Otóż na Forum Frondy pojawił się dzisiaj taki oto króciutki, acz treściwy wpis, cytuję:
Oryginał, wraz z dyskusją, która się wywiązała, tutaj.To znaczy, że jest kompletną pomyłką. Mam nadzieję, że to tylko medialne kłamstwo.
oto tytuł:
Jeśli to prawda, że LechKacz kombinuje jak nie powołać Tuska
oto zaś treść:
Autorem jest bardzo znany wirtualny byt pod tytułem kataryna. Trochę zastanawiające, prawda? Akurat teraz ten nieprzejednany wielbiciel PiS zaczyna mieć wątpliwości na temat Prezydenta, jedynej realnej siły mogącej jeszcze wsypać nieco piasku w tryby przygotowywanej do rozruchu przez Postępowe Siły machiny.
Czyżby potwierdzała się moja niegdysiejsza intuicja - to przeczucie lekkie jak muśnięcie motylich skrzydełek i oparte na dość rzeczowych wprawdzie argumentach, ale pozbawionych jak się okazało wielkiej siły przekonywania? To przeczucie mówiące mi, że może lepiej uważać, może nie warto zbytnio się radować z kogoś tak dobrze poinformowanego, tak elokwentnego, i tak jednoznacznie po naszej stronie? Bo to może być po prostu b. dobrze uśpiony prowokator, agent wpływu, prawdopodobnie działający na rzecz i z pomocą gazowniczego środowiska?
Kto chce zobaczyć, co kiedyś pisałem na temat kataryny i moich podejrzeń, może kliknąć tutaj, tutaj i tutaj. Naprawdę nie uważam, by blogerzy musieli się koniecznie ujawniać, ale prowokatorów w Polsce i tak dostatek, a tutaj ryzyko jest nieco, jak na mój gust, zbyt duże. Sorry kataryna, ale - jeśli jesteś w porządku - sama wiesz, jaką mamy sytuację.
triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.
Tygrysie! Ojciec jak żył wielokrotnie mnie pouczał, że należy wnikliwie analizować co kto mówi. Bo może być tak, że celowo atakuje np. władze żeby zyskać zaufanie, a między wierszami wstawia treści właśnie popierające rządzących, dyskredytujące opozycję. To pozostawia ślad, wzbudza nieufność.
OdpowiedzUsuńCel zostaje osiągnięty.
Nie znam wszystkich postów Kataryny, na jej temat nic nie mogę powiedzieć, jednak kilku takich prowokatorów można w internecie namierzyć. Którzy niby są za, lub przeciw, jednak jest w tym coś fałszywego.
A nauki ojca były celowe, żebym zbytnio językiem nie paplał przy kolegach "godnych zaufania", po wielu latach okazało się, że jeden
z nich był porucznikiem SB!
Studiował celem inwigilacji studentów.
Pozdrawiam
wiki3