Każdy of course gada teraz o Brexicie - jeden że nic nie znaczy, inny że wręcz przeciwnie, i w tej drugiej opcji też są rozliczne warianty, a ja wam ludzie powiem, że to istotne, ale jako SYMBOL, SYMPTOM i ew. punkt przegięcia w Historii. Pod względem tzw. konkretów, a szczególnie tych nieprzesadnie-długoterminowych, faktycznie nie może to mieć ogromnego znaczenia i zaraz sobie wyjaśnimy dlaczego, tyle że nas tu bardziej interesują te długoterminowe, historiozoficzne sprawy.
Dlaczego konkretnie nie bardzo? A dlatego, że po obu stronach - czyli w Unii i w Wielkiej Brytanii (czy jak to tam się teraz oficjalnie nazywa) dominują w sumie te same siły, a im cholernie zależy na globalizacji. W sensie działania ponad państwami, poprzez granice, w sensie tworzenia ponadpaństwowych organizmów, dużo od narodowych państw z założenia potężniejszych...
Co oznacza m.in. także potężniejszych od narodów, w miarę autentycznych opinii poszczególnych społeczeństw, od demokracji wreszcie - na ile ta demokracja jest rozumiana w dawny i nieaktualny już sposób, czyli jako (co za naiwność, jeśli nie gorzej!) "władza ludu", nie zaś jako przerabianie przez ponadnarodową biurokrację, każącą się najemnym propagandzistom nazywać "światłymi elitami" (liczba mnoga zamierzona), maksymalnie zatomizowanych, ogłupiałych i bezsilnych przedstawicieli ludzkiego gatunku wedle swoich upodobań - oficjalnie w celu uszczęśliwienia któregoś z następnych pokoleń do tego stopnia, że aż strach!
Od dawna mam zamiar wam, ludkowie, wyjaśnić z czego bierze się ta niesamowita siła biurokracji, bez której dziś zresztą nijak, chyba że ktoś na serio zamierza jeździć furmanką i bić Niemca kłonicą po łbie, gdyby się gdzieś w okolicy pojawił - choćby i przynosił w darze świece zapłonowe do Volgswagena i odtwarzacz DVD - ale to ambitne zadanie, więc tutaj tylko zaznaczę, że odpowiedź leży (jak zwykle) w ewolucji, a konkretnie w odwiecznej opozycji między zmiennocieplnymi (kiedyś zwanymi "zimnokrwistymi") i stałocieplnymi (kiedyś "ciepłokrwiste"). Czyli węże vs. ssawce. (Łał!) Jeśli komuś coś w głowie zaświtało, to brawo, reszta na zrozumienie musi poczekać i nieco po-poprosić.
To było o konkretach wynikających z przyjęcia lub odrzucenia PRZEZ LUD Brexitu, teraz o tych sprawach istotnych. Czy to dziwne, że miłościwie nam panująca biurokracja, niemal już globalna, wspierana przez... wiadomo... wpadła w lekką panikę, że jej tu zwykłe prole, swymi przestarzałymi demokratycznymi sposobami, sypią piach w tryby wzniosłych i dalekosiężnych projektów? (Jakich projektów? Globalizacyjnych Mądrasiński, globalizacyjnych! Coś nie jesteś dziś w swej zwykłej formie.)
Wiele z tego w świecie konkretów na razie wyniknąć nie może, no bo prole są niesamowicie słabe, zdezorganizowane, ogłupione przez K*winy i P*koty tego świata, ale cholera - czy to przypadkiem nie jest jakieś przełamanie się trendu aby?! Pyta się w duszy każdy z osobna (poza jednoznacznie i do szpiku kości państwowymi) biurokrata i cała (poza jednoznacznie i do szpiku kości państwową, ciekawe swoją drogą, dlaczego tak ją zwalczają K*winy?) biurokracja jako całość. W końcu tak ładnie żarło, bryła świata była już niemal ustawiona jak trzeba - tylko jeszcze dopchnąć ją lekko paroma milionami przydymionych i pełnych temperamentu "uchodźców", a tu nagle...
Symptomy już wcześniej pewne były, fakt, ale kto by się tam przejmował, skoro Parowóz Historii bucha parą, a w szóstym wagonie grubasy zajadają tłuste kotlety, zagryzając dłuuuugimi kiełbasami. Jakie symptomy? A takie, Mądrasiński, że np. byle taśma lat temu parę starczyła, by na Węgrzech (gdzie to właściwie jest?) do władzy dorwała się jakaś taka paskudna... Prole zignorowały światłe rady i opinie. Zgroza! W Polsce (czyli nigdzie) w sumie tak samo...
W Austrii, w wyborach prezydenckich, trzeba było to co wcześniej w tej tam Polsce w wyborach lokalnych, i to tym razem nie dało się tego zrobić czysto lokalnymi środkami... No i nie każdy prol ochoczo oddaje "uchodźcy" swoją żonę i córki, a potem nie pyta go, jak być miało: "a ja sam, na jaką płeć mam się dla łaskawego pana/pani/nie-chcę-zdradzić teraz zrobić, żeby zaspokoić wszelkie pana/pani/nie-chcę-zdradzić potrzeby?"
To wygląda na jakieś - miejmy nadzieję chwilowe - wahnięcie historycznego trendu, jakieś mało apetyczne patyki w szprychach Postępu... A poza tym jest to PO PROSTU SKRAJNA BEZCZELNOŚĆ ZE STRONY @#$%^ PROLI, które powinny - ba, MUSZĄ - za to beknąć! Jeśli nie bekną szybko i boleśnie (a wiadomo że nie ważna jest surowość kary, tylko jej nieuchronność, co nie znaczy, by nie należało tym razem, i w podobnych przypadkach, ukarać b. surowo), to inne prole też mogą się tak bezczelnie rozzuchwalić, już zresztą niektóre zdradzają takie chętki, a wtedy...
Cóż, wiadomo, że kontrrewolucja nasila się w miarę postępu Sił Postępu, a Parowozu Historii byle stado proli nie zatrzyma, ale cholera, nie tak miała wyglądać ta praca przy uszczęśliwieniu Ludzkości, więc to naprawdę jest paskudna ze strony proli niewdzięczność, skrajny brak smaku, żeby mi się to nigdy nie powtórzyło i jak najszybciej zapomnijmy o tym całym Brexicie - a prole muszą o nim zapomnieć jeszcze szybciej, jakie środki by do tego celu nie były niezbędne.
I TO jest prawdziwy sens tego wszystkiego. Dixi!
triarius
P.S. A wiecie co ostatnio pedzioł Biedroń? Że będzie prezydentem. Polski.
Sypie sie sypie.Ale ja o tej biurokracj jakas chocby zajawke poprosze.
OdpowiedzUsuńPiotr34
dzien dobry Panie Tygrysku, ah i oh jakze ja sie ciesze ze moj ubostwiany Geniusz wykazuje taka plodnosc i swietna forme . i dziekuje za wspomnienie o mnie w poprzedniej notce (no zdecydowanie o mnie, bo inne wielbicielki nie sa az tak ostentacyjne jak ja, moze boja sie mezow, szefow, tesciowych, ojcow, dzieci hi hi). co do brexitu, to mam nadzieje, ze to bedzie efekt domina i ze kiedys zobacze jak urzedasy unijne kopia rowy, bo juz mnie przestalo smieszyc jak pijany wiecznie juncker klepie kolesiow po glowach jak malpy w cyrku. schultz bez matury nie istnieje dla mnie jako czlowiek od kiedy chcac podkreslic jaki to jest nam zyczliwy powiedzial : moja zona urodzila sie w polsce", co dla mnie zabrzmialo jak "Pan Jezus urodzil sie w stajence", no ale przeciez wiadomo, ze nie jest owca. dlaczego maja nami rzadzic buraki ktore nami gardza ? wlacznie z tym naszym oslizglym, zalosnym tchorzem ? produkuja, wypluwaja z siebie miliony przepisow jak nosic kalosze, ze slimak to ryba itd a my im za to placimy jakies gigantyczne pensje - Dzisus ! i co dzis wlaczylam tv to w kolko tylko co sie dzieje na rynkach finansowych i jakies wahniecia na gieldach, walutowe itp. ci tam na samej gorze tak wszystko zamieszali, tak zapetlili, ze juz od dawna najtezsi ekonomisci nie wiedza o co chodzi, chociaz dzielnie udaja, a maluczcy gdzies na dole drabinki wpadaja na cale zycie w te ich kredyty, polisolokaty i uwazaja ich za bogow, podobnie jak unijnych cwaniakow, bo wszak jeden ich posilek w knajpie kosztuje wiecej niz ten maluczki zaoszczedzi przez caly rok. Co do biedronia, to mam przybrana ciocie i wujka w slupsku (b. serdeczni i goscinni, choc cienko przeda) i wujek mimo, ze juz dawno przekroczyl 80tke to niezmordowany aktywny lovelas jest. widac slupsk miastem milosci hi hi. pozdrawiam serdecznie marysia
OdpowiedzUsuńmusze dodac ze wlasnie pitera (ktora moim zdaniem powinna handlowac kiszona kapusta koniecznie z kminkiem jak przed wojna) byla wlasnie tak wsciekla, ze tylko czekalam az odleci na miotle. to dobry znak marysia
OdpowiedzUsuńWSIe w Mieście (i na WSI)
OdpowiedzUsuńTym razem obrazek tutaj to nie jest po prostu jakaś taka goła baba w przybraniu "wielkiej sztuki", ino (poza gołą babą) coś całkiem a propósito. Ktoś potrafi powiedzieć na czym polega ta aluzja? (Poza, oczywiście, gołą babą jako taką, która ma, z definicji, ach ile wdzięku!)
Pzdrwm
Ta niewiasta nie potrafila oprzec sie ach jakze wielkiemu urokowi Pana Tygrysa. maz sie dowiedzial, zlapal noz i ...obojgu trudno sie dziwic. natury nie przeskoczysz...marysia
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, ale nie o to chodziło. Ta pani ma swoje imię, ten pan także, to jest historyczne (poniekąd) wydarzenie, z którego to i owo wynikło... Takie sprawy.
UsuńPzdrwm
w takim razie Panie Tygrysku czekam niecierpliwie na oswiecenie mnie i innych ewentualnie. w koncu nie tylko dla czystej przyjemnosci intelektualno duchowej obcuje z Panem (to tez), ale i zeby sie uczyc, poszerzac horyzonty, odkrywac nowe lady itd...pozdrawiam serdecznie marysia
OdpowiedzUsuńTen tycjanowski Sekstus, gdyby zachować ówczesną manierę uwspółcześniania stroju i entourage'u, na płótnie dzisiejszego mistrza musiałby dobierać się do Lukrecji w moro i z Glock'iem w dłoni... (Zresztą co ja tu bredzę! Współcześnie to przecież wystarczy trochę gówna rozsmarowanego po ścianie...)
OdpowiedzUsuńTaki był pono początek końca królewskiego Rzymu, Lucius Tarquinius Superbus contra Lucius Junius Brutus (ach ci Brutusowie - akuszerowie, tu Republiki potem Cesarstwa...).
Exactement! Gówno na ścianie, ale też Sekstus, syn Tarkwiniusza Ach-Jakże-Smacznego (czy jak to tam się tłumaczy na polski). I cała reszta tej sprawy. (A ten późniejszy Brutus, mimo swego mylącego imienia, podobno b. kochał swoją mamę. Co wiele wyjaśnia, nespa?)
UsuńNie ma jak dobre przedwojenne wykształcenie!
Pzdrwm
Lepiej wymyśliłem: "syn Tarkwiniusza o przydomku Palce Lizać". Fajne, nie?
UsuńPzdrwm
Fajne!
UsuńMówiąc o przedwojennym wykształceniu masz na myśli wojnę polsko-jaruzelską jak sądzę?
To był dowcip (taki sobie) oparty na dwuznaczności. W końcu Ty ponoć też nie jesteś młody, a ja ostatnio nawet tak się nie czuję. Na trzeźwo - jasne że to musiałoby chodzić o tę bliższą nam wojnę.
UsuńKurak ostatnio napisał był śliczną apologię tamtego wykształcenia. Też tak sądzę, że trochę poprawek w historii i parę pierdołów do usunięcia, i mamy super liceum. Zresztą to akurat mój rocznik, matura ]71, miał np. absolutnie najwyższy poziom matematyki w historii tego kraju. Co, uwzględniając dodatkowo matematyczno-fizyczny "fakultet", czyli rozszerzenie programu w ostatniej klasie, daje np. mi wirtualny doktorat w postaci tamtej matury. (A zaraz potem na @#$% PG kazali mi liczyć całki na piechotę, i to było jedno z najnudniejszych, najkoszmarniejszych doświadczeń w moim życiu.)
Pzdrwm
Matematyka jest przereklamowana, bo podobnie jak logika (zresztą różne teorie mnogości wiążą ją z logiką) zafałszowuje rzeczywistość operując na abstraktach, a odróżniania abstraktów od rzeczywistości nikt nie uczy.
UsuńJak pan idzie z psem na spacer, to średnio mają po 3 nogi. Kto pije, śpi, kto śpi, nie grzeszy, kto nie grzeszy, jest święty, więc menele są święci itd. A contrario można stwierdzić, że kto nie pije, ten grzeszy.
Dlatego też z matematyką czy logiką doskonale radzą sobie co bardziej kontaktowi autystycy, czy ludzie cierpiący na zespół Aspergera.
I potem taki przerobiony na małego Aspergera absolwent twierdzi, że nie wolno protestować przeciwko islamskim najeźdźcom, bo przecież nie kazdy muzułmanin to terrorysta (prawda? prawda!), i można mówić, że Polacy mordowali w Jedwabnem, bo się jakiś Polak pod niemiecką lufą pojawił.
Jeśli już na coś kłaść nacisk w szkołach, to na psychologię (rozwojową zwłaszcza), socjologię (realną, nie jakieś gendery) i komunikację społeczną, ale tego jakoś uczyć nie chcą. A szkoda, bo ludźmi, którzy dostrzegają nie tylko logiczną, ale i emocjonalną wartość przekazu trudniej manipulować.
Z matematyką masz sporo racji, choć akurat ta licealna matematyka, która mnie w większych ilościach nudziła, i tak zawsze z nią było, ale początki rozumiałem genialnie, raczej mi nie zaszkodziła. Gdybym miał wybierać, wybrałbym klasyczne wykształcenie z łaciną (do kurwy nędzy, ma ktoś "Po co Homer?" prof. Zielińskiego? potrzebuję tej książki i w ogóle to jest genialna sprawa, polecam, ale nie można znaleźć), ale dodatek w postaci różniczek i jakiejś stereometrii raczej pomaga.
UsuńOczywiście stawiam granicę na liczeniu czegokolwiek - od palców, po całki i trygonometrię (ta to jest dopiero koszmar, i to na znacznie niższym poziomie, niż te całki z PG, choć fakt, że pojęcie ortogonalności się przydaje w blogowaniu).
Swoją drogą, interesujący tekst, polecam: http://bobry7.salon24.pl/718707,soros-brexit-supergermania-i-polska-czyli-swiat-to-za-malo
Pzdrwm
@tj
UsuńFaktycznie, nie uczą - a przynajmniej mnie nie uczyli- o mnie jako o osobie w społeczeństwie. Małpie w stadzie znaczy się. Temat do solidnego dopracowania, ciekawe od której klasy należy zacząć.
Inna rzecz, że już widzę to polityczno-ideologiczne "sranie w mózg", a chodzi o to, by tego uniknąć.
cmss
http://chomikuj.pl/Cocozia/3/Z/Zieli*c5*84ski/Zielinski+T.+Po+co+Homer+*c5*9awiat+antyczny+a+my,5411715525.pdf
OdpowiedzUsuńWidzę, że koleżeństwo tkwi w mylnym błędzie! Owoż matematyka w naszej Cywilizacji nie jest przereklamowana, ona jest wyznawana! Jak zauważył pewien blankenburgczyk :
OdpowiedzUsuń„Nie istnieje żadne przyrodoznawstwo bez poprzedzającej je religii. Każda krytyczna nauka – tak jak każdy w ogóle mit, każda wiara religijna – opiera się na wewnętrznej pewności […] Wszystkie zarzuty, jakie przyrodoznawstwo kieruje wobec religii, trafiają w samo przyrodoznawstwo. […] Każda kultura stworzyła własną grupę obrazów procesów fizykalnych, która tylko dla niej jest prawdziwa i trwa tylko dopóty, dopóki kultura żyje…”
Nasze Zachodnie przyrodoznawstwo posługuje się własnym językiem (czyli systemem znaków słownych, występującym w stanie zaawansowanym również w formie pisanej) a tym językiem jest właśnie współczesna matematyka. Logika jest częścią matematyki – we współczesnych jej klasyfikacjach występuje w dziale „Logika i podstawy” (podstawy matematyki, ma się rozumieć – poszukiwanie podstaw, to dopiero była fascynująca historia; na początku teoria mnogości wydawała się tym samym co logika, Frege pokazał bowiem, jak można skonstruować liczby naturalne z niczego – ściślej ze zbioru pustego – za pomocą operacji teoriomnogościowych, ale tu nie o tym…) Z resztą dystynkcja między logiką matematyczną a filozoficzną też jest płynna.
We wszystkich współczesnych klasyfikacjach nauk; czy to ze względu na sposób udowadniania twierdzeń pierwotnych (nauki aprioryczne i aposterioryczne), czy ze względu na sposób uzasadniania twierdzeń pochodnych (nauki dedukcyjne i indukcyjne), czy też ze względu na przedmiot badań (formalne i realne) wszędzie mamy ten sam efekt podziału – matematyka (aprioryczna, dedukcyjna, formalna) i cała reszta. Ba! W tej reszcie też za „szlachetniejsze” uznawane są wszak te, które najgłębiej korzystają z zasobów matematyki.
Andrew Pickering zauważył onegdaj denerwując licznych kapłanów nauki iż;
„Jest oczywiste, że naukowcy produkują opisy świata, które są dla nich zrozumiałe: przy danych zasobach kulturowych jedynie wyjątkowa niekompetencja mogłaby przeszkodzić członkom społeczności fizyków w tworzeniu zrozumiałych wersji opisu rzeczywistości w jakimkolwiek momencie historii. Zważywszy na ich gruntowne wykształcenie w dziedzinie zaawansowanych metod matematyki, powszechne użycie narzędzi matematycznych w języku fizyki cząstek nie jest trudniejsze do wyjaśnienia niż duma, jaką odczuwają członkowie grupy etnicznej z posiadania własnego narzecza.”
Bruno Augenstein poszedł jeszcze dalej ; zainspirowany rolą matematyki (geometrii riemanowskiej) w odkryciu teorii względności i analogii procedury TBT (teoremat Banacha-Tarskiego) w wyjaśnieniu pierwotnej teorii kwarków Gell-Manna Zweiga ; i stwierdził że: „… dosłownie dla każdej koncepcji matematycznej istnieje gdzieś model fizyczny. Fizycy powinni świadomie i systematycznie poszukiwać fizycznych modeli odpowiadających wszystkim odkrytym strukturom matematycznym.”
A stary prześmiewca Feyerabend trafnie powiedział:
OdpowiedzUsuń„Osiągnięcia nauki z punktu widzenia jednych tradycji wydają się wspaniałe, z punktu widzenia innych – odrażające, warte jedynie ziewnięcia dla innych jeszcze. Oczywiście, uwarunkowania naszych współczesnych materialistów owocują wybuchami entuzjazmu wobec takich wydarzeń, jak wystrzelenie rakiety na księżyc, odkrycie podwójnej spirali czy termodynamiki stanów nierównowagi. Spójrzmy na te fakty z innego punktu widzenia, a okażą się tylko śmiesznymi i jałowymi zabawami. Potrzeba było miliardów dolarów, tysięcy dobrze wyszkolonych asystentów, lat ciężkiej pracy, aby kilku naszych współczesnych, nie potrafiących się wysłowić i dość przy tym ograniczonych, wykonało bez wdzięku parę podskoków w miejscu, którego nie odwiedziłby nikt przy zdrowych zmysłach – na wysuszonej, gorącej skale, gdzie nie ma czym oddychać. A przecież mistycy, ufni tylko w moc swoich umysłów, podróżowali przez sfery niebieskie do samego Boga, oglądając go w całej wspaniałości i otrzymując siłę do dalszego życia, oświecenie dla siebie i swoich bliźnich. Tylko analfabetyzm szerokich mas i ich nauczycieli – intelektualistów, ich zadziwiający brak wyobraźni, sprawia, że takie porównania odrzuca się bez większego namysłu.”
A wszystko zaczęło się tak niewinnie, gdy do 14 form sylogizmów Arystotelesa średniowiecze dopracowało jeszcze 5 innych form…
No, brawo! Wprawdzie zrozumiałem może 20 procent, ale w duszy swojej mam przekonanie, że to znakomita robota. Dzięki!
UsuńŻe też mój dyslektyczny, lewą ręką nie-wiadomo-dla-kogo-pisany blogasek zapładnia kogoś do TAKICH mądrych komętarzy! Naprawdę jestem dumny, blady i dopraszam się o jak najczęściej.
Całuję czule
Proszę się nie naśmiewać! Nie ma w mych wypocinach niczego odkrywczego (zresztą i tak połowa to cytaty)a religijne uzurpacje nauki a zwłaszcza "nauki" są wręcz obowiązującą ortodoksją umysłową współczesności (no to jeszcze raz Feyerabend: "...nauka wciąż sprawuje najwyższą władzę. Jest tak dlatego, że uprawiający ją ludzie nie są w stanie zrozumieć i nie chcą zaakceptować odmiennych ideologii, że dysponują siłą pozwalającą im narzucać swoje pragnienia i że posługują się tą siłą tak, jak ich przodkowie używali swych sił w celu narzucenia chrześcijaństwa ludziom, na których natykali się w trakcie swych podbojów. Amerykanin może dziś wybierać religię zgodnie ze swymi upodobaniami, ale nadal nie wolno mu domagać się, aby jego dzieci uczono w szkole raczej magii niż nauki. Istnieje rozdział kościoła od państwa, nie ma rozdziału państwa od nauki."
UsuńBardzo podobne przemyślenia do Feyerabendowskich mieli też as lotnictwa Lindbergh i Aldous Huxley. Dla nich także lot na księżyc rakietą nie różnił się od wzlotu mistyka w czasie postu, amazońskiego szamana na ayahuasce czy wiedźmy zabawiającej się dildem nasyconym wywarem z pokrzyków. Pod pewnymi względami były nawet lepsze bo dajmy na to: tańsze, łatwiej dostępne, nie dziurawiły powłoki ozonowej, nie przybliżały III wojny światowej, może i dla samego lotnika były bezpieczniejsze jak kto miał dobrą wątrobę?
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony takie zrównanie rzeczywistego lotu na księżyc z wizjami mistyków i czarownic przypomina zrównanie rżnięcia trudno dostępnej żony szefa z masturbacyjnymi fantazjami jakiś chłopiąt spod trzepaka. Lot był kosztowniejszy, trudniejszy do wykonania i bardziej niebezpieczny, ale pozwolił na wynalezienie tylu użytecznych rzeczy np: teflonowych patelni, internetu, że nie wspomnę o różowych golarkach działających w stanie nieważkości :P Poza tym to latacze w kosmos od stuleci lali w d mistyków i szamanów a nie odwrotnie więc z perspektywy SAT byli lepsi, bardziej męscy i dojrzalsi.
Tawariszcz Mąka
Tj ma sporo racji dowodząc, że "matematyka jest przereklamowana, bo podobnie jak logika (zresztą różne teorie mnogości wiążą ją z logiką) zafałszowuje rzeczywistość operując na abstraktach, a odróżniania abstraktów od rzeczywistości nikt nie uczy. Dlatego też z matematyką czy logiką doskonale radzą sobie co bardziej kontaktowi autystycy, czy ludzie cierpiący na zespół Aspergera."
OdpowiedzUsuń"Jeśli już na coś kłaść nacisk w szkołach, to na psychologię (rozwojową zwłaszcza), socjologię (realną, nie jakieś gendery) i komunikację społeczną, ale tego jakoś uczyć nie chcą. A szkoda, bo ludźmi, którzy dostrzegają nie tylko logiczną, ale i emocjonalną wartość przekazu trudniej manipulować." ale cmss ma jeszcze więcej racji "Inna rzecz, że już widzę to polityczno-ideologiczne "sranie w mózg", a chodzi o to, by tego uniknąć." Przecież takie przedmioty już powstają, tylko, że na razie są głownie na studiach, ale już na WOS, geografii i posoborowej katechezie można się dowiedzieć, że róznice między babą a chłopem istnieja tylko w patriarchylnych umysłach staromyślaków, a nawet jakby istniały w realu to zawsze można je znieść kilkoma dyrektywami, przemysł i armia z poboru są passe, bo teraz liczą się tylko usługi i miękkie kompetencje, poza tym należy wyświęcać kobiety na księży, dawać komunię aborcjonistkom a mieszkania islamistom (ale już nie Polakom z Kazachstanu...), wszyscy są równi, ale niektórzy równiejsi od innych, oczywiście "nie wolno protestować przeciwko islamskim najeźdźcom, bo przecież nie kazdy muzułmanin to terrorysta (prawda? prawda!), i można mówić, że Polacy mordowali w Jedwabnem, bo się jakiś Polak pod niemiecką lufą pojawił.".
Tawariszcz Mąka
Nie można niesprzecznie zachwycać się lotami w kosmos i zarazem postponować atencję dla matematyki i matematyków, aut aut. Nasza Cywilizacja jest matematyczną czy się nam to podoba czy nie, bez niej nawet byśmy sobie nigdy w takim zacnym gronie tak miło nie gaworzyli, gdyż cała informatyka to sztandarowy przykład matematyki stosowanej właśnie (obok wielu wielu innych jej zastosowań w astronomii, astrofizyce, optyce, mechanice płynów, teorii gier, teorii systemów-czym mnie dręczono w młodości etc, etc). Oczywiście nie unieważnia to trafnego spostrzeżenia tj iż osobnicy operujący na wysokim stopniu abstrakcji sami często "odlatują w kosmos" jak np współczesny autor dowodu hipotezy Poincarego Grisza Perelman - choć po prawdzie olanie medalu Fieldsa i melona baksów nie koniecznie musi dowodzić ciężkiej choroby umysłu...
UsuńZresztą matematyka sama doszła do swoich ograniczeń w postaci tzw twierdzeń limitacyjnych autorstwa A.Church'a, K.Goedla, Loewenheima-Skolema co wprowadziło w pewien stan psychicznego nokautu radosnych wyznawców optymistycznej epistemologii...
„Dwa plus jeden!” zajęczał. „Gdybyż można to było
OdpowiedzUsuńPorachować na palcach czy kciukach!”
I zapłakał jak dziecię, pomyślawszy, że przecie
Swego czasu przodował w naukach.
Oj! Zajęczał zajączek, a gdy nie ma ktoś rączek?
UsuńJuż nie mówiąc o palcach czy kciukach!
I zadumał się kapkę. Wszak króliczą mam łapkę!
Na cóż mi ich ta cała nauka!
To proste: byt jest, niebytu brak.
UsuńMagia będzie bardzo OK jeżeli będzie działać, znaczy bytem będzie. Naukowcy to stada myszy drążących tunele w bycie. Bez ideologii, no chyba że. Jeżeli nie jesteś myszą to dla myszy 'nie istniejesz', no chyba że. A, i różnych gatunków myszy mnogość jest.
Jako ludzkość mamy przed sobą dwa problemy:
1) dostęp do energii czyli tokamak lub coś lepszego
2) wygrzebanie się ze studni potencjału
Jeżeli nie zostaną rozwiązane znikamy, kwestią smaku w jak marnym stylu.
To proste, czyż nie?
"To proste: byt jest, niebytu brak.
OdpowiedzUsuńMagia będzie bardzo OK jeżeli będzie działać, znaczy bytem będzie."
W naszej postfaustycznej K/C wszystko co działa jest nauką, a to nie działa jest magią lub religią. Dlatego hipnozę przeniesiono z szufladki "czarna magia" do szufladki "psychologia", natomiast astrologię i przedsoborową teologię wywalono do szufladki "magia i martwe religie". Gorzej jest z łysenkizmem-miczurinizmem. Po zgonie Chorążego Narodów spadły do magii, ale w miarę jak P. odbudowuje Imperium nawet Anglosasi zaczynają przebąkiwać, że Miczurin nie mylił się tak w 100%
"Naukowcy to stada myszy drążących tunele w bycie."
Tylko myszy? A gdzie koty, które eksperymentowały na myszach w Dachau?
"Bez ideologii, no chyba że."
A gender, leberalizm i wiara w latającego potwora spaghetti?
"Jeżeli nie jesteś myszą to dla myszy 'nie istniejesz', no chyba że."
Chyba, że jestem kotem albo innym myszołowem?
"Jako ludzkość mamy przed sobą dwa problemy:
1) dostęp do energii czyli tokamak lub coś lepszego
2) wygrzebanie się ze studni potencjału
Jeżeli nie zostaną rozwiązane znikamy, kwestią smaku w jak marnym stylu.
To proste, czyż nie?"
Nie.
Tawariszcz Mąka
Jest nauka, jest filatelistyka. Filatelistyka nie jest niewinną leliją.
OdpowiedzUsuń2) ludzie ludziom tzn myszy + filateliści.
3) filatelistyka, X vs Y gryziony przez ??
4) e tam, bardziej $$ ueber alles bo zęby :)
5) Brazil vs Zardoz albo "Słomiane Psy" vs "Nonzero", na końcu imo "Galapagos". Można by się pobawić :)^:), rozszerzona 'Gra w życie' Conwaya potraktowana Wolframem :)^:).
@ WSIe Oczień Szanownyje Diskutanty (Że się wetnę.)
OdpowiedzUsuńW komęcie u Kuraka właśnie znalazłem coś, co mnie się wydaje cholernie à propos (choć co ja tam mogę wiedzieć). Oto i:
Nauki ścisłe zaczynają się od założenia, że w końcu będzie można zrozumieć naturę, w każdej, nawet całkiem nowej dziedzinie, ale nie możemy czynić żadnego założenia a priori, co do znaczenia słowa ''zrozumieć''.
Mam rację?
Pzdrwm
To (nie zaznaczony) cytat z Heisenberga, wg. wiki. By zrozumieć co H. miał na myśli trzeba by znać tekst.
OdpowiedzUsuńImo, H. odnosi się do psychicznego stanu fizyków lat 20-tych.
Znaczenie słowa "zrozumieć" :)^:) zależy od gatunku myszy :)
Imo, komentujący nie zrozumiał komentowanego tekstu, stąd cytat odnoszący się do nazwiska a nie działania mózgu.
BTW, w google: " Pewien Francuz nie ma 90 proc. mózgu. Gdzie jest jego świadomość"
Stwierdzenie "Miał niskie IQ - 75, ale pracował jako urzędnik." słodkie jest :)