Właśnie się zorientowałem, że dzisiaj przypada pierwsza rocznica śmierci jednego z moich najbardziej ukochanych artystów - wielkiego Bucka Owensa (12 sierpnia 1929 - 25 marca 2006).
Może to wielu ludzi zaskoczyć, szczególnie tych znających moje poglądy na dzisiejsze czasy, dzisiejszą sztukę (nie mówiąc już o tej popularnej), wady Ameryki itd. Jednak naprawdę nie jestem żadnym kulturalnym snobem (mówię to nie żeby bronić siebie jako siebie, tylko żeby bronić paleo-konserwatywnych poglądów), uwielbiam m.in. dobrą autentyczną muzykę Country, zaś artysta tej klasy, co Buck Owens to po prostu... Nie da się tego powiedzieć, przynajmniej nie będąc poetą.
Jeśli ktoś chce zrozumieć o co mi chodzi, zachęcam do wypicia paru piw i zrobienia sobie koncertu Bucka. Jest go całkiem sporo np. na YouTube. Poniżej kilka clipów właśnie stamtąd z Buckiem (i jego Buckaroos, w tym fantastycznym Don Richem na gitarze i Tomem Broomleyem na steel-guitar).
"Together Again"
"Act Naturally" (wykonywany później także przez The Beatles, którzy, ze wzajemnością, b. cenili Bucka i The Buckaroos)
"Rosie Jones". Tutaj wyjątkowo moim zdaniem cudowne są przede wszystkim te heterofoniczne chórki z Don Richem:
"Above and Beyond"
No i może coś naprawdę skocznego na koniec... "Tiger by the Tail"
Ale na YouTube naprawdę jest więcej Bucka, jak zresztą i innej dobrej muzyki (marnej jest na pewno jeszcze więcej, ale cóż).
Buck, I will never forget you...
triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.