czwartek, lutego 17, 2011

Siły na zamiary, czyli globalna biężączka (łał!)

Historia nam się oczywiście wcale nie sfukujamowała - co zresztą Pan Tygrys od początku przewidział - a Spengler, jak niemal zawsze (a kiedy nie?), znowu miał rację. W tym sensie miał rację, że istotnie w "ogarniętym powszechnym pokojem imperium", w jakiejś, starej czy nowej, "pax Romana", wojny nadal sobie są, tylko że jako "wojny domowe", "konflikty klasowe", czy, jak dzisiaj "terroryzm".

Jest tu jednak nieco, a nawet sporo, rzeczy, których Spengler nie przewidział - bo i nie mógł - i te wojny toczą się dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek chyba, w ten sposób, że zanim zacznie wybuchać, zanim pojawią się grzyby, zanim się będzie walić i palić, a o ludziach (i nieszczęsnych lemingach) to już nawet przykro wspominać... Masę rzeczy będzie się działo podskórnie, i ludziom normalnym - w sensie, że nie ustawionym wysoko-wysoko w jakichś potężnych tajnych służbach - naprawdę trudno będzie coś z tego zrozumieć.

Historia nie tylko się nie sfukujamowała, ale nawet ostatnio, jak się zdaje, wyraźnie przyspieszyła. No bo to najpierw (?) zbrodnia smoleńska, potem cieknące wiki, a teraz połowa już świata arabskiego przeżywa słuszne (a jakże!) protesty społeczne, z których w dodatku spora część (łał!) kończy się sukcesem!

O zbrodni smoleńskiej i cieknącej wiki nie chcę się w tej chwili szerzej wypowiadać, choć oczywiście to i owo człek by miał do powiedzenia, tyle że nie można na raz o wszystkim... Tym bardziej, że liberalizm, Drugia Irlandia i kryzys.

(A w dodatku moja afrykańska bajka o zającach powinna dostać jeszcze ze dwa odcinki, które mi się już pięknie napisały w głowie... Ale pewnie tam też pozostanie. Nie mówiąc już o genialnych bonmotach, które mi się też właśnie w głowie piszą - wot, przekleństwo realnego liberalizmu! Ten w(s)tręt to był ukłon w stronę tego człeka, co kiedyś stwierdził na jakimś forum, że, cytuję z pamięci, "nawet RAZ nie jest taki wielki i choćby taki pan Triarius byłby lepszy, gdyby tylko tyle nie pisał o sobie".)

Skoncentrujmy'ż się teraz na tym ostatnim wydarzeniu... Nie tym, co ten miły człek napisał o mnie i Ziemkiewiczu, tylko na "wiośnie ludów" w Maghrebie i gdzie tam jeszcze (nie dotarła liberalna demokracja). Że to jest spontaniczne i autentyczne, to sorry, ale ja nie uwierzę, dopóki nie zobaczę czegoś podobnego - najlepiej też zakończonego sukcesem, pragnącego demokracji, godnego życia und rozpasanej konsumpcji na kredyt, zrywu społeczeństwa - w jakiejś Rosji, czy innym Izraelu.

Na razie nie widziałem, na razie się chyba nadal nie zanosi, więc - sorry - ale z podniecaniem się "głosem ludu pragnącego swobód" i "liberalną demokracją, której urok przedziera się nawet przez mroki dyktatury, cenzury i korupcji", to ja sobie jeszcze poczekam.

Powie ktoś "a przecież Solidarność!" Na to ja powiem "wskocz idioto na drzewo, a potem idź całować Bolka w dupę". Sentymentalna panna "S" to było właśnie takie coś, dzięki czemu - co z każdym niemal dniem coraz lepiej widać, jesteśmy w tym szambie, w którym jesteśmy, a komuna i ubecja zagwarantowały sobie spokojne i syte życie na następnych pięćdziesiąt lat. Podczas gdy bez panny "S", mogłoby to być tylko 45, albo nawet 40, hu nołz?

Poza tym zaś, sentymentalna panna "S" (patent oczywiście nie mój, ino Kelusa) to jest właśnie takie coś, co podejrzewam w tej arabskiej "wiośnie ludów", i o czym chciałem, kiedy dojdę już do konkretów. "Cui", chciało by się spytać, "prodest"? Nie tylko by się chciało, ale by i po prostu należało. Wiec pytajmy! (Wie ktoś, baj dy łej, co to znaczy? Cywilizacja łacińska cywilizacją łacińską, ale współczesna szkoła współczesną szkołą, a min. Hall... To już się nawet nie da cenzuralnymi słowy wypowiedzieć. W każdym razie znaczy: "komu to służy".)

Przychodzą mi  do głowy trzy teorie, różniące się od siebie znacznie różnymi, że tak to określę, "wartościami". Izrael chyba tym razem nie (jako pierwszy? to jakaś obsesja?), bo chyba na tym dobrze, tak czy tak, nie wyjdzie. Wszelkie karkołomne teorie, że jednak wyjdzie (dobrze) wydają mi się właśnie karkołomne, zbyt złożone, a rezultaty zaś zbyt mało pewne, by ktoś tego typu gambit chciał zagrać. No bo niby po co?

Jeśli nie Izrael, to zapewnie i nie OFICJALNA Ameryka. Obama może sobie być pacynką różnych sił, mocarstw i tak dalej, ale Izraelowi tak czy tak nie podskoczy, będąc prezydentem US. Jeśli będzie nieco mniej gorliwy w służeniu mu, i tak na gładkiej powierzchni Globalnego Szczęścia und Pokoju (z ciemną wnęką kuchenną) od razu pojawiają się zmarszczki.

A więc ruscy? Oczywiście to ich styl, ale - ze wstydem przynaję - nie bardzo w tej chwili widzę, co by z tego mieli mieć. Odwracanie uwagi od czegoś? Czyjej niby? Amerykańskiej nie, bo starczy sam Obama z Clintonową... Europejskiej? Bez żartów, ale mam o Putinie, mimo wszystko (jak ex judoka o judoce?) nieco lepsze zdanie, by go podejrzewać o aż takie przecenianie politycznej roli, jaj, zębów, rozumu, i wszystkiego co ma jakiekolwiek znaczenie, w dzisiejszej Europie!

A raczej "Europie", bo przecież mówilibyśmy o tzw. Unii Europejskiej - pokracznym tworze o totalitaranych ambicjach i niemałych (mówiąc łagodnie) w tej dziedzinie możliwościach... Ale przecież WE WSPÓŁPRACY właśnie z Putinem i jego trzódką, a nie żeby oni mieli tej "Europie" powód stwarzać dodatkowe problemy aż tak pokrętną, trudną w realizacji, a do tego niepewną w skutkach metodą!

Nie wiem, naprawdę... I, jako człek bez intelektualnych kompleksów, mógłbym na tym poprzestać, bo wielu rzeczy nie wiem, nawet w kwestiach, które mnie tak pasjonują, jak ta. I na których się, moim skromnym własnym zdaniem, rozumiem jak mało kto. Jednak przyszła mi parę godzin temu do głowy pewna teoria... Niesamowicie karkołomna, przecząca poniekąd temu, co sam przed chwią tu powiedziałem... A jednak, kiedy się zacznie od starożytnego cui prodest, najsensowniejsza, a nawet, dla mnie w tej chwili, jedyna mająca jakiś sens.

Prodest, to by mianowicie właśnie Europejskiej Unii! No bo patrzcie... W końcu jest kryzys i, nie oszukujmy się, to nie jest jego koniec. Co najwyżej jakaś "korekta", moment wytchnienia. Koniec, to może być raczej "kapitalizmu" - jeśli oczywiście przyjąć, że to słowo w ogóle ma jakieś konkretne znaczenie. W sumie entuzjazm ludu do Unii także chyba słabnie...

To wprawdzie w ogromnej większości lemingi, zależne od łask Unii, tchórzliwe i wygodne, ale jednak, uwzględniając co Unię tak naprawdę spaja, to trudno powiedzieć, czy ten, unikalny w historii (oby!) twór koniecznie przetrwa choćby tego typu trudności.

No i tak... Albo w tych krajach północnej Afryki zwyciężą islamiści - a wtedy Europa będzie miała stale na widoku wspólnego (jeśli naczalstwo tak postanowi) wroga... Który będzie nielegalnie przypływał, chował się po kościołach, podkładał bomby, budował meczety, palił samochody, domagał się tego i owego... Będzie o czym gadać, będzie się, w razie takiej konieczności, wokół czego z kochaną Władzą integrować.

Albo też islamiści tam, w tym Maghrebie, jakimś cudem, do władzy nie dojdą... I nadal będzie przypływanie, domaganie się, palenie, podkładanie... Tematy do światłych i ksenofobicznych dyskusji... Sprawy, wokół których można się będzie. A do tego - ach, jakiś piękny temat do skierowanej do ludu dydaktyki!

"Patrz ludu, czego ci tam, co im demokracji und liberalizmu, których przecie w Unii pełno, brak, dokonali! Życie poświęcali, żeby mieć to, czym ty się, ludu, cieszysz na codzień i nawet nie musisz palcem kiwnąć! My tu przecie, ludu, do ciebie nie strzelamy, o naszej korupcji nic przecież nie wiesz, bo my tego tak głupio nie robimy... I ty masz, ludu, euro, tę cudowną walutę, za którą taki, co jej nie ma, pokrajałby ojca matkę tępym nożem i oddał ukochaną babcię do burdelu w Buenos Aires!"

I tak dalej, i tak dalej, a zaprzyjaźnione media (i ta druga stacja) oczywiście rozwiną, upiększą i szczędzić nie będą najlepszego czasu antenowego, najsolidniejszych autorytetów i najgłupszych celebrytek.

No a jeśli nie doceniamy lemingów i TO SIĘ W KOŃCU PRZENIESIE? Na Europę znaczy - światłą, szczęśliwą, wolną und demokratyczną? A czy, że spytam, z punktu widzenia tego totalitarnego ojrokurestwa (jak zawsze w takim przypadku, przepraszam panie kurwy!), nie jest O WIELE lepiej, żeby się przeniosło TERAZ, niż za, powiedzmy, parę lat, kiedy syf będzie już naprawdę niebotyczny, lud wkurwiony do ostateczości, nieco już głodny, a procesy rozkładowe w Unii, być może, o wiele dalej posunięte?

Tym bardziej, że może już u żłobu nie być Baraka, a nawet i Putin (tfu, tfu, odpukać!) może się, biedactwo, poślizgnąć w wannie, powiesić na kablu od odkurzacza, albo jakaś zatruta polonem pirania może go użreć... Kto to w końcu może przewidzieć? Przecież wypadki i katastrofy się zdarzają. Mimo niewątpliwego postępu Ludzkości i niemal już osiągniętego Raju Na Ziemi. Przyjdzie tam jakiś oszołom, tu jakiś... Nie bójmy się tego słowa! Mięczak... I co? Czy nie lepiej, skoro ma coś wybuchnąć, żeby wybuchło teraz? Na niewielką skalę? Bez przygotowania? Kiedy tam mamy tego, a tutaj tego?

Mówię z góry - takie coś wydaje mi się o wiele zbyty skomplikowaną, o wiele zbyt ryzykowną, zbyt inteligentą wreszcie, grą, jak na przywództwo Ojrounii. Czy nawet jej, mało chyba wciąż zintegrowane, tajne służby. To jest po prostu spekulacja oparta na zasadzie, żeby w tego typu trudnych do zrozumienia przypadkach, docisnąć co samej dechy rozważania oparte o cui prodest.

Nie troszcząc się na razie o to, czy ten ktoś, komu prodest, w ogóle byłby to w stanie zrealizować, czy miałby dość rozumu, jaj, czy czegokolwiek, żeby w ogóle na to wpaść. Stosując niejako mickiewiczowską zasadę "Mierz siły na zamiary, nie zamiar według sił!" (Tyle, że tym razem to nie o nasze siły i nie o nasze zamiary chodzi.)

No i mnie tutaj, w tego typu OGRANICZONYM dochodzeniu do prawdy, wychodzi, że, być może, prodest to właśnie najbardziej naszej kochanej Unii. Z czego, powtarzam, nie wynika, by kochana nasza Unia to zrobiła. Jakoś jej nie widzę w roli tej klasy politycznego gracza na globalną skalę. Spójżcie sobie na tę smętną mordkę tej smętnej Ashton! Oczywiście - to nie Ashton naprawdę rządzi. Ale, jak oni, te hipotetyczne tajne ojrosłużby, zdołały ją od czegoś takiego odseparować? Wytłumaczyć jej, by nie wścibiała nosa? By tego nie ruszała, tamtego nie wąchała? No i nie chlapnęła czegoś bez sensu, co może zaszkodzić?

Jakoś tego nie mogę sobie wyobrazić. No chyba że nasza ojrosytuacja jest już o wiele bardziej ponura, niż się spodziewamy...

triarius
---------------------------------------------------
Czy odstawiłeś już leminga od piersi?

33 komentarze:

  1. Tezę, że za spontanicznym odruchem niezadowolenia uciskanych mas pracujących Afryki stoi eurokołchoz od pierwszego dnia wystąpień w Tunezji lansuje Michalkiewicz. Nawet przywoływał jakieś hodowane przez wiele lat w Paryżu środowiska tunezyjskiej "opozycji". Nie da się ukryć, że miałoby to sens, podobnie jak sens ma również zaangażowanie sowietów i Izraela w Egipcie (Mubarak miał przecież ustępować).

    Na "przeniesienie" do Europy jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Jeszcze jest ciepła woda w kranach, murzyńscy chłopcy są bardziej potrzebni jako wyrobnicy niż jako kozły ofiarne rzucone lemingom na pożarcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. I sam se odpowiem, czemu nie?

    W ogóle zapomniałem napisać o tej trzeciej teorii, a właściwie drugiej...

    Takiej, że to amerykańskie, ale antyobamowe. Czyli jastrzębie i prawica, Obamie wbrew, znowu wchodzi do ostrej gry na światowej szachownicy.

    Ale nikt i tak na tyle dokładnie nie czyta, żeby brak tej hipotezy, potrzebnej przecież do kompletu obiecanych trzech (omne trinum perfectum) jakoś go uderzył. ;-)

    Pzdrwm (kogo właściwie?)

    OdpowiedzUsuń
  3. @ tj

    Dzięki za to info. Michalkiewicza ostatnio znowu czasem czytuję, ale wciąż nie tak pilnie, jak zanim zaczął szaleć z antygruzińską i proruską propagandą swego czasu.

    W każdym razie - słowo Indianina! - ja na to wpadłem całkiem niezależnie, parę godzin temu. Trza będzie jednak Michalkiewicza odwiedzić i... "uzgodnić poglądy"! ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  4. 1) UE - o ile motorem są francuskie, niemieckie, etc. służby specjalne;

    2) Że niby Rosja Sowiecka nie miałaby interesu? A kogo wybiorą europjskie lemingi i podobnie jak one skrowione (Copyright by J. Duda-Gwiazda), mając opcję: a) Wypisanie Szahady na górnym pasie flagi niemieckiej, b) rukowodst'wo towarisz... tfu - gospodinow z KGB.

    Łaskawie pomijam ropę i Kanał Sueski;

    3) Teraz b. karkołomna i poszlakowa teza nt. udziału USA, dokąd ostatnio mieli jeździć egipscy Bracia. Wiadomo, że egipskie Bractwo od l. 1920 jest wykorzystywane przez sowietów. Z kolei Obama i cała jego administracja to amerykańscy komuniści, w najlepszym razie użyteczni idioci. Z tego wynikałoby, że specsłużby amerykańskie odciążają sowieckie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prawdzie, gdy tak głębiej poskrobac, to zainteresowanych grubszym rozpiździajem w tych "grubszych" kalifatach Alistanu jest wcale nie mało.
    No, ale przecież telewizor zapodał, że to wszystko przez ten internet...

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Jaszczur

    1. Zgoda, też o tym przed chwilą myślałem. Oczywiście w tym przypadku stawiam na żabojedów, bo szkopy jakoś mi się przesadnie z Maghrebem akurat nie kojarzą. (Ale co ja tam wiem.)

    2. Zgoda, ale to przecież byłby tylko dodatek do mojej ojro-tezy. W interesie Europy od Gibraltaru po Władywostok by to sowieci zrobili, czyli jednak jakoś tam Ojropa.

    3. US, zgoda. Ale Obama czy wręcz przeciwnie? To US po prostu mi się wykło z pamięci, miałem tę tezę postawić, jako drugą z kolei najlepszą. Ale anty-Obama.

    Choć Bambusiowi faktycznie już chyba niewiele co może zaszkodzić, więc może takie jakieś ruchy sobie na oślep wykonuje? Demokrację szerzy itd.? Chce zasłużyć na tego Nobla? Czy na drugiego pracuje?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  7. @ Amalryk

    Konkrety panie, konkrety!

    Wiesz coś, to gadaj!

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim zdaniem różne slużby będą sie starały po prostu pokierować wybuchem niezadowolenia. Można co najwyżej kibicować jednym lub drugim. Polskie- nie nasze służby i tak nie mają jaj ani środków na takie zabawy.
    W tamtych krajach 2x wzrost cen żywnosci(efekt $ z QE i QE2) oznacza braki w garnku, a to samo z siebie oznacza protesty.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Triarius

    Ad 1. Nooo, Niemcy to już od Wielkiej Wojny mają ostry ciąg na Bliski Wschód - teren rywalizacji pomiędzy nimi a anglosferą.

    Ad 2. Widzę, że się podobnie widzimy sprawę, jeno ja nie doczytałem się o tej Jewropie od Lizbony po Władywostok, od Reykyawiku po Ho Chi Minh i od Paryża po Pekin. Ale w takim układzie to UE czy kraje "przylądka" (by Mao Zedong) europejskiego raczej byłyby dodatkiem do sowiecji.

    Ad 3. Może i Barack Hussein działa na ślepo, może nie. Ale jest jeden szkopuł. On nie jest sam. Uważa się, że realizuje politykę autorstwa Brzezińskiego - użytecznego idioty, o którego poglądach pisał w 1989 (albo w '90) Darski. Broszurka jest w necie i mimo upływu lat nie straciła na aktualności.

    Kolejna sprawa - establishment amerykański nie jest monolitem; pewna jego część wie, że czerwonej wronie wypadł spod ogona. Ale z drugiej strony nie może w tej chwili ostro zareagować.

    OdpowiedzUsuń
  10. @Amalryk

    Fakt, tylko każda strona popiera kogo innego. W interesie USA i Izraela byłaby przede wszystkim drożność Kanału Sueskiego, niedopuszczenie do połączenia się Hamasu z BM i stabilność władzy w Arabii Saudyjskiej i Emiratach.

    Dlatego rozpiździel w Libii, Syrii i Iranie można uznać za odpowiedź USA albo IL. Na dobrą sprawę - wychodzi na to samo.

    Do tego jeszcze chrlowskie Guoanbu, które raczej współpracuje z Sowiecją, jako część Jewraz... tfu, Ojropy. Afryka Płd. i równikowa jest już praktycznie w całości kolonią ChRL. Teraz pora na Sahel, Maghreb, Sudan, Płw. Arabski. I jakaś delimitacja wpływów między Moskwę, Pekin, Berlin/Paryż.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojroniunia, made in Dojczland, jest aktualnie w okresie miodowym z sowieciarnią, więc sobie mogą cuzamen koordynować ten zajebjaszczy spontan w Alistanie, póki co.

    A ceny ropy też są nie obojętne towarzyszom, bo co prawda w całości PKB to dla bolszewii raptem 12%, ale dla takich sympatycznych organizacji jak KGB czy GRU to to już jest 100% ich wpływów.

    Drodzy Merkurianie, leją co prawda krokodyle łzy nad Mubarakiem, ale sądzę ,że jest to ta sama troska z jaką Jekaterina II pochylała się onegdaj nad I RP. A gdyby euforia wolności objęła tak konkretnie również Syrię...

    No i te wrodzone, umiłowanie przez Alego wolności, ofkors.

    OdpowiedzUsuń
  12. Stratfor podaje ciekawe informacje: http://www.youtube.com/watch?v=-wYfH_Bow6o

    Bahrajn, jedyny bogaty kraj w którym doszło do rozruchów, ma sunnickie władze i w 70% szyicką populację, oraz - i tu gwóźdź programu - stacjonuje w nim amerykańska 5 Flota, przeznaczona zasadniczo do (nomen omen) szachowania Iranu.

    OdpowiedzUsuń
  13. @ tj

    OK, ale to nie musiały być te same łapki - to na przykład, jak sądzę, mogłaby być szybka odpowiedź Iranu. W celu pokazania temu i owemu, że "my także potrafimy".

    Tylko zaraz... Gdyby tak istotnie było, co by to sugerowało na temaat tych drugich, a raczej właśnie pierwszych, łapek?

    Kogo Iran nie lubi? Poza oczywiście Rtęciowcami? No i ich Małym Braciszkiem z amerykańskiego kontynentu? Przecież CI tego nie robili, zgoda?

    A czytaliście, ludzie, te niesamowite analizy owej inteligentnej i znające Azję kobiety na http://blogmedia24.pl? Nie mam tu w tej chwili linka, ale wczoraj tam z nią gadałem.

    Nieprawdopodobnie wprost skomplikowane i dalekosiężne to było - co lekko wzbudza mój sceptycyzm, z założenia - ale przecież my tu siedzimy w tych post-oświeceniowych popłuczynach całe życie, mamy pokój i dobrobyt (ach!), to i nam się wydaje, że jakieś atomowe Tamerlany i Chemiczne Dżingis Chany to kompletny absurd...

    A może jednak wcale nie? No bo niby dlaczego? Bo "historia się skończyła i zapanował Taniec z Gwiazdami"? Chyba, jeśli było trzeba, w kwietniu nam pokazano, że nie.

    Zachęcam do odszukania tamtych tekstów i dyskusji, bo to także wkład do neo-spengleryzmu stosowanego.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  14. @ Jaszczur (i Wsie w Mieście)

    Ten "Piotr" to ja, triarius. Nie wiem dlaczego nagle zaczął mnie tu anonsować imieniem, za wiele mam tych kont email.

    Niemcy - Bliski Wschód, zgoda. Ale to zawsze, jak kojarzę, była raczej Turcja. Teraz by tam chyba nie chcieli ruskim stwarzać poczucia zagrożenia.

    Nie mówię o Rommlu i Libii z Egiptem, ale wtedy akurat były niskie ceny na takie egzotyczne wakacje.

    Pzdrm

    OdpowiedzUsuń
  15. Może być szybka odpowiedź Iranu, ale równie dobrze może ta sama czerwona łapka pociągać za sznureczki - bo przecież im bardziej zagrożony Iran, tym droższa ropa, tym konieczność ubiegania się o łaski carycy wśród parszywieńkich zachodnich fajdanisów większa...

    Podaj jakieś bliższe namiary na tę kobietę, bo nie kojarzę.

    OdpowiedzUsuń
  16. @ tj (i Wsie w Mieście)

    Kobieta? A tutaj np.: http://blogmedia24.pl/node/44648#new

    Ropa naftowa, powiadasz? Ardreya nie czytacie, to i Wam się wydaje, że to ropa rządzi... Ale rzućta okiem na to: http://blogmedia24.pl/node/44854

    Łatwo chyba zapominamy, że to nie ropę naftową musimy raz na parę dni sobie do brzuszka aplikować, a różne inne substancje.

    No a lewizna - co by o niej nie sądzić - niestety ma rację, że jeśli na tym padole łez ma żyć (?) 7 miliaródw Homo (sapiens powtarzane w nieskończoność), to musi po prostu być totalitaryzm. No i jest wybór.

    Znaczy, kto go ma, ten ma, ale teoretycznie są dwa wyjścia. Oba mało kompatybilne z wolnym rynkiem, liberalizmem, chrześcijańską moralnością, czy prawami człowieka (z Biedroniem na czele).

    Tak mi się widzi. A Kobietę naprawdę polecam - nie wiem, czy uczyni życie bardziej kolorowym i weselszym, ale zapewne ZAPŁODNI niejedną myśl.

    Zupełnie szczerze - sam się czuję zapłodniony, a dzisiaj w mych soliloquiach pchnąłem Spengleryzm Stosowany na całkiem nowe tory. To już właściwie Post-Spengleryzm, a w dodatku udało mi się go pogodzić z Fukuyamą... A nawet z Joachimem da Fiore!

    (Łał!)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  17. Daruj, ale to maltuzjańskie gadanie, że już-już skończą się zasoby na Ziemi, to brednie. Nadal marnują się koszmarne ilości żarcia nawet w niebogatej Polsce (ileż tego zalega na śmietnikach!), a nawet gdyby ceny poważnie zapikowały w górę, to mamy na czym zaoszczędzić (vaty, sraty, cła, przerzucić się na brukiew zamiast camembertów, zrezygnować z różowych golarek, plazmy, czy po prostu żreć mniej).

    Przeczytałem, ciekawie kobieta kombinuje, ignorując jednak kompletnie geopolitykę Chin. Oni nie mają za bardzo jak pobić się z ruskimi, nawet jakby chcieli, ze względów geograficzno-etnograficznych (Friedman o tym pisał, http://tiny.pl/hc117). Generalnie ja widzę, że sowiet i kitaj idzie łeb w łeb, po golicynowsku w jednym kierunku. Zobacz jak np. koordynowali naciski na Japonię w sprawie Kuryli, jak odbywają regularne konsultacje, jak ruska agentura na całym świecie gardłuje przeciw "atlantyzmowi", "światu jednobiegunowemu" itp. - a przecież to amerykańska dominacja na morzach blokuje Chiny. Wspólnego wroga mają i wspólnie z nim walczą.

    (Interesująco tam Friedman pisze, polecam)

    OdpowiedzUsuń
  18. @ tj

    Friedman? TEN od liberalizmu? ;-)

    A czy Adolf z Józiem nie szli ramię w ramię, że spytam? Jeśli geopolityczny konflikt tam JEST' (uwaga na apostrof!), to i tak od tego nie uciekną.

    Malthus, moim zdaniem, nie był wcale taki głupi (Szkot w końcu, choć protestancki duchowny), a to, że się marnuje... Daruj, czy to akurat argument PRZECIW globalnemu hiper-totalitarnemu rządowi Planety Ziemia und Ludzkości? Bo mnie się widzi, że akurat protestant.

    Zresztą, jako poniekąd inżynier, powiem Ci, że w każdym systemie są luzy, tarcia i straty... Jeśli chcesz je koniecznie zmniejszyć, no to musisz właśnie... Zgadnij! ;-)

    Tutaj zresztą nie tylkoo Camembery chodzi, ale i o np. wodę, a poza tym ja akurat nie znam nikogo (poza ew. hr. Ponimirskim), kto by dobrowolnie z Camemberów rezygnował, widząc (w TV choćby), że sąsad nadal je zajada...

    Albo - o zgrozo! - że ten, co dotychczas wpieprzał zielony salceson z przeceny, teraz zajada Camembery, zagryzając Stintonem i zapijając stuletnią whisky. (I kąpiąc przy tym 4 dorodne dziwki w szampanie.)

    Czyż nie taka jest natura ludzka?

    Kitaj nigdy, albo w każdym razie od b. dawna, nie był mocny na morzach. Nawet morska choroba ponoć u nich nagminna.

    No i nie przecenniałbym roli ideologii, ani w ogóle idei. Ich wpływ na real, jakem spenglerysta, uważam za w sumie nikły. I oczywiście ogromnie przeceniany przez intelektualistów, ze zrozumiałych powodów.

    A Golicyn, z tego co mówią na tym podziemnym, niezłomnym blogu (z reklamami UE i Gazownika), to podobno ruska wtyczka. Jak więc może mieć rację?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  19. @ tj

    Coś się spierdoliło i wpisał się bez sensu "protestant". ;-)

    W każdym razie chodziło mnie o to, że to raczej argument ZA globalnym rządem, to zaś oznacza...

    Dwóch takich dłubo być nie może - zgoda?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  20. Adolf z Józiem mieli wielusetkilometrową granicę na płaskim jak decha terenie, gdzie każde wojsko wchodzi dowolnie głęboko w dowolnej ilości - teren wymarzony do konfliktu zbrojnego.
    Granica kitajsko-ruska, jeśli nie liczyć krótkiego lata, to albo kilkumetrowe zaspy, albo błoto po szyję, a jedynym szlakiem komunikacyjnym jest tam kolej transsyberyjska. Jedna bombka i pociągi nie jeżdżą, a dróg nie ma. W takich warunkach po prostu nie da się bić, bo jak?

    Dochodzi do tego 1500 km odległości od chińskiego jądra, rzadko zamieszkałe, i to przez Ujgurów, muzułmanów, niespecjalnie lojalnych wobec władz w Pekinie (bodaj 2 lata temu były poważne zamieszki). Zagęszczenie, środek ciężkości i kierunek ekspansji Chin - wszystko na pd-wsch.

    Że Kitaj morski nigdy nie był, to ja wiem, ale niestety sytuacja się zmieniła, wszak ten cały ich eksport idzie drogą morską, i oni nie mają za bardzo wyboru.

    Warto poświęcić chwilę na tego Friedmana.

    A co do tych sowiecko-chińskich wydatków na armię, bunkry inne przyjemne sprawy, to trzeba brać poprawkę na to, że u nich jest życie na osiedlu, musi być jakiś ruch w resortach siłowych, na których władza się opiera, żeby siłowikom nie przyszło do głowy się buntować (co rzecz jasna nie znaczy, że sowiet miłuje pokój, co to to nie).

    OdpowiedzUsuń
  21. @ tj

    E tam! Coś na rozciągnięcie wyobraźni polecam. Weź pod uwagę, że nasze szczęśliwe, spokojne, bezpieczne życie zwichrowało nam nieco (?) perspektywę, i trudno nam sobie wyobrazić jakieś mniej bezpieczne, czy mniej liberalne, wydarzenia. A to chyba błąd.

    Ja się tam na Kitaju nie znam, ale wydaje mi się, że on stanowi języczek u wagi i po prostu trzyma ten dzisiejszy świad za jaja (za co?!) na masę sposobów.

    Biedaków, jak w Afryce, trzyma dawaniem im dorszy za 8,20, a przede wszystkim wędek do ich łapania.

    Światową gospodarkę bogatych trzyma choćby w taki sposób, że jak przestawią wajhę i np. rzekną (Partia znaczy) "od dziś nie praca, zarobki i "kapitalizm" się liczą, ale {kult przodków|czytanie Konfucjsza|Kung fu|dobra zabawa|mnożenie się na potęgę|cokolwiek innego}, to gospodarka światowa, i tak ledwo zipiąca, zamrze.

    O różnych sprawach związanych z amerykańskim długiem nawet mówić szkoda.

    No a jeśli np. Partia pozwoli mieć dowolną ilość synów i 0, albo 1, córrek? A do tego przeszkoli ludzi w robieniu drewnianym karabinem, a po jakimś czasie ogłosi, że "kto zdobędzie sobie kobietę spoza Chin, drogą lądową, plus ziemię, może sobie tej ziemi do 500 ha wziać na własność, a z kobietą tą wyhodować dowolną ilość dzieci?"

    Czy błyskawicznie nie skolonizują tych śniegów? Z połową Rosji na dodatek? (My weźmiemy drugą of course.)

    I tak dalej. A znasz historie o tym, jak Chińczycy walczyli swego czasu w Korei? Ja dziecko oficera LWP, jakby nie było (choć z górnej półki, profesora i bezpartyjnego), to się nasłuchałem, a nie mam wielkiego powodu w tym oćcu nie wierzyć. Szli na ckm'y, pójdą i przez te śniegi.

    Jak zawsze: "Luksusowe dziwki motorem historii" (TtT), a dla wygłodniałego bab Chińczyka, która ruska matrioszka, czy inna krasawica, nie jest luksusowa?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  22. Jakby Syberia to był taki macepan, to byśmy mieli w historii jeden niekończący się ciąg wojen o nią.Po co tracić ludzi w walce o gówno, skoro można o złoto - śmierć żołnierza to wydatek.

    Chińskich bolszewików z Ruskimi towarzyszami trzyma wspólnota interesu plus ideolo,mają na oku lepsze widoki, niż łomot do wzajemnego wyniszczenia o kupę niezaludninej zmarzliny.

    A schrony? Cóż na pewno sie przydadzą! Ktoś w koncu na serio przypierdoli atomówką, to tylko kwestia czasu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Słusznie Amalryk prawi. A jeśli Chińczykom zachce się kolonizować, to mają do skolonizowania 2/3 swojego terytorium (przypadkiem graniczącego z Sowietem), gdzie mieszka ledwie 300 milionów ludzi - w dodatku niechińczyków - w porównania do miliarda skupionego na resztówce wzdłuż wybrzeża.

    OdpowiedzUsuń
  24. A z ciekawostek. Czy ktoś z koleżeństwa pamięta taki epizodzik wojenny miedzy towarzyszami z Chin i Wietnamu w 1979?

    Owoż mój wujoszczak był wówczas w Kalininie (Twer) w ichniejszej (tzn. sowieckiej) akademii wojsk wozdusznoabaronnych i zaintrygowany skąpością informacji na temat rzeczonego konfliktu, razem z kolesiem i z litrem wyborowej pod pachą, udali się z wizytą, do szkolących sie tam wówczas Wietnamczyków, coby zasięgnąć języka u źródła.

    Pomijając autentyczne przerażenie Wietnamców, gdy zobaczyli naszych w drzwiach (Rojanie wogóle traktowali azjatów jak bydło)i dopiero walnięcie po lufie rozwiązało im języki, a gdy po secie byli kompletnie zadupceni to już śpiewali jak na spowiedzi.

    Najpierw rozpływali się w zachwytach, że ktoś ich tak uhonorował i sam do nich przyszedł z "poczęstunkiem", gdy wszyscy inni omijają ich jak zapowietrzonych. Potem opowiedzieli skąd są i jak wygląda ta cała dziwna wojna.

    Otóż ci wietnamczycy to byli weterani z wojny wietnamskiej. Obsługiwali S-75 (Wołchow) i co ciekawe mieli na swoim koncie strąconego B-52. Ale furda tam strącenie, za powód do dumy poczytywali oni sobie fakt ze udało im się przeżyć ten eksperyment!(A z Amerykanami to była sztuka nie lada).

    A o wojnie z Chińczykami, cały czas wypowiadali się z nieskrywanym leceważeniem. Pokazali rozmieszczenie wojsk i wogóle nie przywiązywali do niej żadnego większego znaczenia, co chwilę powtarzając; " Wojna! Jaka wojna? Z Amerykanami, to była wojna!!!"

    OdpowiedzUsuń
  25. @ Amalryk, tj

    Argumenta Waszmościów są oczywiście ważkie, ale nie do końca przekonujące.

    Zwróćcie proszę uwagę, że mocarstwa (i Dania) zaczynają już się niemal bić o Antarktydę, Grenlandię, a niedługo z pewnością o Księżyc. (Co poniekąd przeczy także mojej tezie, że żarcie i woda ważniejsze. Ale to by się dało pogodzić, jak sądzę.)

    Poza tym tutaj występuje po prostu zjawisko jak z westernu czy pierwszej wojny światowej: wiadomo, że ktoś w końcu zacznie tymi bombami rzucać, więc jest niepokój, trza by go uprzedzić, co z kolei... Itd.

    A ta chińska bomba demograficzna to nie jest takie byle co - masa facetów, bez bab, kult przodków zakorzeniony od tysięcy lat nad Żółtą Rzeką cierpi... I można to w ciągu 15 lat odkręcić.

    Historia o Wietnamczykach przepiękna i dzięki! Moja jest o wiele prostsza, bo chodziło tylko o to, że kitajce szły na te amerykańskie machine guny i szły, amerykańce ich kosili i kosili, aż po (przeciętnie ponoć) dwóch dobach rzucali wszystko w cholerę i uciekali, bo już nie mogli tej rzezi znieść.

    Amalryk, widzę, ostro pod wpływem podziemnego (poza reklamami Szabesgoj Cajtung, które są NAD ziemią) wydawnictwa. Ale ja nadal twirdzę, że IDEE NIE MAJĄ NIEMAL ŻADNEGO WPŁYWU NA RZECZYWISTOŚĆ! Oczywiście historię piszą intelektualiści (w sensie PISANIA!), więc oni maja na ten temat całkiem inne poglądy, i w ogóle nie do pojęcia dla nich przeważnie, że mogłoby być inaczej. Ale jest, przynajmniej ja tak ostatnio uważam. (Spengler mnie przekonał.)

    To w ogóle oczywiście b. ciekawy temat i można by pięknie snuć, ale ja np. sądzę, że chrześcijaństwo, ze swoim (excusez le mot) masochizmem, nie miałoby szansy na przeżycie 2 tys. lat, gdyby nie duch wikingów, który się z nim, w naszej K., przedziwnie połączył.

    Zaś ideologia komunizmu całkiem, paradoksalnie, podobnie. Także praktyka jest całkiem inna, zależnie od miejsca i tradycji. Przecież dzisiejsza Europa wcale nie jest - przynajmniej w zamiarach - mniej totalitarna od Chin, jest tylko inaczej totalitarna! A że nie mordują (masowo) to chyba wszyscy tutaj świetnie wiemy dlaczego, prawda?

    A poza tym ja nie mówię, że z Kobietą trza się koniecznie zgadzać - zgodzicie się chyba jednak bez trudu, że to o niebo lepsze od przekomarzanek z p*kotami tego świata, czy martyrologią?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  26. @ Piotr-Triarius, tj, Amalryk.

    Jeśli chodzi o relacje Chiny-Sowiecja, to niejako za mnie wypowiedzieli się Amalryk i tj. Poszło o te bunkry, które się w Rosji buduje, ta? Na moje to operacja manipulacji opinią publiczną, i to skierowana przeciwko USA. Imputująca im zamiar ataku nuklearnego.

    A rzeczony Friedman to nie Milton-liberał (który na starość został socjalkonserwatystą), tylko George, oficer (bodajże) CIA i szef prywatnej "razwiedki" - Stratforu. Bardziej jest znany ze swoich prognoz sprzed dwóch lat, w których pisze, że w przeciągu wieku Polska stanie się mocarstwem.

    Teraz nawiasem o "ideach i ich wpływie/braku wpływu na politykę". Tu jednak mówimy o "idei", która jest teorią totalitarnej władzy. Pierdoły o dyktaturze proletaryatu czy wyzwoleniu krasnali ogrodowych to jedynie mało znaczący w szerszym rozrachunku dodatek, zmieniany w zależności od danej "mądrości etapu" (albo i nie).

    OdpowiedzUsuń
  27. Aaa, przypomniało mi się jeszcze, że o tych Niemcach na Bliskim Wschodzie miałem...

    Nie tylko Turcja, Arabia też. Że wymienię wsparcie antybrytyjskiego powstania w Iraku bodajże w 1941, współpraca kierownictwa III Rzeszy z Hajj Aminem al Husseinim (Wielki Mufti Jerozolimy, kumpel Heńka i niedoszłego malarza z Wiednia), Legion Arabski i formacje złożone z Arabów w strukturach WH i SS (koniec końców nieliczne, głównie oddelegowane do kopania transzei i szybko rozbijane). Ciekawe są też powojenne epizody oficerów SS (także katów Powstania Warszawskiego), którzy przybrali arabskie nazwiska, niekiedy przeszli na islam i służyli w bezpiekach Syrii, Egiptu (ZRA w tym) i Iraku (po obaleniu monarchii i Karima al Kassema).

    OdpowiedzUsuń
  28. @ Jaszczur

    Dzięki! (I kamień z serca.)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  29. @ Wsie w Mieście

    Akurat takie coś przed chwilą przypadkiem znalazłem. Ktoś tu nie ma dysleksji?

    http://www.danielpipes.org/blog/2005/08/predicting-a-majority-muslim-russia

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  30. @ Wsie w Mieście

    I zobaczcie to: http://orientem.blogspot.com/2006/09/smart-koreans.html

    ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  31. @ Wsie w Mieście

    A to zobaczcie: http://feraljundi.com/2008/11/03/training-security-contractor-fitness-what-is-the-standard/

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  32. I oto walec postępu dotarł do Libii! Głupi ten Kadafi był, że zachciało mu się odprężenia z Amerykanami. Ma za swoje.

    Czyżby eurokołchoz na gwałt potrzebował Murzynów do dojenia, ewentualnie przygotowywał jakieś igrzyska dla ludu?

    OdpowiedzUsuń
  33. Jak wam się podobają histeryczne reakcje naszych "prawaków" i "krzyżowców", na wieść o sukcesach arabskiego ludu w walce z ichnimi Bierutami i Jaruzelami??? Frondowcy i rebelyanci skamlący do Sowietów i Europejsów o obronę przed "islamistami", zakonnicy ubolewający w TV, że kraj o muzułmańskiej większości wpisał przestrzeganie szariatu do świeckiej konstytucji itd. - po prostu coś pięknego! Orwell z Monthy Pythonem by tego nie wymyślili!

    OdpowiedzUsuń