piątek, lipca 14, 2006

"Libertarianizm" to anarchizm udający...

"Libertarianizm" to przecież nic innego, jak anarchizm, z jakichś niezrozumiałych powodów udający, że jest "prawicowy". Tak jest, czy już całkiem mi się w mózgu z tej sklerozy pokręciło? Zanim otrzymam autorytatywną odpowiedź, pójdę tym tropem. No więc idę...

Skąd się biorą anarchistyczne skłonności bez trudu rozumiem, każdy zbuntowany nastolatek je ma, a niektórym nie dane jest nigdy wyjść z sieci "genialnych" odkryć, których się w młodości dokonuje. W końcu do tego potrzeba albo realnego kontaktu z realną rzeczywistością - o którą w tych wirtualnych i rozmemłanych czasach coraz trudniej - albo sporo myślenia i studiowania mędrszych od siebie.

Dużo bardziej od tego pytania: "skąd się biorą anarchistyczne dzieci", intryguje mnie kwestia tego taka: PO KIEGO GRZYBA ANARCHISTA KONIECZNIE CHCE SIĘ UWAŻAĆ ZA "PRAWICOWCA"?

Wyjaśnień zapewne jest kilka, albo i sporo, bo dusza ludzka to skomplikowany organ... Ale jako najoczywistsza nasuwa mi się taka oto, że jak z bogatych i konserwatywnych rodzin wychodzą "zbuntowani" anarchiści, tak z biednych i postępowych wychodzą "libertarianie".

Czyli w sumie dokładnie to samo - po prostu zbuntowana młodzież, jaka była zawsze, kiedy życie stawało się względnie lekkie i nie do wytrzymania bezpieczne. Zwykła zbuntowana młodzież, która po latach stanie się zwykłymi przechodzonymi hippisami à la '68, jacy panują nam dziś łaskawie z Brukseli. Tyle że ci są "prawicowi", więc słuszną rzeczą jest, iż mają swoją odrębną nazwę.

Ja większych istotnych różnic nie dostrzegam, a po głowie, nie wiem dlaczego, kołacze mi się coś... takie zdanie, jak ono brzmi... coś o tym, że "po owocach ich poznacie je". Dziwne, prawda? Co to w ogóle ma do rzeczy?

Ale korzystając z okazji proszę pięknie, dygnąłbym nawet gdybym tylko umiał. Niech mi ktoś łaskawie wytłumaczy różnicę między ANARCHIZMEM a LIBERTARIANIZMEM! Błagam, nie chcę już być głupim, nie nie rozumiejącym pseudo-prawicowcem popierającym rabowanie obywatelskich portfeli przez sprośnych i obleśnych urzędników - ja po prostu naprawdę NIE WIEM!

2 komentarze:

  1. Służę wyjaśnieniem.

    1. Obecnie anarchiści to tak naprawdę komuszki. Lewactwo ukradło ten termin, tak jak w Stanach ukradło liberalizm (nawet trockiści uważają się tam za liberałów). Nic więc dziwnego, że nawet anarchokapitaliści dystansują się troszkę od tej anarchii.
    2. Nie wszyscy libertarianie chcą likwidacji państwa. Ba, więkśzość tego nie chce, domagają się tylko państwa mocno ograniczonego. Nieco bardziej niż w liberalnych koncepcjach państwa ograniczonego.
    3. Libertarianie często są przeciwni całkowitemu permisywizmowi etycznemu. Owszem uważają, że np. narkotyki powinny być legalne (bo jak ktoś chce sobie zrobić krzywdę to trudno, jakiś sposób znajdzie), ale niektórzy sprzeciwiają się chociażby prawu do aborcji.
    4. W Stanach Zjednoczonych gdzie termin libertarianizm jest jeszcze szerszy niż u nas (łapią się pod to pojęcie również prawdziwi liberałowie) frakcja libertariańska działa w ramach Partii Republikańskiej. Ba, ultra-konserwatywna publicystka i pisarka Ann Coulter nazywa libertarian "konserwatystami, którzy palą za dużo trawy".

    Wyjaśnienie satysfakcjonujące? Przy okazji - ja sam nie jestem libertarianinem, ale myślę, że do umiarkowanego libertariańskiego minarchizmu jest mi dość blisko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Grunt to klarowna definicja, od niej trzeba zacząć, ale niestety dziś pojęcia są rozmyte lub celowo pomieszane przez lewicowych przepotwarzających się demagogów. Dlatego konkluzja, że po owocach ich poznacie jest ze wszech miar słuszna.Bo to konctans w naszym poplątanym pojęciowo świecie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń