Jednym z najważniejszych i najtrudniejszych zadań każdego ojca było od zawsze, gdy potomek wchodzi już w ten dziwny wiek, kiedy to dzieciństwo traci swą szlachetną nazwę, zaczaić się, by znienacka, głosem (jak to się pięknie kiedyś mówiło) "nabolałym troską" wygłosić retoryczne pytanie brzmiące z grubsza tak: "Wiesz dziecię, jak to jest u motylków, kiedy się kochają?"
Tak było dotąd, bo teraz tolerancyjny i przesiąknięty europejskimi wartościami (fanfary, werble, chóry starców zawodzą!) ojciec mówi tak oto: "Wiesz dziecię, jak to jest u Biedroniów, kiedy się kochają?"
triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz