niedziela, maja 11, 2008

Co dziś napędza postęp techniczny?

Powszechnie wiadomo, że postępowi technicznemu i wynalazczości ogromnie sprzyjają wojny. Teraz wojen jakby mniej, a w każdym razie wiele ich nie toczy się na terenach najbardziej cywilizowanych części globu. Cywilizowani żołnierze biorą wprawdzie udział w jakichś operacjach, ale po prawdzie to naprawdę trudno ocenić, jak się one mają do wojny, bo to częściowo praca czysto policyjna, częściowo jakieś elektryfikacje, a czasem tylko coś, co przypomina prawdziwą wojnę. I też nie wiadomo, czy taką, jaka będzie, kiedy się coś naprawdę zacznie.

Oczywiście prawdziwego pokoju nie ma, bo nie jest on stanem naturalnym dla naszego gatunku, i całe stada zajadłych buldogów kotłują się pod całą masą dywanów. Tutaj powalczy się gospodarczo, tu dyplomatycznie, gdzie indziej znowu odkręcając i reinterpretując historię - ersatzów wojny ci u nas dostatek i bez przerwy ktoś wymyśla nowe pola zastępczej walki. Nie oszukujmy się jednak, że wojny się skończyły - w dziewiętnastym wieku też nie było ich w Europie tak wiele, ale mądrzy ludzie już na kilkadziesiąt lat przed pierwszą światową wiedzieli, że im dłużej to trwa, tym straszniejszy będzie ten nieunikniony wybuch.

I oczywiście nastąpił, a po nim dogrywka, jeszcze straszniejsza, tylko tym razem głównie dla cywilów. (Z czysto militarnego punktu widzenia druga wojna przy pierwszej to był taniec po różach.) Po której nastąpiło wyczerpanie, które dodane do zeunuszenia właściwego starym i przeżartym cywilizacjom, odwleka na jakiś czas nowe zbrojne konflikty. Do czego oczywiście przyczynia się postęp techniczny, ponieważ nikt, albo prawie nikt, nie dotąd widział prawdziwej wojny przy zastosowaniu wszystkich dzisiejszych środków walki, więc ludziska się po prostu boją bardziej niż kiedyś. Ale co się odwlecze... Nie łudźcie się - era wiecznego pokoju nie nastąpiła i nie nastąpi. Nigdy!

No dobra, co jednak z postępem technicznym, skoro mamy wprawdzie agresywne buldogi pod dywanem, ale wojen niedostatek? Jest oczywiście komercja i nie da się zaprzeczyć, że w tej epoce różowych golarek do (coraz mniej) intymnych damskich szczególikow, sama chęć sprzedawania tych właśnie golarek powoduje ich ulepszanie. Tyle że co to za ulepszanie, skoro od lat zmienia się jedynie nieco kolor i kształt ("w tym roku nosi się golarki w kolorze młoda cielęcina, a w przyszłym będą w perłowe łatki, trzeba koniecznie zmienić!"), a poza tym właściwie cała para i tak zawsze idzie w ich marketing.

Tak się zastanawiałem nad powyższym problemem, aż tu nagle włączył mi się dzisiaj na TVN24 program o cudach techniki komputerowej dostępnej dla każdego (za parę stów lub parę tysięcy, czasem jeszcze nie u nas, ale wkrótce). Tam zaś, na samo zakończenie, czyli jako puenta i największe cudo, pokazali aparat fotograficzny, co to zamiast samowyzwalacza normalnego, ma taki, co reaguje na uśmiech. Nastawisz sobie, a potem uśmiechniesz się, to on pstryk! A jak się nie uśmiechniesz, to możesz sobie czekać do uśmianej śmierci. Bardzo by nam się tutaj przydały takie aparaty, Polacy by się o wiele więcej uśmiechali, w końcu aparat musi się zamortyzować, zgoda? No a miłościwie nam pajacująca partia to naprawdę powinna zrobić wszystko, żeby każdemu obywatelowi taki aparat już za parę dni móc podarować.

Tylko, ma się rozumieć, trza na każdym namalować znaczek ojro, z gwiazdeczkami. Oprócz "Oby się żyło lepiej". A jak się nie chce uśmiechać, to widać dywersant z PiS, i ma za swoje, że mu aparat nie działa.

Przyszło mi potem do głowy, że ten aparat może być odpowiedzią na nurtujący mnie od jakiegoś czasu problem. Ten właśnie, czym jest napędzany postęp techniczny, skoro tak marnie mamy z prawdziwymi wojnami? No bo ten aparat wyraźnie wygląda na jakiś offspin (niech będzie po naszemu - "produkt uboczny") technologii służących do identyfikacji ludzi, czyż nie? I zaraz mi się przypomniało, iż ze dwa tygodnie temu otrzymałem ofertę wzięcia udziału w testach pewnej technologii mającej rozpoznawać głos.

Miałem zadzwonić z komórki na darmowy numer i coś tam gadać, a oni za to mieli mi na konto przysłać 30 zł. Plus forsa za łowienie innych. Firma była zachodnia, przynajmniej oficjalnie, bo kto to wie co to naprawdę było? Chyba nawet z jakiejś Belgii była, a akurat Polski język ich interesował. Mogło to być cokolwiek, teoretycznie nawet coś obliczonego akurat na mój osobisty głos. I to nie dlatego, że jest ponoć niezwykle sexy.

W każdym razie zaczęła chodzić mi po głowie myśl, że być może w tej chwili głównym motorem postępu technicznego jest inwigilacja, znakowanie ludzi, zapisywanie danych na ich temat w różnych ponurych archiwach... W końcu jak się zwróci uwagę na te wszystkie informacje stąd i z owąd, to widzimy, że mało co rozwija się tak jak mikrochipy, które aż się proszą by je ludziom wszczepiać, oraz techniki nawigacji satelitarnej, co to pokazują drogę, ale przy okazji... Każdy chyba się domyśla co robią. Chyba że bardzo nie chce się domyślać.

Ten rozwój, razem z całym postępem technicznym, może się jednak skończy szybciej, niż sobie większość ludzi wyobraża. Do tej większości (zakładając, że tu bywa) poniższy argument nie trafi, ale do członków Klubu Młodych Spenglerystów może tak. Otóż czytam sobie (obok stada innych) książkę G. i C. Picard "Życie codzienne w Kartaginie". Wydane w 1962 we Francji (a więc w 26 lat po śmierci Spenglera), a w PRL zaraz potem. No i czytam: "Większość ulepszeń, które w starożytności ułatwiały materialną sytuację człowieka, jest owocem trzech wieków, które poprzedzają naszą erę, i wieku, który po niej nastąpił".

Nie jestem typem faceta, który by się w naturalny sposób skłaniał do jakiegoś kultu jednostki, dlatego też, obok całego mego zachwytu nad Spenglerem, staram się go na każdym kroku skonfrontować z konkretnymi informacjami. Jak choćby ta powyższa. No i tutaj akurat Spengler wychodzi bez szwanku, albo i z powiewającymi kolorami. Ponieważ u niego w rozwoju te wieki, o których tu jest mowa, odpowiadają wiekom XVIII - XXI w rozwoju naszej to Kultury/Cywilizacji. Że Rewolucja Przemysłowa zaczęła się w XVIII w. - to wiadomo.

Że nasza epoka różowych golarek czyni wynalazki, ale jakby coraz mniej istotne i coraz bardziej oparte na marketingowych błyskotkach, też dla mnie nie ulega wątpliwości. (Komputry byli ostatnim wielkim wynalazkiem, przynajmniej dla mnie.) Źródła wynalazczości, tej autentycznej i znaczącej, zdają się, w mojej opinii, powoli wysychać.

Pozostaje jeszcze inwigilacja, znakowanie i archiwizowanie ludzi... I to rzeczywiście całkiem możliwe, że się w tym wieku skończy - albo całkowitym zgleiszachtowaniem wszystkiego, ponumerowaniem, zakolczykowaniem i nowym totalitaryzmem, albo też coś z tą sprawą zrobimy. I w jednym i w drugim przypadku nie będzie już wielkiego powodu by te technologie aż tak intensywnie rozwijać.

A więc zachęcam do wyszukania tego uśmiechniętego aparatu jak najszybciej i cieszenia się nim póki czas, bo na to cieszenie może aż tak wiele czasu jednak nie pozostać. A następnych równie błyskotliwych wynalazków może już nie być. Wszyscy i tak będą się jednak ślicznie i dobrowolnie uśmiechać - władza już o to zadba, spokojna głowa! (Tyberiusz zresztą rzekł był kiedyś fajną myśl o uśmiechaniu się właśnie. Pamiętacie?)

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

8 komentarzy:

  1. Angole zwykli mawiać "necessity is the mother of invention" (invention jako niepoliczalny rzeczownik wynalazczość). Jeżeli to jest prawdą, to jej ojcem jest lenistwo a plemnikiem chciwość.

    A co do samych wynalazków, to proszę zobaczyć, że skończyło się ich nowatorstwo (rewolucyjność vs. ewolucyjność) wtedy, kiedy proces ich tworzenia został zinstytucjonalizowany w ukierunkowanych, państwowych ośrodkach kształcących wysztampowanych, światłych TECHNIKÓW (przeważnie o lewackim pojęciu świata). Ludzie ci są tymi, o których mówi się że wiedzą wszystko o niczym i nic o wszystkim.
    Dajmy na to moją dziedzinę. Człowiek taki wie wszystko powiedzmy o interakcji białka CBP z sekwencją enhancerową CCAAT. Ma on też szalenie wielką wiedzę generalnie z genetyki i proteomiki. I co? I dupa. to wszystko. Nie ma on za grosz zmysłu obserwacyjnego, bo widzi on prążki w żelu lub wykres na komputerze. A jak wiemy, najfajniejsze wynalazki powstają przez przypadek, i tylko zmysł obserwatora pozwala nam je wyłapać. To, co angole zazwyczaj nazywają "serendipity" (luźnie pomyślny przypadek) jest niczym innym jak umiejętność zaobserwowania i wykorzystania niespodziewanego wyniku. Technik widzi że jest wynik spodziewany, albo go nie ma. Jak nie ma, to nie interesuje. Będąc technikiem (dodaj 2 mikrolitry odczynnika X do roztworu B, zamieszaj i inkubuj w 37 stopniach przez 5 godzin) nie jest to człowiek kreatywny. Owszem, znajdzie on, że białko Z oddziaływuje z białkiem F, ale to szlus. Nic nowego z tego nie budiet.

    Największą krzywdą wyrządzoną wynalazczości było instytucjonalne oderwanie humanistyki od nauk ścisłych. Niech Pan zauważy, Tygrysie, że najwięksi wynalazcy ostatnich 300 lat to byli ludzie Renesansu, wielodziedzinowcy widzący świat szerzej niż ich doktorat, interesujący się dosł. wszystkim: np. Teller, Nobel, Edison, Tesla, Emmet, Franklin, Schaumberger, itp. itd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szanowny Panie,

    Otoz wydaje sie, ze sa obecnie dwa dominujace kierunki badan. Jeden z nich bliski jest temu co Pan okreslil mianem "inwigilacji", choc wydaje mi sie, ze pojecie "homeland security" jest bardziej pojemne i lepiej oddaje istote zainteresowan wspolczesnych nam rzadow.

    Inwigilacja bowiem bardziej kojarzy sie z pozyskiwaniem wiedzy, zas w kregu zainteresowan sa dzis genralnie "techniki" kontroli.

    Ponadto inwigilacja trwa w najlepse od paru ladnych lat. I osiaga bardzo dobre rezultaty (zeby tylko wspomniec o wspolczesnych maszynach do przeswietlania czy tez o badaniach nad jednoznaczna charaterystyka osob poprzez badanie ich sylwetki i stylu poruszania sie).

    Ale wlasnie ta inwigilacja, miedzy innymi, doprowadzila do drugiego glownego kierunku badan - przetwarzanie informacji. (Choc nalezy dodac, ze nie tylko na potrzeby obronne - prywatne korporacje tez maja sporo danych do przerobienia.)

    z powazaniem
    wojtek

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, zostaliśmy zmuszeni zablokować Twoje konto http://grono.net/users/37709/ .

    Powodem było opublikowanie przez Ciebie treści niezgodnej z naszym regulaminem bądź też inna forma jego naruszenia.

    Blokada konta potrwa od 2008-05-13 do 2008-06-17 .

    Uzasadnienie administratora: "propagowanie treści nazistowskich i antysemickich. Jeżeli sytuacja powtórzy się, konto zostanie usunięte!"

    Przestrzegaj regulaminu Grono.net, by na przyszłość uniknąć zablokowania: http://grono.net/pub/passive/rules/

    Jeśli nie chcesz dostawać więcej maili z grona, wejdź na stronę http://grono.net/mailbox/settings i zmień ustawienia.

    postanowiłem się postanowiłem się pochwalić, jak udupiono moją inicjatywę spójną mniej więcej z zaprezentowaną parę postów temu w linku - zastanawiam się, czy w ogóle przeczytali manifest tego grona, czy po prostu dostrzegli słowo żyd i skasowali :>:>

    OdpowiedzUsuń
  4. @ mustrum

    Zgoda, zabawne, ale okazuje się, że lepiej być astrologiem jak Kepler, czy alchemikiem jak Newton, niż wykształconym technicznie "naukowcem".

    Zresztą żaden z największych pionierów w programowaniu komputerów także nie miał, z tego co wiem, informatycznego wykształcenia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. @ anonimowy (wojtek)

    Zgoda, że to trwa od lat i że może nazwa nie jest najprecyzyjniejsza. Dla mnie najważniejszą sprawą w tym wszystkim jest fakt, że lewactwo działa tutaj niezwykle planowo. Np. najpierw się ściąga imigrantów, powodując napięcia społeczne i groźbę terroryzmu, potem zaś, przy gromkich apładismientach mas, się inwigiluje.

    Albo psychicznie się kastruje mężczyzn - wychowując ich od urodzenia do konformizmu, pogardy dla męskich cech, wpędzając w neurozę albo aspołeczne zachowania, które ich eliminują z walki o sukces w normalnym życiu - potem zaś podszczuwa się kobiety, które zresztą z natury są tak konformistyczne, że wiele szczuć nie trzeba, one się maskulinizują, co z kolei działa na facetów...

    I koło się zamyka a wszystko kręci się w nieskończoność. To są niesamowite zagrożenia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. @ loyolist

    No to cudnie... Przyznam, że nie wierzę w jakiś wolnościowy potencjał internetu. To trzeba jak najszybciej wykorzystać, zanim oni potrafią całkiem to stłumić i użyć do własnych celów, a potem muszą być już inne środki. Które, z drugiej strony, oni mają już poobstawiane.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. @ WSIe w Mieście

    Macie tutaj drobny pendent do powyższego, do tego w lengłydżu (łelkam ewrybady!):


    6.

    I respectfully want to let everyone know that the US Gov’t has been wanting to “Record” Skype calls for some time and had even offered a $4Billion dollar contest to hack Skype to record it..this is because Skype uses no “master encryption keys”, but instead users generate encryption keys between each other therefore conversations are hard to “tap”..or intercept and reassemble…this keeps you safe. I would put any software that records Skype under serious suspect and advise you all to seriously think about this before installing any such software. – Skype was bought by eBay for $4.2 Billion with an agreement that Skype would stay an European company, then eBay began to lose money on it and wanted to get rid of it.. MS stepped up to the plate, valued still around $4Billion they bought Skype for 2x of what its worth.. hmm where did this extra $4Billion come from… prob in my guess the US Govt.. so they can get their dirty little paws on it.. its all “Google’able”.. I remember reading the “Skype Hacking contest” as if it were yesterday with total disbelief that the US Govt would even offer that much for some thing like this… ask yourself Why..

    Comment by swpnclr — January 31st, 2012 at 4:04 am

    ==

    a jest to stąd (nic z założenia politycznego):

    http://www.giveawayoftheday.com/athtek-skype-recorder/?utm_source=feedburner&utm_medium=email&utm_campaign=Feed%3A+giveawayoftheday%2Ffeed+%28Giveaway+of+the+Day%29

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń