wtorek, kwietnia 17, 2012

African Genesis" Roberta Ardreya po polsku - część 2 A

2. Jeden tygrys na jedno wzgórze

Spóźnione rozpoznanie przez naukę terytorialnych zachowań na wiele sposobów potwierdza przenikliwość spojrzenia poetów i prostych chłopów. Półtorej stulecia przed Eliotem Howardem, Oliver Goldsmith zastanawiał się dlaczego rzadko udaje się dostrzec dwa samce tego samego ptasiego gatunku na jednym krzaku. A „jeden tygrys na jedno wzgórze” to ludowa obserwacja o podobnej przenikliwości. Jednak, choć rolnik czy poeta mogą dojrzeć prawdę, obowiązkiem nauki jest zdefiniować ją, udowodnić, włączyć jej substancję w ogół naukowej myśli, oraz uczynić wnioski z niej zarówno dostępnymi, jak i zrozumiałymi dla społeczeństwa, którego nauka jest częścią. Są to obowiązki, które różne nauki spełniają z ogromną skrupulatnością w każdej dziedzinie związanej z wysadzaniem człowieka w powietrze, ale w sprawach związanych ze zrozumieniem go, występuje tendencja do traktowania tej odpowiedzialności znacznie lżej.

To, czy za ludzkimi zachowaniami stoi, czy też nie stoi, wszechmocny instynkt terytorialnego posiadania, stanowi kwestię, która nie powinna być trzymana w zamrażalniku. A jednak żadna biblioteka na świecie nie oferuje, ani zwykłemu czytelnikowi, ani nawet naukowcom, żadnej pracy na ów temat. Żadna encyklopedia, jak dotąd, nie zawiera najkrótszego choćby omówienia pod hasłem „terytorium”. Słowo to nie występuje w słownikach w jakichkolwiek związkach z biologią. Jedynie pierwotne źródła, jakimi my się tu zajmiemy w tym rozdziale, pozwolą nam wydestylować na własny użytek definicję, zrozumienie i ocenę jednego z najważniejszych naukowych odkryć. Zanim jednak całkiem zatracimy się w świecie zwierząt, rzućmy przez chwilę okiem na cenę, jaką płacimy, kiedy nauka nie potrafi stawić własnych owoców.

Sir Solly Zuckerman jest jednym z najbardziej prominentnych światowych uczonych. Tak jak Raymond Dart, jest anatomem, który spędził większość swej kariery jako szef wydziału anatomii, w tym przypadku uniwersytetu w Birmingham. Tak jak w przypadku Darta, jego zainteresowania były szerokie, a swą sławę ugruntował on w dziedzinie różnej od sfery swej głównej kariery. Kiedy Zuckerman był jeszcze dość młodym człowiekiem, opublikował studium na temat zachowania naczelnych, przedstawiające seks jako podstawę zwierzęcej społeczności. Niewiele naukowych książek w tym stuleciu zdobyło sobie równie szerokie i równie trwałe uznanie. Jednak wnioski w niej były wysnute głównie z obserwacji w ogrodach zoologicznych.

Istnieje prześliczna opowiastka – z pewnością zbyt śliczna, by była prawdziwa – opowiadana przez ówczesnych przyjaciół Zuckermana z Bloomsbury. Młody uczony pochodził z Południowej Afryki i nie poznał jeszcze wszystkich niuansów zachowań obowiązujących w dostojniejszych brytyjskich instytucjach. Kiedy przerażeni przyjaciele dowiedzieli się, że nowa książka ma nosić tytuł The Sexual Life of the Primates („Życie seksualne naczelnych”), uświadomili go szeptem, że „primates” („naczelne”, ale także „prymasi”, przyp. tłumacza) w Anglii nie może się odnosić do niczego innego, niż do hierarchii Kościoła Anglikańskiego. Książka ukazała się pod tytułem The Social Life of Monkeys and Apes („Życie społeczne małp wąsko i szerokonosych”).

Niezależnie od tego, czy owa historia jest prawdziwa, czy nie, wynika z tego konkretna prawda. Oryginalny tytuł precyzyjnie odzwierciedlał treść książki, będącej arcydziełem obserwacji seksualności naczelnych, choć przeprowadzonych w nienormalnych warunkach niewoli. Kiedy jednak czytamy ją jako analizę społeczeństwa naczelnych, wszystko pada pod ciężarem popełnionego błędu. W londyńskim zoo nie ma innych zwierzęcych społeczeństw, niż sztuczne.

Tamta książka została napisana w roku 1932, zanim różnica pomiędzy zachowaniem zwierząt w niewoli i ich zachowaniem w stanie naturalnym stała się oczywista. Sławny anatom nie ponosi winy za przyjęcie, iż seksualna obsesja i wynikające z niej zachowania londyńskich pawianów odzwierciedlają prawdziwe zachowania naczelnych, ani za wyciągnięcie logicznego wniosku, że potężny magnes seksualnego przyciągania musi być tą siłą, która spaja społeczności naczelnych. Będziemy jednak raz po raz napotykać w toku niniejszej narracji katastrofalne konsekwencje stosowania niepodważalnej logiki do fałszywych założeń. A założenie Zuckermana było fałszywe. Stworzenie, które oglądamy w zoo, to stworzenie pozbawione, w wyniku panujących w zoo warunków, normalnego przepływu instynktownej energii. Ani dręczący głód, ani też strach przed drapieżnikiem, nie zakłócają bezczynności jego godzin. Ani przymus ze strony normalnego społeczeństwa, ani wymóg obrony terytorium nie wyczerpują energii, w którą natura je wyposażyła. Jeśli wydaje się stworzeniem opętanym seksem, to tylko dlatego, że seks jest jedynym instynktem, który pozwala mu się zaspokoić w niewoli.

Zgubne dla twojego i mojego życia były filozoficzne konsekwencje konkluzji Zuckermana. Antropologia – nauka o człowieku – przyjęła na słowo twierdzenie zoologii, że społeczeństwo naczelnych opiera się na seksie, i całkowicie logicznie wywnioskowała, że skoro ludzkie społeczeństwo nie, więc znane nam społeczeństwo musi być wynalazkiem człowieka, niczego nie zawdzięczającym biologicznej ewolucji. Następnie socjologia – nauka o społeczeństwie – przyjmując na słowo tezę antropologii, że nasze społeczeństwo jest ludzkim wynalazkiem, logicznie wywnioskowała, iż co bardziej nieprzyjemne aspekty życia społecznego, takie jak wojna, przestępczość, czy dość powszechna w końcu niechęć do kochania bliźniego swego, muszą wynikać z warunków ludzkiej egzystencji. W wyniku czego ty i ja, przyjmując opinie różnorodnych autorytetów, które przecież chyba wiedza, co mówią, mamy skłonność rozumować w ten sposób, że jeśli, na przykład, można by wymazać z ludzkiej sceny presję ekonomicznej biedy, stalibyśmy się świadkami spadku przestępczości, nieuniknionego złagodzenia wojowniczych instynktów, oraz uwolnienia społecznej energii dla powszechnej miłosnej harmonii. Ogary naszych lęków ujadają nad starymi, wystygłymi tropami, podczas gdy lisy natury przyglądają się rozbawione.

* * * * *

triarius

4 komentarze:

  1. Ardrey trochę przesadził z tym całkowitym niepodobieństwem zachowań zwierząt w niewoli i na wolności. Im bardziej realistyczny wybieg w zoo tym zachowania bardziej podobne do naturalnych. Zresztą niektóre gatunki mają tak sztywno zakodowane instynkty, że nawet w zupełnie sztucznych warunkach muszą żyć po swojemu np: samce białych myszek zawsze walczą o dominację w klatce, nawet gdy teoretycznie nie mają żadnych powodów do walki, bo hodowca zabezpiecza im nadmiar pokarmu, samic, kryjówek, a do ustalenia hierarchii wystarczyłaby teoretycznie jedynie demonstracja siły.
    Ale z tą chucią jako jedynym instynktem, który małpom (i innym egzotom) wolno zaspokajać w niewoli to nawet za słabo powiedziane. Egzoty w zoo nie tylko mogą, one wręcz muszą się rozmnażać, bo z tego jest $$$ i jeszcze cenniejszy od kasy prestiż pracowników i władz zoo. Zwierzęta w ogrodach zoologicznych są więc zachęcane i przymuszane do rozrodu wszelkimi sposobami, a że często jest to przeciwskuteczne i następują straty pogłowia to inna broszka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe i pouczające jest porównanie ekologii dwóch największych kotów: tygrysa i lwa. Mimo ogromnych i oczywistych różnic w wyglądzie i zachowaniu te gatunki mają bardzo podobne, niemal identyczne genotypy i niemal identyczną budowę wewnętrzną. Lew i tygrys dają w niewoli płodne mieszańce więc z punktu widzenia ortodoksyjnego taksonoma powinno się je traktować jako rasy jednego gatunku (ostatecznie choć przepaść w wyglądzie, zachowaniu strukturze społecznej tych dwóch wielkich mruczków jest ogromna, to jednak porównywalna z przepaścią między dajmy na to Buszmenem a WASPem).
    Tygrys jest samotnikiem i nawet życie seksualne ogranicza do minimum, a lew ma bogate życie rodzinne i towarzyskie: młode samce lwów zawiązują koalicje podobne do ludzkich gangów/klik,
    stare samce mają haremy jak jacyś sułtanowie itd. Wszystko ponoć dlatego, że tygrys żyje w lasach (od indyjskich dżungli po syberyjską tajgę) a lew na otwartej sawannie lub pustyni. Australopiteki mogły dorobić się bogatego życia społecznego z tej samej przyczyny, dla której lew - jako jedyny kotowaty - dorobił się życia towarzyskiego - długo ewoluowały na otwartych sawannach pustyniach i wrzosowiskach Capensis.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Towarzysz Mąka

    Bardzo ciekawe i sensowne rzeczy mówisz, ale ja nie dostrzegam, żeby Ardrey był aż takim ekstremistą w sprawie niewoli.

    Mówi, że "nie należy ufać obserwacjom na źwierzętach w niewoli, jeśli nie potwierdzają ich obserwacje na wolności". Cytuję luźno z pamięci.

    Poza tym sam przytacza przykład tych rybek, co się tak namiętnie naparzają - w akwarium, a więc w niewoli przecie.

    Poza tym mówi z szacunkiem o Konradzie Lorenzu, któren zajmował się wyłącznie, albo prawie wyłącznie, źwierzyną hodowlaną.

    Więc nie sądzę, by on z tym jakoś specjalnie przesadzał.

    Rzecz być może w tym, na moją nieuczoną intuicję, że owe rybki mieczyki są terytorialne, ale nie społeczne, więc naparzają się o terytorium także i w akwarium.

    Małpy natomiast, zarówno społeczne, jak i terytorialne, mają z tym spory problem, bo ich życie społeczne jest w zoo ewidentnie zaburzone (zgodzisz się chyba?), więc zbiorowa obrona terytorium z konieczności także.

    I inne tego typu sprawy. Co jednak zgadza się z tezą, że nie można uznawać, iż co się zaobserwuje w niewoli jest AUTOMATYCZNIE prawdą na temat zachowania danego gatunku.

    ¿No es verdád?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  4. Verdad!
    A z innej baczki - Tygrys stałeś się sławny, Nawet Wysokie Obcasy wspominają o twojej, trójmiejskiej mafii "Piętnaście lat temu trafił do nieistniejącego już liceum w okrytej złą sławą dzielnicy Stogi, gdzie rządził "Tygrys", szef lokalnej mafii. Mówi, że praca w tamtej szkole wydawała mu się wtedy trudna, część uczniów pracowała dla "Tygrysa", wielu miało na koncie wyroki. Ale dziś tęskni za tamtymi czasami, gdy nawet młodociani przestępcy znali granice."
    http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114757,11480300,I_co_mi_zrobisz__stara_krowo.html?startsz=x&as=1

    OdpowiedzUsuń