wtorek, sierpnia 24, 2010

No dobra, teraz na odmianę od drugiej strony...

Dziwnie wielu ludzi nie zaakceptowało mojej hiper-syntetycznej definicji Prawicowości: że to jest "raczej dać w dupę, niż wziąć, a reszta to w sumie ozdobniki". Jasne - należałoby w wolniejszej chwili wykazać, że to wcale nie jest jakaś negacja wszelkich wartości, w tym "mleka ludzkiej łagodności" (żeby użyć kalki z angielskiego idiomu), że nie chodzi tu o dawanie w dupę na lewo i prawo dla samego dawania... I te rzeczy.

Jednak naprawdę dziwi mnie, że aż tak wielu rozsądnych i do prawicowości w swym pojęciu przywiązanych ludzi tak zdecydowanie, tak pryncypialnie odrzuciło tę moją zasadę - jako samo jądro prawicowej gęstwiny, tę naczelną ideę, nie wykluczającą wielu ew. innych ważnych idei, ale jednak naczelną i podstawową.

Zróbmy więc może tak... Odwrócimy tę moją definicję i zostawimy sobie pytanko. Pytanko które brzmi: Czy jest coś MNIEJ prawicowego, niż branie w dupę? A już szczególnie - czy jest coś mniej prawicowego, niż dobrowolne na to się godzenie, kiedy moglibyśmy tego uniknąć, na przykład dając sami w dupę naszemu potencjalnemu prześladowcy?

Prosiłbym o ewentualne sugestie, choć przyznam, że nie spodziewam się, bym mógł dalej kogoś, kto mi przedstawi rzekomo "lepszą" alternatywę, uważać za prawicowca. W każdym razie, jeśli to będzie coś radykalnie innego - a nie na przykład "lać komucha, gdzie tylko pokaże swą paskudną mordę". Nie, nie o takie sprawy chodzi, z tym można moją definicję dość łatwo pogodzić. Ale jakieś całkiem inne?! Jakieś "wolne rynki"?

Jakieś zaciśnięte pośladki, starannie wyprasowane garniturki, jakieś "niezniżanie się do poziomu wroga", jakieś... Nie, to już naprawdę mdlące... No niech powiem: "nadstawianie drugiego policzka (czy półdupka)"...? Dla mnie zgroza, a na pewno już żadna prawicowość!

W końcu jednak nie każdy musi być prawicowcem, prawda? Pierwsi chrześcijanie z pewnością nie byli, Orwell nie był, nawet Ardrey nie wiem, czy w końcu się za prawicę uznał, bo na początku wręcz przeciwnie... O państwie Gwiazdach już nie mówiąc. Oni mogą mieć INNE PRIORYTETY, plus ew. więcej optymizmu w stosunku do tego padołu łez. Ich prawo i żaden powód do moralnego się wywyższania nad nimi.

Jednak prawicą to z pewnością nie jest, ani być nie próbuje. No a jak z wami, ludzie?

triarius
---------------------------------------------------
Czy odstawiłeś już leminga od piersi?

47 komentarzy:

  1. Oczywiście, że jest!
    Cała checa w pytaniu- po co, dla jakiego celu coś się robi.
    Np. św. Wojciech przez Prusów zabit- sama czysta prawica. Pol Pot, który w dupę dawał koncertowo- lewica.
    To jest związane z prostą dychotomią- dobro/zło.

    ;)

    Tu się wykładasz zamknięty tym Ardreyem. Mimo wszsystko ludzie to coś więcej niż zwierzęta, jakieś wilki, małpy czy pekari.

    Mężczyzna oddający życie (biorący w dupę) za swoją kobietę i potomstwo, to prawica najczystsza. Che Guevara torturujący i mordujący ludzi, to lewica naczystszej wody.

    Prawicy i lewicy nie da się rozgraniczyć bez posługiwania się kategoriami dobra i zła.

    Ta twoja definicja, choć bardzo fajna i ja ją lubię (w domyśle dodając do niej kategorię dobro/zło), jest kulawa i krzywa. No ale tu się nie da, albo uroda wynikająca z lapidarności i wdzięku ładnego hasła, albo sensowna definicja.

    OdpowiedzUsuń
  2. @triarius

    Po co Ci ta definicja? Rzecz ma być właściwa, a nie prawicowa, bo to tylko pewne pojęcie. Nie chodzi przecież o terminologię. Wśród ludzi, którzy są w stanie myśleć samodzielnie pewien pluralizm poglądów jest nieunikniony, a i myślę, że i też pożądany. Nie potrzeba tu krawieckiego metra, żeby wszystkich mierzyć jedną miarą. Nie będziemy przecież ściągać spodni i porównywać, kto ma większego. Dlatego takie definiowanie jest całkiem jałowe i do niczego niepotrzebne. Chyba, że chodzi o pałkę, która się będzie lać, tych którzy wobec Twojej definicji wykazują jakieś niedostatki.

    Albo takie pytanie: kto był bardziej prawicowy – Spengler czy Schmitt? Jak dla mnie pytanie dość głupie. Jakieś tam obiektywne kryteria prawicowości oczywiście istnieją, ale, mnie przynajmniej, niewiele one odchodzą. Podejrzewam, że Ciebie też mogło by braknąć w niektórych miejscach. Ale rzecz właśnie w tym, że nie o to chodzi (chyba, że chcesz jeszcze zostać politologiem).

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Artur

    Tak się wczułeś w tego św. Sebastiana (czy to może św. Maurycy?), że ręce same składają się do modlitwy!

    Jeszcze trochę, a wejdziesz na jakiś słup na Pustyni Syryjskiej i nie zejdziesz z niego przez 40 lat. I będziesz namawiał dziewice do chodzenia na golasa po ulicy, żeby pokazały gdzie dokładnie mają ziemską próżność i społeczne konwenanse.

    Jedno dobre, że jak z rozkazu złego pogańskiego urzędnika będą cię mieli gwałcić, to porośniesz włosem, niczym św. Barbara, co odstręczy oprawców. (Chyba że na odmianę spełni się wariant św. Marii Egipcjanki i po prostu wypniesz się na konwenanse i ziemską próżność.)

    Co do "zarażenia Szpeniem"... Naprawdę myślisz, że gdybym nie był spotkał Go na mojej drodze do Damaszku, żyłbym w takiej samej millenarystycznej gorączce, jak ty, czując się jakąś nową Ligią czy nowym Ursusem?

    Otóż ja nie mam najmniejszej ochoty być malutkim źbełkiem trawy, na które stada lemingów będą się przez lata wypróżniać, a moje serce przepełnione nadzieją, że kiedyś, po wiekach, to wszystko się ładnie zmaceruje i wyrośnie (ach!) przepiękny kwiat jakiejś odnowionej wiary w Chrystusa... Sorry, taka wizja całkiem do mnie nie przemawia.

    Swoją drogą to z Titanikiem i orkiestrą mi się tak podoba NIE z powodu religii, tylko z powodu heroizmu. Religia, jako taka, jest tam dla mnie sprawą w sumie uboczną.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Kuman

    Jako certyfikowany teutoński lewak powiem tak: nie zgadzam się. Zgadzam się natomiast z Dávilą, że "w niektórych epokach zadaniem intelektualistów jest niemal wyłącznie porządkowanie definicji".

    I to właśnie jest taka epoka, i to właśnie jest taki przypadek.

    W starciu Spenglera ze Schmittem, chyba nie możesz mieć cienia wątpliwości, na kogo bym postawił?

    Wydaje mi się, że wy ludzie macie jakąś niezdrową OBSESJĘ ŁĄCZENIA. W tym też dałoby się dostrzec michniczo-oświeceniowe tendencje, z jakąś tam "sztuką negocjacji" i innymi leberalnymi pierdołami. (Sorry za mocne słowa!)

    Najpierw, moim zdaniem, trzeba umieć DZIELIĆ! Że tak to brutalnie określę, nieco przerysowując. Najpierw trzeba wiedzieć CO JEST CO, i pośrednio, KTO JEST KTO.

    Najpierw jasność w umyśle, a potem ew. zasypywanie fos i przepaści!

    Nie wiem, czy jak Nicek, ty także proponujesz mi, bym się radośnie pogodził z rolą INTELEKTUALNEGO PROLETARIATU, zostawiając myślenie innym - jak rozumiem WYŻSZYM I DO MYŚLENIA PRZEZNACZONYM - ale mnie to akurat całkiem nie pasuje.

    Może jest to pycha, może jest to lewacka teutońska dusza (nawet na pewno), może ja po prostu nie znam życia... Ale w każdym razie tym się zajmuję, przynajmniej na tym blogu, i, Deo volente, mam się zamiar tym jeszcze przez czas jakiś zajmować.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Tygrys

    „(...)Czy jest coś MNIEJ prawicowego, niż branie w dupę? A już szczególnie - czy jest coś mniej prawicowego, niż dobrowolne na to się godzenie, kiedy moglibyśmy tego uniknąć, na przykład dając sami w dupę, naszemu potencjalnemu prześladowcy? (...)”

    Ha! Coś nie mogę się w ogóle odnaleźć się w tej porywającej alternatywie wykluczającej ( chyba ze względu na obrzydzenie do praktyk homoseksualnych ), nawet ta atrakcyjniejsza wersja (tzn. penetracja doodbytnicza innego mężczyzny, jakoś ciągle mnie nie pociąga).;)

    Choć to o czym tu mówimy, to kojarzy się mi się raczej z ożywionym żołnierskim duchem braterstwem mężczyzn zrzeszonych we wspólnocie stworzonej do walki.

    Co ciekawsze gdy chcielibyśmy nasze współczesne rozumienie prawicowości i lewicowości przenieść np. na rzymskie stronnictwa popularów i optymatów to żadną miarą nie znajduję tam pośród nich nawet cienia miejsca dla współczesnych lewaków...

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Tygrys, odnośnie PP. Gwiazdów.

    Oni uznawani są za patriotyczną lewicę, typu PPSowskiego. Ale na moje - są o wiele bardziej prawicowi niż tzw. centroprawica czy upeerowcy.

    OdpowiedzUsuń
  7. @ Jaszczur

    Zgoda! A nie sądzisz zresztą, że oni by o wiele łatwiej przełknęli moją definicję?

    Na pewno bez porównania łatwiej, niż ludzie od Korwina.

    Na pewno nie jest to dla nich - wprost i oficjalnie - sprawa NAJWAŻNIEJSZA, ale raczej woleliby, żeby Polska komuś dała w dupę, niż (kolejny raz) wzięła.

    Oczywiście wszyscy wolimy dawanie w miarę eleganckie i nieprzesadnie brutalne, ale "You can't always have what you want, by zacytować Micka Jaggera.)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  8. @ Amalryk

    Masz chorą wyobraźnię! Tu chodzi o KLAPSY, a nie o jakąś sodomię. (A w razie czego wyobraź sobie żonę, siostrę i matkę tamtego faceta, powinno być milej.)

    Co do optymatów - zgoda. W ogóle nie bardzo widzę sens rozmawiania o "prawicowości" we wzg. tradycyjnych systemach społecznych, gdzie jest elita mająca w rękach niemal wszystko, plus lud, co jest liczny, a czasem także faktycznie i uzbrojony. To są całkiem inne sytuacje.

    Kwestia Prawica-Lewica przestaje być łatwym i bezpłodnym ćwiczeniem umysłu dopiero kiedy mamy SOCJALIZM ETYCZNY i tak dynamiczną, skomplikowaną, pokręconą sytuację, jak dzisiaj.

    W końcu teraz naprawdę INFORMACJA wdarła się do mojej WIELKIEJ DWÓI: Władza (przemoc lub jej groźba) i Poczucie Wspólnoty!

    (Mamy więc TRÓJCĘ, łał!)

    Kiedyś tak nie było, albo w każdym razie dawało się to o wiele łatwiej analizować w kategoriach tamtych dwóch.

    Memy Nicka jakoś wciąż do mnie nie trafiają, ale bez uwzględnienia wdarcia się tego nowego Ducha Świętego do rodzinnej kompanii tamtych dwóch, nie da się chyba gadać o "prawicowości". A bez tego nie bardzo jest o czym, bo wszystko dziecinnie proste und oczywiste.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  9. A nie sądzisz zresztą, że oni by o wiele łatwiej przełknęli moją definicję?

    Oni "by" przełknęli? Przecież oni ją stosowali! Pan Andrzej przecież wielokrotnie pisał i mówił o stosowanej zadymologii ulicznej! W "Gwiazda miałeś rację" opowiada nawet, jak w woju instruował kolegów, co zrobić w wypadku przewrotu i generalnie o tym, że komunę trza siłą obalić.

    Nie wiem jak Joanna, ale na miejscu nawet pośledniego zomowca czy żołnierza, bałbym się.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tygrysie,

    jesteś mistrzem w gadaniu obok i nie odnoszeniu się do tego, co napisał dyskutant.

    ;)

    To lubię!

    W tym, co napisałem, w najmniejszym stopniu chodzi o religię. Chociaż o religie też.

    Chodzi zaś o to, że człowiek nie jest takim samym zwierzęciem, jak inne, choćby z tego powodu, że (mówiąc krzywo) potrafi być twórcą idei. I czy to będzie idea Boga (w sumie wrośnięta w nasz gatunek od jego pierwocin), czy to będzie idea heroizmu, czy jakakolwiek inna- jesteśmy jedyni, którzy są w stanie coś takiego "tworzyć" (piszę w "" bo zależy jak kto patrzy, dla jednych tworzy, a dla drugich tylko odkrywa to, co jest itd).
    A skoro jest człowiek zwierzęciem idei, to sorry, ale wypłaszczanie go do poziomu zwierzaka jest jakimś trochę chorym redukcjonizmem.
    Na marginesie- tylko dlatego, że nie jesteśmy zwierzętami, jak inne, ty możesz powiedzieć, że danie w dupę jest lepsze od brania. Jestes w stanie w ogóle to wartościować dzięki idei dobra (jakiejkolwiek). Gdybyś chciał być takim retelnym prawicowcem, jak z tej definicji, to primo byś jej w ogóle nie werbalizował, secundo- żył byś sobie samym gołym instynktem nawet sobie z tego nie zdając sprawy.

    Dlatego to jest kulawa definicja.
    QED

    Natomiast już lekko rozwibrowana mogłaby być całkiem do rzeczy. Tyle, że nie będzie już wtedy tak fajnie wpadająca w ucho.

    pozdro

    OdpowiedzUsuń
  11. @triarius

    Nie chodzi mi o żaden kompromis, wręcz przeciwnie. Kompromisem siłą rzeczy musiałaby być taka jedna, jedyna definicja. Chyba, że masz czołgi na zapleczu.

    Ją mówię coś takiego: bądź se Ty, niech będę se ja, niech będzie Nicek, niech będzie nawet legitymista Bartyzel. I kto tam jeszcze chce. Tyle, żeby to co się głosi nie było w oczywisty sposób szkodliwe i głupie. Tam gdzie życie, tam i sprzeczności. Ma być ruch i dynamika. Nie skroisz wszystkich na jedna miarę, to całkiem nierealistyczne myślenie (nie chodzi mi tu oczywiście o podważanie politycznej lojalności i podporządkowania się w polityce, tylko o pewną intelektualną samodzielność, jedno nie wyklucza drugiego, w pewnym momencie, mając wszyscy nieco inne poglądy moglibyśmy się opowiedzieć za tym samym). Inaczej będzie właśnie intelektualny proletariat, mi też to nie pasuje.

    Ten Twój bonmot jest niezły, ale to tylko bonmot,a nie żadna definicja. Wymyślaj sobie takie rzeczy, ale nie wal tym nikogo po głowie (poza lewakami oczywiście).

    OdpowiedzUsuń
  12. Panowie, uważam że ktoś w końcu lapidarnie opisał jak i dlaczego skuteczna jest współczesna spuścizna szwabskiego wymoczka i prl-owskiego sobowtóra Mefistofelesa

    http://dzalewski.blogspot.com/2010/08/kukuruznik-basen-i-psy-pawowa.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Dariusz Zalewski w ogóle poczynił ostatnio kilka bardzo spęglerycznych obserwacyj np: " został zaduszony medialnym jazgotem i znowu zwyciężył ten “nowy. Odnosi się wrażenie, że nawet ludzie głodni czy nadzy i tak będą głosowali na PO. Piar piarem, ale zganianie wszystko na umiejętną propagandę medialną jest spłaszczaniem problemu. Kandydaci prawicowi (czy uznawani za prawicowych) nie są w stanie wygrać w żadnych wyborach od około 3 lat. Wiąże się to z wkraczaniem na scenę wyborczą ludzi urodzonych pod koniec lat osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych, czyli wychowywanych i dorastających w specyficznym klimacie intelektualno-moralnym społeczeństwa liberalnego. Nie chodzi tylko o propagandę, ale także o sposób funkcjonowania szkolnictwa, rozwydrzony system wychowania, konsumpcjonizm, sączącą się z mediów pogardę do wszystkiego co katolickie itp. W efekcie wyrósł nam specyficzny typ człowieka, który z każdym rokiem coraz bardziej się umacnia w społeczeństwie. Ten typ nigdy nie zagłosuje na katolicką prawicę. Posiada taką konstrukcję mentalno-moralną, dla której katolicki-konserwatysta kojarzy się od razu ze specyficznym koktajlem faszyzmu, głupoty, obłudy i prymitywizmu. On to czuje całym sobą, nie tylko intelektem, dlatego nawet przejęcie mediów przez prawicę - niewiele tu zmieni."

    OdpowiedzUsuń
  14. Podmiotwości jak nie było tak nie ma, gospodarka leży i kwiczy, nieliczne staruszki broniące krzyża są bezkarnie opluwane przez tarasowców, usunięto krzyż z Rysów, a czym się zajmuje "prawdziwa polska prawica"?
    Ano kluczowym dla naszego zbawienia i niepodległości problemem przyznania doktoratu HC dla patriarchy ekumenicznego Bartłomieja I. Więcej o tym tutaj:
    http://rebelya.pl/discussion/5970/heretyk-i-schizmatyk-doktorem-hc-kul/#Item_0

    OdpowiedzUsuń
  15. Anonimowy,

    wbrew pozorom to problem kluczowy, z tym schizmatykiem. Przecież to nic innego jak mutacja tych rozwydrzonych, konsumpcyjnych, leberalnych syfów właśnie. W sferze podstawowej- ducha.

    OdpowiedzUsuń
  16. @ Anonimowy

    Znakomite, dzięki!

    I jakie na to lekarstwo, że spytam? Nicka kubły święconej wody, święte obrazki z TW Filozofem, "Duch" i zostawianie myślenia wspomnianemu TW, brenzlowanie się słowiańszczyzną, Frycek, TW Filozof (już mówiłem?), Bartoś, Korwin, Mises, kumple spod trzepaka...

    Czy też może DŁUGI MARSZ PANA T., stawanie się elitą aż do głębi najbardziej intymnej komórki ciała (i duszy), Monteverdi, Spengler, Ardrey, pampa, myślenie bez żadnych tabu, i kiedyś, w miarę możności, wykorzystanie oczywistych słabości wroga, oraz własnych przewag (choć dziś praktycznie nieistniejących)?

    Że spytam.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  17. Tygrysie,

    bardzo nieładnie manipulujesz tym, co napisałem.

    I co to za marsz, który stoi w miejscu?

    OdpowiedzUsuń
  18. @ Artur

    Daruj Nicek, ale czy to ja przychodzę do ciebie na bloga i nazywam cię TEUTOŃSKIM LEWAKIEM? (Że spytam.)

    Bez żadnego sensownego powodu, bo DOSŁOWNIE NIKT nie nazwał jeszcze Speglera lewicowcem, a tobie dokładnie o to (jeśli cię w ogóle można w tych szarżach zrozumieć) o to właśnie chodziło.

    Kto zaczął? A że ze mną raczej trudno wygrać na ironię, no to wiesz... Po prostu spróbuj zmienić metodę. Nie mówię, że masz się zgadzać, ale jak sobie ludzi od niechcenia zaczepiasz, to nie płacz potem, że się to potem zwraca przeciw tobie.

    Mój marsz stoi? Mój marsz na razie jeszcze nie ruszył, bo ludzie wolą kafelki do łazienki, Queen albo alternatywnie Frycka, tomizm w wykonaniu byłego księdza Bartosia i złoty parytet przywracany while swinging from the podwórzowy trzepak... Co ja na to mogę?

    A co z twoim krótkim marszem? Kiedy będę mógł go powitać w mojej dzielnicy? ;-)

    Pzdrwm (naprawdę czule... i bez urazy, w końcu chyba nie jesteś już dzieckiem, prawda?)

    OdpowiedzUsuń
  19. Widzisz, Tygrysie, wychodzi na to, że tych różnic między nami jest jednak więcej.

    Np. jest taka różnica między nami, że jak ja przychodzę sobie do ciebie pogadać, to przychodzę bom ciekaw, o czym sobie ludzie myślą, jak myślą, co im z tego myślenia wychodzi itd.
    Dlatego, jak natykam się na jakąś myśl, to się nad nią zastanowię, zadumam, przetrawię i jak jest warto, bo emitent myśli wygląda na człowieka cywilizowanego, wtedy np. się wdaję w dyskusję.
    I robię to uczciwie.
    Po prostu.
    Z twojej strony zaś spotykam się co i rusz z tym, że jeśli nie potrafisz się, z "odbiciem piłeczki", zmierzyć intelektualnie, wtedy postępujesz nieuczciwie. Wtedy z reguły prostacko spłycasz i manipulujesz moją wypowiedzią i niczym jakiś Michnik przerabiasz ją na jakieś absurdalne hasła, których nie tylko nigdy nie wygłosiłem, ale których powstydziłby się nawet Barak Obambo. Nawet on.
    Tu dygresja- nie, nie nazwałem cię Michnikiem.

    To nie jest dla mnie jakoś przykre, czy coś. Ja zwyczajnie nie mogę przestać się dziwić, że ktoś, kto się mieni prawicą, może tak dalece być nieuczciwy. Tylko po to, żeby zaznaczyć, że obsikał swój kawałek virtualnej przestrzeni. Virtualnej!
    Ja bym rozumiał jeszcze, gdyby robić takie prymitywne wałki w jakimś zbożnym celu. Mieć z tego coś. Cokolwiek osiągnąć. Powiedziałbym, aj tam aj tam!
    Ale tak, sobie a muzom, to mi się wydaje głeboko żenujące.
    A szkoda.

    Piszesz, że cię nazwałem teutońskim lewakiem.
    Więc może przypomnę, co napisałem, Bóg da, a doznasz iluminacji?
    Otóż napisałem, Tygrysie, że być może bardziej ci ten Szpenio siedzi, bo być może masz BARDZIEJ teutońską duszę ODE MNIE. To nie to samo co "Tygrysie, jesteś teutonem". Poważnie.

    Napisałem też, że ten cały długi marsz T to kolejny lewicowy projekt. Tyle, że udający prawicowy.
    I to się przecież pokrywa z twoją definicją, a raczej definicjami lewactwa. Przecież wszem i wobec deklarujesz, że trzeba koniecznie wymyślić sobie filozofię (przez duże F), która będzie po prostu lepsza od dotychczasowej filozofii lewackiej.
    Jeśli do tego dodać szklany sufit intelektualny, którym jest to twoje umiłowanie dla hasełka "człowiek miarą wszechrzeczy", to mamy najczystszej wody lewicowy projekt. Chyba się z tym zgodzisz, czy nie?
    To, że "program" wydaje ci się prawicowy, bo to i tamto, nie jest chyba decydujące? Marxowi to, co sobie wymyślił, też wydawało się super i w dodatku oparte (jego zdaniem) na rzetelnych obserwacjach świata, takiego, jakim on jest. Też był przekonany, że sięgnął do samego mięsa rzeczywistości i natury.
    To jest immanentna cecha lewicy- wymyślanie projektów cywilizacyjnych.

    To nie oznacza, żeś jest lewak. To oznacza, że wychodząc z całkiem słusznego punktu startowego, robiąc to co zarzucasz lewactwu (przesadnie móżdżąc) doszedłeś w to samo miejsce, do którego zazwyczaj dochodzą lewacy- do projektu.

    A jako żeś z ducha prawicowy, to zawsze możesz to potraktować, jako intelektualną eskapadę i wrócić tam, gdzie jest prawicowość. Lewak tego nie może. On nie jest organicznie zdolny by, choćby na chwilę, zacząć myśleć jak prawicowiec.

    Dygresja- być może ta cała lewicowość, to jakieś zaburzenie empatii, jak myślisz?

    OdpowiedzUsuń
  20. cd

    Nie, nie nazywam Spenglera lewakiem. Jak dla mnie, to on się bawi w coś w rodzaju świeckiego okultyzmu. Taką racjonalistyczną prekognicję. Chodzi mi o to przekonanie, że się wie, co będzie.

    Choćby w tym np. jest kolosalna przewaga chrześcijaństwa nad "szpęgleryzmem", że chrześcijanin (ja nie mówię o tych, co kicają do kościółka, ale o tych, którzy wierzą) całe swoje życie żyje w czasach ostatecznych. Żyje tak, jakby za moment miał nastąpić koniec świata, na który trzeba być gotowym. Dzięki czemu chrześcijanin jest człowiekiem czynu.
    Czynu.

    Kto zaczął to nie wiem i niespecjalnie mnie to interesuje, tak samo jak nie bawię się już w piaskownicy, nie buduję domków z klocków i nie oglądam krecika.
    Po prostu zagadnienie "a kto zaczął" jest poza zakresem moich zainteresowań. Przynajmniej od zerówki.

    Z tą ironią to nie przesadzaj. Bardzo cię proszę. Do tego potrzeba pewnego wyrafinowania. Manipulowanie cudzymi wypowiedziami, przekręcanie ich by pozbawić je sensu to nie jest ironia.

    Piszesz, że masz bardzo dużo problemów z wyruszeniem tego twojego marszu. No pech, ludzie wredni, głupi i się nie poznali.
    Nie wiem, co ci doradzić. Może machnij na ludzi ręką i sam wyrusz? No wiesz, na tę pampę, by się stać elitą?
    No bo co to za początek dla elity na innych się oglądać? Toż to jakiś egalitaryzm przecież.

    Mój krótki marsz ma się całkiem dobrze. Wiesz, wybory samorządowe, koordynacja, te sprawy. A dopiero co się zaPiSałem.
    Można powiedzieć, że świetnie. Oczywiście, nie jestem jeszcze królem dżungli, ale jestem tego znacznie bliższy, niż jeszcze pół roku temu.
    W każdym razie, nie ogladając się na innych wyruszyłem.
    Dziwność, że jak się już ruszy, to się zaraz znajdują chetni, żeby się przyłaczyć.
    Ruszenie jest kluczowe, mówię ci.

    Pozdrawiam cię równie serdecznie i oczywiście, możesz mi przestać przysyłać paczki z pieluchami. Obcykałem już plastykowy nocnik i powoli przymierzam się do prawdziwego kibelka.

    Całuski

    OdpowiedzUsuń
  21. @ Artur

    Straszny z ciebie, Nicku, kokiet! Teraz odgrywasz urażoną niewinność, przezabawne!

    Wyjaśnijmy sobie - o tę "teutońskość", to ja się nie obrażam, bo mnie to tylko cholernie śmieszy. Ale już o "lewaka", to bym naprawdę mógł. Nie obraziłem się, też mnie to bawi, ale tego nie mogłeś wiedzieć, prawda?

    Udajesz chyba, że ja ci coś tam "imputuję" i "wykręcam" - ja po prostu ironizuję, a że o wczesnym chrześcijaństwie też chyba wiem więcej od ciebie, więc wychodzi przezabawnie. Sam widzisz. Nie ma w tym żadnego "przekręcania twoich wypowiedzi", bo każdy może sobie wyraźnie zobaczyć co naprawdę rzekłeś, i ty sam możesz to "sprostować" (jakby była potrzeba).

    To są po prostu ironie - wcale, jak mi się zdaje, nie pozbawione pewnej głębi i logiki. Jako doprowadzenie twoich sugestii do ich logicznych konsekwencji itd. Wszystko jednak w formie żartu jedynie, oczywiście że złośliwego, ale sam się o to prosiłeś.

    W sumie naszej kontrowersji nigdy nie rozstrzygniemy, bo z twoich słów wynika niezbicie, że dla ciebie po prostu KAŻDA świecka filozofia, ideologia, czy w ogóle system poglądów będzie Z NATURY nie taka, jak należy, nieprawicowa i w ogóle.

    Na to ja się nie mogę zgodzić, sorry! Albo ja się nawrócę, albo ty zmądrzejesz, albo też te rozmowy będą jak gęsi z prosięciem. (Co nie wyklucza sensownej rozmowy o jakichś tam pomniejszych szczegółach oczywiście i na szczęście.)

    Potraktuj na chwilę moje złośliwostki poważnie, spróbuj je zrozumieć i wyciągnąć wnioski, a może twój optymizm nieco złagodnieje... Religijności NIE DA SIĘ zadekretować - jeśli ludek nie wierzy, albo jeśli wierzy nie tak jak trzeba, to nic na to nie poradzisz.

    Mój długi marsz, mój neo-stoicyzm, mój oświecony (!) narcyzm, maszeruje już od dawna - po prostu nie jest masowy. Czyli i tak lepiej z nim, niż z twoim religijnym odrodzeniem, chłopie! Przykro mi to rzec, ale słabo go widzę, może sam to robisz, jak ja robię swoje, ale to z pewnością góra. (Co ty zresztą w ogóle wiesz, co ja robię?!)

    Pzdrwm i polecam się

    OdpowiedzUsuń
  22. Panowie. Do kurwy jebanej prosto w dupę nędzy!

    Stop, pax i w chuja pierdolony spokój.

    Nie możecie współgrać? Żyzń prakliataja, jak mawiają bracia Francuzi. Walcie lewactwo i kapusiów po łbach, a nie przysrywajcie sobie we własnym gronie. Co wy, kurwa, robicie? Czym Wy jesteście? Kanapowiczami z PRP czy UPRu? Wyznawcami Dra. Wielomskiego? Jędrkiem Giertychem (Giertych = Gärtig??) mówiącym o Ziuku?

    Raz jeszcze, agree to disagree i zostawcie to pierdzielone przekomarzanie. Jak w mordę kopane przekupki na straganie! Maulen halten, abtreten und zum Kommunisten marsch!

    Mało to problemów w tym nieszczęsnym bantustanie jest, żebyście jeszcze dalej dzielili prawicę?

    OdpowiedzUsuń
  23. @ Mustrum

    Nie szalej, nic aż takiego się nie dzieje!

    Jednak łaskawie moglibyście zauważyć, że ja - katolik trydencki, czyli poniekąd jakiś heretyk, ale gość, któremu ŻADNA wiara po prostu nie jest do niczego potrzebna, po prostu - mam swoję filozofię, swoją koncepcję (bladą i pesymistyczną, alem realista) kontrrewolucji...

    Gdzie absolutnie nie wykluczam ludzi religijnych, religii katolickiej (ew. nawet KK, choć musiałby się chopak naprawdę odrodzić)... Ja po prostu mówię o świeckich sprawach, metodą niejako teodycei, nie używając żadnych objawionych prawd ani dogmatów.

    Co zaś robi nasz kochany Nicek? Potępia w przysłowiowy czambuł moję filozofię i - jak rozumiem z jego gadek - WSZELKĄ w ogóle filozofię, która co drugie słowo nie powtarza "Bóg", i która próbuje jakoś tutaj na ziemi coś zrozumieć i jakoś ew. nawet zadziałać.

    Dlaczego, że spytam? Co to za kurwewska agresja, fanatyzm i brak tolerancji? Po co mu to? Musi we mnie mieć, chopak, wroga? Ideologicznego tylko oczywiście, ale zawszeć.

    Nie chce facet rozmawiać o świeckich sprawach, bo się nimi brzydzi, no to niech albo zakłada własny kościół, albo też niech nawróci tego pieprzonego TW Filozofa na przyzwoitość i porządny katolicyzm - trzeciej drogi, na ile rozumiem, po prostu nie ma!

    Dlaczego Nicek mnie, sierotę, napada?

    Nie, żeby mi to jakąś wielką krzywdę robiło, ale jak on potem sam się obnosi ze swymi krzywdami, to jest już całkiem paranoja.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  24. Mustrum,

    właśnie, nie wpieprzaj się między wódkę a zakąskę!

    ;););)

    OdpowiedzUsuń
  25. Tygrysie,

    ot i napisałeś się, a generalnie zieeew.
    Wziąłbym się pokłócił, wdał w jaką bitkę, czy co. A tu dupa blada.
    Dajże w coś zęby wbić!

    I po co mi piszesz, że o czymś masz lepszą wiedzę albo że coś doprowadzasz do logicznych konsekwencji. Weźże raz to pokaż, weźże raz doprowadz.
    Deklaracje są nudne.

    MOżemy zrobić jeszcze inaczej.

    MOżemy wspólnie napaść na Mustruma.
    Co ty na to?

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. @ Artur

    Chodziło mnie o to, że jak mówię o św. Marii Egipcjance, to wiem o czym mówię, a jeśli ty nie wiesz, no to nie wiesz i zaakceptuj. Tyle i nic więcej.

    Napaść? Jasne!

    Pokażemy tym elastyczność, otwartość na nowe koncepcje, spójność ideową, zdolność manewru godną Wielkiego Fryca (w końcu teutonizm zobowiązuje).

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  27. Wspólnie napaść na Mustruma, hę? :D

    Triariusie, nie wystarczająco w Tobie teutońskiego ordnungu, a w Nicku ni w ząb bolszewiskiej zajadłości.

    Nigdy się Wam nie uda. NIGDY!
    Buahahahahahaha!

    OdpowiedzUsuń
  28. T,

    za bardzo pyskaty ten Mustrum, cholera.

    Elastyczność i spójność! O to chodzi. Brzmi jak hasło reklamowe jakiegoś kleju z kosmosu.

    Mam plana- walimy w Mustruma od strony liberalizmu i wolnego rynku.
    Tego się nie spodziewa!

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. To se liberalnie walcie w mój wolny rynek! A ja wyśle na Was moje pedalskie brygady co by was torebkami po głowach naokładały!
    A z powietrza was zaatakuje moja eskadra senyszyn, skrzekliwym głosem i cuchnącycm oddechem*.

    Ha! Tego się nie spodziewaliście! Przyznajcie się!!

    *Czyż ta zdzira senyszyna nie jest wprost ucieleśnieniem harpii z mitologii greckiej?

    OdpowiedzUsuń
  30. Zauważyliście, że guru Wyrusa wygląda niczym odmłodzony Katzenbrenner??? To jakaś rodzina czy co? Swoją drogą ciekawe, co taki twardy prawak jak Wyrus widzi w laureacie Nagrody Hiacynta i jurorze Nike?

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo szpęgleryczna obserwacja nt. budowy autostrad w naszym Cipistanie: "W dzień utwardzali drogę dolomitem, nocą zamieniali go na tanią ziemię, a drogi kruszec wywozili ciężarówkami. Tak „pracowali” polscy drogowcy przy budowie autostrady A1. Straty szacowane są na ponad milion złotych. Wszyscy spieszą się z budową autostrady A1 na EURO 2012. Droga ma połączyć Gdańsk z Gorzyczkami na południu kraju. Jeden z jej odcinków przebiega przez teren dużej hałdy, która jest bogata w złoża dolomitu, wartego nawet kilkaset milionów złotych. CBŚ rozbiło grupę przestępczą, która z terenu budowy autostrady A1 ukradła dolomit wart milion złotych. Złodziejami okazali się być podwykonawcy budowy! W trakcie trwania prac budowlanych CBŚ otrzymało informację, że ktoś kradnie cenny kruszec. Postanowili więc zastawić zasadzkę na oszustów. Podczas jednej z nocnych akcji funkcjonariusze zauważyli, że pod hałdę podjeżdżają maszyny budowlane: koparka, ładowarka oraz wielotonowe ciężarówki.
    Potem pojawiła się jeszcze terenówka, z której wysiadł mężczyzna. Zaczął on nadzorować pracami wydobywczymi. Policjanci z CBŚ ruszyli do akcji. Zatrzymali na gorącym uczynku ośmiu złodziei. Wszyscy trafili do aresztu. Grozi im nawet dziesięć lat wiezienia.
    Wydobyte kruszywo z pasa autostrady najprawdopodobniej było wykorzystywane do budowy następnych kilometrów drogi. W dokumentacji wykazywano zaś, że zakup pochodzi z legalnego źródła.
    Straty, spowodowane przez oszustów, mogą sięgnąć miliona złotych. Tona dolomitu kosztuje 200-300 zł. Prokuratura twierdzi, że w ciągu jednej nocy z budowy mogło wyjeżdżać nawet kilkadziesiąt wielotonowych ciężarówek wypełnionych po brzegi dolomitem. Złodzieje działali od kilku miesięcy... Śledztwo wykaże także, jakie niebezpieczeństwo dla trwałości nowej autostrady miała kradzież kruszyw."przekręciarskie perpetum-mobile. Jedni ustalaja trzy razy wyższą od rynkowej cenę za kruszywo, drudzy sprzedaja je rano, a kradna wieczorem i tak wożą dookoła, a autostrad nie ma i być nie może, bo take cudo za pieniądze zabrane podatnikom możę sie kręcic do konca swiata i jeden dzień dłużej. Żont skołuje troche kasiorki na vacie i emerytach (oczywiście górniczych, nauczycielskich i innych untermenschów, bo emerytur bezieczniackich przecież nie ruszy...), a maszynka będzie się kręcic dalej.

    OdpowiedzUsuń
  32. Z tej strony TUTEJSZY. W związku z tym, że nie śledzę bardzo dokladnie Twojego bloga, mogę sie dopiero teraz odnieśc do tego co napisałeś w swoje notce pt. "Wredne totalitarne pyski i wysokie prawicowe standardy moralne". Otóż widac, ze mocno Cię wkurzył mój komentarz do notki Nicponia "Życie intymne muppetów" i uderzyleś w wysokie tony na temat tego co jest prawicowoscia a co nie jest. A sprawa jest bardzo prosta i sprobuje ja krótko wyjasnic. Otóż prawda jest taka. Ja sie z pogladami Nicponia raczej zgadzam.
    Natomiast akurat tamten jego tekst to była cienka propaganda dla idiotów. Cos w stylu plakatu "Zapluty karzeł reakcji" albo filmu "Żyd Süss". Nie lubie kogos albo sie z nim nie zgadzam? Ok , w porządku, jade po nim ostro ale ne obrazam jego żony, matki czy corki. I pal licho Merkel czy Tuska, o nich mi nie chodzilo, to sa politycy (ktorych zreszta nie trawie) i pies im... Ale rozumiem, ze pisanie o zonie Komorowskiego per "tłusta locha" jest w Twoim mniemaniu kwintesencją prawicowosci? To
    pewnie bardzo musialy Cie bawic ordynarne dowcipy o prezydentowej Kaczynskiej? I jeszcze jedno. Naprawdę myslisz, że Twoje czysto teoretyczne smędzenie na blogu i niezdolnosc do jakiegokolwiek konkretnego dzialania aby zmienic te parszywy stan rzeczy, który obecnie mamy czyni Cię bardziej prawicowym? Twoja menelsko-bandycka definicja prawicowosci dla kiboli "o braniu i dawaniu w dupe" nie czyni jeszcze z Ciebie prawicowego twardziela. I wiesz mi, mnie walka interesuje jak nabardziej ale
    chyba nie z Tobą, bo mnie obowiązuje DEKALOG.

    Tutejszy

    OdpowiedzUsuń
  33. Poprawka do ostatniego zdania.Miało byc "I wiesz mi, mnie walka interesuje jak nabardziej, ale chyba nie RAZEM z Tobą, bo mnie obowiązuje DEKALOG.



    Tutejszy

    OdpowiedzUsuń
  34. @ Anonimowy (vel Tutejszy)

    Kamień z serca! ;-)

    Wiesz, "głupi przyjaciel gorszy od mądrego wroga", jak ktoś mądry kiedyś mądrze powiedział.

    Nie bierz tego proszę do siebie, ale jakoś tak mi się skojarzyło. Z pewnością bez powodu.

    Bloga stanowczo czytać nie powinieneś - nie jest dla Ciebie i Tobie podobnym. Przykro mi, może kiedyś pomyślę i o tej specyficznej niszy, ale na razie to nie dla Was.

    Pozdrawiam czule (i miłego brenzlowania się Dekalogiem!)

    OdpowiedzUsuń
  35. @ Anonimowy (vel Tutejszy)

    "Podobnych" oczywiście!

    To była jakaś palcówa - aż tak źle ze mną nie jest.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  36. ŁŁ znów daje czadu z tym swoim niepoprawnym optymizmem "pewnie nie wszyscy to widzą, ale moim zdaniem Rzeczpospolita zmierza ku upadkowi. Nie wiem, na czym będzie on polegał, ale musi skończyć się spektakularnie: wojna, zamieszki, inkorporacja, bankructwo lub jawny totalitaryzm. Dlatego trzeba sobie zadać pytanie: a co potem? Jak na nowo zbudować ustrój naszego kraju, ale tym razem tak, by w tych ciężkich warunkach geopolitycznych, garbie historii i trudnej sytuacji społecznej, gdy naród będzie wychodził z kolejnego upodlenia i odzyskiwał utraconą godność oraz ducha zabezpieczyć się przed kolejnymi złymi doświadczeniami." Skąd ŁŁ wie, że będzie jakieś potem dla Niego, dla Polski? Jeżeli RP pierdyknie to my razem z nią, a może nawet nieco przed nią, w ramach igrzysk dla gawiedzi, a potem długo, długo będzie trwało nim Polactwo odzyska zdolności państwotwórcze...

    OdpowiedzUsuń
  37. Na szczęście ŁŁ ostatnio się ustatkował (albo został zastąpiony matrioszką) i wysunął propozycję honorowej kapitulacji vel wewnętrznej emigracji z Realu:"wyobraźmy sobie grę internetową typu Ogame lub WOW pt. „POLSKA SPRAWIEDLIWA”. Bylibyśmy w niej mieszkańcami Polski opartej na zaproponowanej przeze mnie Konstytucji (z trafnymi zmianami) oraz takimi jak trzeba (a nie takimi jak mamy na co dzień) mechanizmami. Działałoby tam wszystko: ekonomia, prawa, urzędy i była prowadzona polityka wewnętrzna (na początek międzynarodową sobie darujmy).
    Czy byłoby zainteresowanie Internautów? Czy rejestrowaliby się pod zmienionymi nazwiskami, pracowali, bawili, robili biznesy i kariery, działali, toczyli spory oraz politykowali? Czy taki świat wirtualny miałby szansę się obronić? A czy po obronieniu się projektu ci sami Internauci nie zatęskniliby do jego wdrożenia w życie rzeczywiste? Czy nie staliby się potencjalną siła optującą za prawdziwym politycznym trzęsieniem ziemi i dążeniem do zastosowania sprawdzonych wirtualnie wzorców? –Zwłaszcza przecież, że sami już się otrzaskali z tą lepszą Polską, poznali warunki, okrzepli, nauczyli się tam żyć i zobaczyli jak może być dobrze?(...)Ilu młodych ludzi, oraz starszych marzycieli lub frustratów (takich jak ja) by grało w Polsce w dobrze przygotowaną i w kapitalnej oprawie „Polskę Sprawiedliwą”? Czy czasem nie o wiele więcej?"
    Wirtualna (nomen omen) Polska zupełnie by im zastąpiła realny Cipistan w JewroSajuzie i NIKT by więcej nie wygłaszał niebłagodiożnych kazań pod nielegalnymi krzyżami, nie rzucał się z butelkami na tanki etc.

    OdpowiedzUsuń
  38. Nicek odleciał niczym ŁŁ wcześniej: Amerykanie ujawniają, a Polacy zamieniają się w sankiulotów "na ulicach polskich miast wybuchły zamieszki.
    Tłum wdzierał się do siedzib Platformy Obywatelskiej, Urzędu Rady Ministrów, Sejmu, gdzie dokonywano samosądu na członkach partii rządzącej. Premierowi Donaldowi Tuskowi udało sie umknąć przed linczem, jako że odbywał w tym czasie kolejną podróż życia, do Sankt Petersburga. W związku z destabilizacją, 17 września, o świcie, granicę Polski w obwodzie kaliningradzkim, oraz od strony Białorusi , przekroczyły wojska rosyjskie szybko zmierzające w kierunku Warszawy z misją pokojową niosąc pomoc umęczonemu narodowi polskiemu." Moim zdaniem byłoby dokładnie odwrotnie: tłumy wspierane przez mundurówkę rzuciłyby się masakrować prawaków, podżegaczy wojennych, moherów itd., a potem budowałyby bramy powitalne dla braci-Moskali, dziękując im za wyzwolenie spod PiSowskiej tyranii.

    OdpowiedzUsuń
  39. Negatór na Rebelyi daje czadu niczym Tutejszy u Nicka i później u Ciebie Tygrysie "Co w tym przełomowym momencie robić? To już każdy sam w kontekście swojej sytuacji życiowej rozpozna. Ale jedna rzecz bezwzględnie powinna nas łączyć: nie wolno nam się upodabniać do zarażonych tym szataństwem. Mimo wszystko trzeba zaciąć zęby, opanować się, uszanować ich człowieczeństwo, dostrzec w nich właśnie chorych, zwiedzionych, zaczadzonych złem. Nie zniżać się do ich agresji, chamstwa, obłudy, szyderstwa, bezmyślności. Przeciwnie - z tym większą kulturą, taktem, niezmąconym spokojem, bez taryfy ulgowej - ale stuprocentowo merytorycznie rozmawiać, rozmawiać, pisać, pisać... modlić się.Reszty sam Bóg dokona." Pewnie po co izolować zbrodniarzy w więzieniach i psychuszkach, jeszcze się w Helsinkach na nas obrażą! A już jakieś roboty przymusowe albo stryczek to dopiero zgroza dla naszych prawackich dyktatorów sumień...

    OdpowiedzUsuń
  40. Anonimowy,

    czyli robić wszystko, tylko nie to co zrobić należy. Tacy ludzie nie widzą różnicy między wsadzeniem złoczyńcy (to od "czynienia zła") do więzienia a porwaniem i przetrzymywaniem Olewnika w jakiejś klicie.

    Przecież jedno i drugie to "pozbawienie wolności"! Nie zniżajmy się do poziomu kidnaperów!

    Czy ktoś może mi sensownie wytłumaczyć skąd się takie poglądy biorą, i dlaczego, przynajmniej wśród ludzi mających pretensje do intelektualno-politycznych elit, występują wyłącznie w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
  41. Anonimowy,

    czytać ze zrozumieniem!

    W tym tekście nie chodzi o prawdopodobny przebieg wypadków, ale o to, żeby sobie zrobić szyderę z niektórych blogerów na kanwie ich twórczości.
    Kurwa, czy to takie trudne?

    OdpowiedzUsuń
  42. @ Anonimowy (plus Nicek i Wsie interested)

    Nicek napisał b. zgrabny tekst i może rzeczywiście szkoda, iż podparł się całkowicie nierealnym motywem ubocznym. (Co miało także zapewne mieć walor propagandowy. Hłe, hłe, pęknę ze śmiechu.)

    Gdyby się nieco wysilił, mógłby napisać coś w stylu, że: "Lud wyłapuje i brutalnie morduje prawaków, blogowych opozycjonistów i wszelkie indywidua podejrzewane o sprzyjanie lub powiązania z PiSem. Armia Czerwona wkracza, by zaliczyć łatwy i efektowny sukces." Itd.

    W sumie jednak świetny tekścik z drobnym felerkiem urody.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  43. @ tj (że się wetnę)

    - Szpęgler

    - posoborowy "katolicyzm" (plus wytrzebienie elit i długie lata "walki bez użycia przemocy", co się zresztą wiąże z głównym elementem tego punktu)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  44. triarius,

    - Szpęgler gdzieś konkretnie?

    - w XVIII w. elit nam nie wytrzebiono, a katolicyzm był przedsoborowy, mimo to rozbiory przyklepywał Sejm, a matołectwo powtarzało, że jak nie będziemy wierzgać, to na pewno nas nie ruszą... także coś mi się widzi, że nie są to wszyscy czynni szatani (choć oczywiście ich rolę należy docenić)

    OdpowiedzUsuń
  45. @ tj

    Szpęgler Magnum Opus, tom drugi, ogólnie im dalej tym bardziej.

    W XVIII w. było jednak nieco inaczej - arysto byli "Naród", lud "Narodem" nie był, jeśli się arysto jakoś czuli pod nowym berłem, to wszystko było w ich oczach cacy, a ludowi albo to wisiało, albo też nie bardzo jak miał swą niechęć do owego stanu rzeczy wyrazić. (Miał w końcu cały czas masę różnych pretensji, kto zauważy kolejną?)

    Potem jednak przyszły nacjonalizmy, wyzwolenie mas (można tu ironizować itd, albo się oburzać, ale to jednak fakt i miał masę pozytywnych aspektów toże), szpęglerycznie rzecz ujmując K. przeszła w C... No i Lud się obudził, także (jeśli nie głównie) w tym sensie, że się poczuł Narodem.

    Szybko (dość) się to jednak wypaliło, co prześlicznie opisuje w głównych zarysach (grubą kreską) Mistrz Sz. Nastały czasy megalopolitalnych lemingów, konsumpcji, ętelektu (dla ubogich), masowej rozrywki, pacyfizmu, kopniętego panekonomizmu (i szczurołapstwa pod trzepakami świata), Etycznego Socjalizmu...

    Jasne, że ta sprawa nie da się tak skrótowo w pełni ująć, bo to o wiele bardziej skomplikowane, ale mi się wydaje, że co najmniej 80% istotnego tutaj jest zawarte.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  46. @ tj (uzupełnienie)

    Szpęglerycznie rzecz ujmując, w Polszcze "Fronda" zwyciężyła tak gruntownie, że z Monarchii (czyli w sumie Państwa, bo szczególnie dla Sz. to wtedy niemal to samo) nie zostało nic, poza skorupą. Zresztą ten upadek Państwa miał oczywiście (jak zawsze ma) także i inne przyczyny. Choćby złożoność kulturową i religijną owego (przedziwnego zaiste, co by o tym nie mówił Jasienica, i kto by jeszcze z tego powodu nie dostawał orgazmu).

    Także polski katolicyzm, ze swym ostrym ultramontanizmem, był bronią co najmniej obosieczną i w okresie rozbiorów trudno by chyba było całkiem jednoznacznie ocenić jego wkład w takie rzeczy, jak "wysiłek narodowowyzwoleńczy" (by tak to określić).

    Te szpęglerowskie Frondy to naprawdę wielka sprawa! (Nimal jak Magiańska K/C.) Płodne to jak stado królików na wiagrze, skryżowanych ze starym, wyposzczonym capem. Tylko kto potrafi i komu się chce?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  47. @ tj

    "przedziwnego zaiste imperium". Bo mi się urwało. (Mentalnie, cóż, starość.)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń