Nic tak dobrze temu blogu nie robi na popularność (a sprawdzam to często!), niż erotomański dowcipas, a już szczególnie takie coś w samym tytule. A że sa tu, w ośmioletnich czeluściach tego bloga, treści nie-byle-jakie i które mogłyby wstrząsnąć niejednym, więc o tę popularność znowu zadbam i napiszę sobie taki właśnie kawałek. (Mądrzy i/lub cnotliwi nie czytać!)
Swoją drogą, w kwestii formalnej - co to było? To poprzednie znaczy? Całym zdaniem? Tak, Mądasiński, całym zdaniem proszę. To było, panie psoze, zjadanie własnego oguna. Bardzo, dobrze Mądrasiński, siadaj.
* * *
Niedawno temu dowiedziałem się o istnieniu córki Premiery Kopacz. (Nic nie napiszę o jej urodzie, choć widziałem zdjęcie, ale w końcu Bóg daje i Bóg odbiera - tylko, w nieskończonej mądrości swojej, nie zawsze tym samym osobom.) Dowiedziałem się oczywiście w związku z tym jej zapowiedzianym wyjazdem na stałe do Kanady, gdyby mamusia straciła fuchę, a do władzy dorwali się ci potworni.
Ludzie o tym dyskutowali i ktoś wkleił taki krótki fragment o tym, że córka Premiery nie zdała testów i nie dostała się "na swoją ukochaną ginekologię". Od tamtego czasu do momentu dosłownie przed chwilą męczyło mnie dlaczego ktoś takie kawałki na temat córki Premiery ujawnia - a była to chyba jej własna matka, w jakimś babskim tygodniku, czy coś...
Przed chwilą mnie w końcu oświeciło. Miało to przecie pokazać, że patrzcie państwo - córka Premiery, a zawala egzamin jak byle prol! W końcu co to za sztuka dla Platformy była wepchnąć taką znakomitą osobę na "jej ukochaną ginekologię", prawda?
Tośmy sobie tę kwestię w końcu wyjaśnili i można by się cieszyć, ale mnie jednak jest smutno. Dlaczego? A dlatego, że czuję, jakbym własnie tracił siostrę - w dodatku taką, o której istnieniu miesiąc temu nie miałem nawet pojęcia. No bo jednak emigruje chyba do tej Kanady, a, jak mawiali nasi przodkowie: partir c'est mourir un peu. Czyli że wyjechać to trochę jak umrzeć.
Mówili tak wprawdzie raczej tylko ci przodkowie, którzy mieli sporą służbę, przed którą pragnęli, mimo wszystko zachować pewne sekrety. Zobaczyć Jaśniepanią bez majtek to jedno, ale informacja o tym, że Wowo wyraźnie znów ma się ku Lolusiowi i sa pauvre maman chyba upragnionych wnuków nigdy się nie doczeka, to jednak co innego. Mogłaby dotrzeć do uszu biednej Niuni, albo nawet doprowadzić do społecznego przewrotu. Ô mon Dieu, quelle horreur!
Po przeczytaniu powyższego, a proszę mi wierzyć - wiem co mówię - każdy w miarę bystry czytelnik zrozumie, że te jaczejki komunistyczne, które zajmowały się czymś innym, niż edukowanie lokajów i pokojówek w mowie Moliera, przewalały po prostu forsę otrzymaną od żydowskich bankierów z Londynu, rewolucję mając w tłustej derrière. Coryllus na pewno by nam to o wiele szerzej i piękniej wyjaśnił, ale my tu niestety musimy się zadowolić mną.
Dlaczego jednak to by miała być moja siostra? - spyta ktoś. I będzie to ktoś naprawdę bystry oraz czujny, ktoś kto nie dał się zwieść na manowce perfidnym kluczeniem wokół tematu. No więc odpowiadam... Gdyby mi ktoś włożył do jednej ręki długopis, a do drugiej dokument, na którym ładną czcionką byłoby wydrukowane "moja ukochana ginekologia", to nie miałbym wielkich oporów przed tego dokumentu podpisaniem. To raz.
Dwa to fakt, że ja także nie dostałem się na ginekologię. Nie żebym się kiedykolwiek starał, czy choćby studiował medycynę, ale fakt pozostaje faktem - nie przyjęli mnie! Tak że obecnie, głównie kiedy nikt nie widzi, z żalu za tak późno odzyskaną, a tak wcześnie utraconą siostrą, trochę szlocham i co chwilę osuszam rąbkiem chusteczki niesforną łezkę w kąciku oka.
Szepcząc przy tym bon voyage, ma soeur aimée! W związku z czym dopraszam się łagodnego traktowania od ew. czytelników (a także ew. krytyków, krytykantów, trolli i tzw. "hejterów"), ze względu na ciężkie przeżycia i trudną sytuację rodzinną. W dodatku zaczyna mnie dręczyć myśl, że może niepotrzebnie zrezygnowałem z miłości... Bo też dopiero siostra ukazała mi, co ważne w życiu.
(Nie powiem "ale jaja!", bo to cholernie plebejskie, a do tego w tym kontekście może się nieładnie kojarzyć. W końcu my nie Wowo, n'est-ce pas? Już raczej "ale..." Nieważne! Najwyżej kiedyś, po francusku.)
triarius
Ksawery de Montepin - W pogoni za milionami
OdpowiedzUsuń14,53 zł
Nora Garrel jest młodziutką, piękną i bogatą hrabianką. Zakochuje się z wzajemnością w młodym, przystojnym lekarzu – Lucjanie Darby, dziedziczy spadek po zmarłym ojcu i wydaje się, że nic nie stanie na drodze do jej szczęścia. A jednak… Odziedziczone miliony są powodem nieszczęść, które jak lawina spadają na Norę i jej ukochanego. Zmuszona do poślubienia hrabiego Noirville, w dniu ślubu traci męża i zostaje wdową. Nie wie, że motorem wszelkiego zła jest jej przyrodnia siostra,...
Nie ma tego złego, nasza piękna, młoda i bogata Nora zostając wdową po hrabim Noirville, może poślubić przystojnego pana doktora Lucjana i zostać panią Darby, czyż to nie cudowne, ach...
UsuńPanie Tygrysie!
OdpowiedzUsuńJa tak tylko z Dobrą Nowiną (hehe):
http://www.madel.jezuici.pl/biblia/
Pzdrwm
Może trochę bieżączki? Na przykład jakaś tygrysiczna analiza skutków ostatnich wyborów? Czy Nicek był bliżej prawdy niż Pan Tygrys był gotów mu przyznać? A może to jedynie babie lato cywilizacji faustycznej, po którym już tylko zima Kondratjewa, walka Dżihadu z McSwiatem, Cesarstwo u schyłku wielkiego konania?
OdpowiedzUsuń"Motłoch jest przede wszystkim grupą, w której reprezentowane są wyrzutki wszystkich klas. Dlatego tak łatwo pomylić go z ludem, który również obejmuje wszystkie warstwy społeczeństwa. Podczas gdy lud we wszystkich wielkich rewolucjach walczy o prawdziwą reprezentację, to motłoch będzie się zawsze domagał «silnego człowieka», «wielkiego przywódcy», ponieważ nienawidzi społeczeństwa, które go odtrąciło, i parlamentu, w którym nie jest reprezentowany."
Tawariszcz Mąka
A jakim to cudem Nicek (przy wszystkich swoich niewątpliwych zaletach) mógł być bliżej prawdy niż ja? Mógłbyś tę koncepcję łaskawie rozwinąć, żebym był w stanie pojąć, o co może chodzić?
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji, to odwiedzcie sobie http://nicek.info i... Iubilate omnes! ;-)
Pzdrwm
@ WSIe w Mieście
OdpowiedzUsuńZobaczcie to: http://gizmodo.com/did-our-hands-evolve-to-throw-punches-one-biologist-th-1738038523
Pzdrwm