Rzepakowe uroszczenia
Żaden ze mnie l*erał (obraziłbym się, gdyby mnie ktoś tak nazwał), ale naprawdę nie rozumiem całej tej hecy wokół biopaliw i rzepaku. Jakim prawem ktokolwiek śmie ludziom narzucać, co wlewają do zbiorników paliwa swych prywatnych maszyn? Zgoda, mogą istnieć pewne drobne ograniczenia, i np. gazy wydzielane z rur wydechowych przy spalaniu tego czegoś nie powinny być bardziej trujące od Cyklonu B, a może nawet od obecnych oparów marnie spalonej benzyny. Ale poza tym?
Nie wspomnę już (a w każdym razie nie rozwinę tego tematu) o tym, jak samobójczym działaniem jest przedłużanie bez żadnego wyraźnego powodu obecnego uzależnienia od ropy naftowej. Kim by byli Arabowie, w tym terroryści i islamiści, gdyby nie to uzależnienie? Czym by była Rosja po przegraniu zimnej wojny?
Nie znam się na problematyce paliw z rzepaku i innych takich rzeczy, przyznam, że te aspekty ekonomii (w odróżnieniu od spraw czysto spekulacyjnych, które są intelektualnie fascynujące, choć wcale nie twierdzę, iż pozytywne społecznie) są dla mnie niewiarygodnie nudne i trywialne. Samochody też całkiem mnie nie podniecają. Ale z tego co rozumiem, to są jakieś wariackie uroszczenia obecnej światowej władzy, której nawet politycy uchodzący za narodowych nie śmią już się sprzeciwić.
Dlaczego odstawiono Rokitę?
Od miesięcy masa ludzi zastanawia się nad przyczynami odstawienia Jana Marii (Barbary Kunegundy Heleny Zofii Wandy itd.) Rokity od piersi przez Donalda Tuska i przywództwo Platformy Cieniasów (inaczej PO, mało to partii ma dzisiaj po kilka nazw?).
Nikt chyba dotąd chyba nie podał takiej oto prostej i logicznej interpretacji...
Przecież to nikt inny, jak tylko Jan Maria (Barbara Kunegunda itd.) Rokita wykrzykiwał kiedyś buńczucznie "Nicea albo śmierć!". Jakżesz więc teraz powiewać nim niczym sztandarem, kiedy Platforma ewidentnie przygotowuje się do roli lokalnego mini-tarana przy wprowadzeniu w życie "europejskiej konstytucji", czyli tworzenia zrębów "europejskiego" super-państwa, o którym śnili, i o które walczyli już tacy mężowie stanu, jak Bismack i Hitler? (O Napoleonie i Ludwiku XIV już nie wspominając, ale to było znacznie dawniej.)
W tym kontekście nawet to "dziwne" dla niektórych zbliżanie się Platformy do postkomunistycznej i europejsicznie-l*ralnej "lewicy" nabiera nieco większego sensu! Jeśli ta, podana tu przeze mnie, przyczyna nie jest tą najważniejszą, to zaprawdę - w harcach i wygibasach tych panów (i pań) nie ma prawie nic z polityki, a jest tylko histeria, klimakterium i kompleksy.
Chyba lepej być daltonistą
Rzuciłem wczoraj okiem w rodzimej komercyjnej telewizji na zakończenie walki o Mistrzostwo Unii Europejskiej (jest już i taki pas, a zresztą jakiego niby jeszcze nie ma?) w jakiejśtam wyższej wadze, pomiędzy Szwajcarem (to jest Unia Europejska? też dali się przyłączyć?!) a jakimś takim facetem o nazwisku Abdulla, reprezentującym (ja to oni) chyba Belgię, czy inny światły europejski kraj. Tak przynajmniej kojarzyła mi się flaga tego Abdulli.
Walka odbywała się w Szwajcarii. Mówili po niemiecku, ale bardzo wyraźnie powiedziano, że to Szwajcaria, a zresztą publika bardzo się cieszyła, kiedy Szwajcar wygrał. (Przecież chyba nie dlatego, by nie lubiła facetów o nazwisku Abdulla? Takie coś by już dziś z pewnością w Europie nie przeszło.)
No i jak już ten Szwajcar wygrał, to otrzymał wielki kiczowaty wieniec... Na którym była wielka szarfa... W kolorach jak następuje: CZERWONY... CZARNY... ŻÓŁTY...
Oczom swoim nie wierzyłem, ale tak naprawdę było. Z tego co pamiętam, kolory Szwajcarii to piękna głęboka czerwień i biel (ich flaga to przecież biały krzyż na czerwonym polu). Mam zresztą w kieszeni scyzoryk Victorinox, to wiem. Tutaj jednak były to zdecydowanie kolory Niemiec. Niemcy pełnią zdaje się ostatnio jakąś tam ważną funkcję Oberführera w pan-europejskim Reichstagu (czy jak się to tam nazywa, nie wiem, bo moja pogarda dla Unii Europejskiej nie pozwala mi na wnikanie w tego typu trywialne detale), ale to chyba nie jest jeszcze wystarczający powód, by szarfa Mistrza Unii Europejskiej w Boksie Zawodowym miała być ewidentnie niemiecka? Choć z drugiej strony jest przecież w tym dziwnym nieco fakcie sporo logiki.
Nasuwa mi sie w związku z tym całkiem prywatna refleksja... Z pewnością bardzo niewielu ludzi zwróciło uwagę na opisany tu przeze mnie fakt, a jeszcze mniej odczuło z tego powodu jakiekolwiek zdziwienie, o oburzeniu nie wspominając. Ja od wieków (no, niemal) dostrzegam u siebie przedziwne talenty Kassandry, czyli zdolność przewidywania przyszłych katastrof, których nikt inny nie dostrzega. Nie jest to miła przypadłość, ponieważ rasowa Kassandra nie ma z tego talentu żadnych absolutnie osobistych korzyści, a raczej przeciwnie - nie tylko cierpi z wyprzedzeniem, ale jeszcze wychodzi na głupka i zraża do siebie ludzi. (O zrażaniu władz i osób wpływowych już nie wspominając.)
Jednak wczoraj zrozumiałem, że aby być Kassandrą nie jest potrzebny - wbrew temu co dotychczas, mimo mego racjonalnego umysłu i inżynierskiego wykształcenia, zmuszony byłem uznawać - jakiś specjalny Boski dar... Wystarczy po prostu nie być daltonistą!
Zakończę, całkiem bez sensu, taką oto sentencją z jakiegoś klasyka, nie pamiętam już kogo: "Kto pozwala sobie płacić, pozwala sobie rozkazywać." Jakoś mi się to bez widocznego powodu kojarzy z Unią Europejską, Niemcami, Platformą... I niestety także nieszczęsną, jak niemal zawsze, Polską.
---------------------------------------------------
triarius
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz