niedziela, grudnia 14, 2008

De re militari

Czytam sobie obecnie (obok wielu innych zresztą) znaną książkę Barbary W. Tuchman "The Distant Mirror" (wydaną po polsku jako "Odległe zwierciadło"). Książka ta traktuje, najogólniej mówiąc, o XIV wieku i naprawdę ją polecam - łatwo się czyta, a dowiedzieć można się naprawdę sporo. I to nawet jeśli już się wiedziało o tych sprawach tyle co ja. (Że skromnie dodam.)

No i chciałem tutaj zacytować taki drobny fragment na temat przyczyn niesamowitej i brzemiennej dla pokonanych Francuzów w liczne ponure konsekwencje klęski pod Poitiers w roku 1356. Sam to przetłumaczę, bo posiadam tę książkę po szwedzku i nie będę przecież dla tych paru słów "oficjalnie" przetłumaczonych szukał polskiego wydania. A więc cytujmy:
Dla angielskiej strony było to także zwycięstwo strategii, kompensujące ich wyczerpanie i mniejszą liczebność. Książę* potrafił dawać rozkazy, które wykonywano, i wsparty swym moralnym przywództwem, pewniejszym, niż przywództwo króla Jana** i tych dowódców, na których mógł on liczyć***, potrafił kierować przebiegiem wydarzeń.

Pozostawał w miejscu, z którego mógł widzieć walkę i kierować manewrami, miał do swej dyspozycji doświadczonych żołnierzy, miał także po swej stronie dwa czynniki, które są niezbędne dla zwycięstwa: brak możliwości odwrotu i wolę zmuszająca ludzi, by bili się aż do końca. Jako dowódca był on, wedle Froissarta, "odważny i okrutny jak lew".
Tyle cytatu. Jeśli bitwa pod Poitiers wydaje się komuś zbyt odległa i zbyt mało związana z naszymi obecnymi sprawami, to pozwolę sobie zacytować coś o wiele aktualniejszego i konkretnego jak cios pięścią w nos mroźny w zimowy poranek. Coś co przed dłuższą chwilą powiedział mi w dyskusji na blogowisku niepoprawni.pl bloger kokos26. Naprawdę jestem przekonany, że zasługuje to na znacznie większą ekspozycję, niż żeby tylko pozostało w dyskusji pod blogowym wpisem i za dwa dni nikt już tego nie ujrzał. (Oryginał tutaj.)

triarius

Ja z pobudek patriotycznych i zwykłej ludzkiej ciekawości ukończyłem kurs na licencje pracownika ochrony II stopnia (najwyższy stopień). Wykładowcy i organizatorzy kursu to byli milicjanci i zomowcy. Każdy wykład jest faszerowany pogardą dla PiS-u i pełen nostalgii za PRL-em. Nauka strzelania i technik samoobrony super-profesjonalna.
Na koniec 3 dniowy egzamin w komendzie wojewódzkiej policji (teoria, techniki interwencyjne i strzelania -trzy rodzaje broni:pistolet, pistolet maszynowy i strzelba gładkolufowa). Udało mi się znaleźć wśród 15%, które zdało za pierwszym podejściem

Tak powinny wyglądać zajęcia Przysposobienia Obronnego dla młodzieży lecz prowadzone w duchu patriotyzmu i odpowiedzialności za ojczyznę i rozłożone na 3 lata szkoły średniej.

To co robi rząd miłości to skandal.
pozdr
No i to by było na tyle. Oba cytaty rozbiłem na nieco mniejsze akapity, dla czytelności na ekranie (co zalecam wszystkim, tak nawiasem). Wytłuszczenie u kokosa26 moje własne. Dziękuję kokosowi26, Barbarze Tuchman i Vegetiusowi (za pożyczony tytuł).

Komu się to com tu umieścił jakoś kojarzy, temu się kojarzy i dobrze. Komu się nie kojarzy, ten już zapewne nie jest do uratowania i tak. Choć przyznam, że w kwestii ratowania i zagrożeń to włos mi się właśnie (na plecach) jeży.

-------------

* "Czarny Książę" - angielski następca tronu i naczelny dowódca w tej bitwie.
** Król Francji Jan Dobry (w istocie raczej mało mądry i mocno narwany), wzięty w tej bitwie do niewoli, wraz z całą masą najwyższych dostojników.
*** Chodzi o to, że pomiędzy królem a arystokracją były wtedy ogromne tarcia i masa wzajemnej niechęci.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

9 komentarzy:

  1. Słusznie! Jak mawiał Piotr Wielki trzeba się uczyc, uczyć i jeszcze raz uczyć się! A najlepiej uczyć się od własnych wrogów: przejąć ich takykę i strategię etc.
    Skoro lewactwo infiltruje różne prawicowe partie, kościoły i think tanki, to i my powinniśmy infiltrować partie i NGOsy lewoskrętnych! A co?! Czy my gorsi?!
    Mają lewusy swoje prywatne armie i policje (o przepraszam! agencje ochrony!) to i my nie będziemy gorsi!
    Powinniśmy również pilnie studiować osiągnięcia Chińczyków, Serbów czy Żydów, bo te narody, co by o nich nie mówić, potrafiły się skutecznie wybić na niepodległość i napuszczać na siebie wielkie mocarstwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tygrysie, kwestia jedna, ale nie ad tekstu.

    Zacząłem Cię czytać de facto gdy się na dobre "przeniosłeś" na blogspota, więc można powiedzieć, że dopiero nadrabiam wszystko. A leniwy jestem.

    Ostatnio przypomniałem sobie o tem czytając Twoje aksjomaty. "Wolny rynek - tak; kult wolnego rynku - nie" - coś takiego tam stoi.

    Do sedna: czy to Twoje obrzydzenie do fanatyków-wolnościowców w praktyce jest tylko zarzutem natury - hmm - estetycznej? Znaczy sam z tego co zdążyłem zauważyć lubisz Misesa i wolny rynek.

    Wprawdzie bliżej mi chyba do UPR-u niż Twojego PiS-u, ale zauważyłem podobne sekciarstwo w ich szeregach, co mnie nieco od nich odrzuca. Wczoraj na ten przykład Popiela przemawiał a tłum UPR-owców wył jak oszalały na każde zdanie w stylu "70% dochodów to podatki". Sam zresztą miałem okazję poznać jednego z ich członków - i to raczej zacięty gramofon był niż filozof.

    Czyli jeszcze raz - tępisz tych wolnościowców dla sportu i z nudów, czy są między Wami jakieś zasadnicze rozbieżności?

    pozdrawiam
    /Blacklegion

    OdpowiedzUsuń
  3. *ale podobnie jak Ty zauważyłem sekciartwo.

    Sorka za ew. inne błędy, ale tuż przed snem piszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Anonimowy

    Jasne, kompletnie się z tym zgadzam. (Tylko czy Serbom aż tak się to udaje? Fakt że mają trudno.)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Anonimowy (Blacklegion)

    Dzięki "za całokształt". ;-)

    Teraz wyjaśnijmy sobie - PiS nie jest wcale "mój". PiS to partia przecież naprawdę tylko centrowa, nie brzydząca się Ojrounią...

    Ja zaś jestem zoologiczna skrajna prawica. (Tak przynajmniej sam się widzę, mimo że wielu widzi u mnie lewicowe akcenty. Nikt mi jednak po prostu lewicowości jakoś nie zarzuca.)

    Po prostu:

    1. PiS to jedyni w miarę choćby znaczący PATRIOCI w polskiej polityce;

    2. to jedyna realnie znacząca siła zdecydowanie przeciwstawiająca się (tak jak to potrafi i jak to widzi) układowi III RP i naszej paskudnej międzynarodowej sytuacji;

    3. PiS ma przywódcę, który jeśli nie jest wprost mężem stanu (a może i jest), to w każdym razie zbliża się do tego bez porównania bardziej, niż ktokolwiek w rodzimej polityce... JK to naprawdę niegłupi gość i kawał polityka, mniejsza już o to, czy ma dokładnie te same priorytety co ja... mało kto je zresztą ma, prznajmniej na razie ;-)

    Co do Misesa, to skąd pomysł, że go lubię? Dla mnie to jałowy mędzioła, który postuluje jak świat POWINIEN wyglądać, zamiast mówić nam jak on WYGLĄDA I JAK DZIAŁA... Taki typowy lewicujący ęteligent z lat '30, inżynieria społeczna a rebours.

    Spenglerowi zarzucają "metafizyczność", kiedy on akurat nawet o ekonomii mówi JAK ONA NAPRAWDĘ DZIAŁA (jego zdaniem of course), czego, z tego co wiem, NIKT INNY nie robi.

    Co do "wolnego rynku"... Niby dlaczego miałbym być pryncypialnym wrogiem prywatnej przedsiębiorczości? Po prostu robienie z tego aż religii uważam za idiotyzm. Tym bardziej teraz, kiedy się ujawniają sprawy takie, jak pół BILIONA $$ ukradzionych przez tego semitę. Wkrótce się okaże, że tak właśnie działał ten cały cudowny kapitalizm i że to wszystko mydlana bańka. ;-)

    Co nie zmienia faktu, że teraz głupie lemingi dadzą się zapędzić do zagrody, zagroda ta zaś stoi tuż przed rzeźnią. Sto razy wolę kapitalizm od totalitaryzmu, jednak skoro taka jest jego dynamika - jak tu się do niego modlić?

    UPR'owce to naprawdę sekta. Korwin żrący PIT'y, albo Korwin po przegranych wyborach na prezydenta w '95 deklarujący publicznie, że
    "tylko idioci chodzą na wybory, bo przecież mój głos ma jedną czternastomilionową znaczenia"...

    I gdyby potem już nigdy nie prosił nikogo o głosy, nie miałbym oczywiście pretensji. Ale to są sprawy, których leberał swym oświeceniowym łebkiem nie pojmie.

    Czy tępię ich dla sportu i z nudów? Wiesz, nie powinni się tego dowiedzieć, ale trochę tak. ;-)

    Nie, tępię ich, bo uważam, że Korwin zrobił Polsce rzecz po prostu POTWORNĄ, szczerze! Staram się uratować część choćby z tych korwinianów, którzy w tej lewackiej sekcie udającej prawicę znaleźli się dlatego, że naprawdę mają w sobie jakieś prawicowe odruchy. Co do większości to akurat widzę ich wprost odwrotnie.

    To co mówisz o czytaniu tego nieszczęsnego zaniedbanego bloga - co do którego co parę dni dręczą mnie dzikie wątpliwości czy to w ogóle ma sens itd. - to miód w moje serce!

    Chętnie bym usłyszał więcej. Kiedyś?

    Pozdrawiam czule

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam!
    Czytam twój blog od ok. miesiąca i muszę przyznać, że mnie przekonałeś. Przez to, że nie widziałem żadnej alternatywy stałbym się zapewne wolnorynkowym sekciarzem, na szczęście trafiłem tu, więc nic takiego mi nie grozi. Więc jeżeli myślisz o porzuceniu bloga pamiętaj o tych wszystkich nawróconych, o tych biednych owieczkach, które są zagubione i często (niestety) ich mózgi są prane przez lewactwo.
    Zachęciłeś mnie do Spenglera i, jeżli tylko znajdę czas, zaraz go przeczytam.
    Co do tematu: pacyfizm jest straszną chorobą. Chorobą, bo naturalne instynkty są niszczone, przez co człowiek nie może już się bronić, staje się słaby. A próba tworzenia z ludzi pacyfistów jest po prostu wstrętna.
    Pozdrawiam
    Woocash

    OdpowiedzUsuń
  7. Ad Kaczyńskiego: Średnio za nim przepadam, natomiast nigdy mu nie odmówię, że jest patriotą i wierzy w to, co mówi, robi. Powinien też stawiać na ludzi takich jak np. Paweł Kowal (notabene mój "ulubiony" poseł). Przyznasz chyba, że dzielą go od Suskiego, Karskiego czy Kuchcińskiego lata świetlne? To zabrzmi jak banał - bo i nieraz czytałem coś podobnego - ale jednak Kaczyński potrafi sam sobie nieźle szkodzić. Tak po prostu, nie mówię nawet o wpadkach sztucznie rozdmuchanych przez media.

    Dowód koronny na sekciarstwo UPR dostałem oglądając wideo z demonstracji ich młodzieżówki. Ochroniarze zniszczyli im transparent, a młodzi zamiast po ludzku "kurwa mać!" albo przynajmniej "co pan sobie wyobraża?!" oświadczyli spokojnie "to jest niszczenie własności prywatnej". Korwina czytam i oglądam na necie. Gość w większości spraw mądrze prawi. Ale leczyć mnie z "UPR-yzmu" nie musisz, bo nie jestem weń zapatrzony jak w obrazek.

    Jeśli zaś chodzi o jego psioczenie na demokrację i jednoczesny start w wyborach, to gość jednak jest konsekwentny. Zapytany przez Najsztuba, czy już nie czas dostosować się do reguł polityki i pijaru, odparł, że on nie chce wyborców-idiotów. Chce, żeby ludzie uświadomili sobie dlaczego należy na niego głosować i nie robili tego ze względu na fajny spot wyborczy. Skoro tak stawia sprawę, to można pogodzić jego niechęć do demokracji ze startem w wyborach.

    Jesteś chyba trochę zbyt uprzedzony do tych młodych korwinowców. Fakt, wyglądają, jakby potrafili bronić jedynie wolności gospodarczej, ale chyba jednak mają we łbach coś więcej i w razie czego potrafiliby... no strzelać do ruskich dajmy na to.

    Btw mam rozumieć, że czujesz, Tygrysie, wstręt do Niemców jako narodu? Nie tylko do ichniego państwa?

    U Sapkowskiego jedna z dam dworu obserwując ucztę stwierdziła: "Jak mądrze by mężczyźni nie zaczynali mówić, o jakich filozofiach by nie rozprawiali i tak zawsze na dupach skończą". Tak mi się przypomniało, bo znowu Spengler w którymś wersie się przewinął :) By the way - za dni kilka biorę się za polski, wykastrowany "Zmierzch Zachodu".

    Jak będę miał chwilę czasu (już niedługo, mam nadzieję) to się poudzielam więcej. Najpewniej w bieżączkach o starych tekstach :)

    Całuję rączki
    Blacklegion

    OdpowiedzUsuń
  8. @ Anonimowy (same anonimy, nieco to utrudnia!)

    Chodzi o Ciebie od "Witam!
    Czytam twój blog od ok. miesiąca i muszę przyznać, że mnie przekonałeś."

    Odpowiadam:

    Miód w serce!

    Co do Spenglera to jest największy, po prostu. Choć to nie jest łatwa lektura, ostrzegam.

    Na razie tyle, bo leberalizm mnie dręczy. ;-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. @ Anonimowy (mogli by te cholerne google jakieś drzewko zrobić)

    Nienawiści do Niemców aż nie czuję, ale wyraźną niechęć. Czuję się - mimo b. mieszanej krwi i różnych kosmopolitycznych skłonności, plus wstrętu do większości rodaków, Polakiem - a wtedy z Niemcami nie ma żartów.

    Z drugiej strony wiem na przykład, i sam na to wpadłem, że jedyna wartościowa filozofia od 300 lat jest Niemiecka. Francuska jest śmieszna, a anglosaska w ogóle nie zasługuje na splunięcie.

    Niemcy to wielki naród, ale jak się nie jest Niemcem, a wprost przeciwnie, i ma się jednak całkiem inną herarchię wartości, to oni muszą być wstrętni.

    Czy jest coś obrzydliwszego np. niż szkopski Gemütlichkeit? Albo taka standardowa filcharmoniczna muzyka wieku XIX czy XX? Brrr! Aż mnie mdli. A to jest przecież sama esencja Niemiec.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń