środa, maja 15, 2019

U mnie dosłownie każdy ważny temat...

,,, został gruntownie naświetlony zanim pies z kulawą nogą zaczął o tym głośno mówić.

Do pisania już nnie chyba nikt nie skłoni - czytajcie sobie Ogórki, Gadowskie i Ziemkiewicze, skoro wolicie (a jest przecież masa o wiele gorszych), ale jednak lubię się czasem pochwalić swymi proroczymi talentami i przenikliwością. Pedofilia? Proszę bardzo! Na pewno było o tym coś więcej, ale i to powinno wystarczyć, żeby kto potrafi mógł ocenić, kto tu kojarzy i umysłem swym piorunowym przenika, a kto jakby mniej, choćby i...

Rok 2011 - Robin Hood i pedofile:


Rok 2019 -  O nadaniu imienia Moniuszki Dworcowi Centralnemu w Warszawie:


Enjoy!

triarius

4 komentarze:

  1. Triari,

    gratias Tibi ago.

    Że pisać nie chcesz, rozumiem. Niemniej proszę (by nie rzec: domagam się jako jolalny czytelnik!), byś bloga nie zamykał i, drugie primo, przypominał nań od czasu do czasu swe dawne teksty.

    Vale/ Pzdrwm
    Hastatus the Jaguar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre słowo! Podtrzymujesz moją wiarę w ludzi. To nie jest tak, że ja całkiem nie chcę pisać. Pisanie nigdy nie było dla mnie b. naturalną rzeczą, ale mam w głowie parę genialnych tekstów, to co się dzieje obecnie w kwestii pedalstwa, to może być początek rewolucji, o jakiej się Robespierre'om nie śniło...

      Tylko po kiego grzyba ja mam coś pisać, skoro zobaczy to parę tuzinów ludzi góra, nikt mi nie skomentuje, nie mówiąc już o tym, że całe pieniądze wydajecie na Ziemkiewicze, wódkę i kafelki? (Sorry, to akurat nie o Tobie było.)

      Wolę się pozajmować np. muzyką. (Żeby już na tym skończyć.) Bloga nie likwiduję choćby z jednego powodu - obecnie wygląda, że już nie da się go ściągnąć na dysk, z powodu ustawień wzbraniających roboty robotom, cholerny Gugiel, a mnie jednak paru rzeczy byłoby tutaj żal. Kiedyś się dawało, ale teraz nie.

      Z tym pisaniem... Qrwa - czy ja muszę być najmniej docenianym pisarzem... Czy, eufemistycznie powiedziawszy, najmniej docenianym geniuszem, w tej galaktyce? Żadnej forsy, żadnych komętów, mało co odwiedzin? Naprawdę wszystko dookoła jest tyle lepsze? Fakt, że ja sobie to niemal zawsze pisywałem lewą ręką, starając się przy tym przede wszystkim sam ze sobą zabawić - ale po kiego grzyba mam się marszczyć i udawać jakiego mini-Ziemkiewicza, skoro nikt inny tego nie docenia, przynajmniej nie na tyle, żeby było o czym mówić, a ja naprawdę mam parę innych rzeczy do zrobienia w tych ostatnich latach życia.

      Łatwiej by mi przychodziło np. nagrywanie, audio albo video, technicznie jest to do zrobienia, ale po co mam na siłę przekrzykiwać się ze zgrają uznanych i jakże od ludu kochanych Ziemkie-geniuszy? (On wcale nie jest w swojej kategorii zły, obrywa mu się ode mnie, ale to nie jest, szczerze mówiąc, sprawiedliwe. Tyle że żadnej w tych jego konceptach głębi, wszystko to Najweselszy Baraczek i tyle!)

      Naprawdę w biężącej historiozofii coś się chyba zaczyna, naprawdę byłym w stanie napisać rzeczy o wiele lepsze, niż kiedyś - tylko że to by musiało być o wiele, wiele bardziej doceniane. W końcu teraz już nie chodzi o powiedzenie czegoś złośliwego o Komórze czy Tusku i pospanie do 10:00, a cała masa "naszych" robi za moralne und intelektualne autorytety. Ja natomiast wygłupiam się w roli blogera, co może 10 lat temu mogło wydawać się czymś znaczącym, choćby potencjalnie, ale dzisiaj to już po prostu sporo gorsza forma masturbacji.

      Albo będę autentycznym Moralnym i Intelektualnym Autorytetem z Dobrodziejstwem Inwentarza, albo wolę sobie w samotności pograć na gitarze. Trochę żartuję, ale, jeśli przeniknąć niechlujną, idiosynkratyczną i od-niechcenia formę, to tutaj przez 13 lat były rzeczy naprawdę ważne i niezwykle przenikliwe, a ja wciąż jestem nikim, żyję z otępiającej roboty i (czasem) słucham w "naszych" telewizjach ciągniętych za uszy dowcipasów i topornych jak kłonica analiz ludzi, którzy rzekomo są o lata świetlne ponade mną.

      Nie że coś. Naprawdę dzięki w każdym razie za miłego komęta!

      Pzdrwm

      Usuń
  2. "Qrwa - czy ja muszę"
    Toć byłem tłumaczyłem: Bozia była zasugerowała Ci byś przetłumaczył Ardreya i wpuścił w sieć. Naprawdę chcesz wierzgać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za darmo będę tłumaczył? Za darmo robił to, z czego (choć ze sporym obrzydzeniem), teraz żyję? Zrozum człeku - Ardrey jest tak zabezpieczony "prawami autorskimi" do roku... 1981 + 90, czyli... 2071 chyba, że wydawanie go to sprawa beznadziejna, nie może się zwrócić, i w ogóle (sza!) to szara strefa.

      Ardrey wciąż jest do dostania po angielsku (kiedyś oferowałem tu swoje nadmiarowe egzemplarze i nikt nie reflektował), jest do znalezienia w paru innych językach, jest jednak dość sporo tutaj i w .pdf "Afrykański początek" po polsku... Weźcie się za to, nawet Tusk nauczył się trochę angielskiego, wy też możecie, a są i inne opcje.

      Naprawdę mam ogromną ilość własnych rzeczy do powiedzenia - większości nigdy głośno nie wypowiem, bo mnie zamkną do pierdla albo zawiną w kaftan, ale część dała by się i powinna... Ale wszyscy macie w dupie, a ja nie będę się wygłupiał rywalizując z kopniętymi nastoletnimi blogerkami, kiedy ludzie, mogący mi góra czyścić buty, robią za mędrców.

      Cenię każdy (no, niemal), komęt, dzięki za ten, sugestia ma poniekąd sens, pragnienie Ardreya to pragnienie Prawdy (ach!) i Wzniosłości (drugie ach!)...

      Całuję czule

      Usuń