środa, sierpnia 11, 2010

Wumle spod krzyża i ćwierciuchy z mediów

Trzy są zajęcia, w których nie można się nigdy pomylić:

1. jak taki facet na jednokołowym rowerku jeździ po luźnej linie na wysokości co najmniej kilometra, grając przy tym na skrzypcach i z zawiązanymi oczyma;

2. robota sapera, który rozbraja DUUUŻE bomby na luźnej linie na wysokości co najmniej kilometra, grając przy tym na fujarce i z zawiązanymi oczyma;

3. słowotwórstwo.

W związku z powyższym nie mam cienia wątpliwości, że Ludwik Dorn będzie się smażył w piekle, gdzie przez całą wieczność diabeł będzie go filetował, potem obtaczał w żółtku i posypywał tartą bułeczką. I więcej! (Ale po bliższe szczegóły radzę się zwrócić do Iwony Jareckiej, która się zna na kuchni. I nie tylko na niej.)

Jeśli się okaże, że się mylę, to będzie znaczyło, że to posoborowe piekło nie jest już warte funta kłaków i całkiem nie ma się co nim przejmować, ani też niebem.

Za co ta bułeczka i to filetowanko? No jasne, że za "wykształciucha"! Któren był (i jest) jedną z największych porażek szeroko (ach jak szeroko!) pojętej polskiej prawicy od czasów, kiedy Korwin biegał z przysłowiową koszulą w zębach. (Nie powiem "w krótkich spodenkach", bo cholera wie, w czym on tam teraz chodzi. Od pasa w dół w każdym razie. W końcu, jak ktoś sensowny zauważył: "facet, który dobrowolnie zakłada muszkę, wyzbywa się prawa by być traktowany poważnie".)

Weźmy - z obrzydzeniem i po raz OSTATNI - rzeczonego wykształciucha w dwa palce i przetnijmy go na pół. Co widzimy? Ogon całkiem udany - niczym plaśnięcie mokrą szmatą przez lewacko-platformiano-ojromordę. "Ciuch" znaczy. "Siuch" byłby jeszcze nieco lepszy, ale cóż, to "c" jest od... No właśnie!

Przednia część tego czegoś jest po prostu BEZNADZIEJNA! Naprawdę trza być idiotą, żeby to komuś mówić i mieć nadzieję, że tamten poczuje się poniżony! Działa to bowiem WPROST PRZECIWNIE: taki gość odbiera to jako autentyczny wyraz ZAZDROŚCI o jego - jak to sobie wyobraża - wykształcenie. Wie, iż duża część moherów "wyższych studiów" nie ma, no to nic dziwnego, że w swym wątłym łebku dochodzi do łatwego wniosku, że mu zazdroszczą.

I to jest kompletne dno! Tu nie chodzi przecież o to, że oni mają wykształcenie, tylko o to, że to ich rzekome wykształcenie nie jest zazwyczaj warte funta kłaków. Oczywiście, można być człekiem naprawdę wykształconym i idiotą, ale tutaj to nie o to chodzi. Jeśli się komuś chce przykopać, to się nie mówi, że jest "wykształcony", w domyśle zostawiając sobie, że mimo to jest idiotą. Trzeba być idiotą właśnie, by tego nie zrozumieć!

"Dobra", powie ktoś, "ale Dorn tego sam nie wymyślił, tylko wziął to z mądrej książki!" A co mnie to obchodzi i w czym miałoby mu to pomóc, że spytam? Kiedy mnie obskoczy banda żuli, czy ja im będę cytował Eneidę w oryginale? W przekonaniu, że ich porażę swoją wyższością und mądrością?

No dobra, tośmy poteoretyzowali, odesłali nieudanego słowotwórcę do piekła... A teraz pokażemy, JAK TO NALEŻY ROBIĆ! No więc ludzie, proponuję  Wam dużo od tego tam... Od tego tam "w... ciucha", lepsze o niebo określonka na tych durniów co wiecie.

Po pierwsze "wumle". Od WUML, czyli Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu Leninizmu z mrocznych lat PRLu. To jest dokładnie poziom ich "wyższego" wykształcenia w ogromnej większości przypadków. Przecież te ich tam "szkoły wyższe" nie mieszczą się wśród dziesięciu tysięcy najlepszych (?) szkół wyższych (?) na świecie - o jakich więc "szkołach  wyższych" my tu mówimy?

"Wuml" jest naprawdę dobry - brzmi wystarczająco obrzydliwie, przy tym jest krótki, łatwo zrozumiały... W każdym razie taki leming zawsze może pobiec do swego rodzica, byłego szefa POP, i spytać: "tatusiu, co to jest wuml, bo mnie tak jeden brzydki moher nazwał na blogu?" I rodzic go oświeci, a wszyscy będą zadowoleni.

Po drugie, w przypadkach, gdy pasują nam dłuższe i bardziej wyrafinowane miana, proponuję używać określenia "ćwierciuchy". Od starożytnego "ćwierćinteligenta", ale z końcówką, ogonem od tego tam głupiego czegoś, co go Dorn wymyślił... Bo sam ogon jest bardzo dobry - jak mokrą szmatą przez wumloski pysk.

Jeśli komuś moja propozycja nie pasuje, to niech zaproponuje coś lepszego. Ale mówię o realu, nie o modłach i JP2. A w każdym razie niech NIE UŻYWA już określenia... Wiecie jakiego. Chyba, że chce z Dornem także się załapać na filetowanie i obtaczanie w bułeczce. Przez wieki wieków!

triarius
---------------------------------------------------
Odstaw leminga od piersi!

12 komentarzy:

  1. Cudny ten Wuml! A dzięki, żeś ze mnie zrobił taką kucharską znakomitość, choć filetowanie Dorna, byłoby trudne, że o w rozkłóconym jajku (nie żółtku) i bułce tartej nie wspomnę, jaka by to musiała być piekielna patela!;p


    Pozdro.:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mówił Andrzej Lepper:

    "Chamstwo, chamstwo, i jeszcze raz chamstwo!".

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Iwona Jarecka

    Na początku było "w jajku", ale potem głupio zmieniłem. W końcu wiem, że to białko klei. Ale to było w piekle, może tam tak robią?

    (Wiesz, swoją drogą, że w tym, poza komplementem, była pewna drobna złośliwostka, o której tylko Ty i ja wiemy?

    Ale co tam - powiem Ci bowiem, że skończyłem Gravesa i stwierdzam, że nie spotkałem nikogo, kto by bardziej od Ciebie był "Białą Boginią". I to jest komplement, albo i więcej.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  4. @ tj

    "Lepper, Lepper, i jeszcze raz Lepper!"

    Na tle, to Lepper, okazuje się, nie był aż taki zły. ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak Ci się podobają Tygrysie współczesne powieści "ku pokrzepieniu serc" w rodzaju "Stalowej kurtyny" Vladimira Wolffa?
    Te tłumy lemingów zgłaszające się ochotniczo by gromić Łukaszenkę, ta amerykańska pomoc, ten polski prokurator domagający się czapy dla AŁ...mniut!mniut!

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Anonimowy

    Tell me more, tell me more!

    Nie miałem pojęcia, że to takie treści spija obecnie lud z ust swoich elit. Jestem na bakier ze współczesną literaturą i kinem.

    W każdym razie samo imię i nazwisko autora wywołują słodkie skojarzenia.

    Pzdrwm

    P.S. Nie, lemingi ochotniczo się zgłaszają do armii? Masowo?! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mysle ze takie okreslenia dla PO jak Parada Oszustow czy Plajtforma tez sa niezle.Wuml srednio mi sie podoba bo jednak nie jest zrozumialy "w lot"-tu leminga(i niestety mohera)nic nie przebije.Ale cwierciuch dobry.W sumie to chyba tedy droga-obecnie bycie moherem jest niezbyt trendy a tu trzeba PO tak osmieszyc zeby nikt nie chcial byc lemingiem czy cwierciuchem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Towarzysz Aleksander Łukaszenko postanawia rozprawić się z burżuazyjną, klerykalną Polską. Wyciągnięte z archiwów stare plany zimnowojenne materializują się i około 100 tysięcy białoruskich żołnierzy w blitzkriegu, ma podbić dużą część naszego kraju (konkretnie zająć Łódź i Warszawę).
    Poprzedzone niezliczonymi aktami sabotażu i skrytobójstw, zakrojone na wielką skalę manewry wojskowe na Białorusi „Zachód 2009” stały się początkiem inwazji na Polskę. Niemcy, Francja, Włochy i reszta "starej UE" wypinają się na nas tak jak wcześniej na Gruzję. Na szczęście USA i GB po kilku tygodniach marudzenia idą nam z odsieczą, a w każdym razie wywierają skuteczny nacisk na Kreml. III RP pomimo 20 lat rozkładowej, kreciej roboty pacyfistów, eurokratów, ekomanów idt. ma i tak większe rezerwy ludzkie i materiałowe od osłabionej neostalinowskim reżymem Białejrusi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niezwykle krzepiące w tym thrillerze political fiction są opisy naszych wojskowych elit
    jak i zwykłych zjadaczy chleby. Polski korpus oficerski jak zwykle daje dowody żelaznej dyscypliny, żarliwego patriotyzmu, napoleońskiego kunsztu strategicznego i fanatycznego przywiązania do ojczulka Sama. Lemingi może i są troszku ociężałe i krótkowzroczne od tego siedzenia na NK w robocie, ale rwą się do walki z krwawym despotą i jak przyjdzie co do czego potrafią uzupełnić luki po starych wyjadaczach z GROMu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wuml po prostu słitaśny, nie jest lotny co prawda, ale popularyzując to określenie, odświeżonoby antykomunizm (przynajmniej w sferze ideowej, postulatywnej). Ćwierciuch - również !

    A z ogromnymi, przebrzydłymi Wumlami, dziadkami i ojcami wszystkich tych małych wumlików to ja miałem do czynienia na uniwerku, i to za tzw. "wolnej Polski". Na szczęście, człowiek był na tyle już "mądry", że nie latał "z laptokiem" w młodzieżówce PO czy innego SLD, a na biby po akademikach, lechickie "gale piosenki antykomunistycznej" (na brzeźnieńskich "budach") itp. :):)
    Wumli podziwiało się już na kacu, albo będąc jeszcze mocno wczorajszym.

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Anonimowy

    Ciekawe kto to spąsorował...?

    Bez tego przecież dzisiaj nijak.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  12. @ Jaszczur

    O cholera - to ma potencjał!

    "Wumliki" są słodkie wprost nieludzko.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń