza bała się na swoje własne indywidualne łby losu Robespierre'a, Jeżowa z Jagodą  i Berią, wraz tyloma innymi zamordystami, którym powinęła się noga i koleżkowie ich wykończyli. 

"Rewolucja zjada swoje dzieci", słyszymy przecież bez przerwy, jak sami siebie w swym rewolucyjnym zapale hamują, nasi umiłowani... Wiadomo jednak było od zawsze, przynajmniej niektórym, że kiedy wadza opracuje w końcu system, pozwalający masowo likwidować Prole w taki sposób, który jej nie będzie po prostu dotyczył, a do tego jeszcze Prol zacznie w końcu stawiać opór - np. z głodu - to i ta waadza mordować zacznie jak tamci, tylko na nieco większą skalę, godną trzeciego tysiąclecia. Totalitaryzm ma swoje prawa, tego się nie zmieni, a to dokoła to jest przecież Totalitaryzm jak w pysk strzelił!

triarius

P.S. A tym, którzy wierzą, że deklarowane człowiekolubstwo i inne tam "prawa człowieka" naprawdę coś znaczą w realnym zachowaniu totalitarystów, zwracam uwagę, że wspomniany tu Robespierre w młodości namiętnie i aktywnie zajmował się zwalczaniem kary śmierci - wręczył np. królowi memoriał w tej sprawie, kiedy ten przejeżdżał przez jego miasto itd. Historia naprawdę Nauczycielką - szkoda tylko, że dla tak nielicznych!

niedziela, listopada 21, 2021

Bonmot terytorialny

Trwające cały czas zabiegi globalistycznych sił, zmierzające do amputowania wszystkim ludziom instynktu terrytorialnego (występującego u większości kręgowców i u absolutnie wszystkich zbadanych dotąd ssaków) to zbrodnia w stylu i na miarę doświadczeń dr. Mengele, tylko skala jeszcze o wiele większa.

triarius

wtorek, września 21, 2021

Dwa słowa o babskim futbolu i piramidach finansowych

Fakt, że "komercyjne" telewizje całymi godzinami pokazują damski futbol i (z całym szacunkiem dla ambitnych kalek, ale amicus Plato!) Paraolimpiadę, których, poza najbliższą rodziną, jak ma czas do zabicia, nikt nie pragnie oglądać, kiedy wystarczyłoby np. pokazać goły cyc (nie żebym osobiście był tego wrogiem!), albo powiedzieć marny dowcip, i byłby szoł, pokazuje, jak niewiele komercji jest w dzisiejszej "komercji", czyli w sumie w tej o tysiące rzędów najmonstrualniejszej w historii piramidzie finansowej, zwanej "kapitalizmem". 

Tak, miało to też i parę zalet - mało co żadnych zalet nie ma. Tak - wszystko na tym padole łez ma swoje wady. Tylko dlaczego akurat w tym jednym przypadku mamy ignorować ewolucję tego akurat tworu, która jednoznacznie prowadzi w kierunku koszmaru, o jakim się naprawdę mało komu dotąd śniło?

triarius

P.S. Po prawdzie, to w tytule chciałem napisać "dwie słowie", ale o by niestety nam przekaz zaciemniło. Kto chce, niech sobie ten uroczy dualis, z moim błogosławieństwem sam wstawi!

środa, marca 27, 2019

Taka sobie historiozoficzna myśl na marginesie Acta 2

Prawo Hammurabiego
Kurak napisał hiper-optymistyczny tekst, całkowicie lekceważąc sprawę Acta 2 i ew. zagrożenie chińską kontrolą internetu przez Naszych Ulubieńców. (Linek? Oto i, proszę: https://www.kontrowersje.net/acta2_to_bankructwo_ho_dysa_cios_w_ue_i_wojna_facebooka_z_axel_springer ) Kurak, fakt, często powala optymizmem, ale o wiele wnikliwiej ode mnie czyta różne prawnicze teksty... (Jakby to brzmienie takiego czy innego tekstu akurat miało dzisiaj największe znaczenie.) W każdym razie zacząłem się jeszcze intensywniej, niż dotąd zastanawiać nad tym całym Acta 2 z przyległościami, aż mi przyszła do głowy niesamowicie głęboka historiozoficzna hipoteza.

Otóż jest chyba tak, że w czasach, że tak to figlarnie określę, "przed-demokratycznych" - kiedy nikomu o żadnej (mniej lub bardziej w realu załganej, jasne!) "władzy ludu" nikomu się nie śni, a rządzi b. nieliczna elita... Jakieś teokracje, reżimy monarchiczno-militarne, nieowijające w bawełnę oligarchie... Te rzeczy...

Pojawiają się w końcu często jakieś "Prawa XII Tablic", czy inne "Kodeksy Hammurabiego", które (wbrew utartemu poglądowi laików) stanowią zwycięstwo ludu, plebejuszy, proli, czy jak to nazwać, bowiem kodyfikują, a przez to i ograniczają, niczym dotąd nieograniczoną władzę owej elity. (A przy okazji uświadamiają lud, otwierają mu oczy na pewne sprawy, sugerują przebiegłość w stosunkach z władzą itd.)

Pisałem tu kiedyś o tej sprawie i spotkałem się zarówno ze zrozumieniem, co wydaje mi się zrozumiałe, jak i z pewną dawką protestów. Protesty były dość ogólnikowo wyrażone, ale pewnie miały coś wspólnego z obroną tezy, że "konstytucje powinny streszczać się w paru zdaniach" i że "dobre prawo to prawo mikroskopijnej długości i pisane najprostszym językiem". Wiadomo kto te tezy z największym zadęciem głosi, ja na pewno aż tak bym się przy ich wyrażaniu nie nadymał, ale nie są to tezy pozbawione pewnych istotnych racji. Przyznam to bez wykręcania członków.

Skoro tak, spyta ktoś, a będzie to człowiek niezwykle czujny i bystry, skoro mu się to od razu skojarzyło, to co ja tu bredzę z tym Hammurabim? Który kazał, jak wiadomo, wyryć w kamieniu coś ponad sto praw... I w dodatku pismem klinowym. Gdzie tu ta prostota i mikroskopijność zatem? Widzicie ludzie, zapominacie, że człowiek wprawdzie, jako istota biologiczna, (jak chcą dzisiejsi "konserwatyści") istotnie się od czasów Hammurabiego nie zmienił, ale jednak różne epoki historyczne mają swoje osobne "prawa" (tutaj w cudzysłowie, żeby nie było, że Święte Księgi!), i to, co za Hammurabiego było proli (CZYLI NAS!) sukcesem (i w ogóle Postępem, ach!), dzisiaj może być czymś całkiem innym.

No bo właśnie to prawo sobie sformułowałem, czy raczej hipotezę, bo jak tu przeprowadzić dowód, skoro to nie matematyka, prawo które (przed ew. doszlifowaniem do cudnej klasycznej urody) brzmiałoby jakoś tak, że:

W czasach "przed-demokratycznych", kiedy władza praktycznie nie jest przez większość danego społeczeństwa nijak kontrolowana, sformułowanie i ogłoszenie nowych praw jest sukcesem tej większości i w istotny sposób ogranicza tę władzę, natomiast w czasach takich jak nasze, kiedy gołym okiem widać przechodzenie od Demokracji (na ile, oczywiście, ta idea jest możliwa do realizacji, a już szczególnie w tak ogromnych i tak skomplikowanych społeczeństwach, jakie dzisiaj mamy na Zachodzie) do Totalitaryzmu, (niemal) każde nowe prawo (a także chyba każda nowa biurokratyczna regulacja) stanowi kolejną cegłę w totalitarnej budowli i kolejny gwóźdź do trumny wolności.

Mówimy tutaj o skali globalnej, ponieważ całą sprawę komplikuje drobny fakt, że państwo jako takie stanowi dzisiaj dziwny dwoisty twór, który z jednej strony może swoich obywateli bronić przed zakusami totalitarnej w zamiarach i globalnej władzy, a z drugiej strony przeważnie jednak, i w coraz większym stopniu, stanowi agenta tej totalitarnej i globalnej władzy - opartej na biurokracji, wielkich finansach, PRAWNIKACH, i nielicznych państwach atomowych, lub w rzadkich przypadkach, jak Niemcy, po prostu o wiele silniejszych i lepiej, z tego punktu widzenia, zorganizowanych od swojego otoczenia...

Oraz pewien bufor stanowi to dzisiejsze państwo pomiędzy ową totalitarno-globalną władzą i ogółem własnych (Państwa znaczy) proli, biorąc na siebie owych proli co pewien czas się pojawiające niezadowolenie i starając się stworzyć w nich przekonanie, iż warto dla niego zrezygnować z takiej czy innej porcji własnej wolności, kiedy w istocie przeważnie rezygnujemy, my, biedne nieświadome prole, na rzecz owych globalnych totalitarystów. (Tutaj można by o PiS, który widzi mi się w sumie na plus z pkt. widzenia wolności prola, bo bez państwa nawet nie piśniemy, ale widzę tu sporo działań, które z pewnością na dłuższą metę służą właśnie tamtym, o czym kiedyś, albo i nigdy, bo za darmo to nawet Ziemkiewicz by nie pisał.)

Ponieważ to nasze "prawo", ta hipoteza, z tymi wszystkimi nawiasami i dygresjami, jest trudna do pojęcia, nie mówiąc już o zapamiętaniu, i mało piękna, więc jeszcze na zakończenie (hurra!) to samo "prawo" w wersji "lite", bez przypisów, nawiasów i wywijasów:

W czasach "przed-demokratycznych", kiedy władza praktycznie nie jest przez większość danego społeczeństwa nijak kontrolowana, sformułowanie i ogłoszenie nowych praw jest sukcesem tej większości i w istotny sposób ogranicza tę władzę, natomiast w czasach takich jak nasze, kiedy przechodzimy od Demokracji do Totalitaryzmu, (niemal) każde nowe prawo stanowi kolejną cegłę w totalitarnej budowli i kolejny gwóźdź do trumny wolności.

I to na dzisiaj jest nasza forma kanoniczna mojej historiozoficznej hipotezy. Teraz, jeśli ktoś ma jeszcze jakieś zdolne do działania komórki mózgowe, zachęcam do zastanowienia się, jak się powyższe ma do wspomnianego na wstępie unijnego myku pt. Acta 2.

triarius

P.S. To, że globalny totalitaryzm posługuje się dziś przede wszystkim tworzeniem praw i biurokratycznych regulacji, na które prole się potulnie godzą, nie zmienia faktu, że coś, co można by uznać za tego "dokładne przeciwieństwo", czyli ARBITRALNOŚĆ władzy - a już szczególnie SĄDÓW I "PRAWA" - jest czymś jeszcze gorszym, przynajmniej na krótką metę, i stanowi już nie tylko tworzenie totalitarnego systemu, w którym zwykli ludzie (a nawet mniej zwykli, ale porządni) są tylko prolami bez znaczenia, a po prostu JUŻ EKSPLOATACJĘ tego totalitarnego systemu (który widać na tyle już został skutecznie stworzony)!

O czym mówię? A o tych wszystkich "okolicznościach łagodzących", polegających na miłości do Waadzy i Postępu, słusznych poglądach itd. itd., które zawieszają karę albo ją zmniejszają... Oraz o dokładnej tego przeciwności - i nawet bardziej! Kiedy ktoś widzi się jakimś obdarzonym przez Górę spłachciem władzy z tego czy innego powodu niesympatycznym czy niekompatybilnym z ich planami uszczęśliwienia Ludzkości.

niedziela, października 09, 2016

Rozważania z marszczeniem nosów w tle (2)

Gość sobie porywa jakąś Sabinkę - cóż by to mogło być innego?
No dobra, mimo okrutnego zgłupienia wywołanego zakochaniem, mimo równie okrutnego niemal dręczenia nas przez @#$% leberalizm, próbujemy napisać coś względnie sensownego na obiecany temat. Niech nas Bóg prowadzi zatem!

* * *

Mamy więc jakąś taką stuosobową, trzypokoleniową rodzinę miłych, pacyfistycznie do świata nastawionych dzikusów, idącą sobie po wciąż dziewiczym terenie i rozglądającą się pilnie po ziemi i zaroślach: tu jagódka, tu paczpan pieczarka, tu dwa świerszcze gapią się na coś i nawet nie zauważają, jak je cap i do garnka... A tu, paczpan znowu, jaszczurka! Ale cholera uciekła. "Tu gdzieś powinny być glizdy, rozejrzyjcie się porządnie", mówi wesoło szef plemienia, idący na czele, żujący trawkę i leniwie wsparty na ramionach swych dwóch ulubionych żon.

I tak sobie idą. Z niemowlętami do lat nastu przy matczynej, albo i nie, bo kto by na to zważał, skoro wszyscy blisko spokrewnieni, piersi. I starcami próbującymi nadążyć na artretycznych czworakach i tzw. "kolanach służącej" (nie mówiąc już, że zdartych do gołej kości) na samym końcu. Aż ich zjedzą drapieżniki, co się pono nazywa "selekcja naturalna".

Faceci (meczy wtedy nie było) rozmawiają o następnym polowaniu na coś większego... Większego od glizdy czy jaszczurki. Jak powiedzmy królik. Ale będzie uczta dla całego plemienia, jeśli się uda! Idą idą, kobiety, skromnie ubrane, w sensie ilości zakrytego ciała, dumnie kołyszą tym, co tam mają, próbując się drożej sprzedać. Dziewczęta, ubrane jeszcze skromniej i w tym samym sensie, skromnie spuszczają oczka, myśląc o rychłym zamążpójściu. Które w tym plemieniu ma bardzo interesujący przebieg i dlatego można o nim wyłącznie po łacinie, tyle że łacina jeszcze nie powstała i trzeba będzie na nią poczekać kilka tysiącleci...

Idą, idą, aż tu nagle przed oczyma wyrasta im MIASTO! Ogromne - tak w przybliżeniu 5 milionów mieszkańców. A na przedmieściu las kominów, z których wydobywa się czarny dym, zatruwający środowisko i psujący smak, stanowiących podstawę diety naszego ludu, glizd i jagódek. "Co za cholera?!", wykrzykuje wzburzony szef. "Co za cholera?!?", odpowiada mu zgodnym chórem cała reszta (z wyłączeniem dwóch niemowląt, z których jedno, z ustami pełnymi słodkiego i jakże pożywnego mleka, mówi coś w stylu "uma uma", a drugie zaczyna głośno płakać).

Plemię stoi i zgrzyta zębami. Plemię stoi i przeklina, wymachując w stronę metropolii pięściami i trzymanymi w dłoniach przez niektórych zaostrzonymi i opalonymi w ogniu kijami, służącymi im za broń. Stara kobieta odwraca się do metropolii tyłem i zadziera kusą spódniczkę z przetartej, wyjedzonej przez robactwo i wytłuszczonej małpiej skóry, po czym, w geście wyrażającym skrajną rozpacz, wypina chude, pomarszczone pośladki w stronę wroga.

Minęło wiele godzin, zapada mrok, a plemię stoi i pomstuje, tupiąc bosymi stopami i rzucając w stronę miasta grudkami ziemi. Dwoje jego członków przed chwilą umarło na apopleksję, młoda matka straciła pokarm i próbuje go odzyskać intensywnym automasażem, połączonym z tańcem brzucha - na co jednak nikt teraz nawet nie zwraca uwagi, poza jej, płaczącym coraz już ciszej, synkiem, na oko może piętnastoletnim.

Dwa dorodne lwy i jeden lampart z samego środka grupy wybierają co lepiej odżywione połcie żywego, gestykulującego zawzięcie, dwunożnego mięsa. I odciągają w zarośla, by je spokojnie skonsumować, nie musząc znosić upiornego wielogłosowego krzyku.

Sabinki sobie porywają, znana sprawa.Tak zapewne sobie Tawariszcz Mąka wyobraża spotkanie koczowniczych łowców-zbieraczy z miastem.

(Nie obrażaj się Stary! Żartujemy tu sobie i, po pierwsze, ta analogia JEST interesująca i zasługuje na rozważenie, a po drugie ja tu o Tobie wprost piszę z ogromnej zaiste sympatii, uwierz!) Z miejską, znaczy, i opartą na rolnictwie cywilizacją. On, i ci, który mu tę myśl - że oto my jesteśmy w bardzo podobnej sytuacji z naszym stosunkiem do globalizacji i hodowli człowieka udomowionego - podsunęli

Czy to jednak naprawdę tak właśnie, w najistotniejszych swych aspektach, wyglądało? Spróbujemy to, Deo volente i jeśli uda mi się w końcu nieco odkochać, przeanalizować w przyszłości, oby  całkiem niedalekiej. A na zachętę i zaostrzenie apetytu - dwa obrazki, które tu widzimy. Mające związek z tym, o czym chciałem w tej mitycznej przyszłości.

c. , zatem, jeśli Bóg dozwoli, d.n.

triarius

czwartek, września 22, 2016

Czarny motyl Nemesis (2)

Czarne motylki
W kwestii tych sił spajających państwa narodowe, o których sobie rozmawialiśmy, to ostatnio na BBC - państwowej, jakby nie było, telewizji - raz za razem stręczą ludowi ideę oderwania się Londynu od reszty tamtego kraju - po stosownym referendum. Wywiady, analizy, ekonomiści przysięgający na brodę Proroka, że oto Londyn dopłaca do całej reszty i ją praktycznie utrzymuje, a że taki nowoczesny, globalny i zaradny, a do tego ach, jakże mocno związany z "Europą", więc po tym oderwaniu pożegluje sobie szczęśliwie...

Mogłoby niby chodzić tylko (!) o nastraszenie Anglików, żeby szybko sobie zrobili następne "europejskie" referendum, w którym tym razem wynik będzie o wiele mądrzejszy i przyzwoitszy. Co komuś może się wydawać rzeczą normalną, przyzwoitą i nie zalatującą siarką, ale to kwestia gustu.

Zresztą przecież my tu już dawno stwierdziliśmy, że jeśli te angielskie prole źle i głupio się zachowają, to elity - absolutnie wszystkie, pod hasłem "elity wszystkich krajów łączcie się!" - zaczną im wcierać nosy w ten bałagan, który prole uczynili, żeby im na drugi raz podobne zachowanie nawet do głowy nie przyszło.

Jednak nawet ten optymistyczny wariant nie jest, jak się rzekło, przesadnie słodki - dla nas, proli, znaczy, bo dla elit wszystko jest słodkie i na tym polega bycie elitą - a i tak jest to właśnie wariant optymistyczny. W każdym innym jest gorzej.

Np., nawet gdyby stosowne urzędasy i muzułmański burmistrz się ociągali, jakaś lewacka jaczejka rozrzuca z samolociku stosowne ulotki, lemingi zaczynają się referendum magna voce domagać, media im przybasowują, świat cały bije brawo i drży z niepokoju, władze mają dwa wyjścia: pogodzić się z rozpadem kraju, albo też użyć siły... A zresztą, od czego media społecznościowe, te mogą całkiem wystarczyć za zapalnik. Tyle że ulotki mogłyby np. udawać oficjalne, urzędowe... Tyle możliwości!

W drugim wariancie stan wyjątkowy, próby aresztowania prowodyrów, świat oburzony, lemingi wyją, media szaleją, blokada gospodarcza i jaka tam jeszcze, międzynarodowe trybunały wydają wyroki do siódmego pokolenia... Masa śmiechu i radości jednym słowem!

Piękny temat na powieść w stylu jakiegoś Kena Folleta, tylko kto by zdążył to napisać? Zresztą czy gdański Budyń zwany, o ile pamiętam, Adamowiczem, nie może zrobić czegoś podobnego? Choćby w przypadku, gdyby coś mu się zaczęło tlić koło dupy? Jakieś przekręty na przykład.

Rozpoczynając, powiedzmy, od sprowadzenia do Gdańska statku pełnego syryjskich "uchodźców". Kto mu coś za to zrobi? Domy dla tych "uchodźców" już pono są przygotowane, lokalny biskup już czeka z kropidłem, do Obwodu Kaliningradzkiego mamy stąd jakieś, na ile kojarzę, 30 km, Bundeswera, Luftwaffe, czy inne Kriegsmarine, też nie będą miały problemu z dostaniem się tu morzem, lądem i powietrzem. Lemingi w tenkraju i w świecie całym zaczynają się referendum magna voce domagać, media im przybasowują, świat cały bije brawo i drży z niepokoju...

W jakiś stan wyjątkowy w wykonaniu polskich władz nawet nie wierzę (Dubczek też się nie bronił), w próby aresztowania prowodyrów takoż... Mamy więc tylko świat oburzony, lemingi wyją, media szaleją, blokada gospodarcza i jaka tam jeszcze, międzynarodowe trybunały wydają wyroki do siódmego pokolenia... I tak dalej.

Miałem pisać o "Afro-Amerykanach" i ich ojczyźnie, miałem wyjaśnić gdzie w tym wszystkim Nemesis i czarne motyle, ale ta dzisiejsza dygresja - jakże aktualna i jakże nabrzmiała różnymi zagrożeniami - zajęła nam cały odcinek, a więc módlcie się, żeby jeszcze coś było i żebyśmy sobie te inne ważne sprawy też zdołali zawczasu wyjaśnić. Tak nam dopomóż!

triarius

czwartek, czerwca 23, 2016

(Prawie) cała prawda o Brexicie

Lukrecja gwałcona przez jednego brzydala, a malował Tycjan
Każdy of course gada teraz o Brexicie - jeden że nic nie znaczy, inny że wręcz przeciwnie, i w tej drugiej opcji też są rozliczne warianty, a ja wam ludzie powiem, że to istotne, ale jako SYMBOL, SYMPTOM i ew. punkt przegięcia w Historii. Pod względem tzw. konkretów, a szczególnie tych nieprzesadnie-długoterminowych, faktycznie nie może to mieć ogromnego znaczenia i zaraz sobie wyjaśnimy dlaczego, tyle że nas tu bardziej interesują te długoterminowe, historiozoficzne sprawy.

Dlaczego konkretnie nie bardzo? A dlatego, że po obu stronach - czyli w Unii i w Wielkiej Brytanii (czy jak to tam się teraz oficjalnie nazywa) dominują w sumie te same siły, a im cholernie zależy na globalizacji. W sensie działania ponad państwami, poprzez granice, w sensie tworzenia ponadpaństwowych organizmów, dużo od narodowych państw z założenia potężniejszych...

Co oznacza m.in. także potężniejszych od narodów, w miarę autentycznych opinii poszczególnych społeczeństw, od demokracji wreszcie - na ile ta demokracja jest rozumiana w dawny i nieaktualny już sposób, czyli jako (co za naiwność, jeśli nie gorzej!) "władza ludu", nie zaś jako przerabianie przez ponadnarodową biurokrację, każącą się najemnym propagandzistom nazywać "światłymi elitami" (liczba mnoga zamierzona), maksymalnie zatomizowanych, ogłupiałych i bezsilnych przedstawicieli ludzkiego gatunku wedle swoich upodobań - oficjalnie w celu uszczęśliwienia któregoś z następnych pokoleń do tego stopnia, że aż strach!

Od dawna mam zamiar wam, ludkowie, wyjaśnić z czego bierze się ta niesamowita siła biurokracji, bez której dziś zresztą nijak, chyba że ktoś na serio zamierza jeździć furmanką i bić Niemca kłonicą po łbie, gdyby się gdzieś w okolicy pojawił - choćby i przynosił w darze świece zapłonowe do Volgswagena i odtwarzacz DVD - ale to ambitne zadanie, więc tutaj tylko zaznaczę, że odpowiedź leży (jak zwykle) w ewolucji, a konkretnie w odwiecznej opozycji między zmiennocieplnymi (kiedyś zwanymi "zimnokrwistymi") i stałocieplnymi (kiedyś "ciepłokrwiste"). Czyli węże vs. ssawce. (Łał!) Jeśli komuś coś w głowie zaświtało, to brawo, reszta na zrozumienie musi poczekać i nieco po-poprosić.

To było o konkretach wynikających z przyjęcia lub odrzucenia PRZEZ LUD Brexitu, teraz o tych sprawach istotnych. Czy to dziwne, że miłościwie nam panująca biurokracja, niemal już globalna, wspierana przez... wiadomo... wpadła w lekką panikę, że jej tu zwykłe prole, swymi przestarzałymi demokratycznymi sposobami, sypią piach w tryby wzniosłych i dalekosiężnych projektów? (Jakich projektów? Globalizacyjnych Mądrasiński, globalizacyjnych! Coś nie jesteś dziś w swej zwykłej formie.)

Wiele z tego w świecie konkretów na razie wyniknąć nie może, no bo prole są niesamowicie słabe, zdezorganizowane, ogłupione przez K*winy i P*koty tego świata, ale cholera - czy to przypadkiem nie jest jakieś przełamanie się trendu aby?! Pyta się w duszy każdy z osobna (poza jednoznacznie i do szpiku kości państwowymi) biurokrata i cała (poza jednoznacznie i do szpiku kości państwową, ciekawe swoją drogą, dlaczego tak ją zwalczają K*winy?) biurokracja jako całość. W końcu tak ładnie żarło, bryła świata była już niemal ustawiona jak trzeba - tylko jeszcze dopchnąć ją lekko paroma milionami przydymionych i pełnych temperamentu "uchodźców", a tu nagle...

Symptomy już wcześniej pewne były, fakt, ale kto by się tam przejmował, skoro Parowóz Historii bucha parą, a w szóstym wagonie grubasy zajadają tłuste kotlety, zagryzając dłuuuugimi kiełbasami. Jakie symptomy? A takie, Mądrasiński, że np. byle taśma lat temu parę starczyła, by na Węgrzech (gdzie to właściwie jest?) do władzy dorwała się jakaś taka paskudna... Prole zignorowały światłe rady i opinie. Zgroza! W Polsce (czyli nigdzie) w sumie tak samo...

W Austrii, w wyborach prezydenckich, trzeba było to co wcześniej w tej tam Polsce w wyborach lokalnych, i to tym razem nie dało się tego zrobić czysto lokalnymi środkami... No i nie każdy prol ochoczo oddaje "uchodźcy" swoją żonę i córki, a potem nie pyta go, jak być miało: "a ja sam, na jaką płeć mam się dla łaskawego pana/pani/nie-chcę-zdradzić teraz zrobić, żeby zaspokoić wszelkie pana/pani/nie-chcę-zdradzić potrzeby?"

To wygląda na jakieś - miejmy nadzieję chwilowe - wahnięcie historycznego trendu, jakieś mało apetyczne patyki w szprychach Postępu... A poza tym jest to PO PROSTU SKRAJNA BEZCZELNOŚĆ ZE STRONY @#$%^ PROLI, które powinny - ba, MUSZĄ - za to beknąć! Jeśli nie bekną szybko i boleśnie (a wiadomo że nie ważna jest surowość kary, tylko jej nieuchronność, co nie znaczy, by nie należało tym razem,  i w podobnych przypadkach, ukarać b. surowo), to inne prole też mogą się tak bezczelnie rozzuchwalić, już zresztą niektóre zdradzają takie chętki, a wtedy...

Cóż, wiadomo, że kontrrewolucja nasila się w miarę postępu Sił Postępu, a Parowozu Historii byle stado proli nie zatrzyma, ale cholera, nie tak miała wyglądać ta praca przy uszczęśliwieniu Ludzkości, więc to naprawdę jest paskudna ze strony proli niewdzięczność, skrajny brak smaku, żeby mi się to nigdy nie powtórzyło i jak najszybciej zapomnijmy o tym całym Brexicie - a prole muszą o nim zapomnieć jeszcze szybciej, jakie środki by do tego celu nie były niezbędne.

I TO jest prawdziwy sens tego wszystkiego. Dixi!

triarius

P.S. A wiecie co ostatnio pedzioł Biedroń? Że będzie prezydentem. Polski.