WSTĘP
Każdy... Powtórzę - KAŻDY kto się kiedykolwiek otarł o Tygrysizm Stosowany, rozumie jak ważną jest dla nas kwestia, którą, w niedostępnym profanom języku, określa się tam jako Dialektyczne Ujęcie Problematyki Afrodyzyjnej. I rzeczywiście - D.U.P.A. to temat wielki, piękny, nabrzmiały znaczeniami, jędrny i dostojny. Temat, który można z pożytkiem i przyjemnością głaskać z włosem albo pod włos. I wiele, wiele innych tego typu radości można zeń mieć...
(Cnotliwe dziewice, ministranci i wdowy po kosztownej operacji odzyskiwania niewinności, proszeni są o zakończenie czytania. I tak widzieliście za dużo, a dalej będzie tylko gorzej! Zapraszamy ponownie, kiedy będą tu omawiane słodsze i bardziej kompatybilne, np. z posoborowym katolicyzmem, tematy, takie jak Równouprawnienie i Prawa Człowieka.)
Wszyscy więc tu obecni, z założenia, powinni się z naszym doborem tematów zgadzać. Są to bowiem tematy mające wszystkie powyższe zalety, a do tego soczyste. (Tego jeszcze nie było, a przecież bez tego epitetu nijak!) Mimo to... Mimo to, powiadam... Tu i ówdzie w szeregach podnoszą się dziwne głosy... Które można by nawet nazwać szemraniem, do czego bym się wprawdzie nie chciał posunąć... Dziwne głosy i marszczenie nosów na dodatek. Oj, nieładnie!
Niektórych zdaje się nie cieszyć fakt, że Pan Tygrys zakochał się właśnie, miłością czystą i niewinną w dodatku, co u niego nie jest normą, w pannie Carolinie Ramírez - Córce Starego Mariachiego. (Swoją drogą, jak wyczytałem na Wiki, od sześciu lat zamężnej. Ale aktorka to panna z założenia, poza tym z tymi tam ślubami w takich sferach... Cóż to zresztą rycerzowi przeszkadzało, w lepszych czasach, że jego dama serca była w realu żoną jakiegoś gbura, któremu na świat wydała czternaścioro potomstwa? No to właśnie!)
Jednak niektóre panie, anonimowe dla świata wielbicielki Stosowanego Tygrysizmu i jego Twórcy - te które wstydają się nam tu komentować, za to adorują Pana T. prywatnie (i bardzo to z ich strony ładnie) - trochę ostatnio marudzą. A że to ta miłość do przecudnej Caroliny, która w dodatku potrafi śpiewać jak mało kto... A to że tylko o Afrodyzyjnej Dialektyce, a jak nie, to o biciu ludzi... Choćby i brzydkich.
I marszczą mi te słodkie kobietki noski. Faktycznie przypomina to przecudną Carolinę z tą jej, raz gniewną acz zakochaną, raz słodką i... ach! mimiką... ale mnie jednak trochę niepokoi. No bo co będzie, jeśli...? Jeśli na przykład pokłady emancypacji w tych ozdobach płci zwanej, nie bez pewnej racji, choć wyjątki są liczne, nadobną, jednak zwyciężą? I jeśli nas, Tygrysizm Stosowany i tego blogasa, na którym wprawdzie same śladu nie zostawiają, ale jednak duszą, tuszę, są obecne, co nam dużo daje... Zostawią?
Osobnym problemem jest nasza chodząca (mam niepłonną, bo nie miałem szczęścia tego na własne oczy ujrzeć) kieszonkowa encyklopedia, czyli Tawariszcz Mąka. Stosunek Tygrysizmu Stosowanego do nauki jako takiej jest dość, powiedzmy sobie, letni, ale jednak nasza wartość bez tych - erudycyjnych nie-do-uwierzenia, a przy tym tak zawsze niezwykle celnych - nabrzmiałego glutenem Tawariszcza uwag - ogromnie by spadła. Nie żartuję!
Co powiedziawszy, dodam jednak, że wspomniany tu, i chlubnie wzmiankowany, Towarzysz, także zdaje się być bliski buntu... A przynajmniej nadstawienia ucha jakimś wrogim i wywrotowym podszeptom. (Hiperkomputer Obamy rozbłysł lampkami, drony wystartowały.) Krótko mówiąc nam tu zgłasza skargi i wnioski, żebyśmy na przykład zostawili biężączkę... Do D.U.P.A. też chyba nie ma entuzjastycznego nastawienia, choć na szczęście hamulce moralne całkiem mu nie puściły i explicite nic nie mówi na ten temat...
Mamy więc (o horrendum!) zostawić biężączkę, Afrodytę zapewne też, i zająć się starożytnością, z naciskiem na niejakiego Sullę, który nawet nie jest w podręcznikach i słusznie, bo niczym wartościowym się nie oznaczył. (A wyróżnił co najwyżej rudą, czy, jak twierdzą inni, lizusy, blond, piegowatością. Ale od czego peruka.) A my, Ojciec i Demiurg, jakby nie było, Tygrysizmu Stosowanego - co na to?
Jak zwykle zaskoczymy, bo najczęściej zaskakujemy naszych wrogów, ale niedowiarków też... I faktycznie spróbujemy napisać coś, do czego nas rzeczony Towarzysz własnoręcznie zapłodnił, inspirując... A mianowicie ustosunkujemy się do kwestii takiej, że oto niby mamy być w sytuacji jakiegoś łowiecko-zbierackiego plemienia, patrzącego z nienawiścią i szadenfrojdem na niedawno powstałe rolnictwo i wyrastanie pierwszych miast. To bardzo ciekawe spojrzenie, z którym jednak pozwolę się, wstępnie, raczej nie zgodzić, a potem zobaczymy, co nam wyjdzie z powałkowania tej sprawy czas jakiś i z pewną intensywnością.
Na razie śmy napisali długi i figlarny wstęp, o niczym, więc dziś już tu miejsca na poważne rozważania brak, ale, jeśli Łaskawy Bóg pozwoli, to się tym zajmiemy. (Nie żebyśmy nie mieli paru innych tematów do dalszego pociągnięcia, bośmy już je tu rozbabrali, albo do napisania, bo zalęgły nam się we zwojach. Ale cóż, taki jest przecie jeden z wdzięków Tygrysizmu, że nie sposób niczego na nasz temat przewidzieć.) Pomódlmy się może za powodzenie tych wzniosłych planów. (I jeszcze może żeby panna Ramírez skądsiś się dowiedziała o Panu T., jego cudownym blogu i jego niewinnym uczuciu.)
koniec wstępu
triarius
P.S. Swoją drogą, jeśli ktoś się także zakochał w pannie/pani Ramírez (w przysłowiowej kupie raźniej, więc zachęcam!), to na YouTubie polecam też w jej wykonaniu "El Ultimo Trago" ("Ostatni łyk", w sensie pociągnięcie z flaszki), a jeśli ktoś pozostał względnie obojętny na jej minki i nie-do-wytrzymania-cudną urodę, to polecam kawałek o dwułapym szczurze - "Rata de Dos Patas" - na odmianę w wykonaniu jego autorki, pani o ksywie Paquita la del Barrio ("Józka, ta z dzielnicy"), która to, pod względem czysto muzycznym (ja to mówię?!) robi jeszcze chyba lepiej od mojej ukochanej, choć wygląda mniej cudownie.
Właściwe dać rzeczy słowo...
OdpowiedzUsuńwatch?v=Wc6biscCos8&list=PLdNX1RlXXWzx9HpPGk96ZWC0Ut47y2Mpx
ma niewątpliwie pupcię i takie jest moje stanowisko w tej sprawie.
Jaki bunt we własnych szeregach Wodzu? Spokojnie!
OdpowiedzUsuńTamte uwagi o odwróceniu się od bieżączki i podłubaniu tematów sullańskich były aktualne na poprzednim etapie naszej drogi. Teraz sytuacja jest diametralnie inna, to i Wódz musi kierować inaczej, czyż nie?
Dziękuję za komplementy. Trochę są na wyrost. Gluten bardzo OK, bez niego nie masz pakerów ani Transsubstancji na Ofierze.
Jak ponoć mawiał Sun Zi (ale tu trzeba by Mistrza Pługa się dopytać) przyjaciół warto mieć blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Cóż nam szkodzi wiedzieć, co w trawie piszczy?
Lombroso poszedł w swojej krytyce bezpitulek jeszcze dalej niż Pan Tygrys. W jego słynnej książce "Kobieta jako zbrodniarka i prostytutka" dowodził wręcz, że bezpitulki o męskiej urodzie i męskich ciągotach sa urodzonymi zbrodniarkami, a dawne K/C wiedziały co robiły podejrzewając zniewieściałych mężczyzn i męskie kobiety o niecny czyny i psucie młodzieży. Jak Michalkiewicz streszcza poglądy CL "Urodzone [zbrodniarki] dążą do utożsamienia się z mężczyznami; cechuje je niechęć do macierzyństwa i wybujały temperament. Drugie [zbrodniarki z przypadku] niczym szczególnym się nie wyróżniają. Okoliczność, że kobiety statystycznie popełniają znacznie mniej przestępstw niż mężczyźni, Lombroso tłumaczył, że to między innymi dlatego, iż u kobiet substytutem zachowań przestępczych jest prostytucja i typ „urodzonej prostytutki” jest odpowiednikiem „przestępcy z urodzenia” wśród mężczyzn."
Tawariszcz Mąka
Wygłupiałem się oczywiście i napisałem niesamowitą głupotkę, choć faktycznie na temat tych rzekomych zbieraczy zgrzytających zębami na widok powstających na ich oczach milionowych miast chciałbym kiedyś coś powiedzieć. Ciekawa myśl, ale budzi wiele moich oporów - tak to na razie wyrażę.
UsuńSulla jest OK, jak najbardziej, tylko że albo to musi być coś mądrego jak cholera, a już mi na takie mądrości marszczą nosy, a ja w dodatku musiałbym sobie odświeżyć, albo też to się ma jakoś stosować, a ja nie lubię dronów o poranku. Jakoś wciąż nie.
Co ten Lambroso miał do prostytutek? Czasem się zastanawiam, co by zrobił Pan T. ze swoją dysleksją w Chinach, Japonii czy innej Korei - były chyba analfabetą i burakuminicznym łataczem butów... A teraz też się mogę zastanawiać, co by zrobił ze swą fobią Lambroso w takiej Japonii, z jej erotyczną etyką (że już nic więcej nie powiem). Bylibyśmy tam razem, ciekawa myśl.
Co do tych @#$^ bezpituli ujadających w imieniu spokojnych i zdrowych kobiet, to chyba mamy większy powód, niż Lambroso sobie wyobrażał. Jego wytłumaczenie wydaje mi się zbyt mechaniczne i proste. A co do prostytucji, to przecież istnieje nie tylko ekonomiczna, ale także sakralna i gościnna! Co Lambroso na ten temat?
Jak ma się gluten do pakerów, że spytam? Mam nań pewne uczulenie, a trochę więcej mięcha by mi się przydało, więc ciekawym.
Ogólnie to okrutnie mnie teraz dręczy liberalizm, przedtem mnie niemal zagłodził... Ech! Dlatego też z napisaniem czegoś mądrego przyjdzie mi poczekać, a światu z przeczytaniem. Cieszę się, że jeszcze Ci się w ogóle chce i nie masz większej pretensji, że same tu głupoty.
I w dodatku jak grom spadła na mnie ta czysta, wielka i monogamiczna miłość... Jeśli za tydzień mi nie przejdzie, zacznę się niepokoić. Swoją drogą ten mąż panny (!) Caroliny taki jakiś małoatrakcyjny łysoń. Czy ona nie oczów?! Czy ona nie słyszała o Panu T.?!? ;-(
Pzdrwm
Sulla jest OK, jak najbardziej, tylko że
Usuńbiorąc pod uwagę, iż wygrał , jako że krew rozpuszcza złoto question is: jak złoto, które niewątpliwie historię Sulli studiowało, mogło zabezpieczać się przed rozpuszczeniem?
@ Anonimowy
UsuńAle weź pod uwagę, że mimo wszystko, Sulla był tylko (chyba nieco nawet już podstarzałą) pozłacaną, lub może tombakową, młodzieżą, zanim zakochana w nim kurtyzana nie zapisała mu spadku. Mi to jakoś wciąż nie wychodzi, pewnie zbyt mało mam wśród znajomych aktorów i prostytutek (z przeproszeniem tych ostatnich, z nielicznymi wyjątkami, za to zestawienie).
A jak się zabezpieczyli... To dobre pytanie, żeby zacytować Klasyka. Mamy, niestety całkiem inną sytuację, ale wątpię, by to było tak bardzo ich własne działanie - bardziej chyba upadek proli i ich lemingoza, oraz okoliczności.
W każdym razie wtedy armia to nie były komputery i bezpitule, nie dało jej się cywilnie kontrolować... Gen. Franco był stosunkowo podobny do Sulli czy innych tam Pompejuszy i Cezarów, w kwestii początków kariery, by the way... Byli więc sławni i wybitni wodzowie, był praktyczny monopol Rzymu na siłę i politykę...
Ech, łza się w oku kręci! Ale faktycznie to zasługuje na analizę, tylko mnie martwi ten brak bogatej i niezbyt zdrowej kurtyzany w moim otoczeniu.
Pzdrwm
C. Lambroso i G. Ferrero
OdpowiedzUsuńKobieta jako zbrodniarka i prostytutka.
Studia Antropologiczne poprzedzone biologją i psychologją Kobiety Normalnej.
Teraz już takich tytułów nie dają.
IMO, wszystkiemu winne ruchome obrazki, jako że małpy kulturę uprawiają przez naśladowanie. Psychologja Pocałunku" Cezara L. zdaje się potwierdzać.
No nie! TEN Ferrero? Guigliermo? Ten NASZ? Którego ja tak kocham i go tu parę razy przekładałem, ku zbudowaniu młodzieży?
UsuńZ czytaniem to prawda. Jesteśmy chyba ostatni. My i grupka wokół Koryły. To nasza siła. Tylko gdzie, do @#$^ nędzy, te bogate, chorowite kurtyzany!? Zabezpieczyli się @@#$%.
Pzdrwm
Tylko gdzie, do @#$^ nędzy, te bogate, chorowite kurtyzany!?
UsuńByły na scenie w operze, to takie ichnie ruchome obrazy były, te co na widowni to naśladowały co widziały i RIP. Proste przecież.
A myślisz, ze w jakim celu Hollywood, Garbo, Rudolfik że o Leninie już zamilczę.
Zainteresuj się "Hardcore Henry" raczej.