poniedziałek, czerwca 25, 2007

Liberalny totalitaryzm w natarciu

Jak donoszą wszystkie krajowe media (choć WSI24 z największą chyba satysfakcją, czemu się trudno zbytnio dziwić): "Giertych musi przeprosić, bo chciał poniżyć Jacka Kuronia".

Zacytujmy fragment informacji PAP na ten temat:
Sąd postanowił: Roman Giertych ma przeprosić syna i brata Jacka Kuronia za swoją wypowiedź. Pod koniec sierpnia ub.r. Giertych mówił, że nazwisko Kuronia powinno zostać wpisane do podręczników szkolnych między nazwiskiem Szczęsnego Potockiego i Janusza Radziwiłła - przywódców Konfederacji Targowickiej. Roman Giertych działał w zamiarze poniżenia Jacka Kuronia - uznał sąd. Minister edukacji ma też wpłacić 15 tysięcy złotych na Stowarzyszenie Gai i Jacka Kuroniów.

W sierpniu 2006 r. media doniosły, iż z akt SB wynika, że w latach 1985-89 Kuroń miał prowadzić z bezpieką rozmowy mające charakter negocjacji politycznych. Miał m.in. w 1988 r. rozmawiać z SB o przygotowaniach do Okrągłego Stołu.

Ja nie twierdzę, że Jacek Kuroń był agentem SB, ja twierdzę coś znacznie gorszego i zawsze tak twierdziłem - że to porozumienie, które zostało zawarte przy Okrągłym Stole m.in. przez niego, było porozumieniem, które szkodziło Polsce i było zdradą ideałów milionów ludzi, którzy należeli do Solidarności - powiedział wtedy Giertych.

Pytany, czy należy usunąć Kuronia z podręczników szkolnych, odparł: Nie, tak samo jak Szczęsnego Potockiego czy Janusza Radziwiłła nie należy usuwać z podręczników historii.

Młodszy brat, zmarłego w 2004 r. Kuronia oraz syn pozwali Giertycha, żądając przeprosin w "Gazecie Wyborczej" oraz wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia na Fundację Gai i Jacka Kuroniów.
Sąd przychylił się do wniosku rodziny Kuronia i teraz Roman Giertych ma i przeprosić i zapłacić, choć zdaje się 15 a nie 50 tys. Teraz mój własny komentarz:

To jest naprawdę bezprawie, żeby sąd śmiał ferować rzekomo autorytatywne opinie, i jeszcze do tego wymierzać kary, za czyjeś SUBIEKTYWNE SĄDY! W dodatku takie sądy, na których rzecz przemawia naprawdę sporo przesłanek (choć oczywiście niektórzy dostrzegają i przesłanki za tezą przeciwną, co w tym akurat momencie nie ma większego znaczenia).

Ideologiczny system, w którym żyjemy, który ja nazywam realnym liberalizmem, i który stanowi zadziwiająco bliską paralelę z realnym socjaizmem - bo nawet rewizjoniści w obu tych systemach wykazują zadziwiające podobieństwa! - obraca się we własną parodię, i to coraz groźniejszą i bardziej totalitarną.

Wolność wyrażania opinii, ta rzekoma podstawa liberalnego światopoglądu, bez której cała ta ideologia nie ma już całkiem nic konkretnego na swą obronę - ta wolność słowa z dnia na dzień, na naszych oczach, zanika. I jeszcze gorzej, bo jest cynicznie obracana we własną parodię. To całkiem tak, jak stalinowskiej Rosji, albo w koszmarze przedstawionym przez Orwella w "Roku '84".

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

1 komentarz:

  1. Ja Pan doskonale wie, mamy wolność słowa. Oznacza to, że pewne słowa wolno a pewnych nie wolno. Co więcej, rozróżniamy skalę wolności i niewolności. Pewne słowa bardzo wolno, a innych bardzo nie wolno. No i oczywiście jest kategoria nad-(lub jak kto woli pod-)rzędnych słów ktīrych nie wolno nawet pomyśleć. Jednym z nich jest cokolwiek mniej niż santo subito w odniesieniu do Jacusia k.

    OdpowiedzUsuń