Na początku remanent - otóż dziennikarz, o którym pisałem w niedawnym poście o agenturalnej przeszłości Buzka i infantylnej obojętności Polaków na takie sprawy, wabi się Janusz Trus i, jak donoszą moje liczne dobrze poinformowane źródła jest, cytuję: "wyjątkową mendą" (koniec cytatu).
Teraz będą różne drobne i często (nie oszukujmy się) błahe sprawy, jednak nie całkiem bez znaczenia i nie całkiem nieinteresujące. Moim skromnym oczywiście.
Podobno w swym niepowstrzymanym marszu nauka doszła do wniosku, że "wszystko jest językiem", co określa się często uczonym mianem "postmodernizmu". A więc może nie od rzeczy będzie się pogrzebać małowiela w sprawach językowych...
Julia Pitera zapomina o Platformie!
Wczoraj ubawiła mnie La Pasionaria Platformy Obywatelskiej, vulgo posłanka Julia Pitera, która nie tylko swym efektownym ideologicznym rozkrokiem w temacie nowej inicjatywy tow. Kwaśniewskiego i Spółki, zaprezentowanym na gościnnych łamach TVN24, odwzorowała i ucieleśniła ideologiczny rozkrok swej formacji, ale do tego oświadczyła z przekonaniem, że (cytuję z pamięci): "nie ma znaczenia, czy będą się określać jako 'ruch', 'stowarzyszenie', czy 'partia' (bo cośtam cośtam, a PO i tak zwycięży, hurra!)". Rozśmieszyło mnie konkretnie to, że zapomniała o określeniu 'platforma', choć chyba powinno jej się ono samo z siebie nasunąć.
Demokracja L... L... L... - jasne że LIBERALNA!
Na poważniejszą nutę (bo czasem tu sobie żartujemy)... W TV Puls była do niedawna taka całkiem niezła i dość prawicowa audycja, gdzie zapraszano różnych sensownych ludzi i odbywały się fajne dyskusje. Podpadli mi wprawdzie tym, że ostatnim razem po spotkaniu wigilijnym z udziałem m.in. państwa Gwiazdów, Marka Nowakowskiego i innych niezłych ludzi, puszczono nam "Stille Nacht", jakbyśmy nie mieli własnych, dużo lepszych kolęd. No, ale jesteśmy w Europie, więc się trzeba przyzwyczajać.
Ta audycja - naprawdę nie pamiętam, jak się nazywa, ale jest znana - nadal istnieje, ale ostatnio prowadził ją Igor Janke (samo imię mówi za siebie) a goścmi byli: mój absolutny faworyt Andrzej Celiński, Janusz Onyszkiewicz, i jakaś jeszcze smętna menda, której sobie w tej chwili nie przypominam. No i Onyszkiewicz tłumaczył, że "demokracja w sensie rządów większości istniała w starożytnej Grecji, gdzie m.in. skazała na śmierć Sokratesa, najmądrzejszego człowieka, teraz zaś mamy demokrację liberalną, która polega na czymś całkiem innym, mianowicie na współdziałaniu różnych instytucji". (Zacytowalem to z pamięci, ale wciąż mam ją niezłą.)
Fajnie to powiedział! Demokracja z epitetem, z czymś mi się to kojarzy. Tyle że Światli Europejczycy w rodzaju p. Onyszkiewicza są jednak od zwykłych zgrzebnych komuchów bystrzejsi. No bo proszę pomyśleć: Hitlerowcy nie mieli dość rozumu, by głosić, że "tortury to gumanisticzieskije manikiury, a w piecach krematoryjnych wytapia się Świetlana Przyszłość" (cytuję z pamięci Szpotańskiego). Komuchy zgrzebne, np. prlowskie, miały już tyle rozumu, chwała im za to! Jednak z kolei przyznawali się całkiem niepotrzebnie i na każdym kroku, ze serwują nam "demokrację ludową", a nie po prostu demokrację.
Nasze Światłe Europejsy (czyli inaczej Światłopejsy) zrozumiały, że trzeba mówić od "demokracji" zwykłej, i to jak najczęściej, a epitety dodawać do niej dopiero, kiedy ktoś zacznie się dopytywać, przyciskać, albo też bezczelnie domagać się jej przestrzegania. W tym już ich głowa, by takie zdarzenia miały miejsce jak najrzadziej i nie częściej niż raz w wykonaniu danego osobnika, ponieważ na drugi raz osobnik powinien już zrozumieć, czym to grozi. Na tym właśnie polega demokracja, choć oczywiście nie oczekujcie Państwo, że Wam to Światli Demokracji Obrońcy powiedzą!
Kryjcie się żaby i ślimaki - idą prawicowe bezpitulki!
Prawicowy, że aż ziemia dudni, rząd Francji składa się z 15 członków, z czego 7 bezpitulków i jednego socjalistę (czyli bezpitulka honorowego). Dlaczego nie mówię po prostu "kobiety"? A co tego rodzaju stworzenia mają z normalnymi kobietami wspólnego? Mógłbym co najwyżej określić je łagodnie "kobietonami", ale po co wciąż zapożyczać od Witkacego? On na pewno tworząc to określenie nie myślał o tow. Środzie czy... jak się zwie ta kopnięta feministka? (Jakby wszystkie one nie były kopnięte, ale chodzi o tę znaną, no tę...)
Jeden skutek polityki obecnego "prawicowego" rządu rebe Sarkozy'ego we Francji jest już do przewidzenia - za dwa, trzy lata we wszystkich przestrzegających norm europejskich krajach będzie obowiązywał parytet kobiet (bezpitulków znaczy) na wszystkich znaczących cokolwiek stanowiskach. Trochę to niby trudno w świecie logiki pogodzić ze zdobywającą szybką popularność w Europie tezą, że płeć to jedynie sprawa aktualnego wyboru zainteresowanego i nie jest nijak obiektywnie zdeterminowana, ale któż by się w Europie troskał o logikę, skoro tyle przed nami zadań?
Co poza tym? To na razie chyba tyle, ale zachecam do pilnego śledzenia tego bloga, ponieważ chyba będę miał do zakomunikowania całkiem szokujące, absolutnie nieznane informacje na temat przesławnej, tajemniczej kataryny!
triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz