wtorek, września 09, 2014

Czy AKowcy byli terrorystami? (2)

Dlaczego rozróżnienie wojny i terroryzmu miałoby być ważne? A dlatego, że gdyby się okazało, że ktoś nam jedno wdusza jako drugie, to automatycznie narzuca się pytanie po co to robi - po co uprawia tę propagandę, czy może po prostu oszustwo? I co my na to? Byłoby to w końcu coś jak sprzedawanie nam agrestu z porannym zarostem jako winogron, zgoda?

Od razu możemy stwierdzić, że "terroryzm" to słowo nie tylko naładowane emocjami - w końcu "wojna" też jest - ale jednoznacznie wartościujące, które wywołuje od razu negatywne emocje. Z takimi zaś słowami ZAWSZE trzeba uważać! Przyznam, że ja nie lubię i nawet się poniekąd obawiam wywoływania emocji - które nie bardzo wiadomo do czego mają doprowadzić, do jakich działań (a że emocje nieprowadzące do działań to z założenia gwarantowana choroba duszy, to chyba już wiemy?) - nawet gdy chodzi o nasze, polskie patriotyczne emocje.

Prowadziliśmy na ten temat ostre spory z niezapomnianym Nickiem, który sądził, iż niemal każda patriotyczna emocja jest bezcenna, a Polakom do szczęścia i do wyzwolenia Ojczyzny potrzeba po prostu, i jedynie, odpowiednio te swoje emocje rozbuchać - mniejsza już o jakie konkretnie emocje chodzi, byle patriotyczne!

Ja się z tym kompletnie nie zgadzam, a tutaj w dodatku mamy nie nasze patriotyczne emocje, tylko, jakby nie było, obce i skierowane przede wszystkim do rasowych lemingów. Tak że sam fakt, iż jakieś słowo jest ogromnie naładowane emocjami i odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki w mediach, powinien nam zapalić choćby małą ostrzegawczą lampkę.

A jak jest z "wojną"? Wojna oczywiście może być "sprawiedliwa" (może być, zgoda, ten cydzysłów nie dlatego, żeby nie mogła), może być także wielką okazją dla rządzących do zjednoczenia poddanych pod swoją władzą... W końcu pamiętamy, co mówi Ardrey o spójności wewnętrznej każdej grupy, jako funkcji zewnętrznej agresji, prawda?

Wtedy oczywiście sztandary, werble, trąby, pióropusze, a starcy zawodzą i biało ubrane dziewczątka sypią płatki kwiecia. Jednak, przynajmniej w tych czasach, ktoś taki jak laureat Pokojowej Nagrody Nobla ("na zachętę") specjalnie się ze swoimi wojnami obnosić nie będzie. No, chyba że to "wojna z terroryzmem". Wtedy mamy szansę na najlepsze z obu światów - jesteśmy super słodcy, pacyfistyczni i człowiekolubni, a starcy mogą zawodzic i trąby grzmieć.

Fajnie, tylko pytanie jaki w tym DLA NAS interes? Choć, po prawdzie, nieprzesadnie lubię mówić w międzynarodowym kontekście o "interesach", bo to mi się kojarzy z geszeftem. Fakt - wielu tak właśnie traktuje politykę, ale mnie się wydaje, że coś jeszcze obok, zamiast, czy ponad to powinno w polskiej (ewentualnej niestety, dzisiaj oczywiście jest inaczej) polityce istnieć.

Zgoda? W każdym razie, jeśli "wojna" to są dwie strony, każda ma jakieś w miarę konkretne cele... A jeśli ten paskudny "terroryzm", to mamy coś takiego jak epidemię eboli, plagę szarańczy, lub wściekłe psy szalejące po ulicach... Albo i gorzej, bo te wszystkie zjawiska nie mają, w końcu sumienia, a człowiek ma...

I my - wszyscy, "wszyscy ludzie dobrej woli", chciałoby się rzec - MUSIMY po prostu kipieć z oburzenia i zrobić wszystko, żeby tę epodemię, tę plagę, tę wścieklicę wyplenić. O nic oczywiście nie pytając, oddając wszystkie swoje siły w zarząd temu biedakowi, którego owe plagi najbardziej doświadczyły... Bo to nasz ludzki obowiązek, po prostu!

Wszelkie pytania o to, czy w tym, powiedzmy, Iraku, koniecznie musi być za parę lat za proroka i autorytet pan Biedroń z panią Środą - no bo przecież tego się domagają owe "prawa człowieka", których tak nie znoszą ci "terroryści", a które my, wraz z całym światem, w kontraście do tych terrorystów i żeby po prostu nie być jak oni, musimy wielbić!

Wielbić i walczyć o nie. Jeśli trzeba, to dla nich ginąć. Nie zadając wulgarnych pytań, o co właściwie walczymy poza ew. tym, żeby amerykańskim dziennikarzom, którzy się tam zaplątali, nie obcinano głów. Do Unii też wstępowaliśmy i miało być cudnie - nic nam ta Unia nie miała zakazywać, nieba za to przychylać każdego dnia...

A teraz, przy wszystkich tych przezabawnych sankcjach, coraz bardziej wydaje się prawdopodobne, że Unia odda nas (temu czy następnemu) Putinowi - żeby ochronić świat przed atomową zagładą oczywiście. Jednak oszołomem trzeba być i złym człowiekiem, żeby w ogóle mówić o "oddaniu Polski", skoro to przecie za parę lat nie będzie żadna "Polska", tylko wschodnie połacie Unii. Więc co to za demagogia? Część tubylców pojedzie zarabiać krocie do jakichś fajnych krajów, część odkryje w sobie krew niemiecką, część jakąś inną... Zresztą Izrael trzeba będzie wkrótce gdzieś przenieść.

Więc wstępowaliśmy my na przykład do tej Unii (nie ja oczywiście) cali w skowronkach, a okazało się co się okazało. Może ci tam "terroryści" też się czegoś takiego boją? Mieliśmy tu kiedyś taki fajny cytat z Gibbona, wklejmyż go sobie ponownie (Chodzi o regenta i coś w stylu faktycznego cesarza Zimiscesa, który zmarł w roku 976, przedtem 12 lat rządził, Tłumaczenie moje własne.)
Największa część jego panowania została spędzona w obozie i w polu: jego osobista odwaga i aktywność objawiły się na Dunajem i Tygrysem, dawnych granicach rzymskiego świata, a dzięki podwójnemu triumfowi nad Rosjanami i Saracenami zasłużył sobie na tytuł zbawcy imperium i zdobywcy Wschodu. Za swym ostatnim powrotem z Syrii, zaobserwował, że najżyźniejsze ziemie jego nowych prowincji są w posiadaniu eunuchów. "I to dla nich", wykrzyknął ze szczerym oburzeniem, "walczyliśmy i zwyciężaliśmy? To dla nich przelewaliśmy naszą krew i opróżnialiśmy skarbce naszego ludu?" Ta skarga została powtórzona echem w pałacu i śmierć Zimiscesa jest silnie naznaczona podejrzeniem otrucia.
Podstawmy sobie pod "eunuchów" panią Środę, panów Biedronia i Sierakowskiego... Czy to nie nabiera aktualności? No to właśnie! Do końca naszych rozważań jeszcze daleko, ale na razie zrobimy sobie przerwę, może nie na wieki wieków.

c.d. Deo volente et Obama drona nie spuściwszy n.

triarius

7 komentarzy:

  1. Udało mi się zalogować, mogę przestać być anonimowy, chociaż przy logowaniu gogle oznajmiło mi, że nie obsługuje mojej przeglądarki (IE 11).
    Nie doczekawszy się odpowiedzi na tytułowe pytanie sam sobie odpowiadam: dla Niemców byli, dla naszych "sojuszników" nie, byli dla nich posłusznymi idiotami.
    Dla moskali nie, dla nich byli bandytami, oczywiście po tym jak pomogli im gromić germańca i dali się złapać. Chociaż nawet dla Niemców po Powstaniu Warszawskim byli żołnierzami.
    Terrorysta jest ten, kogo za takiego uznają decydenci, to znaczy ci, z którymi terroryści walczą (zwykle silniejsi).
    Cytat z Gibbona wydaje mi się nie bardzo adekwatny. Kto niby walczył dla tych odmieńców? Oni przemiany sami sobie załatwili, to znaczy ich globalni promotorzy. Nam tylko wmawiano i wmawia się dalej, że to my coś wywalczyliśmy.
    "Wolność krzyżami się mierzy, historia ten jeden ma błąd". Przy stołach można tylko być oszukanym.
    Teraz optymistycznie: nowoczesny dron może chyba być wielkości mrówki faraona, jakich w Gdyni pełno?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. Jakbym jeszcze wiedział, który "Anonimowy" to Ty, to bym już był całkiem w siódmym niebie. Nie żeby tu było AŻ tak wielu Anonimowych - nie ma po prostu wiele nikogo, ale one sa bardzo różne. Od kopniętych korwiniąt po ludzi sensownych.

      Pzdrwm

      Usuń
    2. To ja pytałem o Kirkera. Nb mogę przejąć jego poglądy na PiS. Pluć nie będę, ale jako dotychczasowemu ich wyborcy coraz mniej mi się podobają.
      W domu nie mogę słowa na PiS powiedzieć tym chętniej pokrytykuję u Ciebie.
      Almaryk słusznie uważa, że uwzględniać trzeba traktaty międzynarodowe w ocenie terroryzmu. Tyle, że w dobie wszechobecnego relatywizmu jest to trudne. Prawa i historia należą do zwyciężców. Są tacy, co uważają za bezprawie procesy norymberskie i mówią, że zbrodniarzy hitlerowskich powinni skazywać sami Niemcy.
      Nie trzeba żartować z dobrej śmierci. Cztery lata temu miałem zawał, ale mnie odratowali i cieszę się z każdego dnia.
      Życzę życia i zdrowia

      Usuń
    3. Chodziło o eutanazję. To jest dokładnie "dobra śmierć". Z greki. "Syt dni" i zastrzyk z fenolu. Z prawdziwej nigdy bym nie żartował. Nawet tutaj gdzieś kiedyś pisałem z uznaniem o portugalskim obrońcy o nazwisku Boa Morte. Tleniony Murzyn, zresztą.

      Co do PiS, to oczywiście ja się nie zachwycam. A jak usłyszałem, że LK miał zamiar odzyskiwać Polskę przy pomocy akurat Izraela i innych rtęciowych, to mi włosy na plecach stanęły i do teraz stoją. Ale w tej akurat niszy nie ma nic lepszego. Partia Tygrysiczna na razie raczkuje, mówiac eufemistycznie.

      Traktaty? Jasne, choć ja dyslektyk, więc nie potrafię ich czytać. Ale zgodzisz się, że one o wiele bardziej się stosują np. do Putina i Ukrainy, niż do jakichś Barbarzyńców zBlazowanych, którzy akurat Amerykanom rozwalają ich marionetkowe państwo, a wkrótce, podejrzewam, napędzą dzikiego stracha?

      Chyba że ja naprawdę na ten temat jestem całkiem durny. Niewykluczone.

      Pzdrwm

      Usuń
  2. Konwencja IV Haska dość jasno się wypowiada w tym zakresie;

    Artykuł 1
    Ustawy, prawa i obowiązki wojenne stosują się nie tylko do armii, lecz również do pospolitego ruszenia i oddziałów ochotniczych, o ile odpowiadają one warunkom następującym:
    jeżeli mają na czele osobę odpowiedzialną za swych podwładnych;
    noszą stałą i dającą się rozpoznać z daleka odznakę wyróżniającą;
    jawnie noszą broń;
    przestrzegają w swych działaniach praw i zwyczajów wojennych.
    W tych krajach, gdzie pospolite ruszenie lub oddziały ochotnicze stanowią armię lub wchodzą w jej skład, nazwa armii rozciąga się na nie.
    Artykuł 2
    Ludność terytorium niezajętego, która przy zbliżeniu się nieprzyjaciela dobrowolnie chwyta za broń, aby walczyć z wkraczającymi wojskami i nie miała czasu zorganizować się zgodnie z art. 1, będzie uważaną za stronę wojującą, jeżeli jawnie nosi broń i zachowuje prawa i zwyczaje wojenne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mam rozumieć, że nawet w kategoriach prawnych z tym "terroryzmem" to nie jest całkiem tak, jak te Obamy nam wmawiają? Bo wiesz, że ja dyslektyk i jak zaczynam czytać jakieś ustawy, to mi mózg staje po paru pierwszych słowach.

      Czy też chodzi o to, że niepotrzebnie się pieniaczyłem plując na ludzi, którzy nam tutaj stręczą wojnę partyzancką w razie czego, bo i tak żadne tam sytuacje jak z Pocztą Gdańską nam nie grożą?

      Serio - chyba się nie nadaję do życia w tych czasach, kiedy to różnica między Radą Europy, Radą Europejską i Radą... jakąś tam jeszcze Euro, bo one są na razie trzy... Stanowi o elementarnym wykształceniu. :-(

      Ach, przybądź dobra śmierci!

      Pzdrwm

      Usuń
    2. "Ach, przybądź dobra śmierci!" - tylko na nią można liczyć w tej ohydzie współczesnośći...

      Pewnie, że obamby pierdolą jak potłuczeni ale na pewno czepiają się nie przestrzegania przez drugą stronę "praw i zwyczajów wojennych" - z drugiej strony zapewnij w warunkach guerrili obozy jenieckie no i szpitale dla rannych wrogów...

      Usuń