piątek, sierpnia 15, 2008

Mały podręcznik partyzantki miejskiej - egzekucje i porwania

Robiłem ostatnio porządki w różnych starych książkach i papierach, skutkiem czego znalazłem parę interesujących rzeczy. Na przykład pierwszych kilkadziesiąt stron "Mein Kampf" po szwedzku, które były lekturą obowiązkową na historii idei w Uppsali. Albo mój własny krótki uppsats na temat Spenglera, z tej samej historii idei. Muszę go w wolnej chwili przeczytać, ciekaw jestem czy z perspektywy dwóch kolejnych pełnych lektur tej książki, kilkunastu minionych lat, i mimo mego ówczesnego braku znajomości schyłkowego koszmarku, jakim jest III RP - byłem już wtedy w stanie napisać na ten temat cokolwiek interesującego.

Najbardziej chyba jednak do przedstawienia na tym blogu wydała mi się inna rzecz, którą właśnie po latach odszukałem. Ma to 110 stron, jest niewielką książeczką w miękkiej oprawie, nazywa się Liten handbok för stadsgerilla, co się na nasze tłumaczy jako "Mały podręcznik partyzantki miejskiej". Autor Carols Marighella. Wydane zostało to w Sztokholmie, konkretnie przez "GIDLUNDS FÖRLAG" ("förlag" to wydawnictwo), w roku 1970, wydrukowane w Finlandii. Do tłumaczenia dumnie przyznaje się Latinamerikakommittén, czyli "Komitet latynoamerykański". Cena 5 koron, co nawet wtedy było niewiele, choć tam takie książki są faktycznie tanie. Nakładu nie podają, szkoda, choć i tak pewnie bym nie wierzył.

O autorze czytamy na tylnej stronie okładki, że: "poległ jesienią roku 1969 w walce przeciw brutalnej dyktaturze wojskowej w Brazylii." Po czym dalej dowiadujemy się, że: "Ta książka podsumowuje strategię i taktykę, którą Marighella rozwinął i przy pomocy której zebrał brazylijskie grupy rewolucyjne do wspólnego zbrojnego oporu".

No dobra, sporo już wiemy, teraz przydałby się jakiś fragment samej książki. Przetłumaczę więc niewielki fragment, i to absolutnie jak najściślej. Niech będzie powiedzmy ten ze strony 88 i następnej:


Egzekucje

Egzekucje to uśmiercanie północnoamerykańskiego szpiega, jednego z agentów dyktatury, jednego z policyjnych katów, faszystę w rządzie, winnego przestępstw wobec patriotów, kogoś kto sypie, kogoś kto wydaje innych, agenta policji albo któregoś z policyjnych prowokatorów.

Ci, co z własnej inicjatywy idą do policji aby wydać i oskarżyć kogoś, som podają im wątki i informacje, także muszą zostać straceni przez partyzantkę miejską.

Egzekucja jest tajną akcją przy udziale jak najmniejszej ilości uczestników ze strony partyzantki miejskiej. W wielu przypadkach wystarcza, by egzekucji dokonał nieznany, pojedynczy i cierpliwy strzelec wyborowy, działający z pełną dyskrecją i zimną krwią.


Porwania

Porwania polegają na złapaniu agenta policji, północnoamerykańskiego szpiega, osobowości politycznej, albo znanego i niebezpiecznego wroga rewolucji, oraz przetrzymywaniu go w sekretnym miejscu.

Porwań dokonuje się w celu wymiany lub uwolnienia rewolucyjnych towarzyszy, albo aby zmusić dyktaturę wojskową do zaniechania tortur w więzieniach.

Porwania osób znanych ze swej działalności artystycznej, sportowej, albo innych o wybitnych talentach, i które nie wyrażały żadnych poglądów politycznych, może być sposobem na dokonanie propagandy dla rewolucyjnych i patriotycznych celów partyzantki miejskiej. Pod warunkiem jednak, że porwanie dokonane zostało w bardzo specjalnych warunkach, zaś akcja została dokonana w sposób budzący sympatię i akceptowany przez lud.

Porwania Północnych Amerykanów osiadłych w Brazylii, albo ją odwiedzających, jest formą protestu przeciw wtrącaniu się przez imperializm USA i jego dominację w naszym kraju.

*

No to na razie tyle. Może kiedyś przetłumaczę więcej z tej uroczej książeczki, którą sobie niegdyś kupiłem w uppsalskim antykwariacie blisko słynnej uniwersyteckiej biblioteki Carolina Rediviva (gdzie jest m.in. zrabowana w czasie potopu w Polsce "Srebrna Biblia").

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

9 komentarzy:

  1. Witam!

    Ciekawe, na takie wydawnictwo mieli papier i pewnie dotacje państwowe.

    No a treść! Sam cymes!

    Pozdrawiam i czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. He he he he, oj, pójdziesz siedzieć, zobaczysz!

    Przetłumacz to jak najszybciej, bo to się bardziej przyda niz Szpenio.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ wiki3

    W każdym razie przesadnie im nie dokuczano i taki nastroje panowały tam w połowie lat '80 niemal powszechnie. Na szczęście miejscowi są już chyba zbyt wygodni i tchórzliwi, by to praktykować. Liczyli chyba na imigrantów, których sprowadzali masy i to starannie dobranych. I mieli w tym nieco racji, choć na razie chyba tamci się jeszcze czają, czekając na sygnał.

    Spotkałem takich sporo i miałem z nimi niezłe stosunki z powodu tego, że nieco gadam po hiszpańsku. Zanim się połapali, że ja nie z tego obozu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. @ artur m. nicpoń

    Aż tak Ci się to spodobało? Ja chciałem przede wszystkim pokazać, co wolno lewactwu, a nikomu innemu nie. No i obudzić nieco tow. Zemkę i jego paczkę, bo ostatnio zbytnio się opieprzają. Może ten tytuł wybije ich z błogiej drzemki.

    Ale w sieci są o wiele bardziej interesujące rzeczy od tego - sensie praktycznych informacji. To chyba nie zasługuje na tłumaczenie w całości. Naprawdę uważasz że tak?

    A co do Szpenia to nie masz racji. Same komuchy mają taką tezę, iż "przy równych siłach zwycięża ta strona, która ma lepszą ideologię". No i Szpenio to nasza ideologia... Być powinna, bo na razie nikt nie zna, a jak zna to nie zrozumiał.

    Ale nadaje się, a bez niego tylko mózg wieloryba w pikantnym sosie i jego obfity strumień mundrości na każdy temat.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Tygrysie,

    a ja myślę, że z porad lewactwa to powinniśmy zacząć już dawno korzystać. Między innymi w takich dziedzinach jak przejmowanie władzy czy zwalczanie przeciwników ideologicznych.

    W sumie lewactwo kocha obozy;))) więc jakby dla odmiany ono się w takich znalazło, to nie zrobiłoby tym panom wielkiej różnicy.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. @ kirker

    To jest fakt oczywiście. Nie jestem tylko pewien, że to jest akurat ta najlepsze praktyczna informacja dla nas. Można znaleźć lepszą, serio. Warto poszukać. (Albo poprosić.)

    W wolnej chwili zobaczę jednak co ta lewizna mówi np. na temat organizacji swoich jaczejek. Może to ma jakieś praktyczne zastosowanie. Na razie jakoś mnie do tej książeczki przesadnie nie ciągnęło, więc nie znam jej aż tak dokładnie.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Tygrysie,
    Szpenio to nie nasza ideologia, a jeśli juz to twoja. Moja jest chrześcijaństwo i jakos jestem spokojny o jego tryumf nad wszystkim Szpeniami świata tego.

    OdpowiedzUsuń
  8. @ nicpoń

    Nie mam pojęcia o jakim "triumfie" Spenglera nad katolicyzmem raczysz mówić. Jeśli mogę Cię o to prosić, to poszukaj sobie łaskawie co S. pisał na temat katolicyzmu i spowiedzi. Może Cię to nieco zdziwić. W każdym razie zrobiło to niezłe wrażenie na Forum Frondy.

    To, że paru skrajnych katolickich tradycjonalistów właśnie stamtąd mnie czyta i uznaje, o czymś jednak świadczy. Ale trzeba jednak się postarać uzyskać pełny obraz.

    Nie sądzę więc, by S. boksował z katolicyzmem - prędzej już z Konecznym, i tutaj jestem dziwnie spokojny o wynik. Nie ma to nic do rzeczy i nie angażuj w to S., ale jeśli mówisz o ZIEMSKIEJ, ŚWIECKIEJ I POLITYCZNEJ roli, to katolicyzm moim skromnym już się skończył. To nie S. to mówi, to mówię ja.

    Jeśli Cię cieszą mali ludzie, dla których religia będzie pociechą i sensem życia - no to się raduj! Tak właśnie zapewne będzie, i to właśnie przewiduje S. Jako "drugą religijność".

    Ale mnie, człeka do szpiku świeckiego i bez religijnego chipu w mózgu, to kompletnie nie podnieca - mnie jednak interesuje historia i polityka. Tamtym ludziom niech Bóg da zdrowie i wsio co najlepsze! To po prostu nie jest to, czym ja się zajmuję.

    W sumie prezentujesz wszystkie możliwe korzyści z nieznajomości tematu, to aż przezabawne. Ale daruję Ci życie, bo napisałeś niezły tekst na temat armii. Który pozwoliłem sobie wkleić na niepoprawni.pl. (Skoro nie raczyłeś się zagregować, to musiałem tak. Ale jesteś brzydal.)

    A poza tym nie wkurwiaj mnie proszę, bo ja nie mam tutaj żadnej Beretty ani nawet tetetki, żeby se zapostrzelać, i skurwysyńsko Ci zazdroszczę. A zazdrośc, to wiesz co za siła, prawda?

    Ja se tylko przed chwilą zainstalował wreszcie drążek w przedpokoju, a jutro mają mi przywieść sztangę - do martwych ciągów przede wszystkim. Ale to nie jest Beretta, nie mówiąc już o koniu arabskim marki ogier. Więc mnie nie denerwuj! (Albo powiem inaczej - nie znęcaj się!)

    Całuję czule w nosek (a S. może Ci wybaczy, bo nie wiesz co mówisz)

    OdpowiedzUsuń
  9. @ nicpoń

    Tutaj sobie poszukaj tego co S. pisał o spowiedzi - ja to, na Twój użytek, przetłumaczyłem

    ;-*

    OdpowiedzUsuń