niedziela, listopada 27, 2011

Jęki zbyt mało dręczonej masochistki czyli prawicowość

Pisałem całkiem niedawno o brzydocie lewicy u władzy i (amicus Plato itd.) symetrycznej niejako sprawie, czyli o tym, iż prawica bezsilna, pozbawiona widoków na władzę, staje się chora i też sobą specjalnie atrakcyjnego widoku nie przedstawia.

No i cholera - wykrakałem! Jak tyle już razy, przyszło mi znowu robić za @#$% Kassandrę! W sytuacji, kiedy nawet Filip Macedoński by sobie nie poradził i dość szybko zapewne zacząłby się nadawać do czubków (choćby go dodatkowo skrzyżować z Cezarem i pokropić stężonym wywarem z Oxenstjerny), Jarosław Kaczyński (z całym dla niego szacunkiem, bo nie to tylko zasługi i niewątpliwa klasa, ale po prostu nikogo choćby zbliżonego użytecznością nie mamy) zaczyna gonić w piętkę. Do tego stopnia, że np. domaga się przywrócenia kary śmierci.

Grzebię w pamięci, grzebię, i jakoś nie mogę sobie przypomnieć, kiedy to jacyś niewolnicy, albo jakiś okupowany przez wroga naród, gdy formalnie przynajmniej kary śmierci "nie było" (poza ew. monitorowanymi 24 godziny na dobę celami, czy państwowymi wizytami w ościennych państwach), zaczęli się przywrócenia jej gwałtownie domagać.

I jeszcze dodatkowo sytuacja by się ostro zaostrzała, więc pan owych niewolników, albo okupujące ów naród mocarstwo, bardzo byliby zadowoleni, gdyby im dano nieco więcej luzu, a tych, których za mordę trzymają udało się dodatkowo pokazać, jako krwiożerczych bandziorów in spe, których trza jakoś bardziej zdecydowanie zacząć fizycznie tępić, bo to moralna zgroza i zagrożenie dla przyzwoitych ludzi na całym świecie! Kary śmierci się te krwiożercze bestie domagają! To nie ludzie, to... Itd.

Niby tutaj jest tak, że, teoretycznie przynajmniej, jeden niewolnik morduje drugiego, więc zgraja niewolników, głosem swego trybuna, domaga się od pana, żeby zdjął miękkie pantofelki z pomponikami i zaczął kopać okutym buciorem. "I oficjalnie ma mi być, żeby, Panie, było jak trzeba, po prawicowemu!" Jednak nie do końca jest to aż tak pewne, czy ten co morduje, to na pewno jeden z braci niewolników, bo może jednak to po prostu agent pana wśród nas... W którym to przypadku raczej jednak mało prawdopodobne, by pan wolę swych niewolników gorliwie zrealizował i dokonał egzekucji akurat tego, który niewolnikom podpadł.

Niezawisłe sądy, rozgrzane sędziny, monopol na propagandę i niemal monopol na informację dla mas... Nie - naprawdę nie sądzę, by jacyś zdrowi na umyśle niewolnicy mogli sobie oficjalnego przywrócenia kary śmierci w podobnej sytuacji życzyć! A co dopiero głośno i publicznie się tego domagać. Nie mówiąc już o powszechnych na naszej "prawicy" orgazmach z tego powodu. Cóż, bezsilność deprawuje, a absolutna bezsilność deprawuje absolutnie (jako rzecze Pan Tygrys).

I zamiast przekierować w takiej (smutnej, zgoda) sytuacji uwagę i energię na jakieś inne, może poboczne, ale możliwe do zrealizowania, albo chociaż żeby dało się o nie walczyć, cele - nasza "prawica" woli najpierw maniacko zagrzewać się do boju na blogach, potem "wesoło świętuje Święto Niepodległości" (w kraju jej pozbawionym), potem napala się, że lud wyjdzie na ulice (kibole i co tam jeszcze), skutkiem czego brzydka władza zostanie zmieciona... A na koniec, kiedy już złoża noradrenaliny się wyczerpią, a nadnercza mają całkiem dość i nowej nie produkują, mamy pokazową wprost histerię i cieszenie się, że oto "Kaczor pokazał pazury! Kaczor wreszcie przestał się cackać! Hurra, hurra i jeszcze po trzykroć HURRA!"

Plus podniecanie się różnych świrów, że trza jeszcze zrobić egzekucje publiczne. I na pewno też gdzieś (bo tego już sporo było, choć teraz akurat nie śledzę zbyt dokładnie i nie spotkałem) napalanie się na kastrowanie, chłostę w szkołach, obcinanie rąk... I co tam jeszcze. Przypominam - cały czas chodzi o NIEWOLNIKÓW, całkiem zależnych od bardzo przez nich nielubianej (i moim skromnym słusznie) władzy, bardzo też przez tę władzę nielubianych... Przy rozgrzanych sędzinach i napalonych służalczych sędziach... Antifie, Bulbulu, Merkeli, Putinie, Katzenbrennerze i Gazowniku...

Nie - dla mnie nie do pojęcia! Choć przecież, z drugiej strony, od dawna wiem, że bezsilność dobrze na psychikę nie robi, a prawicy akurat najgorzej, niestety. Pomijam już drobiazgi w stylu tego, że z tą karą śmierci - w aspekcie etycznym, politycznym zresztą też - nie wszystko jest aż tak proste i oczywiste, jak się naszej "prawicy" wydaje.

To jednak drobiazg przy całkiem NIEWIARYGODNYM widoku (w dodatku z fonią) ofiary domagającej się od oprawcy zdjęcia bamboszków i używania do kopania w dupę okutych buciorów. Już całkiem oficjalnie i bez uciekania się do Tupolewów czy sznurków od snopowiązałek. Do czego potrafi człeka doprowadzić totalna bezsilność, brak intelektualnej dyscypliny i beznadzieja! Do czego potrafi doprowadzić mężczyznę HISTERIA! Skargi zbyt mało dręczonej masochistki, jeśli mnie ktoś pyta o zdanie!

Ale cóż, nikt nie jest idealny, a prawica akurat sprawdza się u władzy (choćby to było jedynie państwo podziemne) - nie kiedy jest skutecznie i może już na wieki wieków tępiona i prześladowana. (No i jeszcze stojące na marginesie jednostki o prawicowych przekonaniach potrafią być atrakcyjne wizualnie: Dávila, Spengler, Pan Tygrys.) Co nie zmienia faktu, że ze swą, spowodowaną bezsilnością i otrzymywanymi razami, histerią - zrozumiałą może, zgoda - warto by się było mniej obnosić. No i trochę czasem pomyśleć, a nie jedynie zgrywać się na twardziela, choćby w najżałośniejszy z możliwych sposobów.

triarius - bloger bezzębny i wcale nie wzdychający do kary śmierci

18 komentarzy:

  1. no właśnie, wyskoczył Kaczyński z tą karą śmierci zupełnie jak Filip z Konopi,ja nie neguję, że to napradę przewidujący i błyskotliwy człowiek, ale nie ma szczęscia do najbliszego grona doradców i zupełnie niepotrzebnie z tym teraz wystąpił.

    OdpowiedzUsuń
  2. @ Iwona Jarecka

    Gdyby nie to, że przed chwilą napisałem o tym cały długi (i kulfoniasty) kawałek, to bym Ci powiedział, że dokładnie tak samo to widzę! ;-)

    W każdym razie dzięki za wsparcie, bo chyba samych wrogów sobie dzisiaj zrobię. I w dodatku takich z zębcami jak lwy morskie.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  3. myślę, że wielu tak myśli, tylko, że tak naprawdę w tym naszym Najpiękniejszym ze Światów nie ma dokąd uciec. Ani tak naprawdę nie ma poważnej opcji politycznej. Bo albo Bogoojczyźniane pienia, które niewiele mają wspólnego z obecną polityką, albo liberalizm...a i tu i tam migrena. Nie ma zdrowo myślących facetów(no oprócz Ciebie i kilku...mam nadzieję)co by mogli znów przywrócić naturalny porządek. Czego sobie i wszystkim życzę. Tylko obawiam się, że już jest za późno

    OdpowiedzUsuń
  4. @Iwona Jarecka, @Triarius:

    Drodzy Państwo,

    Ja myślę, że to nie jest kwestia "doradców" Kaczyńskiego, która jest trąbiona dosłownie wszędzie, gdzie da się cokolwiek napisać (a ma się wrażenie, że jedni od drugich po prostu ściągają, bo taka opinia jest na topie;)).

    Przyczyna tkwi znacznie głębiej. Otóż, po pierwsze, JK wcale nie uważa, jakoby Polska była krajem niesuwerennym, znajdowała się pod okupacją, że stanowi kontynuację peerelu itd., itp. On uważa, że jesteśmy państwem niepodległym i demokratycznym, tyle że ta niepodległość i demokracja są kulawe, garbate, brzydkie, niefunckjonalne. A także że to, co jest dezinformacyjną fasadą przyjętą podczas nadwiślańskiego odcinka pieriestroiki jest regułą, do której przestrzegania on akurat się poczuwa.

    I tu dochodzimy do modus operandi tzw. "opozycji antykomunistycznej" w pierwszym peerelu, na czele z "Solidarnością" - ta nie chciała (może za wyjątkami "Gwiazdozbioru", SW czy LDPN)obalenia systemu, tylko jego reformy, spełnienia przez system części własnych postulatów (socjalnych, gospodarczych, kulturowych - bardzo rzadko stricte politycznych). Swoją drogą - J. Mackiewicz określił to bodaj jako "lojalność baranów wobec rzeźnika".

    Druga sprawa - swoją drogą będąca problemem węzłowym - to wyznawanie oświeceniowych miazmatów. Zresztą - komu się one dzisiaj (na prawicy) w taki czy inny sposób nie odciskają na myśleniu i co za tym idzie działaniu...

    W tym wypadkuu jest to myślenie że każdy podmiot polityki niejako dąży do tak czy inaczej pojętego dobra wspólnego. A jeśli nie, to błądzi i na "mocy" jakichś tam, wiszących w eterze czy wypisanych na kamiennych tablicach "zasad moralnych" ma "obowiązek" swoje zachowanie skorygować. Przyjmowanie omawianego tu paradygmatu w ogóle nie zakłada intencjonalnego czynienia zła.

    OdpowiedzUsuń
  5. P.S.

    Ja jestem za KŚ (chłostami i innymi takimi też), ale z "zastrzeżeniem" w postaci komentowanego wpisu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście wygląda to wszystko jak upominanie się o „zalegalizowaną” kulę we własny łeb - czysta paranoja.

    Ale jeżeli ostatnie 20-cia lat tej naszej, pożal się Boże, prawicy niczego nie nauczyły, to należy szczerze powątpiewać czy i następne sto, cokolwiek w tej materii będzie, przy takim otępieniu umysłów, w stanie zmienić.

    Jak to już powyżej Jaszczur wyłuszczył, nie można wygrać z tym galwanizowanym trupem oświecenia, jeżeli się w rzeczywistości (a nie w celach taktycznych) uznaje jego prawa do inwestytury. Bo przypomina to jako żywo manewry barona Muenhausena. Na miły Bóg! Nie zdobędzie się władzy, w celu ustanowienia praw , przeciw którym zbudowany jest nie tylko system polityczny ale cała struktura pojęciowa na której on jest ufundowany (od zakładów przedszkolnych poczynając)! Nie można się samemu wyciągnąć za włosy z gówna!

    Istniejący układ jest tak skonstruowany, że bez ryzyka może dopuszczać drobne zaburzenia stabilności, (rząd Olszewskiego, rząd Kaczyńskiego) które tylko uwiarygadniają jego rzekomą „otwartość”. (A gdy pierwsza nauczka nie skutkuje, zawsze można zastosować mocniejsze środki dydaktyczne, w postaci „smoleńskiego międzylądowania”, i wszystko szybko wraca do „normy”.)

    Mało tego, Polska jest zbyt wątłym demograficznie, gospodarczo jak i, przede wszystkim, militarnie krajem, aby manewr Hitlera (w momencie „legalnego” zdobycia władzy wprowadzenie de facto praw „stanu wyjątkowego” w celu całkowitej destrukcji zastanej i konsekwentnej budowy nowej struktury państwa) w istniejącej konfiguracji geopolitycznej, miał jakiekolwiek szanse powodzenia. (Nie wspominając o braku przygotowanych, elementarnych kadr niezbędnych do wykonania takiego manewru.)

    Ot, taki jest nasz punkt wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tygrys, masz gdzieś może na poczcie mój ostatni komęt? Bo tu jak widzę, to go nie widzę (a był jak wół, no i nie chce mi się w kółko pisać tego samego).
    Czyżby znów cóś z tym guglem, czy może z mąką, do kurwy nędzy!

    OdpowiedzUsuń
  8. A może nasze niedopieszczone masochistki jednak wiedzą co robią? KS nie przejdzie w UE, ale co z tego, skoro UE pęka i wali się na naszych oczach?
    Czeka nasz wchłonięcie przez Kitaj-Russo-Germanię, toteż nawet najwięksi "faszydoidzi", "prawacy" i "monarchiści" przezornie wyrzekają się bolandzkiej tożsamości i kajają za błędy MELSowi obrzydłe. Ten od Nowego Średniowiecza od kilku lat wysyła sygnały, że w latach 80-tych walczył nie z tym wrogiem co trzeba, bo zachodni demolib bardziej wyniszczył Polskę od Sowieta, a Sowiet teraz odtwarza bojarstwo i przeprowadzi unię KRK z Żywą Cerkwią, i w ogóle jest cool i jazzy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tygrysie,

    kilka kwestii:

    1. "tylko prawda jest ciekawa"- a to oznacza, że "lepiej" by dla nas wszystkich było, gdyby Tusk z Putinem nie uciekali się do strącania samolotów, tylko postawili przed sądem rewolucyjnym tych wszystkich wrogów sowieciarni, którzy zginęli w Smoleńsku i ich powiesili/rozstrzelali. Lud przynajmniej by nie miał wątpliwości kto jest kto, a tak połowa tego ludu, zamiast się wkurwiać i dusić w sobie gniew w oczekiwaniu na erupcję, wyśmiewa tę smoleńską katastrofę. Tym bowiem, co jest jednym ze źródeł imposybilizmu, jest brak jasno określonego wroga. Jest jego rozmycie.
    2. 77% Polaków popiera karę śmierci. To jest akurat jedna z tych kwestii, co do których ludzie mają jasne stanowiska- albo są za, albo są przeciw. A to oznacza ostrą polaryzację i to w poprzek obecnych sympatii partyjnych. Wystarczy rzut oka na fora, jak to się dotychczasowi wspólnicy w platformizmie nagle podzielili i zaczęli opluwać. Kaczyński między tych ludzi wbił klin. I świetnie.
    3. Nadmierny pesymizm jest gorszy od bezpodstawnego optymizmu.
    System ani nie jest domknięty, ani wcale nie jest takie pewne, że się domknie. Rozkazy nie płyną z góry na dół w sposób mechaniczny a cały ten system w niczym nie przypomina dobrze naoilwionej maszynerii. Najgroźniejsza dla systemu zaś jest nieprzewidywalność, wyskoczenie z czymś, czego system nie brał nawet pod uwagę. I to Kaczyński zrobił.

    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  10. @ Jaszczur

    Święte słowa! Lojalność baranów wobec rzeźnika - istna definicja naszej rodzimej prawicy! Tylko co do wyboru rzeźnika są jeszcze drobne spory W RODZINIE.

    Co do JK to nie mam niestety wątpliwości co do tego, że on to właśnie tak widzi. Z drugiej strony - tylko dzięki temu jeszcze (jakoś tam) żyje.

    Andrzej Gwiazda wyraził kiedyś głęboką myśl, która w dodatku dziwnie się zgadza z tym, co ja nawet i w tamtych czasach sam uważał: "Gdyby Wałęsa nie był agentem, to by nas tu po prostu wszystkich w WZZ wymordowali". (Cytat z pamięci.)

    Bo tak to właśnie działa. Chyba żeby nagle miliony ludzi zaczęło zdecydowanie działać w WZZ. Tyle że to - raz, niemożliwe, a dwa, wtedy WZZ nie miałoby już sensu, bo można by robić coś na serio.

    Nie jest to wszystko wesołe, nie? Ani nawet estetycznie pleasing.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Amalryk i WSIe

    Dostałem taki:

    Nowy komentarz do posta "Jęki zbyt mało dręczonej masochistki czyli prawico..." dodany przez Amalryk :

    Rzeczywiście wygląda to wszystko jak upominanie się o „zalegalizowaną” kulę we własny łeb - czysta paranoja.

    Ale jeżeli ostatnie 20-cia lat tej naszej, pożal się Boże, prawicy niczego nie nauczyły, to należy szczerze powątpiewać czy i następne sto, cokolwiek w tej materii będzie, przy takim otępieniu umysłów, w stanie zmienić.

    Jak to już powyżej Jaszczur wyłuszczył, nie można wygrać z tym galwanizowanym trupem oświecenia, jeżeli się w rzeczywistości (a nie w celach taktycznych) uznaje jego prawa do inwestytury. Bo przypomina to jako żywo manewry barona Muenhausena. Na miły Bóg! Nie zdobędzie się władzy, w celu ustanowienia praw , przeciw którym zbudowany jest nie tylko system polityczny ale cała struktura pojęciowa na której on jest ufundowany (od zakładów przedszkolnych poczynając)! Nie można się samemu wyciągnąć za włosy z gówna!

    Istniejący układ jest tak skonstruowany, że bez ryzyka może dopuszczać drobne zaburzenia stabilności, (rząd Olszewskiego, rząd Kaczyńskiego) które tylko uwiarygadniają jego rzekomą „otwartość”. (A gdy pierwsza nauczka nie skutkuje, zawsze można zastosować mocniejsze środki dydaktyczne, w postaci „smoleńskiego międzylądowania”, i wszystko szybko wraca do „normy”.)

    Mało tego, Polska jest zbyt wątłym demograficznie, gospodarczo jak i, przede wszystkim, militarnie krajem, aby manewr Hitlera (w momencie „legalnego” zdobycia władzy wprowadzenie de facto praw „stanu wyjątkowego” w celu całkowitej destrukcji zastanej i konsekwentnej budowy nowej struktury państwa) w istniejącej konfiguracji geopolitycznej, miał jakiekolwiek szanse powodzenia. (Nie wspominając o braku przygotowanych, elementarnych kadr niezbędnych do wykonania takiego manewru.)

    Ot, taki jest nasz punkt wyjścia.



    Autor: Amalryk , blog: Wyższa Szkoła Taktu, Wdzięku i Elegancji "Szarżujący Bawół", poniedziałek, listopad 28, 2011 10:11:00 AM

    Bardzo ciekawy i słuszny też. Że komętne. Dzięki! (A tow. M. rzeczywiście ostatnio tu ostro działa. No, ale skoro już w Newsweeku o nas piszą! ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  12. @ Artur M. Nicpoń

    Odpowiadam:

    ad 1. Wiesz, wydaje mi się, że korzyść z tego, że to będzie oficjalnie, byłaby niewielka. A zresztą, gdyby miała w ogóle zaistnieć, to co im przeszkadza, że spytam, stosować stare metody? No pomyśl!

    Natomiast DLA NICH korzyść byłaby taka, że by im się wyklarował i ujednoznacznił JĘZYK ich wewn. komunikacji, rozkazów, meldunków... Na razie pewne rzeczy nie są oficjalne, i niektórzy urzędnicy/funkcjonariusze, mniej wtajemniczeni, na niższych szczeblach itd., nie wiedzą, czego się trzymać.

    W wyniku czego zdarzają się, a w każdym razie zawsze mogą się zdarzyć, takie sprawy, że jedna służba łapie za rękę drugą. Albo sądy dochodzą do czegoś zrobionego "nieoficjalnie" i trza to z trudem wyciszać. Albo ktoś się boi, że zrobi, a potem zostanie się za kozła ofiarnego.

    Wydaje mi się, że straty byłyby o wiele większe od tych wyimaginowanych zysków.

    2. Ilu wśród tych 77% to czerń, w rodzaju tej od Katzenbrunnera? Że spytam? Masz zamiar z nimi być "narodem"? Bo ja na przykład nie.

    Państwo nie służy do dopieszczania hołoty dostarczając jej wulgarnych rozrywek. Suwerenne państwo faktycznie nie może się wyrzec prawa do uśmiercania swoich wrogów, bo to oznacza brak prawa do prowadzenia wojny, a wojny są różne. Ale czyjś prywatny wróg, albo czyjś prywatny morderca, wcale nie musi być w majestacie prawa mordowany.

    Zresztą płacze matek, drapieżne artykuły na temat obliczania grubości sznura... I wkrótce tylko kompletni psychopaci będą za karą śmierci, albo prawie tylko oni.

    Moim zdaniem po prostu FATALNY TEMAT wybrał sobie JK do "integrowania narodu", które to "integrowanie" wydaje mi się zresztą pomysłem po prostu ŻAŁOSNYM. Przykro mi, ale dla mnie goni w piętkę. Nie jego wina, nikt by sobie tu nie poradził, ale już go chyba załatwili nawet psychicznie. Bo to albo histeria, albo gwałtowne zgłupienie. Tertium non datur.

    3. Kwestia subiektywnej oceny. I ja bym się z tym nie zgodził, pomijając już kwestię tego, co to jest "nadmierny pesymizm". To trochę takie coś jak "nadmierne zapożyczenia z Nietschego" w tym genialnym tekście z Newsweeka.

    Jeśli z optymizmu absolutnie nic sensownego nie wynika, to jednak nie ma się czym podniecać. A jeśli np. pesymizm nie wynika z wrodzonej eunuchowatości, ino z innych wzgl. - np. z umysłu jak brzytwa, to też nie ma na co pluć.

    Takie jest moje prywatne zdanie i podzielam je w całej rozciągłości.

    A pomijając już konkretną kwestię KS i ganianie, czy nieganianie, JK w piętkę, to pozostaje kwestia O WIELE JESZCZE WAŻNIEJSZA - czy nasza rodzima prawica jest w stanie zrozumieć do jakiego stopnia cała ta sytuacja JEST INNA OD TEGO, CO SIĘ OFICJALNIE MÓWI, i co się zwykłym ludziom zdaje.

    Bo mnie się wydaje, że absolutnie nie. Że nasza prawica wciąż siedzi po uszy w Oświeceniu, kiedy Elita dawno już się na różne jego złudzenia i brednie wypina... I na przykład w sumie nasza prawica zachowuje się wciąż tak, jakby Polska była w sumie wolna. I np. wybory mogły coś istotnie zmienić. Itd.

    No i TO wydaje mi się prawdziwym problemem, choć ganianie w piętkę jedynego polityka w tym nieszczęsnym kraju od stu lat i inne takie też nie jest miłe.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  13. KS aktualnie to taki lewacki fetysz służący tresurze współczesnego leminga, ważne narzędzie w mentalnej autokastracji i nic ponadto, zresztą dla równowagi podawane w zestawie ze skrobaneczkami i „prawem do godnej śmierci” (jakoś tak to się nazywa?). A niezależnie mamy oczywiście: nieocenionych „nieznanych sprawców”, desperackie targnięcia się na siebie w monitorowanych 24h/dobę celach, straszliwe katastrofy (z lotniczymi włącznie), samopostrzelenie się trzykrotne breneką z dubeltówki w plecy itp., itd.

    Ba, onegdaj znany z legendarnego humanizmu orzeł kaukaski i słońce narodów 26.05.1947 zniósł był w przypływie miłości KS na terenie całej krainy doczesnej szczęśliwości – ot co!

    A jak to piorunująco trafnie rzekł Tygrys: „Ilu wśród tych 77% to czerń, w rodzaju tej od Katzenbrunnera? Że spytam? Masz zamiar z nimi być "narodem"? Bo ja na przykład nie.” I na podparcie tej wypowiedzi podsunąłbym tu jeszcze jeden cytat: „Demokrata ślęczy nad wynikami badań opinii publicznej jakby to były święte księgi .”

    (Na dodatek czerń już czerni nie równa. Pracowite leminżenie tłuszczy daje wreszcie po latach efekty. Wszyscy podniecali się ostatnio nieprawdopodobnymi zamieszkami we Warszawie, a to przecież pusty śmiech... W '82 na Placu Centralnym w N.Hucie batalion zomo z Toń i trzy z N.Huty plus odwody, przez trzy dni toczyli regularną bitwę; Lenin przechodził kilkakrotnie z rak do rąk (a był już owinięty łańcuchami i podpięty do traktorów) były też ofiary śmiertelne, ciężko rannych nie licząc...)

    OdpowiedzUsuń
  14. KS aktualnie to taki lewacki fetysz służący tresurze współczesnego leminga, ważne narzędzie w mentalnej autokastracji i nic ponadto, zresztą dla równowagi podawane w zestawie ze skrobaneczkami i „prawem do godnej śmierci” (jakoś tak to się nazywa?). A niezależnie mamy oczywiście: nieocenionych „nieznanych sprawców”, desperackie targnięcia się na siebie w monitorowanych 24h/dobę celach, straszliwe katastrofy (z lotniczymi włącznie), samopostrzelenie się trzykrotne breneką z dubeltówki w plecy itp., itd.

    Ba, onegdaj znany z legendarnego humanizmu orzeł kaukaski i słońce narodów 26.05.1947 zniósł był w przypływie miłości KS na terenie całej krainy doczesnej szczęśliwości – ot co!

    A jak to piorunująco trafnie rzekł Tygrys: „Ilu wśród tych 77% to czerń, w rodzaju tej od Katzenbrunnera? Że spytam? Masz zamiar z nimi być "narodem"? Bo ja na przykład nie.” I na podparcie tej wypowiedzi podsunąłbym tu jeszcze jeden cytat: „Demokrata ślęczy nad wynikami badań opinii publicznej jakby to były święte księgi .”

    (Na dodatek czerń już czerni nie równa. Pracowite leminżenie tłuszczy daje wreszcie po latach efekty. Wszyscy podniecali się ostatnio nieprawdopodobnymi zamieszkami we Warszawie, a to przecież pusty śmiech... W '82 na Placu Centralnym w N.Hucie batalion zomo z Toń i trzy z N.Huty plus odwody, przez trzy dni toczyli regularną bitwę; Lenin przechodził kilkakrotnie z rak do rąk (a był już owinięty łańcuchami i podpięty do traktorów) były też ofiary śmiertelne, ciężko rannych nie licząc...)

    OdpowiedzUsuń
  15. Acha! Namierzyłem to zajebiaszcze łącze z górnej półki, które ostatnio tak fantastycznie zaczęło funkcjonować.
    ?Trudno, jeszcze jeden komęt się był zesrał.

    OdpowiedzUsuń
  16. No jak tam Tygrysie? Opadłeś z sił? Wykończyła Cię ta orka na ugorze?

    OdpowiedzUsuń
  17. @ Amalryk

    A jak na to wpadłeś, że akurat zaiwaniam i żyły sobie wypruwam od paru dni dla Szczęścia Ludzkości?

    (Z Europą Na czele, bo i najbardziej postępowa.)

    Fakt, że niektórzy piszą codziennie, i to nie takie wypluwanie z siebie, jak ja, tylko porządnie. (Toyah na przykład, ale i Rolex, któren mi o wiele bardziej pasuje, choć i tamten ma swój czar.)

    Nie powiesz, że ktokolwiek tęskni? Że mu brakuje? Że bez tej duchowej (ach!) ęspiracji cierpi i wypatruje dobrego doktora Alzheierma, co by mu w końcu ulżył?

    Ale sursum corda! Zaraz, I hope, kończę ten liberalny koszmar. Zrobię sobie orgię książkowo-instrumentową na jakiś allegro, a potem... Kto wie?

    Tym bardziej, że mnie jedna kobieta zapłodniła i mam pomysł na teksta. (A nie żeby, jak ostatnio, bez pomysłu.)

    W każdym razie dzięki! ;-*

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  18. "...akurat zaiwaniam i żyły sobie wypruwam od paru dni dla Szczęścia Ludzkości..." - O żesz ty! To jak my tu mamy wygrać tę kontrrewolucję, skoro i Ty pomykasz rączo i galopem zaprzężony do leberalnego rydwanu!

    I się mi tu chytrze grafomanami nie zastawiaj...

    A z tym "...że mnie jedna kobieta zapłodniła..." e niee, to chyba jednak Tygrysie w drugą stronę działa; ach ten dr Alzheimer!

    OdpowiedzUsuń