Zupełnie nie mam ochoty czegokolwiek pisać. Po pierwsze, moment historyczny jest sprzyjający katarynom i Ściosom, a ja nikim takim nie jestem i, choćbym się wściekł, nie będę. Po drugie, czuję to tak, jakbym sobie już niemal wszystko - przynajmniej na jakiś czas - powiedział, więc pisanie stało się bardziej niż kiedykolwiek męczące i (subiektywnie przynajmniej) jałowe. Napisałem zresztą parę dni temu z 1/3 dość długiego tekstu z długim cytatem z Clausewitza i krótszym ze Spenglera, ale jakoś nie mam ochoty go kończyć, a moja P.T. Publiczność zapewne też nie takie rzeczy w tej chwili pragnie czytać.
Chodziło tam bowiem (jakby kogoś to jednak trochę interesowało) o kwestię języków ważnych i nieważnych, na podstawie kryterium tego, czy da się w nich przeczytać NAJWAŻNIEJSZE dzieła świata. Gdzie oczywiście - kto mnie choć trochę zna, ten wie - że te "najważniejsze" dzieła, to dla mnie nie tyle Szekspir i Bracia Karamazow (choć oczywiście to TEŻ powinno być po polsku dostępne!), tylko takie różne Spenglery i Clausewitze (jego bowiem, jak wynika z moich internetowych poszukiwań, po polsku po prostu NIE wydano), plus różne czysto historyczne książki (i to wcale nie jakoś specjalnie niemieckie - to nie filozofia!), w rodzaju Guigliermo Ferrero o Rzymie, czy Carcopino o Sulli.
Przesłanie miało być takie, że albo sobie te rzeczy zaczniemy wydawać - całkiem niezależnie od chęci i popędów "wolnego rynku"! - albo musimy się pogodzić z tym, że język polski, będący przecież b. istotną podstawą polskiego poczucia narodowego, będzie językiem nieliczącym się na świecie, i to, z roku na rok, coraz bardziej. Samizdat byłby do tego konieczny, by mimo niechęci czy obojętności "wolnego rynku" tego dokonać? A co mnie to obchodzi? Skoro musi być samizdat, to niech i będzie! W czym przeszkoda? Że to niepoważnie by wyglądało w wolnym (?), nowoczesnym (?!) i zamożnym (??) kraju? Sorry saligia, sorry slaughterhouse5 - NA DRZEWO!
No dobra, skoro już, zamiast pisać tamten tekst, piszę o czym on miał być (ach, te moje formalne wynalazki! prawda?), no to powiem, że cytowany w nim Clausewitz traktować miał o nędzy militarnych sojuszy, zaś cytowany w nim Spengler o tym, co się obecnie, w skali historyczno-globalnej, dzieje. "Obecnie" czyli po roku 2000. Jeszcze to pewnie zacytuję, bo naprawdę warto, a nie było tego wiele. W sensie objętości, znaczy, bo poza tym było tam szokująco wiele iście proroczych przewidywań. Szczególnie, że napisane to zostało przed rokiem 1918.
W porządku. Całkiem nam się rozrosło to wyjaśnienie dlaczego nie piszę, ale teraz skok do tego, co zamierzałem uczynić główną częścią tego wpisu. Chodzi o linki do bardzo interesujących, moim zdaniem, tekstów mniej dotąd znanych (mnie przynajmniej) blogerów. Albo, w przypadku Gadowskiego, takich, których na pewno warto znać lepiej, bo pewnie nie wszyscy już go znają. Teksty te są na szalomie24, jakby coś, ale tam nadal, mimo masy śmiecia, skurwielstwa, trolli i agentów, jest sporo interesujących rzeczy. (No a Gadowski pracuje dla TVN24, ale świat jednak jest mniej prosty, niż się może wydawać.)
Od siebie zaserwuję krótkie zajawki dla każdego z tych linków.
Tutaj autor zwraca uwagę na interesujące zjawisko, wiążące się w wieloraki sposób z naszym Ardreyizmem stosowanym, i w ogóle warte uwzględniania w analizach:
http://latolemingow.salon24.pl/174386,lewica-i-trybalizm
Tutaj bardzo fajny moim zdaniem długi tekst "Obywatela" (patriotyczna i często niegłupia lewica od m.in. Gwiazdów) na temat nieświętej pamięci Toeplitza, ale traktująca w ciekawy sposób o panującym nam niemiłościwie Oświeceniu i jego koryfeuszach w rodzaju Boya, Poppera, czy Słonimskiego. Szczerze polecam - także, choć nie tylko, jako wyciąganie ręki, a w każdym razie ucha, do patriotycznej lewicy.
http://obywatel.salon24.pl/174578,jacek-zychowicz-toeplitz
Tutaj obiecany Gadowski z czymś w swoim zwykłym stylu i na swoim zwykłym poziomie:
http://wgadowski.salon24.pl/174415,na-przyklad-maxwell
Tutaj tekst zasadniczo w konwencji, która w ostatnich dwóch tygodniach dominuje, ale zgrabny, przejmujący i sensowny, a autora dotychczas nie kojarzyłem:
http://gloswolny.salon24.pl/174519,patrz-mu-w-oczy-czyli-slon-w-salonie-z-oknem-na-helsinki-albo
Tutaj coś, co można m.in. analizować w kategoriach spenglerowskiej "drugiej religijności". Swoją drogą bardzo się kiedyś interesowałem giełdową analizą techniczną (czyli przewidywaniem giełdowej przyszłości na podstawie analizy kursów) i tam faktycznie były metody oparte o taką "nowoczesną" astrologię. Mnie to nigdy nie przekonywało, ale co do samej analizy technicznej, to jest to sprawa fascynująca, bo coś tam z prawdy niewątpliwie jest, ale wydaje mi się, że z 95% tego, co tam ludzie robią, można z całą pewnością uznać za chciejstwo i voodoo.
http://fizykbaba.salon24.pl/174570,astrologia-na-sgh
Tutaj drobny akcencik optymizmu, no bo skoro, mimo całego tego medialno-agenturalnego poparcia, całego tego moralnego i niemoralnego szantażu, wszystkich tych Bratkowskich i Barburów, ludek jednak w końcu na oczy zdaje się - w tej przynajmniej sprawie - przeglądać, no to może jeszcze nie wszystko przegrane. Nie, żebym widział wiele powodów do optymizmu, ale akcencik jest miły. Szczególnie, gdy człek pomyśli, ile to krwi musi psuć wspomnianym Bratkowskim i innym etatowym tropicielom "antysemityzmu".
http://szygiel.salon24.pl/174592,zapasc-wizerunku-izraela
triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.
Oj cwaniaku, wylinkowałeś się, zamiast tekst napisać.
OdpowiedzUsuńPozdro.:D
Ps. Ale fakt, warto tam zajrzeć i poczytać.
W pierwszym linku rzeczywiście ciekawa analiza, a co do pozostałych- mogłem lepiej wykorzystać czas stracony na czytanie tego.
OdpowiedzUsuńDawaj lepiej Clausewitza na zgryz.
@ Iwona Jarecka
OdpowiedzUsuńDzięki!
Ale faktycznie - po co pisać, kiedy płoną lasy?
Pzdrwm
@ Struś Pędziwiatr
OdpowiedzUsuńAż tak źle u Ciebie z wolnym czasem? Zabrzmiało to naprawdę smutno.
Mam nadzieję, że przesadzasz. Może chodzi o to, że jak nie Ardrey, to dla Ciebie już tylko strata czasu? ;-)
Ten tekst z "Obywatela", choć długi, jest naprawdę ładnie napisany, zawiera sporo info i całkiem niegłupie wnioski, a do tego dla mnie przynajmniej ten niechętny stosunek lewicy do Oświecenia jest czymś nowym i ogromnie optymistycznym. No pomyśl!
Gadowski jest zawsze b. interesujący, choć ja sam. z moją ledwo podleczoną dysleksją, mam trudności z czytaniem tego typu tekstów - przyznaję. Jeśli ktoś go nie znał, a potrafi takie kawałki przeczytać i zrozumieć, to naprawdę mógłby się gościem zainteresować. A on już pisywał naprawdę ciekawe kawałki wyjaśniające sporo z tego, jak ten cały świat naprawdę funkcjonuje.
Skoro tak jedziemy po wszystkich linkach, no to przecież to o Izraelu i o astrologii było tak krótkie, że ile Ty chłopie mogłeś na tym stracić czasu? Z samych tytułów wynikało, o co chodziło, a nie są to sprawy - przyznaj - całkiem bez znaczenia.
Czyli pozostaje "Głos wolny". Ale, nawet jeśli to uznać za w większości smutne impresje, jakich ostatnio faktycznie pełno, to czyż mało dotąd znany bloger, tak ładnie piszący, nie zasługuje na nieco uwagi? A pod spodem ma parę niegłupich wpisów. Forma też się liczy, a on pisze bardzo fajnie. Zresztą ostrzegłem, że jakichś merytorycznych rewelacji tam nie ma, zgoda? ;-)
Pozdrawiam mając wciąż nadzieję, że nie zmarnowałem Ci aż tak wiele czasu, a w każdym razie nie całkowicie, absolutnie i do końca ;-)
Spójrzmy na to optymistycznie: Polacy nie przetłumaczyli tego i owego gdyż po prostu czytywali te dzieła w oryginale, bez zbędnych pośredników.
OdpowiedzUsuń@ Anonimowy
OdpowiedzUsuńChciałbym w to wierzyć, ale jakoś mi nie idzie. Ja tak robię, ale to chyba nie jest standard.
Zresztą brak książki pod ręką i we własnym języku przeważnie oznacza, że do niej po prostu nie trafiamy. Kto by w Polsce przeczytał Ardreya, bez mojej propagandy? (I tak niewielu to zrobiło.) A ten wedle mojej oceny jest NAJWAŻNIEJSZY ze wszystkiego!
Czy ktoś w ogóle czytał np. Allena Drury - tę jego chwilami przerażającą i pełną info z pierwszej ręki fikcję polityczną? Między innymi o Obamie, albo niemal, a napisane chyba ze 40 lat temu.
Swoją drogą przed chwilą się dowiedziałem, że Clausewitza jednak w III RP wydano, ponoć w 1990 - Wydawnictwo Lubelskie.
Ale Diltheya np. nie, i biedne/głupie ludzie wciąż się brenzlują Kantem i Locke'm.
Pzdrwm
@ Struś Pędziwiatr c.d.
OdpowiedzUsuńBO TU NIE CHODZI PRZECIEŻ O JAKĄŚ LEWACKĄ GNOZĘ - oni mówią dokładnie to, co i ja mógłbym powiedzieć (gdybym tak ładnie pisał).
Pzdrwm
Napiszę pokróce dlaczego:
OdpowiedzUsuń- o Toeplitzu przeczytałem gdzieś, kiedys coś krótszego, konkretniejszego i bardziej wbijającego w fotel
- dla mnie tego typu spekulacje nie mają znaczenia, a wyczyny takich sk** mnie nie interesują
-finlandyzacja : przecież Tuski od poczatku władania tak się zachowują, nie od katastrofy
- astrologia(!?) - ja tam wolę pooglądać skuteczniejszych przepowiadaczy, korzystających (nie tylko) z techniki.
- a wizerunek Izraela ani mnie parzy, ani ziębi.
Jakoś nie rajcuje mnie szukanie podobnie myślących ,tylko takich, co mają coś istotnego do powiedzienia.
@ Struś Pędziwiatr
OdpowiedzUsuńŻe się nie zgodzę.
Ale niech będzie - nasz klient, nasz pan! Ile Ci się należy za tę stratę czasu? (Plus dodatek za zużycie siatkówek w wysokości 10%.)
Pzdrwm