środa, stycznia 10, 2007

Od Małysza do Wielgusa

Ten blog ma już do siebie parę linków z bardzo szacownych i popularnych stronek, więc nie ma rady - trzeba co pewien czas coś tu napisać, nawet jeśli życie goni w inną stronę, a melancholijna natura sufluje, że to i tak nie ma cienia sensu...

Wymyśliłem sobie nawet, już całkiem dawno zresztą, wspaniały tytuł, którego szkoda by było zmarnować. Chciałem napisać o tym, a przy najmniej od tego zacząć, jakie to absurdalne wrażenie zrobiło na mnie, kiedym niedawno usłyszał entuzjastyczny głos sportowego sprawozdawcy, ogłaszającego, że "zawody wygrał dwudziestojednoletni Niemiec" (a może nie Niemiec, tylko jakiś inny podbiegunowy Papuas, tyle, że miał wygrać Małysz, a jeśli już nie, to przecież i tak musi być entuzjazm, bo sponsorzy zapłacili a głupia publika entuzjazmu oczekuje). Potem miało być o stanie umysłów i innych takich mniej-uchwytnych cech naszego ludu, oraz to co zawsze, czyli utyskiwanie na komunę (że nie było wieszania i te rzeczy), na przesiąknięcie całej tej RP nr 3,02 ubectwem (tu idealnie pasowały ostatnie rewelacje na temat Przewielebnego Agenta Wielgusa), na "europę" wraz z lewactwem (że nas zalewa i wkrótce strawi do reszty).

Tego jednak nie będzie. Chyba, że się samo napisze, bo piszę - jak często zresztą - metodą "gawędy szlacheckiej", czyli niemal swobodnego toku skojarzeń. (Co do tych skojarzeń, to mam nadzieję, że skutek jest nieco inny, niż w przypadku nudziarzy w rodzaju Joyce'a, i nie tylko w kwestii ogólnoświatowego aplauzu i płynących z tego zaszczytów cum profitów).

Właśnie wymyśliłem, że ten FANTASTYCZNY tytuł mogę wykorzystać w całym cyklu artykułów, a teraz skończyć i zobaczyć, jak wygląda na blogu moja mordka.

A więc do następnego! Czyli, jak to się mówiło w świecie "Kajtka Majtka i Koka" - c.d.n.

Psia mać, jednak pisanie takich głupotek potrafi nieco poprawić humor. Nawet jeśli ktoś był takim autodestukcyjnym kretynem, że nie ma za sobą dwudziestu lat współpracy z bezpieką (jak Przewielebny i z pewnościa spora część pozostałej rodzimej Elity), ani nawet dwudziesu lat w partii-podnóżku-PZPR (jak Guru naszych kochanych ultra-liberałów, o czym zresztą dowiedziałem się ze zdziwieniem dopiero b. niedawno), więc jest nikim i nawet na żadną placówkę do Chile (mimo znajomości narzecza) go nie wyślą...

1 komentarz:

  1. Cholera niech pan wraca na Prawicę.Net bo już qrwicy dostaję jak czytam tam co poniektórych pseudoprawicowców...

    OdpowiedzUsuń