sobota, listopada 25, 2006

von Mises wreszcie po polsku... i to za DARMO!

Sympatyczny czytelnik mojego bloga zasugerował, że całkiem niepotrzebnie zajmuję się Benthamem, skoro prawdziwym Mistrzem liberalizmu jest von Mises. I dał mi link do witryny, gdzie m.in. można znaleźć całą jego istotną ksiązkę - do czytania online, albo do ściągnięcia jako .pdf. (Oto link: http://www.mises.org/liberal/ch1sec1.asp.

Co pilniejszy i chętniej czytający po angielsku Czytelnik może sobie tam pobiec i poczytać do upojenia, Czytelnik leniwszy zaś może skorzystać z tego, że ja od razu przetłumaczyłem nieco fragmentów dzieła Mistrza. Nie będę ukrywał, że wybrałem najsmakowitsze fragmenty, które w dodatku odważyłem się opatrzyć własnymi, prywatnymi, bezczelnymi komantarzami. (Brzydal ze mnie, a fuj!)


Rzućmy okiem garść cytatów z jego wydanej w 1927 roku książki von Misesa Liberalism. Na początek może nieco o sowieckiej Rosji:
To, czy Rosjanie mają odrzucić sowiecki system, powinni ustalić między sobą. Ten kraj knuta i karnych obozów nie przedstawia już dziś dla świata zagrożenia. Mimo całego swego pragnienia wojny i zniszczenia, Rosjanie nie są już zdolni poważnie zagrozić pokojowi w Europie. Można zatem bezpiecznie pozostawić ich w spokoju. Jedyną rzeczą, której należy się sprzeciwić, jest jakakolwiek tendencja z naszej strony, by wspierać lub promować destrukcjonistyczną politykę sowietów.

*
Niech Rosjanie będą Rosjanami. Pozwólmy im czynić co chcą w ich własnym kraju. Nie dajmy im jednak przekroczyć granic własnego kraju, by zniszczyć cywilizację europejską. Nie oznacza to oczywiście, że import i tłumaczenie rosyjskich tekstów powinno zostać zakazane. Neurotycy mogą się nimi cieszyć, ile tylko chcą, zdrowi je w każdym razie odrzucą. Nie oznacza to także, iż Rosjanie powinni zostać powstrzymani przed rozprzestrzenianiem własnej propagandy i rozdawaniem łapówek, w taki sposób, jak to na całym świecie robili carowie. Jeśli nowoczesna cywilizacja byłaby niezdolna, by się obronić przed atakami najemników, to w każdym razie nie powinna już dużo dłużej istnieć. Nie chodzi jednak o to, by Amerykanie czy Europejczycy powinni być powstrzymywani przed odwiedzaniem Rosji, jeśli ich to pociąga. Niech zobaczą na własne oczy, na własne ryzyko i na własną odpowiedzialność, ten kraj masowych morderstw i masowej nędzy. Nie oznacza to, by kapitaliści mieli być powstrzymywani przed udzielaniem sowietom pożyczek, lub w jakiś inny sposób inwestowaniem w Rosji. Jeśli są dość głupi, by wierzyć, że kiedykolwiek ujrzą z powrotem jakąkolwiek część tych pieniędzy, niech zaryzykują.

*
Doświadczenia Rosjan z Wojen Napoleońskich, Wojny Krymskiej i z kampanii tureckiej lat 1877-78 pokazały im, że mimo ogromnej ilości żołnierzy, ich armia jest niezdolna do ofensywy przeciw Europie. Wojna Światowa tylko to potwierdza.

Lojalnie trzeba powiedzieć, że von Mises zdaje sobie sprawę, że sowiecka Rosja to koszmarny kraj, w którym króluje nędza i terror. (Podejrzewam jednak, że dostrzega tam przede wszystkim brak “liberalizmu”, co być może ułatwia mu rozpoznanie także i innych aspektów tamtej rzeczywistości.) Wypowiada się też zdecydowanie przeciw udzielaniu sowietom pomocy gospodarczej, np. przez wspieranie eksportu do Rosji. Zgoda, to są plusy.

Jednak dla kogoś, kto jak my wie nieco więcej o komuniźmie, a także o tym, co całkiem niedługo miała przynieść historia (przypominam, że to wszystko było opublikowane w roku 1927), te rozważania i rady wydają się żenująco naiwne. To niemal jak te sławne, ponoć prawdziwe, zapewnienia angielskich sklepikarek z nieco późniejszej epoki, że “inwazja Hitlera na Anglię nie jest możliwa, bo pozamykamy wszystkie sklepy i wróg nie będzie miał co jeść”. Była to naprawdę epoka skrajnej naiwności i chciejstwa, a intelektualiści praktykowali te cnoty chyba ostrzej, niż większość normalnych ludzi.

Jeszcze coś na temat sowieckiej Rosji? Proszę bardzo:
Ludzie, wśród których idee Dostojewskiego, Tołstoja i Lenina są żywą siłą, nie mogą stworzyć trwałej społecznej organizacji. Muszą wrócić do warunków kompletnego barbarzyństwa. Rosja jest obficiej obdarowana przez naturę, żyznością ziemi i wszelkiego rodzaju zasobami mineralnymi, niż Stany Zjednoczone. Gdyby Rosjanie podążyli tą samą drogą kapitalizmu, co Amerykanie, dzisiaj byli by najbogatszym ludem na ziemi. Despotyzm, imperializm i bolszewizm uczyniły z nich najbiedniejszy. Teraz szukają kapitału i kredytów po całym świecie.
No, no... Dostojewski i Tołstoj zrównani z Leninem, jako czarne charaktery! Ja akurat nie jestem wielbicielem żadnego z tych dwóch sławnych pisarzy, ale wielu kulturalnych ludzi bardzo by się słysząc to oburzyło. Co zaś do reszty – trochę mi nawet głupio to komentować, bo ludzie wiedzący cokolwiek o niedawnej historii mogą się także poczuć urażeni. Ale jest też trochę młodzieży, która być może właśnie od przeczytania tego tekstu rozpocznie swą ideową i polityczną edukację. No więc powiem.

Co do poszukiwania kapitału... to jakoś im się to bez przesadnych trudności udawało, i jeszcze długo. Co zaś do bogactwa... Problem w tym, że skąd niby wiadomo, że właśnie o to im chodziło? Już nie mówię zwykłym ludziom, ale przywódcom? Kolejny raz takie aprioryczne, niczym nie uzasadnione, twierdzenia na temat ludzkiej natury, w tej, rzekomo tak naukowej i pozbawionej przesądów ideologii.

Na temat sowieckiej Rosji już wiele ciekawego w tej jednej książce nie ma, rzućmy więc jeszcze okiem na to, jak sobie jej autor wyobraża przyszłość swojego świata i jakie proponuje polityczne rozwiązania:
To właśnie wraz z wzrostem liberalizmu kwestia tego, jak granice państw mają być wytyczone, stała się po raz pierwszy problemem niezależnym od względów militarnych, historycznych i prawnych. Liberalizm, który podstawą państwa czyni wolę większości ludzi żyjących na pewnym terytorium, unieważnia wszelkie względy militarne, które poprzednio były decydującymi przy wyznaczaniu granic państwa. Odrzuca prawo podboju. Nie może zrozumieć, jak ludzie mogą mówić o “strategicznych granicach” i uważa za całkowicie niezrozumiałe żądania, by jakiś kawałek terytorium, został włączony do terytorium, aby uzyskać obronną granicę.
Cóż, muszę przyznać, że mną to wstrząsnęło. Nie mogłem się powstrzymać przed wytłuszczeniem pewnych fragmentów, choć przecież cały fragment jest soczysty, jak nie przymierzając żabie udko w dobrej restauracji na Placu Pigalle. “Odrzuca” tak po prostu... Wolę nie pytać, co będzie, jeśli sąsiad nie okaże się dość liberalny, by też odrzucić. “Nie może zrozumieć”, no, no... Przyznanie się do własnych ograniczeń to rzecz chwalebna, ale co miałoby z tego poza tym wynikać? I jeszcze to: “wola większości ludzi żyjących na pewnym terytorium, unieważnia wszelkie względy militarne”. To jest chyba to, co niektórzy dziś nazywają “doktryną Geremka”. I nie wiem dlaczego, ale od razu stają mi przed oczyma wszystkie wynikające z niej niedawne rzeczy, które miały miejsce w byłej Jugosławii. Liban też nie jest całkiem nie à propos.

Przejdźmy więc może do rzeczy mniej niepokojących, na przykład do monarchii...
Liberalizm nie uznaje historycznego prawa księcia do dziedziczenia jakiejś prowincji. Król może panować, w sensie liberalnym, tylko nad osobami, nie zaś nad jakimś kawałkiem ziemi.
Nie wiem, co na to monarchiści, ja szczerze mówiąc, nie dostrzegam nawet cienia problemu. Osobiście żadnego księcia nie pragnę, a jeśli już by był, to co mi to robi za różnicę, czy panuje “nade mną”, czy “nad terytorium, na którym mieszkam”? To drugie wydaje mi się nawet mniej dla mnie poniżające. Von Mises jednak na tym nie poprzestaje, wdając się już w całkiem scholastycznie brzmiące w moich uszach wywody:
Monarcha z łaski Boga nosi tytuł odnoszący się do jakiegoś terytorium, na przyład “Król Francji”. Królowie zainstalowani przez liberalizm otrzymali swe tytuły, nie od nazwy terytorium, tylko od ludu, nad którym panują, jako monarchowie konstytucyjni. Tak więc, Ludwik Filip nosił tytuł “Król Francuzów”, tak samo, jak istnieje “Król Belgów” i “Król Hellenów”.
Bardzo ładnie, ale kogo to może na serio obchodzić? Co miałoby z tego wynikać w realnym świecie? Może mój hipotetyczny oponent, twardo stojący na ziemi liberalny biznesmen z technicznym wykształceniem zdoła mi to wytłumaczyć?

1 komentarz:

  1. Wtam...a ja znow slowo polemiki ;)

    Co do oceny przez Missesa Rosji bolszewickiej a potem ZSRR...to uwazam ze jednak mial racje. Tylko tyle ze nie przewidzial histori...bo Rosja naprawde nie miala zadnych szasn w podboju Europy...wystarczy przypomniec wojne polsko sowiecka roku 1920 kiedy bolszewicy sromotnie zostali pokonani przez Pilsudskiego. nalezy tez wspomniec rok 42 kiedy to Hitler i jego plan barbarsoaa niemal blyskawicznie opanowal polowe europejskiej czesci Rosji likwidajac w znacznej mierze armie czerwona. Wiec dlaczego Stalin pozniej zajal pol europy?

    Odpowiedz jest prosta...Rosjanie dostali niesamowita pomoc finansowa i materialna od USA zaraz po rozpoczaciu wojny z Hitlerem to raz. Dwa...Niezwyciezony general Mroz...i Zima...pokonal Hitlera pod stalingradem potem na inych frontach. Europa zachodnia w tym Polska byla oslabiona i przetrzebiona dlugoletnia wojna...wiec Stalin swoja masa soldatow bez problemu wchodzil coraz glebiej w kontynet az zdobyl w koncu berlin. Nie taktyka nie wyrafinowana strategia uzbrojeniem czy przewaga taktyczna, ale masa. Pozniej z tego korzystal...i de facto ZSRR stal sie mocarstwem dopiero po wojnie gdy oblowil sie finansowo militarnie, technologicznie na niemczech i wykorzystywal rabunkowo podbite i zajete tereny.

    Co do zamoznosci Rosji...misses tez niewiel sie myli..i nie rozumiem skad u ciebie to powatpiewanie. Bo Rosja rzeczywiscie po upadku komunizmu ktory zbankrutoal przypomnie..pozyczala niesamowicie duzo kapitalu za granica....teraz go splaca zreszta bardzo szybko ale tylko dzieki surowcom mineralnym ktore obecnie stanowia ponad 30 procent dochodu do rosyjskiego budzetu!!! WIec praktycznie oddaje sie swoje bogactwo. Dla rownowagi napisze ze np. USA beda najwiekszym producentem ropy naftowej na swiecie (producentem nie eksporterem) produkuje ok 300 milionow ton...przy zurzyciu 900 mil. ton zarazezm stara sie jak moze nie eksploatowac swoich strategicznych zloz. Dlaczego importuje choc ma wlasne??...warto sobie odpowiedziec na to pytanie.


    Idac dalej...pierwszy wytluszczony fragment...liberalizm a granice...to wcale nie jest takie glupie. Bo spytajmy sie czy w histori swiata zaistniala kiedykolwiek wojna miedzy dwoma demokratycznymi panstwami?? :> Odpowiedz brzmi nie...liberalne demokracje nie walcza ze soba bo to sie nie oplaca...(co innego podbuj ekonomiczny) co zreszta dowodzil w koncu historii F. Fukuyama. Oczywiscie mozna sie nie zgodzic...ale faktem jest ze tam gdzie pojawia sie liberalizm kwestia granic przestaje byc istotna. Przyklad integracja europejksa...sama integracja (odrzucajac warstwe polityczna) jest procesem liberalnym ktorego skutkiem jest m.in. zanik granic...cel...barier w przeplywie towarow uslug kapitalu ludzi.

    Co do krolow..to przykald ery napoleonskiej dobrze tutaj przysluzy...co moze znaczyc ta drobna roznica semantyczna. Wiekszosc monarchow Europy dziwilo sie dlaczego ten Napoleon ciagle wygrywa...choc ma mniejsza armie...takie samo uzbrojenie..co prawda ma talent chlop...ale nas jest wiecej. Dlaczego jego zolnierze wygrywaja z naszymi zolnierzami. Odpowiedz brzmi....napoleon byl cesarzem swoich zolnierzy cesarzem francuzow!! poraz pierwszy w histori ktos byl z woli ludu. (oczywiscie N. sam sie tutaj koronowal ale to tylko szczegol) ale znaczenie mialo to ogromne....dla uwczesnych dziejow...

    P.s Ja bym odeslal do uzupelnienia do ksiazki hayka droga do zniewolania i innych ktore mysle szerzej i bardziej konserwatywnie i wg. mojego punktu widzenia trafniej opisuja mechanizmy komunizmu, tyrani, monarchi...i systemow politycznych.

    OdpowiedzUsuń