niedziela, stycznia 04, 2015

Marzenia w końcu spełnione i inne hiper-aktualne sprawy

W dniu 11 bieżącego miesiąca, jak nas informują zachodnie telewizje, zostanie wykonana eutanazja na jednym gwałcicielu. Nie żaden tam "wyrok", tylko "eutanazja" właśnie, bo on sam o to był poprosił. Siedząc, jak rozumiem, w więzieniu, a nie żeby popijał margaritę z parasolikiem gdzieś na Karaibach, śmiejąc się z jałowych wysiłków Interpoli tego świata.

Fajnie? Będzie jednego brzydkiego gwałciciela mniej, więc chyba fajnie? Z tym, że, jeśli by się ktoś koniecznie chciał czepiać, to jakoś w taki sposób... Ktoś sobie mógłby postawić następujące pytanie. Czy ja sam, gdyby mi ktoś postawił takie zadanie, coś za to obiecał, - potrafiłbym w krótkim czasie skłonić każdego - mając go w pierdlu czy innym powiedzmy szpitalu - do podpisania całkiem dowolnego dokumentu, a już na pewno prośby o dokonanie na nim eutanazji?

Jeśli nie, w moim konkretnym przypadku, to chyba jedynie dlatego, że jestem niepoprawny moherowy faszysta i skrajna prawica. Nieco więcej humanizmu, nieco więcej wiary w Człowieka - i z całą pewnością po dwóch tygodniach taki więzień, albo inny pacjent, błaga o eutanazję! (A jeśli nawet i nie, to od czego fałszowanie podpisów? Zresztą w przypadku nienarodzonych niemowląt nawet żaden podpis nie jest wymagany, prawda?)

Tak więc, należy tę sprawę, ten precedens, widzieć jako karę śmierci powracającą tylnymi drzwiami - na razie bez wielkich fanfar, bez masowego spędzania dziatwy szkolnej i delagacji zakładów pracy. Nie da się tego chyba inaczej zinterpretować.

Nawet motyw zdrowotny chyba odpada, bo, po pierwsze by nam o tym z pewnością powiedzieli, że gwałciciel ma np. raka, a po drugie, gwałciciele są przeważnie w miarę na chodzie, skoro potrafią zgwałcić. To się zresztą potwierdza: w sieci piszą, że on biedny, bo nie byl leczony na "gwałtowne seksualne impulsy". Nic o żadnym raku. A zresztą - czy pierdel to jest pensjonant, żeby tam spełniać wszelkie życzenia klientów?!

A więc ciesz się "prawico", bo od zawsze marzyłaś, żeby kara śmierci wróciła. Nie potrafiąc w swym kretyńskim zadufaniu pojąć, że to na was, durnie, będzie ona stosowana - no bo przecież nie na Kiszczakach, Jaruzelskich, czy powiedzmy Polańskich tego świata! Nie potrafiąc pojąć, że, jakbyście sobie nie wmawiali pokrewieństwa z absolutystycznymi monarchami - jesteście PROLE i nic was tego statusu nie pozbawi, poza ewentualną, b. mało prawdopodobną zresztą, globalną rewolucją.

I nie potrafiąc pojąć, że kiedy się te obecne - i na długo jeszcze, zapewniam! - elity oswoją z myślą o utrupianiu proli, z czym na razie mają pewne psychiczne problemy, dzięki którym my tu sobie w miarę bezpiecznie różne rzeczy piszemy i w ogóle (choć to trudno nazwać "życiem") żyjemy... To zacznie się to kręcić i nabierać obrotów. Gwarantuję!

Lubicie powtarzać mądrość o tym, że "rewolucja zjada własne dzieci" (i dlatego ma być z założenia be, choć po prawdzie nikt nam słowa "rewolucja" zdefiniować nigdy nie raczył, poza oczywiście Marksami tego świata), ale gdybyście się chwilę zastanowili nad mechanizmem tego zjawiska, odkrylibyście właśnie m.in. to, że ci od których takie sprawy zależały, oswajali się po prostu z myślą o katrupieniu bliźnich, więc szło im to coraz lepiej.

(Nie jest to jedyną przyczyną "zjadania swoich dzieci", ale na pewno jedną z głównych przyczyn takich spraw jak np. "Terror roku II".) Tak że dla mnie wasze idiotyczne, masochistyczne, histeryczne, pedalskie i samobójcze płacze, żeby sobie kochana władza przywróciła prawo do utrupiania proli (w tym w razie potrzeby i was, gdybyście się kiedyś NAPRAWDĘ mieli zbuntować, a nie tylko robić za "konstruktywną opozycję"), zostały wysłuchane. Na razie mamy tylko skromny początek, ale, jeśli się ogromnie nie mylę, będzie i ciąg dalszy. Że aż się zdziwicie!

I tutaj na koniec chciałbym dodać mały historiozoficzny akcencik. Otóż kiedyś b. mnie pasjonowała sprawa walk gladiatorów, a starożytną historią zajmowałem się wtedy dość aktywnie i w miarę fachowo. (Nie powiem, żeby i dziś mnie to nie pasjonowało, po prostu nie robię już w tej kwestii wiele, chyba że mówimy o przerzuceniu sobie od czasu do czasu przypisów do "Mitów greckich" Gravesa. Wbrew pozorom, to ma jak najbardziej związek.)

Czytałem więc ci ja na temat tych gladiatorów różne uczone dziela, a w jednym z nich znalazłem taką tezę, że walki gladiatorów wcale nie zanikły z powodu nacisków Kościoła, ponieważ już wcześniej straciły w dość niewytłumaczalny sposób popularność na rzecz wyścigów rydwanów i PUBLICZNYCH EGZEKUCJI.

I wczoraj właśnie przyszła mi do głowy taka szpęgleryczna myśl (choć te informacje całkiem NIE od Spenglera!), że być może teraz - kiedy modły "prawicy" zostały wysluchane i tama pękła - MMA i temu podobne sprawy, które faktycznie szybko ostatnio próbowały się upodobnić do dawnych walk gladiatorów (na ile to możliwe w tak spedalonej i w sumie pacyfistycznej cywilizacji różowych golarek, jak ta obecna) zaczną szybko tracić popularność, na rzecz jakiejś Formuły 1 i...

Tradycyjnie - PUBLICZNYCH EGZEKUCJI. No bo czego by innego? Transmisje w telewizji, klipy w internecie, ach! Piękna myśl? Nie wiem co na to by rzekła nasza "prawica", ale ta "wolnorynkowa" lewizna udająca hiper-prawicę chyba by się z radości ocieliła.

* * *

Grupa hackerów właśnie precyzyjnie podrobiła odcisk palca niemieckiej ministry obrony, na podstawie wyłącznie ZDJĘCIA, na którym było widać jej kciuk. Tym samym owa grupa udowodniła, że takie coś jest jak najbardziej do zrobienia. Jakie będą tego skutki? Nie wiem jakie konkretnie, ale z pewnością bardzo poważne i dalekosiężne. Sprawa jest jak najbardziej rozwojowa!

A tak zupełnie przy okazji, to gdyby Zachód traktował jeszcze się poważnie i troszczył się nieco o przyszłość swych dzieci i ew. wnuków, to na pewno ministrów obrony z cyckami by nie było. W skrajnych przypadkach może jakiś pojedynczy cycek - jak w przypadku królowej Hippolity - ale dwóch na pewno nikt by nigdy nie przełknął. Jednak Zachód ma ewidetnie inne cele, niż przyszłość swych ew. wnuków, więc cycków na takich stolcach dostatek.

* * *

Ubawiłem się dzisiaj, bo w jednej zachodniej telewizji był wywiad z ekspertem, który na pytanie o "nową taktykę przemytników uchodźców", z cwaną minką, jaką kiedyś określało się mianem "zcichapęk", odparł był, że "nie możemy na razie być pewni, że to nowa taktyka".

Mnie tam nikt za ekspertyzy nie płaci, nie studiuję tych spraw, nikt mnie nie zaprasza do telewizji, ale mogę pana eksperta niniejszym poinformować, że to NA PEWNO jest nowa taktyka! Nie wie ktoś, na czym ona miałaby polegać? A na tym, że wyładowuje się statek do pełna uchodźcami, z odpowiednią proporcją kobiet i dzieci, a potem puszcza go się z samopas, bez załogi, za to całą naprzód, tuż poza włoskimi wodami terytorialnymi, w stronę Italii.

Jak to może nie działać? Przy tych wszystkich ojroprzepisach, przy tych wszystkich organizacjach od "praw człowieka", przy tej całej drugiej religijności (w której się tak ładnie odnalazł, do niedawna wsteczny i nierozumiejący mądrości etapu, "Kościół Katolicki")? Jasne że to działa jak złoto i będzie powtarzane że hej!

Mówią nam, że zysk z jednej takiej operacji to ponad milion ojro dla tych przemytników - może to tylko przychód, bo przecież koszty też jakieś tam są, ale i tak. "Obóz świętych" jak w mordę strzelił, a ja mam satysfakcję, że o tej książce jakieś pół roku temu sam z siebie w podobnym kontekście napisałem.

* * *

W sprawie mojego ostatniego tekstu - tego o "Intelektualnej historii Zachodu" (ludzie, nie wygłupiajcie się z bezsensownymi uwagami, bo ten tytuł jest oczywiście żartobliwy!) i ludziach przerabianych na owady - dostałem od znajomej osoby dość obszernego komęta... (Swoją drogą to paranoja, że znajomi mi komentują prywatnie, a tutaj mało kto raczy. Ten blogas dawno by pewnie zdechł, gdyby nie Amalryk i ostatnio Iwona, a wy przecież udajecie, że wam na nim zależy!)

Dostałem więc komęta, dość mocno krytycznego, w którym bylo m.in., że "te owady może wcale nie są takie głupie jak myślimy", że "to wcale nie musi być taki zły pomysł", i że jestem "strasznie despotyczny w tych poglądach". (O nadmiernym krytycyźmie wobec Putina akurat tym razem nic nie było.) No to ja mojej znajomej powiem, że taka postawa, jak moja, ma nawet swoją fachową nazwę. To się nazywa: NIE BYĆ KOMUNISTĄ.

triarius

6 komentarzy:

  1. Jeszcze do niedawna bylem zdecydowanym zwolennikiem kary smierci ale rpzyznaje ze pod wplywem Twoich komentarzy na ten temat zaczalem podchodzic do sprawy nieco ostrozniej.Ale coz-"madrosc etapu"-dopoki sluzyla eliminacji patologii to bylem za ale teraz chyba faktycznie zacznie byc uzywana do rozgrywek politycznych a to juz budzi oczywisty sprzeciw.Ale chyba wolasz na puszczy-wiekszosc sie skapuje jak juz bedzie za pozno.

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
  2. Łoj tam, łoj tam! Kara śmierci, wielkie mi mecyje! W świetlanej ojczyźnie wielkiego Lenina dwa razy znoszono formalnie KS w '17r. i '47r. ale raczej bezproblemowo kto miał dostać w czapę to dostawał, obecnie mamy jej "zawieszenie" w aktualnej szalenie demokratycznej Rassiji z tym samym skutkiem - nawet jakby szło trochę sprawniej bo to i koszta procesowe mniejsze i w ogóle...

    Ale faktycznie w Zachodnich demokracjach sprawy już jednak nie idą tak gładko i tu się muszą ojcowie narodów trochę bardziej postarać, więc nie ma co samemu dobrowolnie łba pod gilotynę podkładać.

    Ministry obrony z cyckami w ojropie w tym sezonie są bardzo w modzie, a my proszę! Mamy całą premierzycę! Dochtór Ewę z przychodni w Pacanowie czy Koziej Wólce - nie pamiętam. Ministrzyca od wojny nam nie potrzebna bo wojny nie ma (wojska z resztą też nie) za to mamy zajebiaszczą ministrzycę od policji!

    Generalnie to już sprawy w ojropa tak daleko zaszły że należałoby się spodziewać jakiejś przymiarki do drobnego skubnięcia tej tłustej gęsi tu i ówdzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ WSIe

    Z tą karą śmierci to ja się oczywiście zgadzam, że z zasady państwo (na ile istnieje), po prostu nie może wyrzec się na serio kary śmierci - choćby dlatego, że przecież każda byle wojna to długa seria kar śmierci, i to na własnych patriotach także, taka np. prawdziwa zdrada to przecież jak najbardziej wojna, no a jeszcze istnieją różne konkurencyjne wobec naszego państwa struktury, jak mafie, które nam się mają prawo nie podobać, i z którymi trzeba przecież walczyć z grubsza tymi samymi środkami, jakie one same stosują. Zgoda?

    Jednak w obecnej sytuacji, kiedy biedne prole, na wieki wieków humiliores itd., domagają się magna voce żeby ich władza traktowała surowiej i bez rękawiczek? No bo przecież dzisiaj to się do tego sprowadza! Mówił ktoś kiedyś o KS dla Jaruzela? Albo, toutes proportions gardées, dla Polańskiego? Ale dla nas jak najbardziej to będzie - kiedyś za krzywe spojrzenie na pedała (o ile jest rabinem). Chyba nam to nie pasuje?

    Naprawdę to nie jest chwila na rozmowy o karze śmierci, tak samo, jak niewiele nam w sumie wyniknie z gadek na temat większego czy mniejszego dostępu do Glocków. Trza wrzeszczeć kiedy władza gwałci głośno przez siebie głoszone zasady, łamie własne prawa, a w międzyczasie uniezależniać się od tego syfa i myśleć, jak by ew., jeśli Bóg się jeszcze kiedyś zmiłuje, zrobić coś mniej koszmarnego i mającego szansę poistnieć. No i wtedy oczywiście nie będzie z kolei okazji czy czasu do głupawych gadek w stylu młody Robespierre!

    A co do niezrozumienia mojej argumentacji, to sursum corda - okazuje się, że całkiem to ludzie rozumieją! Zobaczcie tutaj:

    http://blogmedia24.pl/node/70134

    Przynajmniej do tej chwili wszyscy ze mną, a na niepopach jeden z wątpliwościami, poważnymi, ale też bez furii. Alleluja!

    Pzdrwm czule

    OdpowiedzUsuń
  4. @ WSIe

    Że uzupełnię... Cała sprawa polaga na tym, czy my sobie zdajemy sprawę, żeśmy prole, humiliores, mniej wartościowa nacja przeznaczona na rozkurz (jako Polacy) i przeżytek zamierchłych czasów skazany na wymarcie (jako konserwa).

    Jeśli ktoś naprawdę wierzy, że sędzia Tuleya to tylko ponury wypadek, a naprawdę mamy tu republikę, demokrację, suwerenny lud i to my rządzimy - wtedy, jasne, choć na ogół, moim zdaniem, dałoby się bez kary śmierci, a tak czy tak żyjemy w czasach późnych i przejrzałych, ale nie ma co koniecznie robić z tego sprawy najważniejszej.

    Są z pewnością tacy ludzie, skoro taki niegłupi gość jak JK wyraźnie sądzi, że Polska to jest wolny w sumie kraj, tylko jakoś tu nie tak wyszło, nie całkiem dobrzy ludzie rządzą i tego typu sprawy. Osatnio starłem się z letka na szalomie z Szeremietiewem, który mnie pouczał, jak wredne jest głoszenie że III RP to nie jest wolna Polska. (Siedzę na dupie, anonimowo, i wypuszczam naiwną młodzież na rzeź. Tak on to widzi. ;-)

    Jednak jeśl jesteśmy prole, to najpierw musielibyćmy przestać nimi być... No a widzi ktoś na to jakiś w miarę pewny i szybki sposób? Ja nie, sorry! No bo w innym przypadku to my i w sumie - poza tą czy inną wielką czystką - to wyłącznie MY będziemy prosić o te eutanazje!

    Pojawia się w takich kontekstach ktoś, kogo można przypisać do obecnej szemranej globalnej elity? Od Jaruzela po Polańskiego? Ja nie zauważyłem. Wybaczamy, chcemy tylko prawdy i to nam starcza... Tak że o to mi tutaj chodzi.

    Komuchy nie były aż takie głupie z tą "prawdą etapu". A tutaj to jest "prawda etapu" do potęgi n-tej. Albośmy prole, albośy nie prole. Te kary śmierci albo w sumie "my" wydajemy - lud roboczy miast i wsi - albo na nas będą one wydawane. Dixi!

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wiem czy Autor bloga zacnego widzial na tubie filmy FRANCUZOW o ...zyciu pozagrobowym - NearDeathExperience. ale tak na powaznie. znaczy sie nie po katolicku bron Boze, za to ze szkielkiem. jeden z tych filmow b. powazny, znaczy sie nie 8, nie 15 min. ale ponad godzine. "doswiadczeni" (ci, ktorzy zaliczyli tunel a nawet wiecej), lekarze, profesorowie etc. oczywiscie 0 ksiezy, znacz sie jeden taki byl, jakby wprost z naszego TP.
    No i czegoz to dowiadujemy sie pod koniec tego dokumentu? Ano w Usiech i Kanadzie standardowym jest wezwanie klienta, ktory juz opuscil szpital gdzie przeszedl operacje pod full narkoza. expacjent wypelnia ankiete, gdzie sondowany jest delikatnie na okolicznosc "snow" w trakcie operacji. jesli cos "snil" temat bedzie drazony. dokumentacja (chyba nawet nagranie tej osoby, nie pomne) zostaje w...szpitalu. jest zarchiwizowana.
    3 elementy pojawiaja sie w tych wypowiedziach jak responsorium w litanii:
    -"tam" jest cudownie, nie chcialem tu wracac.
    - nie ma zadnego sadu: Bog/Energia/Byt Najwyzszy kochaja nas takimi jakmi jestesmy. Kocha nas bezwarunkowo bo wie co nas sklanialo do zlych czynow
    - powrot do ciala to byla meka. nasze cialo to tylko "worek"/"opakowanie"etc.

    i teraz zaczne jak Coryllus: ja oczywiscie nie mam pojecia skad nagle zanteresowanie powaznych francuskich dziennikarzy i telewizji tematem tak obciachowym jak smierc, duchowosc itp. jeszcze mniej rozumiem nagle zainteresowanie tymze (ankiety, katalogowanie, archiwizacja, badania) przez rozsadne i powazne kliniki, szpitale itp.
    ale potrafie sobie wyobrazic, ze komus, kto moze miec problemy z wybraniem sie na "tamta strone", "zmieknie rura" jak se obejrzy setki (ponoc doswiadczenie zycia pozagrobowego jest udzialem setek tysiecy osob) filmikow, z ww refenami.

    i na koniec wypowiedz slawetnego dr Moody: "NDE to wielka szansa ludzkosci. pod warunkiem, ze nie bedziemy jej rozpatrywac z pozycji filozoficznych czy...religijnych."
    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Po latach.)

      Widziałem kiedyś taki amerykański film, hollywoodzka fabuła znaczy, o kacie (grał go ten znany aktor z blizną po zajęczej chyba wardze), który miał samych zachwyconych klientów, bo przed właczeniem im prądu opowiadał cuda-niewidy o rozkoszach na tamtym świecie. Wierzyli mu jak leming platfąsom! I też nie było to w najmniejszym stopniu katolickie, ale jakże cudowne, a gość miał niewątpliwy talent opowiadacza.

      Pzdrwm

      Usuń