środa, czerwca 11, 2014

Pan Tygrys znowu na szalomie! (Łał?)

Wkurzyło mnie (żeby się nie wyrazić dosadniej) w końcu to, co tu się dzieje. A że się zaczyna chyba dziać i w skali macro - nie mówię, że koniecznie na plusa, ale jakiś armageddon, jakaś wojna światowa, te rzeczy - to może warto nieco ludziom przejaśnić w głowach. I tak dalej, o czym może kiedyś szerzej.

Oto mój pierwszy szalomowy tekst po latach...

Od czegoś przecie muszę zacząć, nie?

Trochę mi się faktycznie znudziło prowadzenie blogaska bez komętów. Jest w tym sporo mojej własnej winy, bo przez długie okresy nic nie pisałem, w dodatku ludzie nie lubią tej tam captchy, a z @#$% Firefoxa nawet ja sam nie mogę od wieków wpisać sobie komęta, ale też jedni się ("dla Ojczyzny", psia mać!) rozmnożyli, i teraz tyrają na kafelki do łazienki...

Inni mają już całkiem dość tego bantustanu i na starość emigrują tak gruntownie, że nawet mi komęta na blogu, który kiedyś był ich życiem, nie wpiszą... (Za to chyba Putin mnie czyta, bo ostatnio odkryłem własny mirror na rosyjskiej domenie. Ale nie komentuje.) No i jeszcze był Nicek, ale to w ogóle tragikomedia. Która kiedyś w historii Gazownika - ktoś ją w końcu kiedyś, z takich lub innych powodów, z takich lub innych pozycji (wolałbym z innych) napisze - będzie sobie figurować. I nie tylko tam.

A jeszcze inni, z tego co kojarzę, dostali od Zielonej Wyspy tak po... No tym... Po dupie, że nawet się nie chcą odezwać... Jakbym to ja był, cholera, Tuskiem albo jakimś, excusez le mot, Rostowskim. Ech, żiźń! A przecież towar dostarczałem cały czas niezłej jakości, choć może nieczęsto aż tak wysokiej, jak niegdyś. (Cóż, dobry doktor Alzheimer też ma coś do powiedzenia. Nie - na serio to po prostu nie bardzo widziałem powód się męczyć. Może teraz go dojrzę?)

No i to by było na tyle zjadania własnego ogona, które, jakeśmy sobie to kiedyś z nieodżałowanym Hrabią Ponimirskim ustalili, jest dla każdego szanującego się dobrze rozwiniętego systemu, w tym blogaskowego tekstu, niezbędne. No to teraz będą ziemniaki i trochę mięsa.

* * *

Oswald Spengler: "Socjalizm to kapitalizm biedoty".

Pan Tygrys: "Kapitalizm to socjalizm burżujów".

Szczególnie tę drugą myśl należy raczej potraktować jak koan (taką zagwozdkę np. o klaskaniu jedną ręką), ale to wcale nie jest całkiem bez sensu! I jak się w to wgryźć, to niewiele zostaje z podstaw do tego groteskowego moralnego oburzenia różnych tam czcicieli "wolnego rynku" na "darmozjadów". Zresztą ze mną sam Guru nigdy jakoś nie miał ochoty dyskutować, choć dawałem mu szansę. Mógł mnie, teoretycznie, zmiażdżyć na oczach swych wyznawców, ale jakoś nie spróbował.

* * *

Józef Piłsudski (z pamięci, bo jakoś, o dziwo, trudno to znaleźć w sieci): "Kto mówi, że chce wolnej Polski, ale musi to być Polska bez więzień, bez policji - nie chce wolnej Polski."

Pan Tygrys: "Kto mówi, że chce wolnej Polski, ale musi to być Polska bez furmanek, bez krytych strzechą dachów, bez studni z żurawiem, za to z wakacjami na Majorce dla każdego - nie chce wolnej Polski."

Ta druga myśl, znowu, jest oczywiście dość przewrotnie sformułowana i nieco z przymrużeniem oka, ale w sumie tak to właśnie widzę. Oczywiście nikt inny tego wam ludzie nie powie, i ja sobie zdaję sprawę, że po napisaniu czegoś takiego (mimo "prawa do zapomnienia", hłe hłe!) nigdy już demokratycznie wybranym Prezydentem nie zostanę. (Nie mówimy oczywiście o III RP, bo na kolanach by nas mogli błagać i nic by nie ugrali, tylko o jakiejś następnej.)

* * *

Mogła nastoletnia Marysia z Gorzowa, to mogę i ja... Wiem, że to cholernie niepolitycznie, szczególnie tak na samym początku - bo człowieka zaklasyfikują i zaszufladkują, a w końcu wśród licznych naszych obsesji, ta akurat wcale specjalnie nie dominuje. (Tłumacz to zawodowym łowcom, którzy z tego łowienia żyją i kochają swoją robotę.)


9
Jednak natchnęła mnie ta - całkiem obłędna i w mniej podłych czasach nie do uwierzenia - historia z ZUS i tymi tam jej nowymi, naszym kosztem, beneficjentami. Wprowadzając, tak cenny w podobnych kontekstach, motyw osobisty, zwierzę się, że parę lat temu otrzymałem pismo z ZUS, gdzie mi obiecano nieco ponad 7 (słownie siedem) złotych miesięcznej emerytury. (A we wcześniejszym o parę lat podobnym piśmie było tego coś koło złotych jedenastu, więc można tu dostrzec pewien, jak to mówią giełdziarze, trend.)

Nie chcę nikomu wmawiać, że ja na te 7 (słownie siedem) złotych tyrałem jak stachanowiec czterdzieści lat, ale jednak ponad dziesięć lat te składki płaciłem, a tutaj... Ciekawa matematyka, nie ma co! Musi ministra Hall maczała w tym ręce, choć może był to tylko Rostowski. Ja ich za bardzo zresztą nie rozróżniam.

No i ja jeszcze muszę do tej mojej wypasionej emerytury dożyć! Parę lat, ale jak mi to pismo przysyłali, to było więcej. Nie mówiąc już o tym, że musi dożyć ZUS. Czego ja mu akurat niespecjalnie życzę, bo z 7 (słownie siedem) złotych to ja sobie nawet i dziś niewiele kupię - pomijając już nawet kwestię trendu - a co dopiero za dobrych (w III RP?!) parę lat!

No to oto ten bonmot, do którego mnie opisane tu... Naprawdę nie wiem jak to @#$%^ nazwać... Natchnął:

Wiekopomnym wkładem Żydów w dorobek ludzkości jest wynalezienie słowa HUCPA i ilustrowanie go gdzie się tylko da tysięcznymi przykładami.

Ostre? Anty...? Niesprawiedliwe? A może ktoś mi zechce wmówić, że im te pieniądze przemocą wpychano, a oni się rękami i nogami bronili? Albo może umówmy się tak - wy nam oddacie tego tam Bogsika z tym drugim, dorzucicie jeszcze paru, obiecacie, że tych obecnych nie przyjmiecie... A ja wtedy się zastanowię nad złagodzeniem mojego błyskotliwego bonmota! Zgoda?

* * *

A linek to tego tekstu tutaj: http://triarius.salon24.pl/589479,od-czegos-przecie-musze-zaczac-nie

triarius

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz