wtorek, października 05, 2010

Że se na odmianę biężączknę (rzecz o taktyce)

O najnowszym manewrze miłościwie nam rządzącej partii powiedziano już na blogach niemal wszystko... Ale właśnie z akcentem na "niemal", więc ja tu powiem jeszcze trochę.

Sens całej operacji jest dość jasny i oczywisty: podzielić Platformę na kulturalne NSDA... Wróć! Pomyłka! Miało być "P". To znaczy "PO" miało być... No i jędrne, rubaszne, nie przebierające w środkach, ani się obcyndalające... Jak to nazywali? "Seks Analny"? Coś mi się tak te inicjały kojarzą... Nie, to coś nie tak. Zresztą przecież nie każdy seks analny jest od razu postępowy i europejski, tylko homo... Więc musiałoby być SAH, a tam były tylko dwie litery. W każdym razie takie coś, jak w swoim czasie robił Marat, czy inny Röhm. (A, to stąd to SA mi się wzięło!)

Manewr, jako się rzekło, ma swój sens i w teorii powinien zadziałać bez zarzutu. Czyli (kto tego jeszcze nie wie?) uchwycić zarówno elektorat "konserwatywno liberalny", ten kształcuny (na tych niezliczonych "europeistykach", oraz "marketingach i zarządzaniach"), światły niczym certyfikowana ojroświetlkówka, jak i ten co się mniej obcyndala, nie ma czasu na studiowanie długich analiz w Głosie Szabesgoja czy gdzieś... Woląc sobie poszczać do zniczy, czy potraktować kuksańcami staruszki za to, że się śmią modlić w publicznym miejscu. (Następny etap po "Schowaj babci dowód!")

W praktyce jednak jest to naprawdę dość skomplikowany manewr i wiele może pójść nie tak. Z militarnych doświadczeń ludzkości - zbieranych, jakby nie było, od paru tysięcy lat - wiadomo na przykład, że mało jest w taktyce równie samobójczych posunięć, jak próba wykonania skomplikowanego manewru w bojowym kontakcie z wrogiem.

Oczywiście - gdyby różni tacy dawni Persowie mieli komórki i odbierali nimi SMS'y, to może byłoby inaczej! Jednak tak czy tak, taki kontrolowany (z założenia) "rozłam" może się dość łatwo wymknąć spod kontroli. I co najmniej mieć sporo nieoczekiwanych dla wykonawców skutków ubocznych.

W końcu część lemingów (bo o nich tu w końcu rozmawiamy!) SMS'u po prostu nie zrozumie... Albo zrozumie odwrotnie... Dopalacze, Szkło Kontaktowe, Taniec z Gwiazdami, czy po prostu minister Hall... W wielu miejscach wystąpią wątpliwości - przechodzić do Ernsta... Chciałem powiedzieć "Herszta"... Czy pozostać z tymi kulturalnymi? Tu i tam wystąpią tarcia między aparatami obu partii, spory kompetencyjne...

Nie mówię już o "programach", bo to w tych naszych postpolitycznych czasach przeżytek i żadna z obu tych partii - poza oczywiście "Europą" i "Wyzwoleniem Ludzkości Od PiS" - głowy sobie takim czymś zawracać nie będzie. Jednak czymś się te partie powinny się w oczach, swoich co najmniej, lemingów różnić, więc będą jakieś (z pewnością drobne i na 100% absolutnie nieistotne) spory... Czy raczej "spory".

Jednak ten czy ów, co głupszy, leming może to i owo wziąć na serio. I się obrazić, albo coś... "Słowo ptakiem wyleci, wołem powróci", jak mawiali kiedyś homo sapiens. I konflikt - lokalny, zgoda, i na małą skalę - gotowy! I takie coś może się z czasem rozszerzyć. Tym łatwiej, jeśli nastąpi to na przykład na żywo w telewizji.

Najciekawszy jednak jest dla mnie tutaj wspomniany motyw "skomplikowanego manewru w zbrojnym kontakcie z wrogiem". Czyli z nami. Jasne - rodzimy ęteligęt, także ten "prawicowy", "zbrojnymi kontaktami" i innymi równie wulgarnymi sprawami się nie zajmuje... Preferując wzdychanie do (pierwszej) Solidarności, martyrologię, cytaty z JP2 i wirujące stoliczki.

A jeśli już koniecznie militaria, to wyłącznie lampasy, wyłogi i szamerunki! Nic, co by zalatywało krwią, czy choćby żołnierskim potem. (Fi donc! Jakież to niepolskie! Jakże nieprawicowe! Jak absolutnie nieęteligęckie i niekatolickie!) Nawet "rapcie" zbyt już zatrącają (Fifi, nie rusz!) konkretną walką. Ew. mogą być husarskie skrzydła, bowiem rodzimy prawicowy ęteligęt pewien jest, iż one bardziej przeszkadzały w biciu wroga, niż pomagały. (Eksperci mają na ten temat podzielone zdania, jakby coś.)

Rzecz dla mnie jest (że wrócę do głównego tematu) o tyle fascynująca, że teraz powinno się okazać, czy cały ten skomplikowany platformiany manewr naprawdę jest "w bojowym kontakcie z wrogiem" (czyli, przypominam, nami), czy też ten "wróg" wcale się już nie liczy, a cały "kontakt bojowy" jest w jedną tylko stronę: czyli, że oni nam dają w dupę, a my im możemy skoczyć. (I NIE jest to żadna krytyka akurat Jarosława Kaczyńskiego!)

Teraz się okaże, ludzie!

triarius
---------------------------------------------------
Czy odstawiłeś już leminga od piersi?

84 komentarze:

  1. Wiele może pójść nie tak, ale trzeba gen. Czempińskiemu przyznać, że identyczny manewr, tj. utworzenie PO, udał się mu idealnie.

    Mi się zdaje, że "wróg" się już nie liczy. Kompletnie nie ma inicjatywy, zajmuje się rozpaczliwą obroną, lamentacjami, ew. tłumaczeniem, że nie jest wielbłądem. I nie bardzo wie, jak się odnaleźć, ale na razie ze sceny spuszczony nie zostanie, gdyż gen. Czempiński nie dokończył jeszcze strugania z banana alternatywy, a przecież musi być jakieś życie na osiedlu.

    A z innej beczki, ciekawe że ruskie zgodzili się na skrócenie umowy gazowej do 2015.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma czegoś takiego jak 'kontrolowany rozłam', przynajmniej ja, stary wyjadacz, w takie rzeczy nie wierzę.

    To myślenie w stylu Bolka, kiedy ten chciał robić 'NATO-bis', czyli na przekór jakiekolwiek politycznej grawitacji. Wałęsa szybko znalazł by się w opozycji do NATO, tak samo partia Palikota będzie partią opozycyjną wobec PO - w tym większym stopniu, im większą siłę będzie mieć. Taka jest żelazna logika polityczności, Młodzi Schmittyści o tym doskonale wiedzą.

    Nie podejrzewam, że Tusk jest na tyle głupi, żeby na coś takiego się zgodzić.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ tj

    Nie doceniasz tego ludu! ;-)

    Klikam ja ci wczoraj na linek, trafiam na blog Toyaha. No a tam... Jerum, jerum! Toyah mianowicie opowiada, jak to, gdyby mu ukochana córeczka zmarła od dopalaczy, to on zastrzeliwuje dealera, a potem (co mu tam!) jeszcze dla równowagi jakiegoś ministra.

    Widział ktoś takie coś? Toyah i jego Teatrzyk Moralnego Niepokoju.

    Fakt, że teraz gość nie musi już się podobać Wielebnemu Żiri z wielebny Żakowskim na czele, a za to bardziej, jak zapewne uważa, musi dbać, by dostarczyć swojej czytającej publice czego ta pragnie.

    Ale jednak! Kiedy Nicek miewał podobne odpały, ja się zastanawiał, czy nie prowokator. Ale to jednak był Nicek i, choć trochę lewe to było, że, zamiast samemu ew., nawołuje, to jednak jakoś to do gościa pasowało. Ale nasz - kochany i nieoceniony - Toyah!!!

    Widzisz, nie wiesz co drzemie w tym ludzie, jak się demos zbudzi, będzie straszny...

    ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Kuman

    No, no nie wiem...

    Schmitt chyba aż tak dobrze III RP nie znał. W opozycji do PiS cały ten szemrany establiszmęt to tak czy tak jedno, a "styl" faktycznie mogą chcieć prezentować nieco inny. Tak między G*nem i P*tem.

    Wydaje mi się, że ich tak czy tak o wiele więcej zawsze będzie łączyć, niż dzielić. Przynajmniej póki PiS jakoś zipie i póki my żyjemy (co nam obca przemoc wzięła... itd.).

    Choć w sumie to Ty wspierasz tezę (ach, jakżeż na mnie optymistyczną!) z mojego wpisu ("tekst" to brzmi, jak sądzę, zbyt megalomańsko ;-)

    Takie sprawy ich mogą faktycznie podzielić, jak miłość do Angeli i Barrossy (jak on tam ma na imię) z jednej, a do Władimirka z drugiej. O tyle Schmitt ma rację.

    Ale są jednak rzeczy na niebie i ziemi, o których Schmittowi się nie śniło! I nam, niestety, przyszło w środku takiego czegoś żyć. Oby nie było jeszcze znacznie gorzej, bo nie podoba mi się szczególnie dynamika całego tego syfa.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  5. Tu nie chodzi o idee, i o to kto kogo kocha, ludzi może zupełnie nic w tym względzie nie dzielić, a skaczą sobie do gardeł. Komuniści też się wzajemnie wyżynali, choć wszyscy oni byli komunistami, podobnie ktokolwiek inny w historii. W ogóle mało chyba było wojen o idee, a w każdym razie te idee z reguły bywały sprawami drugorzędnymi, albo jeszcze gorzej. Ludzie naparzają się o władzę. Nawet osławione wojny religijne były przede wszystkim wojnami powodowanymi gołą polityką.

    Samym PiS podobno szarpią teraz straszne siły odśrodkowe, podobno znacznie większe niż o tym się mówi w mediach, masa ludzi wyleciała na zbity pysk, i to niekoniecznie Ci umiarkowani.

    Ten podział na Nas (dobrych i oddanych Ojczyźnie) i Onych (wrogów jej niepodległości i pachołków zagranicy) przestaje mieć tutaj jakiekolwiek znaczenie. W przypadku konfliktu Ziobro-Wasserman też nie o to przecież chodziło. Takich przykładów, wiemy, jest masa.

    Czyli ten uproszczony schemat My-Oni wcale nie musi się tu do niczego nadać. I ja właśnie myślę, że się nie nadaje.

    Gdyby się zdarzyło, że Palikot miałby wysokie poparcie to będzie wojna PO-Palikot. Tak samo było by w przypadku PiSu i Jurka czy Dorna. Tyle, że oni byli słabi i zdechło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuman,

    jak już przy Schmittcie jesteśmy, to on ładnie tłumaczył różnicę między wrogiem prywatnym (inimicus) a publicznym (hostis). Istnieje pewien poziom, powyżej którego palikociarnia i tuskownia mają wspólnych wrogów. Tak jak i komuniści, mogli się pięknie różnić, ale jak przychodziło do głosowań w ONZ, to kitajce i jugole konsekwentnie popierały sowiety - i vice versa.

    triarius,

    tak, tylko że to nadal jest poziom chłopski, perspektywa zagrody - dopóki nie biorą się za moje świniaki, niech się dzieje co chce, jak przyjdą po moją mućkę biorę kosę na sztorc i rąbię na oślep.

    Co Cezara obchodziło co się dzieje w Rzymie? Dlaczego Oktawianowi, Pompejuszowi i Antoniuszowi przyszło do głowy, żeby się bić, zamiast zamknąć się w swoich posiadłościach i rozkoszować się tańcem z gwiazdami na nowej, 50-calowej plazmie wziętej na kredyt?

    Co Hitlera obchodziło jakieś kółko nieudaczników, jakim była DAP zanim raczył do niej wstąpić?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyczyny tego opuchlaka z Pacanowa ,z potrójnym podgardlem, wyglądają mi na odłów wielkomiejskiego fellaha, z pominięciem syndromu "osranej koszuli" (czyli już dość powszechnie skompromitowanej, skostniałej, politycznej spuścizny okrągłostołowej). I jest pewnie adresowany głównie do tzw MWzWM.

    Ale wielkomiejski fellah z definicji się do polityki nie pali - tak że będzie się to kisiło aż zdechnie. W końcu skrobanki robi się w Niemczech lub Austrii, i pewniej i bezpiecznej, a penetrujących i penetrowanych doodbytniczo jest w sumie gówniany ułamek.

    @ tj
    Hitler jednak miał dużo łatwiej. Fellahizacja Niemców to była dopiero melodia przyszłości, a do ogarnięcia były miliony zdemobilizowanych. Widmo głodu, i od cholery broni zabunkrowanej w różnych miejscach, w którą później gremialnie uzbrajał SA, znacznie poprawiało pozycję "przetargową".
    (Zobaczyłbyś tych naszych szabesgojów "w akcji" - sama świadomość, iż w każdej chwili muszą się liczyć z setkami tysięcy uzbrojonych mężczyzn, spowodowałaby u nich taką sraczkę, że nie wychodziliby z kibla.)

    OdpowiedzUsuń
  8. Amalryk,

    nie mówię zaraz o przyodzianiu się w mundur, zaopatrzeniu w pepeszę i milionowym marszu na Warszawę - po I WŚ takie numery były niejako naturalne. Rozchodzi mi się o działanie w skali skrojonej na miarę epoki - vide Putin, czy chociażby szkopska taktyka wciskania się i przejmowania inicjatywy gdzie się da. I to pod amerykańską okupacją!

    OdpowiedzUsuń
  9. @ tj

    Ok! Ale i tu (D) i tam (RUS), tzw "szary obywatel" gówno ma do gadania, bo w pierwszym przypadku nie chce a w drugim nie może, a działania o których mówisz są sprawą "elit" politycznych. A u nas...

    OdpowiedzUsuń
  10. @ tj

    Nie, Ty to na poważnie wziąłeś z tym Toyahem?

    Ja sobie żarty robię i do głowy mi, cholera, nie przyszło, że ktokolwiek z moich czytelników może to na serio!

    ;-)

    Gratuluję w każdym razie Twojej trzeźwej oceny mojego poziomu ęte!

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Wsie w mieście

    Ciekawe, co by się stało, gdyby władzuchna równie energicznie jak dopalacze zwalczała podziemie aborcyjne ("bo przecież wszyscy wiemy, o co chodzi w tym przywracaniu miesiączki i weekendowych wypadach do Berlina czy Kaliningradu") albo powiązania między mafią a agencjami ochroniarsko-detektywistycznymi ("bo przecież wszyscy wiemy, że agencje chronią przed zagrożeniem, ktróre same stwarzają")?

    OdpowiedzUsuń
  12. @ Anonimo

    Ale o czem tu do nas kulega rozmawia?? Czyżby nas domniemywał za jakiś szabesgojów z pierwszej łapanki tymi retortycznymi zapytaniami?

    A co do bohaterskiej rozprawy "brudnego Donka" z odpalaczmi, to proponuję nieco cierpliwości, na pewno jeszcze dowiemy się ciekawostek.

    OdpowiedzUsuń
  13. Amalryku,

    Oczywiście, że dowiemy się ciekawostek. Szczególnie jak przyjdzie nam wszystkim zapłacić sute odszkodowania za bezprawne zamknięcie legalnie dzialających biznesów sprzedających legalne produkty. Casus zwrotu nielegalnie skonfiskowanych automatów do gry i za to odszkodowań z odsetakmi (jakimś dziwnym trafem wynoszących dokładnie tyle samo, ile miało kosztować budżet państwa wykasowanie automatów i internetu z ustawy).

    A wystarczyłoby jedno rozporządzenie ministra zdrowia pt. "Wprowadzanie do obrotu na terenie Rzeczypospolitej Polskiej związku X, jego funkcjonalnych i chemicznych analogów oraz pochodnych jak i preparatów zawierających jeden lub więcej z powyższych związków wymaga:" i tutaj wymiana warunków dokładnie takich jak np. dla wprowadzenia na rynek leków psychotropowych. Czyli: pełna charakterystyka chemiczna związku i wszelkich substancji pomocniczych, badania toksykologiczne, badania kliniczne fazy I do IV, wadium od niewykrytych skutków ubocznych, ubezpieczenie no i oczywiście wymogi formalno/prawne co do spółki produkującej i/lub handlującej dopalaczami.
    Ein-zwej-drei, wino białe wytrawne. I po sprawie.

    Pytanie, czy akcja nie została przeprowadzona tak a nie inaczej właśnie po to by były odszkodowania.

    Przecież ten gnojek Bartko (czy jakmutam) co to niby jest wlaścicielem sieci tych sklepów z dopalaczami to przecież ewidentny słup którejś razwiedki.

    OdpowiedzUsuń
  14. @ Amalryk

    B. ładny szmonces (aż podejrzanie), ale czemu Ty się rzucasz na drogiego Anonimo?

    Nic w końcu złego nie powiedział.

    A jeśli się nie rzuciłeś, to on w każdym razie mógł to tak zrozumieć.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  15. @ Kuman

    Podział na "nas" i "nie nas" jest nie ten tego?

    Nie przesadzasz czasem? Ten podział, z tego co wiem o życiu, to absolutna PODSTAWA wszystkiego!

    Weź taką fenomenologię. (I nie mówię o tym, co ja rozumiem jako fenomenologię u Spenglera, ino o tę oryginalną.)

    Coś ten Twój Schmitt za mało chyba Ardreya czytał... Ardrey to jednak PODSTAWA (TEŻ!).

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  16. @ tj

    Wrzuć mi tu jeszcze linka do swojego bloga, dobra?

    Nigdzie nie mogę go teraz znaleźć, gugiel też Cię nie kojarzy...

    Właśnie wywalałem z ukochanych linków Kirkera, któren pozazdrościł stylu P*kotowi, i chciałem wpisać Ciebie, ale widać będę musiał męczyć się tym osobno.

    ¡Que vida tan triste!

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  17. @ triarius

    Ten podział nie jest taki prosty jakby się Szanownemu wydawało, a na pewno nie sposób tym wszystkiego wyjaśnić. Ja wiem o co Ci chodzi, ale jak tym podrzynanie gardeł w PiSie wyjaśnisz? Ni ma jak. A tu niby walka o Ojczyznę.

    Schmitt właśnie gada o czymś takim jak choćby walka wewnątrzpartyjna czy polityczny konflikt między ludźmi, którzy mają takie same poglądy. Z tego co Ty piszesz można by wnioskować, że gdyby wszyscy ludzie mieli te same poglądy to nie było by konfliktu. A w rzeczywistości ten konflikt by dopiero zróżnicował te poglądy. Zgody w ludzkim plemieniu nigdy nie będzie, zawsze pojawi się jakiś Roehm, Ziobro czy inny Palikot. I ja nie wiem czy można tu mówić o 'zdradzie' 'własnej grupy', to coś jednak chyba innego.

    Tyle na razie w biegu, jutro przeczytam resztę komętów i może się odniesę.

    pzdr to all comrades

    OdpowiedzUsuń
  18. @ Mustrum
    O to, to,to! Zresztą większość całej polskiej "pookrągłostołowej" bandytki, to "produkt kontrolowany" naszych nieocenionych "służb".

    A jaki przydatny w różnych "transakcjach", zwłaszcza że jak przychodzi co do czego to pistoleros masowo popełniają samozaplątanie się sznura na szyi w całodobowo monitorowanej celi, albo strzelają sobie taktownie dwukrotnie w tył głowy gdzieś na ustroniu.

    @ Tygrys

    Nieco na wyrost awansowałeś moje graślawe żydłaczenie do rangi szmoncesu. Podejrzane! Aj, waj, a co mnię tu kolega amputuje, ja się zapytowuję?

    Wyszło że się rzuciłem? A miało być, że Anonimo mówi nam najoczywistszą oczywistość, i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  19. triarius,

    http://tj1111.wordpress.com/

    Kuman,

    no właśnie mnie zastanawia dlaczego u nas żaden Dukaczewski czy inny Czempiński nie zerwał się ze smyczy - i czemu się żaden Roehm nie pojawił.

    Mustrum,

    nie, Bartko to z pewnością zdolny, młody człowiek, który do wielomilionowych dochodów w wieku 23 lat doszedł ciężką pracą! Wyłazi z Ciebie polskie piekło, zawiść, ksenofobia i antysemityzm, bo przecież wszyscy wiemy że tak wielkie możliwości otworzyło przed każdym z nas Historyczne Porozumienie!

    OdpowiedzUsuń
  20. tj

    To bardzo proste, dlaczego źaden Dukaczewski ani Czempiński się nie zerwał ze smyczy.

    Wystarczy jedno słowo: Litwinienko. Jednak pomimo całego bandytyzmu nazistowskich władz adolflandu, to przestrzegali oni jednak jakichśtam konwencji społecznych.

    Wielce kulturny i dający nam Dostojewskiego, Czajkowskiego i Prokofiewa naród rosyjski takich zachamowań nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  21. @ Mustrum

    "(...)Jednak pomimo całego bandytyzmu nazistowskich władz adolflandu, to przestrzegali oni jednak jakichśtam konwencji społecznych.(...)"

    Eee, no Adolf to,w głębi swego gołębiego serca, może i był pozującym na artystę drobnomieszczaninem, ale jak przyszło co do czego, to też wolał nie czekać aż pogłoski o spisku "odwróconego macho" Roehm'a się bardziej zmaterializują.

    A to, że Stauffenberg podłożył mu pod dupę bombę, to wg mnie nie efekt "pilnowania konwencji" co raczej rażący lekkomyślnością brak nadzoru nad "służbami". Pozwolił na zbudowanie monopolu przez Himmlera i byłby się przejechał 10 miesięcy przed czasem do Walhalli.

    A treuer Heinrich myślę, że dobrze wiedział co się święci, a post factum konwencje nie przeszkodziły mu urządzić odłów spiskowców w stylu najlepszych lat tow. Jeżowa.

    Litwinienko to raczej padł ofiarą własnej lekkomyślności. W tym fachu po takim virement nie można się afiszować, nie mając polisy ubezpieczeniowej. I nic tu nie mają do rzeczy służby Ruskie Pruskie czy Rakuskie, no może tyle ze Ruscy najmniej się ocyndalają bo u siebie mogą całkiem śmiało w dupie mieć całą publikę.

    A sam pomysł aby jakiś gen. od tajnych policji stał się w Polsce mężem opatrznościowym wydaje się ciągle silnie surrealistyczny.

    OdpowiedzUsuń
  22. Amalryku,

    Bardziej niż surrealistyczny, absurdalny. Bo z jednej strony oni się po prostu boją. Jak nikt wiedzą jakie samobójstwo ich może czekać. (Ostatnie słowa popełniającego samobójstwo sowieckiego aparatyczyka? Towarzysze! Nie strzelajcie!).

    Z drugiej, to są ludzie, przesiąknieci do cna skurwysyństwem i poczuciem własnej władzy i wyższości... niestety w większości zasłużonym.

    Co do adolflandu, to masz rację. Mnie bardziej chodziło o utrzymywanie pozorów i jawnych procedur. Azjaci to nawet tego nie robią.

    OdpowiedzUsuń
  23. @ Mustrum

    "(...)Z drugiej, to są ludzie, przesiąknięci do cna skurwysyństwem i poczuciem własnej władzy i wyższości... niestety w większości zasłużonym.(...)" - no, jednak czasy drogiego Soso to już nie są! Muszą się jednak na wszystkie strony asekurować, choć przy aktualnym stanie gnilnego rozkładu naszego państwa nie jest to znów takie trudne - w końcu nawet patentowany matoł widzi, że jak sprawy przybierają w jakiejś aferze niepokojący obrót to wysypuje się seria samobójstw i...cisza. I nikt nikogo nie niepokoi. Ten gnój, to też okrąłostołowy spadek.

    A z tym surrealizmem to mniej mi chodziło o zależność od Moskwy (choć to też kosmiczna granda, że przez 20-cia lat nie odcięto tej "życiodajnej" pępowiny) co o sam specyficzny typ mentalności ludzi trudniących się tą profesją. Oni mentalnie nie są w stanie nikogo za sobą porwać, coś jak Fouche prowadzący lud na barykady.

    Poczucie wyższości tych amigos, jest nie bardziej umotywowane niż takie same uczucia towarzyszące np członkiniom lokalnego kółka różańcowego - to tylko kwestia przyjętych kryteriów. Poczucie władzy, każda ma granice... np. sam słyszałem: "Cholera! Człowiek decyduje o życiu i śmierci ludzi, a w swoim domu nie może papierosa zapalić!"

    OdpowiedzUsuń
  24. "Oni mentalnie nie są w stanie nikogo za sobą porwać, coś jak Fouche prowadzący lud na barykady."


    Fouche to zbyt odległy w historii przykład. Najprawicowszy z prawicowych, Dr. Adam Wielomski prowadzący kogokolwiek na barykady :D tym swoim pseudonaukowym bełkotem.

    OdpowiedzUsuń
  25. @ Mustrm

    No coś Ty! Dr Adam głęboko zakonspirowanym płk. ABW ? Ale fakt charyzmę zaposiada, niczym Wojciech Spawacz-Ślepowron - może dlatego tak Panowie wspaniale ze sobą gaworzyli?

    OdpowiedzUsuń
  26. Mustrum, Amalryk,

    no niech będzie, że nasi służbiści nie są w stanie mentalnie nikogo za sobą pociągnąć - choć myślę, że gdy ktoś, jak Roehm, ma realną władzę opartą o szeroką bazę, to w pewnym momencie "fala go niesie" - i właśnie albo spróbuje się zerwać ze smyczy, albo będzie profilaktycznie usunięty. Dlatego też bardziej niż na mentalne obszczymurstwo stawiałbym w ich wypadku na bardzo mocne obstawienie przez braci ze wschodu. Nie pępowina, ale gruba rura pompująca tlen i żarcie.

    Nie tłumaczy to jednak nieudolności tych, którzy niewątpliwie usiłowali wyleźć spod ruskiego buta, a formalnie byli zwierzchnikami naszych dzielnych razwiedczyków - Olszewski, sprzątnięty błyskawicznie nocną zmianą, czy Kaczyński bity z każdej strony, cofający się przed lustracją i rozwiązujący WSI z pomocą Leppera i Kaczmarka.

    Kiedy Putin przejmował władzę (w warunkach podobnych do naszych przecież), wiedział że od mediów należy zacząć, a opornych wysłać na łono Lenina, a nie przed komisje weryfikacyjne. Zastanawiam się, czy nie mają jednak racji nasi sąsiedzi, żeśmy jako naród do niepodległości po prostu nie dojrzeli.

    A Wielomski ze swoim podlizywaniem się sowietom jest tak nachalny, że można mieć wątpliwości czy to agent. Może być naturszczykiem, który bardzo chce wskoczyć na ruski jurgielt.

    OdpowiedzUsuń
  27. "A Wielomski ze swoim podlizywaniem się sowietom jest tak nachalny, że można mieć wątpliwości czy to agent. Może być naturszczykiem, który bardzo chce wskoczyć na ruski jurgielt."

    Czyli najzwyklejszy w świecie gawnojed. Możliwe.

    A tak OT.
    Nicek mi wczoraj SSmanem przysłał niezły kawał:
    Gazdo, dlaczego nie wysyłacie swojej żony do sanatorium?
    No, przeca ja som wlasnom babe ruchom!

    OdpowiedzUsuń
  28. @ tj

    Ok! Putin, zgoda to jest ten typ modelowy. Skupiony, małomówny, w stałym wewnętrznym napięciu, stale analizujący zagrożenia. Ale do rządzenia Rosją nikomu nie jest potrzebne jakieś społeczne poparcie, tam zawsze były tylko dwa ośrodki politycznego nacisku wojsko i MGB.

    U nas sowieccy akolici są do ustrzelenia jak papierowe kwiatki na strzelnicy, pomijając już indywidualne preferencje kto? Dukaczewski, Czempiński, Zacharski??? Litości!

    A każdy inny kandydat musi sobie sam zbudować jakie takie zaplecze, oczywiście oszukując po drodze "uwikłanych" w gry operacyjne bojowników wolności, obsadzić swoimi ludźmi wszystkie węzłowe punkty w państwie, a dopiero wówczas zatańczyć z polityczną konkurencją. Ale wówczas jest to już droga bez powrotu! A nie jakieś pierdolenia o aksamitnej rewolucji, o ewolucyjnym przejmowaniu władzy, o niezniżaniu się do ubeckich metod, i takie tam pierdu pierdu.

    Tylko jak się zaczyna to już nie ma miejsca na chowanie się po kątach i jakieś pedalskie rozmemłanie.
    Gdy nie chcesz kogoś zabić to po co wyciągasz broń? Przeciwnik nie będzie się zastanawiał czy chciałeś go tylko postraszyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że się wetnę...

      "Skupiony, małomówny"... A widziałeś jak chłopaczka publicznie w pępek całuje? Ja dzisiaj, po latach, w programie na BBC na temat śmierci Litwinienki, to zobaczyłem. Pono dwóch rzeczy Litwinience nie mogli darować: tych tam kamienic wysadzonych w powietrze i zarzutu, że Putek to pedofil.

      Pzdrwm

      Usuń
  29. Amalryku

    Dokładnie!!
    Pomimo, że szczerze czniam wszelkie japońskie chuju muju walki, tak jest jedna zasada, opisan bodajże w Hagakure autorstwa Tsunetomo. Według niej, miecz wyciągnięty z pochwy (poza ostrzeniem, czyszczeniem itp.) może być tylko do cięcia kogoś. Broń to nie zabawka.

    Miałem kumpla w Kanadzie, który kiedyś wziął swojego 6/7-letniego synka na strzelnicę i dał mu postrzelać z prawdziwej .22-ki (w sumie regularnie razem zaczęli chodzić). I nigdy nie kupował żadnemu ze swoich dzieci pistoletów-zabawek, nawet takich na wodę.

    OdpowiedzUsuń
  30. @ Mustrum

    Hłe, hłe! Pierwszy raz też strzelałem z pistoletu dzięki ojcu w wieku 7 lat, też nabój 0,22 z TT z wkładką o zmienionej lufie. Stary też mi nigdy nie kupił zadnego korkowca.

    OdpowiedzUsuń
  31. @ Wsie w mieście

    Czytaliśta dyskusyją o gimnazyjach: http://rebelya.pl/discussion/8647/2/gimnazjum-szkola-przetrwania/
    ? Jak Wam się podoba postawa kulegi Hunwejbina? To obłudny socjopata czy prawdziwy, tyle że nieuświadomiony młody spęlerysta?
    Zwróćcie uwagę na bezsilność forumowiczów w objaśnianiu przyczyn zoologicznej nienawiści nauczycielstwa do Długiego Romana. Czy Rebelyanci naprawdę nie czytali Prusa i nie wiedzą jakiej narodowości są tak naprawdę "nasi" ynteligenci?

    OdpowiedzUsuń
  32. @ Anonim

    Aaa! Rebelya, to ci uciekinierzy z FF wykadzeni przez ruch "Pokój i Dobro". Nawet, nawet.

    Jechał pies dydaktyczne rozterki rodzimego ciała pedagogicznego, wyczytał żem tam ciekawszą ciekawostkę, iż kolejny ruski razwiedczyk niejaki płk.Borys Smirnow popełniłbył autodestrukcję za pomocą dubeltówki (czyżby przepił służbowego Makarowa?).

    Cholernie stresująca robota, nie ma tygodnia, aby któremuś nieborakowi nerwy nie puściły. Ot jacy wrażliwi humaniści robią u Ruskich za razwiedczyków, mogłyby wziąć dobry przykład ze swoich mistrzów te nasze tępe kmioty.

    OdpowiedzUsuń
  33. Amalryk,

    po trupach widać, że nasi bracia ze wschodu do problemu władzy podchodzą poważnie. Tymczasem nasze drzewo robi się coraz bardziej pochyłe i skaczą na nie coraz cherlawsze kozy.

    Ścios pisze o poddaniu Królewca niemieckiej kurateli, a leminżeria w internecie wypisuje, że "wejdą do nas Niemcy i zrobią porządne drogi". No do cholery, przecież pstryknąć wystarczy żeby szkielet naszej bananowej republiki się zawalił, a wśród naszych elyt wszyscy mają wszystko gdzieś.

    I jeszcze ten zepsuty samolot uniemożliwiający powrót z "pielgrzymki" (kto wymyślił taką idiotyczną nazwę?). Czekiści muszą boki zrywać ze śmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  34. @ tj

    "...po trupach widać, że nasi bracia ze wschodu do problemu władzy podchodzą poważnie." - bo władza jest sprawą poważną!

    Co do tych parchatych i koślawych kóz - cóż, nie okłamujmy się, Polska jako podmiot polityki światowej nie istnieje, wygląda na to, że została dość skutecznie wyautowana, więc teraz już nawet byle chachał może się nam na łeb odlać.

    Lemingiem sobie głowy nie zawracaj, fellah jest przedwieczny jego przeznaczeniem jest służyć temu czy innemu panu, gorzej że "nasza" ęlyta okazała się być poprzebieranymi fellahami!

    OdpowiedzUsuń
  35. Amalryku,

    Gorzej, ta nasza "elyta" to fellahiczny ekwiwalent poprzebieranych resztek z beczki kwaszonych ogórków. Wiesz. co mam na myśli. Te takie popękane, sklapciałe "cóś", które trzeba jakąś szpatułką z dna beczki wydrapywać. Wot, naczalstwo!

    OdpowiedzUsuń
  36. tj

    Nienadarmo nazwano Smolensk Katyniem II. Tam też, wykonujących robotę czekistów, do drugiego lub trzeciego stopnia oddalenia od sprawy "usztywniono".

    A ja myślę, że Rolex częściowo ma rację w swoim tekście "Co by tu jeszcze spieprzyć Panowie"
    http://lubczasopismo.salon24.pl/Smolensk.10.04.2010/post/233933,co-by-tu-jeszcze-spieprzyc-panowie-co-by-tu-jeszcze

    Zamach się udał, acz nie do końca tak jak zaplanowano i trochę przydużo niewygodnych faktów wypłyneło na wierzch. Zagrożenie dla kacapii jest względnie małe, o wiele większe jest dla naszych rodzimych razwiedczyków i ich pacynek, ale towarzysze zawsze słynęli z sumienności i rzetelności gdy chodziło o utrzymywanie władzy.

    Jak widać, akurat ten aspekt ich państwowości wiele nie ucierpiał.

    OdpowiedzUsuń
  37. @ Mustrum

    Mężom stanu typu Donald czy Żyrandol nie powierzyłbym swojego psa (dokładniej, suki).
    Nie ma to jak zbiorowa mądrość narodu!

    OdpowiedzUsuń
  38. Amalryku
    Jakiego narodu? Czy mówimy o tej samej wynarodowionej, zlemiżałej zgrai przypadkowych zkacapiałych poszwabienców mieniących się jewropejczykami, którzy zamieszkują GG Neue Judeopolen, obszar częściowo pokrywający się terytorialnie z niegdysiejszą Polską?

    Bo Polaków to a i owszem, trochę zostało, ale jest nas zdecydowanie mniej niż te sławetne 40 milionów.

    OdpowiedzUsuń
  39. Mustrum, Amalryk,

    a propos narodu, to według wstępnych wyników "Jedna Rosja" dostała 60% w wyborach regionalnych.

    No, ale oni zlikwidowali u siebie, jak to nazywał Goebbels, "redakcjosynagogi".

    OdpowiedzUsuń
  40. @ Mustrum

    Skoro "wynalazek" państwa narodowego to produkt typowo Zachodniej Kultury, to pewnie się musi się zwijać wraz z nią. Cóż, przyroda!

    Gożej, że Kacapstan nie przeżywa podobnych przypadłości i twardo robią wszystkim okolicznym grasantom kęsim-kęsim z głębokim współczuciem.

    OdpowiedzUsuń
  41. @ tj

    Sprawa w ogóle zaczyna wyglać skurwyńsko niebezpiecznie!

    OdpowiedzUsuń
  42. no i co, zadowolony, że odchodzę z NP.PL.

    I bardzo dobrze, niech PiS-owska tłuszcza liże się tam po genitaliach i iska! Niech nikt ich nie zmusza do bólu myślenia!

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  43. A w Serbii lemingów jakby mniej niż u nas: "Specjalne oddziały serbskiej policji starły się dzisiaj w Belgradzie ze skrajnie prawicowymi grupami, które zaatakowały paradę gejów Gay Pride.Tysiące policjantów zablokowały ulice stolicy, na których zorganizowano marsz; w wielu miejscach dochodziło do regularnych starć sił porządkowych z agresywnym tłumem, który starał się przerwać policyjne kordony (...)W stronę kwatery głównej prozachodniej Partii Demokratycznej rzucano domowej roboty bomby, od których zapalił się garaż budynku. Słychać było strzały. Zaatakowane zostały też budynki państwowej telewizji i siedziby innych partii politycznych; wiele okien wybito kamieniami."
    Ciekawe dlaczego? Tygrysie, Mustrumie, Amalryku, Nicku - macie jakieś hipotezy?

    OdpowiedzUsuń
  44. Anonimowy,

    to akurat żadna tajemnica - to normalne zachowanie. Na poprzedniej defiladzie pedałów w Belgradzie policjanci tłukli nowy proletariat nowej lewicy razem z siłami reakcji, także jest pewien postęp. Jednak chociaż Soros intensywnie nad Serbami pracuje za pomocą różnych Otporów, to jednak w kraju zbombardowanym i okrojonym przez NATO, w którym żyją jeszcze ludzie tłukący niedawno Bośniaków i robiący porządek w Kosowie, miłość do zachodu przyjmuje się gorzej.

    Plus nieco ruskiego wsparcia.

    OdpowiedzUsuń
  45. @ Kirker

    A musiałeś ludzi obrażać? Coś Ci się stało w głowę, że już nie próbujesz argumentować, a musisz się zachowywać jak lewacki troll z onetu?

    Nigdy się za bardzo nie zgadzaliśmy, prawda, a jednak dało się rozmawiać, bo trzymałeś pewien poziom. Teraz Palikot Ci się rzucił na mózg i wariujesz.

    Nie dziw się, mniej kopnięte zachowania rozwalały już różne sensowne inicjatywy. A zresztą czy Korwin i jego trzódka dali by mi tak się zachowywać na ich forum? Jasne że nie!

    Więc dlaczego obrażasz 80% użytkowników niepopków, i to akurat tych sensownych?

    Nie mam nic przeciw Tobie (choć Cię nie rozumiem), ale przeciw tego typu zachowaniom mam sporo. I wcale nie żałuję, że się wyniosłeś, skoro nie wyczuwasz takich drobnych różnic.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  46. @ Anonim

    Serbowie mieli 400-stu letni turecki antrakt z odpowiednio większą niż my liczbą powstań, wiec ten Zachód u nich jest taki nieco świeższy. Degenerują się jakby nieco wolniej a obiecanki cacanki ichniego PO jeszcze widocznie pamiętają, w przeciwieństwie do polskiego przygłupa.

    OdpowiedzUsuń
  47. Tygrysie,

    a czy ja kogokolwiek obraziłem? Mam się autocenzurować, kiedy widzę planową obrazę rozumu i zdrowego rozsądku? Z tego powodu powstał tamten tekst. Motywacje niektórych są dla mnie niezrozumiałe, bo ja się trzymam pewnych idei.

    Widzisz, ja chcę państwa normalnego, które nie traktowałoby mnie jak mrówkę - a z tym mamy do czynienia w obecnym systemie. Tutaj się chyba zgodzimy - społeczeństwa mrówek nie chcemy. Pytanie: czy partia, której zwolenników miałem obrazić, wyłamuje się z tego paradygmatu. Moim zdaniem nie.

    Poza tym czy mniej kopnięte zachowania rozwalały inicjatywy? Mam prawo pisać, co mi się podoba, inni mają prawo się nie zgadzać. Proste?

    No i jaki Palikot rzucił mi się na mózg?! Z tym wieprzem i tandetnym chamem nie mam nic wspólnego!

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  48. @ Kirker

    Nie udawaj, co?

    Nie chodziło O POGLĄDY, tylko o FORMĘ!

    Z Twoimi poglądami w tej sprawie się oczywiście nie zgadzam, ale o tym można rozmawiać, albo po prostu czyjeś wypowiedzi ignorować. Nikt nie może w końcu całkiem obiektywnie ocenić, czy to ja mam rację, czy Ty. Możemy mówić z przekonaniem, chcieć dobra Polski i wartości, a mieć przeciwne poglądy.

    Jednak tytuł w rodzaju "SPISowacenie mózgowia" - daruj, to nie jest styl, w jakim się powinno występować na forum, gdzie 80% ludzi PiS kocha, a jeśli ktoś tak nim gardzi, to dla większości, w tym dla mnie, to faktycznie chore.

    Na jakim forum dadzą Ci z takim czymś występować? Spróbuj stworzyć sobie avatar i wklej analogiczny tytuł, z b. marną treścią pod spodem, pełną epitetów i bez treści, na forum Korwina i poczekaj na reakcję! Zachęcam! Sam jestem ciekaw, jak szybko wylecisz.

    Pzdrw

    OdpowiedzUsuń
  49. Tygrysie,

    to niestety trzeba ludzi wyprowadzać z błędu, że PiS to żadna prawica, zarówno pod względem światopoglądowym jak i ekonomicznym. Nie można też oczekiwać od nich obrony pozycji Polski na arenie międzynarodowej, o czym świadczy podpisanie TL, wysyłanie naszych wojsk do Iraku i Afganistanu (mówienie jeszcze w dodatku, że wojna o te piaski i skały jest nasza!), fanatyczny filosemityzm, paradowanie z menorami i w jarmułce, a do tego włażenie bez wazeliny USA. Co to ma być?

    Dlatego dziwi mnie, że tylu ludzi o postawach patriotycznych, konserwatywnych, prawicowych, a jest skłonna oddać głos na coś takiego, co ma ich głęboko daleko w kiszce stolcowej, skłonne jest bratać się z SLD (ponoć mają tworzyć koalicje samorządowe!) mimo bardzo często podkreślanego antykomunizmu.

    A czy ja nie mogę tego zdziwienia i zdumienia wyrazić?

    Poza tym ta miłość to jakieś fatalne zauroczenie. Nawet kiedyś tak nazwałem swój tekst, że to w takich kategoriach należy rozważać.

    Fakt, tekst był pisany na kolanie. W porównaniu z Fatalnym zauroczeniem na przykład jest marny. Tamten tekst wyszedł mi zdecydowanie lepiej.

    Poza tym, co Tygrysie, dlaczego namawiasz do autocenzury?

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  50. No i mamy kolejnego trupa, z myśliwskiej dubeltówki śmiertelnie postrzelił się przedstawiciel ministerstwa ds. nadzwyczajnych, generał-major Nikołaj Timoszenko.

    OdpowiedzUsuń
  51. tj
    "No i mamy kolejnego trupa, z myśliwskiej dubeltówki śmiertelnie postrzelił się przedstawiciel ministerstwa ds. nadzwyczajnych, generał-major Nikołaj Timoszenko."

    Rozumiem, że w plecy i to siedmiokrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  52. @ tj

    Co za niefart! Epidemia samobójstw od plaż Syrii aż po Władywostok, jakiś cholernie agresywny wirus.

    A Timoszenko to Szef Zarządu Głównego MCzS w Primorskim Kraju był, gdzie gubernatorem jest przydupas Putina niejaki Darkin.

    Militarne znaczenie tego regionu jest nieporównywalne z gospodarczym, wszak tam stacjonuje flota oceanu spokojnego (wraz ze swym niebanalnym arsenałem nuklearnym).

    Wszystko to jest szalenie interesujące.

    OdpowiedzUsuń
  53. Amalryk,

    ba, ileż ciekawych rzeczy dzieje się na świecie! Xinhua podaje, że pani Aniela spotkała się z premierem Rumunii, niejakim Bociem, i postanowiła utworzyć konferencję szkopsko-rumuńską celem zacieśniania współpracy politycznej, gospodarczej i kulturalnej oraz rozwiązywania problemu Naddniestrza, a także podziękowała premierowi za "wspieranie niemieckiej mniejszości w Rumunii", na co ten służąc na zadnich nogach odpowiedział, że ta mniejszość to "pomost łączący oba kraje".

    Jeśli wziąć pod uwagę to, że i przy naszym MSZ szkopy mają swojego "przedstawiciela", oraz kompletne pominięcie kanałów "europejskich" trudno pozbyć się wrażenia, że szkopy już bez żenady osłaniają ruskim flanki, i to stosując sprawdzoną metodę mniejszości niemieckiej jako piątej kolumny (to nawet nie jest przenośnia).

    Zupełnie jak za Kajzera, albo Dolka z wąsikiem!

    A miało być tak pięknie! Postpolityka, integracja, wyzwolenie pedałów...

    OdpowiedzUsuń
  54. Prężna i LOJALNA mniejszość na terytorium tolerującego ją wroga to prawie najlepsza piąta kolumna. Jedyne co lepsze, to lokalne rodzime gawnojedy działające na twoją korzyść.

    Niemcy w państwach ościennych, a w Polsce szczególnie doskonale zadbali by mieć obie.

    Skutki jakie są, każdy widzi.

    Inna sprawa, czyich to piątych kolumien my w polsce NIE mamy.

    OdpowiedzUsuń
  55. Rzeczywiście, zajebjaszcza jest ta postpolityka, fantastyczna era wodnika, globalna wioska i w ogóle zbiorowe ruchanko w dupę - ale jak zwykle przytrzymanych cieniasów.

    U Ruskich walka o władzę nabiera rumieńców jak się patrzy (za pomocą sprzetu myśliwskiego, nie jakieś tam zabawy w dymisje i takie tam sranie po kątach) a Szkopy konsekwentnie krok po kroku najpierw rąsia w rąsię z Ruskimi, a potem...


    No właśnie co potem (tzn. jak ostatecznie wykadzą Jankesów ze swego obejścia), bo w jakąkolwiek ich miłość do naszych wspaniałych braci ze wschodu, to za grosz nie wierzę.

    No i nasze regionalne mocarstwo... Pytania mnożą się jak króliki.

    OdpowiedzUsuń
  56. Jak ich kiedyś nazwał bodajże St. Michalkiewicz, Niency są państwem poważnym, a jako takie prowadzą poważną politykę.

    Zaś główną zasadę takowej polityki najlepiej wyartykułował zapijaczony, zawędzony pokurcz "Państwa nie mają przyjaciół. Państwa mają interesy."

    Jakoś sobie Adolfy tniutniają wszelaką opinię międzynarodową i robią swoje, viz te ostatnie ruchy o eliminacji RFNowskich polityków bedących STASIowymi sługusami.

    Pokłosie Smolenska? Wydaje mi się że tak. Hamerykance robią to samo (pomimo kacapofilii O'bambo - jak widać firmy Lockheed-Martin, Boeing i Raytheon pierdolnęły w stół). Ironiczne jest w sumie to, że wydaje się być (jest?) Smoleńsk kubłem zimnej wody na głowę wszystkich, tylko nie naszych menrzuf stanó. I że nikt się nad tym głębiej nie zastanawia, a na pewno nikt medialny.

    OdpowiedzUsuń
  57. @ Mustrum

    No masz! Rzeczywiście, wygląda że Niemcy mimo ogromnego "zaufania" do drogich Rosjan, wola całą tą ichniejszą ubecko-wswsowką agenturę wypierdolić na zbity ryj. I rzeczywiście jakoś teraz ich tak do końca natchnęło!

    O'bambo smoluchowaty, to faciorek, tragiczna porażka. Ale też kiedyś Tygrys palnął, że USA to tylko samo Oświecenie jest, w wersji najczystrzej (brudy wyprali podczas Wojny Secesyjnej - co za chujowa nazwa) - więc procesy rozkładu też nie będą zanieczyszczone jakąś spuścizną religijno-narodową.

    OdpowiedzUsuń
  58. Amalryku

    Ze współczesnych polityków, to bez wątpienia jednym z najlepszych bonmocistów był R. Reagan. Jak nic, dzisiejsza akcja oczyszczania się ze STASIowych pomiotów wpisuje się w jego doktrynę względem Kacapii, lapidarnie wyrażoną jako "Trust, but verify."

    OdpowiedzUsuń
  59. Być może o czymś nie wiem, ale widzę małą aktywność kacapii w kierunku UK, co stwarza długofalowe ryzyko, że Brytania po raz trzeci posłuży za niezatapialny lotniskowiec USA - tylko że tym razem będzie mieć do czynienia z niemiecko-francusko-kacapską współpracą, co znacznie pogarsza szanse na powtórkę z rozrywki.

    Trzeba było wielkiej jatki, żeby umieścić wojska USA w Europie, i podejrzewam, że gdy się stąd wyniosą będzie im równie trudno tu wrócić.

    Co do Niemców, to biorąc pod uwagę ich entuzjazm w przeprowadzaniu "modernizacji" kacapii obawiam się, że po Napoleonie, Wilhelmie i Dolku z Wąsikiem zrozumieli w końcu że Sowiety rozsadzić można tylko od środka, i że zamierzają to zrobić. I jeśli utrzyma się tandem niemiecko-francuski (to chyba pierwszy raz od Karola Wielkiego), to co tu gadać, szanse są.

    A nasz uprzedmiotowiony, rolniczo-rzemieślniczy bantustan bez ustrukturalizowanej reprezentacji politycznej może co najwyżej dostarczać taniego mięsa armatniego i siły roboczej wszystkim aktualnie go okupującym stronom. Coś jak podczas I WŚ.

    OdpowiedzUsuń
  60. A więc wyglada na to, że wywalenie Jankesów w pizdu, urasta do fundamentalnego zagadnienia w tej części theatrum mundi. Co gorsza, jak przytomnie zauważył tj, zapatrzeni w niezatapialny lotniskowiec wielkiej brytfanny ,te przygłupy pod świetlanym przywództwem smolucha moga pójść na taki hazard!

    Zasadniczo Szkopy tezy Clausewitza (do czasów gierkowskich pochowany we Wrocławiu, obecnie Magdeburg) nigdy nie podważali, tylko uwarunkowania zewnetrzne zakłócały im nieco pomyślną realizację.

    No Panowie , wracamy do rzeczywistości, szkolimy ruski czy niemiecki?

    OdpowiedzUsuń
  61. Amalryk,

    Zasadniczo Szkopy tezy Clausewitza (do czasów gierkowskich pochowany we
    Wrocławiu, obecnie Magdeburg) nigdy nie podważali, tylko uwarunkowania
    zewnetrzne zakłócały im nieco pomyślną realizację.


    Sprawa jest ciekawa, potencjał dywersyjny niewątpliwie istniał/istnieje, gdyż sporo Niemców było wśród ruskiej arystokracji, Stalin nie wszystkich wytępił, a i w ramach podejmowanych w ostatnich latach desperackich prób równoważenia ciemnoskórej imigracji nie ściągnięto wszystkich z powrotem do Rzeszy. Wszak sam patriarcha Aleksy II był ruskim Niemcem, co zasadniczo oznacza, że pochodząc z innego "wielkiego narodu" da się zajść wysoko w hierarchii KGB.

    No Panowie , wracamy do rzeczywistości, szkolimy ruski czy niemiecki?

    To, jak mawiał Lesław Maleszka, "doskonałe pytanie". Nie ukrywam, że rad byłbym dowiedzieć się, którędy przebiega linia podziału naszego bantustanu na strefy wpływów - jeśli, rzecz jasna, ma on terytorialny a nie polityczno/militarno/gospodarczy charakter. Bo co do tego, że się dokonał, nie ma wątpliwości.

    Stawiam na granicę z 1914 r.

    OdpowiedzUsuń
  62. @ tj

    Kiedyś chyba o tym wspominałem, że w sowieckich szkołach wojskowych, gdzie doskonalili swe militarne umiejetności i przywiązanie do ojczyzny swiatowego proletariatu askarysi z UW (nie mylić z Uniwersytetem Warszawskim),miejsce przodownika w wyszkoleniu polityczno-wojskowym było niejako z urzędu,we wszystkich turnusach ,zarezerwowane dla Niemców (NRD)(Polacy tradycyjnie w hierarchii zaufania zajmowali miejsce ostatnie, no chyba że był turnus z udziałem Wietnamczyków, to awansowali o oczko wyżej).

    W samym Sojuzie w armii był tradycyjny "układ" wielko- i małorusinów, a azjaci na samym dnie (do stopnia majora dla najwybitniejszych).

    Ruscy w ogóle mają cholerny, choc głęboko skrywany, kompleks Niemców i tu się chyba niewiele zmieniło.

    Co do podziału naszego kurnika, to do tego pierdolonego Smoleńska, byłem przekonany że Ruscy nas sobie odpuścili, ale teraz sam się zaczynam poważnie zastanawiac.

    OdpowiedzUsuń
  63. Amalryku,
    Oj naiwny, naiwny... :)
    Jeżeli Kacapia by faktycznie sobie nas odpuściła to byłby ewenement na skalę światową i raz pierwszy w historii, że oni sobie coś odpuścili.

    W tym drzemie największa siła polityki prowadzonej przez czekistow, coś czego Adolfy pod Stalingradem nie potrafiły: wziąć krok do tyłu i obiektywnie rozpoznawszy uwarunkowania przeczekac wrażą koniunkture na dogodniejszych pozycjach. Jak wspomniał tj, szkopy się tego nauczyły. Czy nasi menrzowie stanó kiedyś do tego dojdą? Wątpię. Jaro z Antkiem i paroma innymi (z których większość zginęła pod Smolenskiem) to rozumieją, ale co oni mogą?

    OdpowiedzUsuń
  64. Mustrum, Amalryk,

    wystarczy spojrzeć na mapę, żeby zobaczyć bardzo niepokojące rzeczy: ruskim od zachodu kompletnie brakuje naturalnej granicy, a najwęższy, a co za tym idzie najdogodniejszy do obrony przesmyk znajduje się między Bałtykiem a Karpatami, na terenie Polski. Nie ma szans na długofalowe odpuszczenie. Mądrzy ludzie twierdzą jeszcze, że ruskim bardzo zależy na porcie ze swobodnym dostępem do oceanów, nie blokowalnym przez Turków czy Duńczyków. Tak czy inaczej, muszą przeć maksymalnie na zachód.

    Zgadza się, siła czekistów polega między innymi na tym, że otumaniony "demokracją" zachód prowadzi politykę, jak mówił śp. prof. Wieczorkiewicz, już nie od wyborów do wyborów, ale od sondażu do sondażu. Pod tym względem wymuszająca pewne skostnienie amerykańska okupacja wyszła szkopom na dobre.

    A Jaro i Macierewicz... ja mam wobec nich poważne wątpliwości. Nie wiem jak Jaro może na poważnie w słynnym artykule wypisywać, że silna Europa Środkowa jest na rękę EU, kiedy nie jest, albo mówić w wywiadzie że chce docierać do ludzi pozamedialnymi środkami (przecież o to właśnie chodzi grupie trzymającej władzę - żeby ganiał za własnym ogonem), albo myśleć że układ rozbije wyrzucenie oficerów WSI z pracy ("weryfikacja"). Putin działał w podobnej sytuacji i miał rację, że bez samobójstw wśród panów oficerów i przejęcia mediów łajno można zrobić. Wydaje mi się, że tylko ze względu na ich nieudolność pozwala się im nadal funkcjonować.

    OdpowiedzUsuń
  65. Tak się niestety składa, że los Polski jest "odwrotnie symetryczny" z losem Rosji. W pewnym sensie, obecna Rosja zbudowała swoją tożsamość polityczną w trakcie wojen z Polską, i ten grzech pierworodny jest raczej nieusuwalny z naszych wzajemnych relacji.

    Poza okresami rosyjskiej "wielkiej smuty" Polska nie ma żadnych widoków na samodzielne zaistnienie polityczne w konfrontacji z Rosją. Tylko wówczas możemy kreować koncepcje naszych sojuszy, do czasu gdy Moskwa podniesie łeb.

    Cóż Ruscy na wschód raczej nie pójdą, a kierunek ku Oceanowi Indyjskiemu na razie wydaje się mało atrakcyjny, a Zachód... Wygląda na to że tu się "bracia" na razie koncentrują.Ale tak czy siak, prędzej czy później wróci "wątek" niemiecki.

    Co do pozostałych na placu boju niedobitkach po smoleńskim poranku św.Bartłomieja, mam niestety podobne odczucia co tj - będą rękami tubylczej agentury marginelisowani jako lokalny, lecz bez sympatycznego, cepeljowskiego kolorytu folklor.

    Co do pierdolenia się w lustracje i weryfikacje to pełna zgoda. Nie tędy droga, co z resztą widać...

    OdpowiedzUsuń
  66. Dlatego też napisałem "co oni mogą?", bo mogą niewiele. Jedynym rozwiązaniem byłoby kilkadziesiąt umiejętnie wspomaganych "samobójstw".

    Z tym, że na chwilę obecną to też by nie poskutkowało. Taka fala mniej lub bardziej nagłych zgonów poskutkowałaby bratnią pomocą a la Kosowo/Bośnia ze strony naszych "sojuszników" ratujących nasze jakże demokratyczne i prawowite władze przed katolicko-antysemito-faszystami. I przy okazji okrojonoby tę naszą kuż i tak okrojoną Polszę o dalsze regiony. Pozostałoby coś na kształt kompletnie zwasalizowanego (to chyba tautologia w stosunku do stanu obecnego) księstwa warszawskiego.

    Nasza nadzieja, jak zawsze, w zaleczeniu dżumy cholerą, czyli w ogólnoświatowym dups, które by odwróciło uwagę naszych "sojuszników" i państw świeżo z nami pojednanych od nas na tyle by się móc wziąć wybić ponad szambo. Ale tutaj też jest niemały hak, bo większość ogólnych zawieruch i dupsów jakimś dziwnym trafem :D przechodzi pomiędzy karpatami i bałtykiem. A po kolejnej to po prstu być może nie będzie co zbierać.

    OdpowiedzUsuń
  67. Amalryk,

    ba, myśmy okres swojej wielkości mieli podczas smuty u sowieciarzy na jednej flance, oraz rozdrobnienia narodu Nazistów na kilka, w porywach do kilkuset, państewek na drugiej. Odkąd ruskie zrobiły u siebie porządek - a szkopy w XVIII w. ledwie porządki zaczęły! - skończył się dzień dziecka.

    Odkąd naród Nazistów zjednoczył się w jedno państwo (jakoś rzadko zwraca się uwagę na fakt, że EU daje jedność Wielkoniemieckiej Rzeszy bez formalnego Anschlussu Austrii) my właściwie walczymy o przetrwanie, jak niegdyś Obodrzyci, którzy też przecież od powstań nie stronili.

    Biorąc pod uwagę, że po pryncypialnym potępieniu kolonializmu jako niepostępowego Szkoplandia to jedyne państwo w Europie, które ma jeszcze możliwość ekspansji terytorialnej, gospodarczej, militarnej, i że zamieszkałą przez Irokezów, czekającą na eksploatację terra incognita ma 60 km od swojej stolicy na płaskim jak decha terenie, gdzie misjonarze wybudowali wcześniej trochę autostrad, Niemcy są skazani na wzięcie Europy za pysk, i naprawdę musieliby się postarać żeby im nie wyszło.

    Mustrum,

    dzisiaj samobójstwa wśród razwiedczyków pewnie spowodowałyby uruchomienie doktryny Breżniewoso i "ratowanie demokracji", ale w 2005 to jednak było trochę co innego - zamęt po upadku jewrokonstytucji na zachodzie, bardak na wschodzie.

    OdpowiedzUsuń
  68. tj

    No ba, ale to se ne vrati. 2005 rok był decydujący to fakt. Ale teraz jest 2010 i sytuacja wygląda trochę inaczej. Jest oczywiście szansa, że zawierucha z jakże stabilną i nowoczesną walutą ojro uniemożliwi Szkopom prowadzenie polityki ekspansyjnej, a falliczna koniunktura na rynku paliw pokrzyżuje Iwanowi plany. Ale to szanse są takie trochę matematyczne, takie jak na wyjście polskich (?) szmaciarzy z grupy na dowolnych mistrzostwach piłki kopanej.

    Prawda jest taka, że jeżeli Pindusy z Kitajcami porządnie nie ugryzą Iwana w jajca, a Niemcom rownocześnie coś w planach nie pierdyknie to generalnie jest dupa.

    OdpowiedzUsuń
  69. @ Mustrum

    Eee, tam! Niemcom DDR się całkiem wyludniło a ochoczo wzięliby sobie na garba drugie takie, w postaci Śląska, Pomorza i Mazur?
    Innych sił w gotowości nie widzę.

    Problem leży nie w zbudowaniu silnej władzy państwowej wbrew "uświęconym" demokratycznym zaklęciom , lecz pomimo a w zasadzie dzięki nim. Trzeba zostawić tą całą martwą fasadową dekorację a robić swoje.

    Z silnym liczy się każdy, ze słabym nikt. Wydaje mi się, że za wielu dało się urzec natchnionej narracji; o bezkrwawej rewolucji Solidarności,o zwyciężaniu zła dobrem i rozwiązaniu wszystkich naszych brudnych spraw za wstawiennictwem Ducha Świętego. Wielu ale nie wszyscy, i na pewno nie ci co trzymają lejce w tej naszej quazi republice bananowej.

    OdpowiedzUsuń
  70. @ tj

    Jeżeli poprawnie odczytuję intencje Niemiec, to oni zdecydowanie chcą pozostać jedynym liczącym się hegemonem na starym kontynencie, a formalne ukształtowanie granic, wobec drugorzędności kwestii terytorialnej dla kondycji gospodarczej, mogą pozostawać w zawieszeniu.

    Mało kto zdaje sobie sprawę, że dopiero w tym roku Chiny dogoniły pod względem eksportu Niemcy. Że w ślad za znikającym polskim przemysłem, znikają ludzie (a od maja przyszłego roku będą znikać w Niemczech). Że Niemcy prowadzą bardzo konsekwentną i silną politykę germanizacyjną w swoich granicach (żadne tam pierdu, pierdu o różnobarwnej wielokulturowości)itp.itd.

    I w tej perspektywie ich (tzn. Niemców) wąchanie się z Rosjanami, to cały czas element szerszej strategii i śmiałe projektowanie powrotu do rozgrywającego w skali światowej, a nie przyjmowanie na kolanach od Moskwy jarłyku na łupienie pariasów środkowej Europy.

    OdpowiedzUsuń
  71. Amalryk,

    właśnie DLATEGO by sobie wzięli, że potrzebują owiec do strzyżenia, a cięcia socjalu i leberalizację gospodarki niepolitycznie im przeprowadzać - nie tak klasycznie, przyłączając i cześć, albo jeszcze, zgrozo, nadając obywatelstwo, prawa socjalne i wyborcze - tylko nowocześnie, europejsko, euroregionalnie.

    Michalkiewiczowski scenariusz, czyli: uznanie praw "wypędzonych" (jak w oświadczeniu CDU) na przykład poprzez nadanie im jakiejś własności, niechby chociaż symbolicznie, z majątku skarbu państwa, bez żadnych wypędzeń biednych Irokezów i masowych migracji, potem plebiscyt właścicieli "gdzie Euroregion Oberschlesien ma płacić podatki" z kampanią w Wyborczej "Jestem Europejczykiem, głosuję za Berlinem"...

    Albo jeszcze inaczej: "Aj waj! bardzo nam, Polakom, przykro, że wywołaliśmy wojna światowa napadem na radiostacja w Gleiwitz, ale nie możemy wam oddać wasze majątki. Zrobimy tak: będziemy płacić wam podatki do Berlina". Czemuby nie?

    Czy może być jakiś inny cel tej całej, coraz nachalniejszej propagandy "wypędzeniowej"?

    Ci "wypędzeni" z Królewca nawet chęci realizacji podobnych euroregionalnych pomysłów nie ukrywają, na blogasku o tym napisałem: http://tj1111.wordpress.com/2010/08/24/wiazanie_obwodu_kaliningradzkiego_z_niemcami/

    OdpowiedzUsuń
  72. Amalryk,

    no ja właśnie to mówię - oni na wszystkich frontach idą, i w polską próżnię wciskać się będą, chociażby po to żeby być pewnym, że tu będzie spokój.

    OdpowiedzUsuń
  73. @ tj
    Ale się nam komentarze mijają! Ale wszak forum to to nie jest.

    Co do euroregionów i drenażu finansowego to jak najbardziej, tu się wszystko zgadza i jest zgodne z duchem unii.

    OdpowiedzUsuń
  74. Amalryk,

    oprócz tych wypędzonych intensywnie działają w Polsce jakieś dziwne fundacje, zajmujące się popularyzacją pruskiej historii Ziem Odzyskanych, pielęgnacją pamiątek, zbieraniem starych zdjęć, propagowaniem starych nazw ulic, artykułami w prasie lokalnej, prowadzą internetowe fora, wydają biuletyny, organizują imprezy, "odzyskują pamięć"... jednym słowem uświadamiają tubylcom, że żyją w germańskim kraju. Wszystko elegancko i profesjonalnie.

    Wychodzi na to, że i pod tym względem szkopy poszły po rozum do głowy, i germanizację językową zostawiają sobie na sam koniec. Będzie naturalna i bezbolesna.

    OdpowiedzUsuń
  75. @ tj
    Moja intuicja podpowiada mi że ta zmiana taktyki jest jakąś pochodną klęski Prus. Prus jako państwa też niejako organicznie wyrosłego na trupie Polski i często reagującego nieracjonalnie na problem polskości.

    Zresztą znana jest powszechnie skuteczność podobnej polityki w zaborze austryjackim.(Nie są to przecież jakoś kosmicznie odległe czasy, w końcu mój dziadek cztery lata walczył za Kajzera na froncie rosyjskim a potem włoskim.)

    Taak, bez watpienia mamy tu do czynienia z sygnałami długofalowej strategii...

    OdpowiedzUsuń
  76. A bardziej krótkofalowo wykoncypował sobie to tak Lażący Łazarz, i chyba ma rację:

    http://niepoprawni.pl/blog/164/projekt-eliminacja-ostateczna-–-appendix

    OdpowiedzUsuń
  77. A bratanki się nie dają: znacjonalizowali zakłady odpowiedzialne za katastrofę

    OdpowiedzUsuń
  78. @ Anonimowy (o gimnazjach)

    Sorry, że dopiero teraz, ale miałem parę istotnych spraw w realu.

    Z tymi gimnazjami interesująca sprawa, ale dla ardreyisty nic zaskakującego. ;-)

    Pisał on on tym, jak w dzieciństwie chodził do szkółki niedzielnej w Chicago, gdzie rodzice sobie różne rzeczy na temat dzieci zajęć wyobrażali, a dzieci załatwiali swoje porachunki, kiedy tylko nie było w bezpośredniej bliskości żadnego dorosłego z trochą autorytetu.

    Wedle Ardreya dokładnie tak samo jak ci rodzice zachowuje się współczesna nauka. By the way.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  79. Muszę przyznać, że nie do końca rozumiem Tygrysie, w jaki sposób współczesna nauka naśladuje rodziców gimnazjalistów? Że niby naukowcy puszczają inżynierów i inszych praktyków samopas, a ci dokonują odkryć niezgodnych z leberalnymi i w ogóle z oświeceniowymi paradygmatami i dogmatami??? Że wśród naukowców jest taka sama fala jak wśród trepów, garusów i gimnazistów???

    OdpowiedzUsuń
  80. Nawet lewizna zauważyła wreszcie totalitarne ciągoty koryfeuszy naszego systemu oświatowego: "MEN chce łączyć przedszkola z podstawówkami, a gimnazja z liceami. Podobno ma od tego przybyć miejsc pracy, gdyż dyrekcja zespołu kilku placówek mogłaby przerzucać nauczycieli z jednego miejsca w drugie i w ten sposób zapewniać im etaty.(...)Totalizacja szkół nie zabezpieczy ani miejsc pracy, ani nie poprawi jakości edukacji. Na pewno zaś da korzyść w postaci oszczędności. I o to w pomyśle rządu chodzi - aby mniej wydawać na edukację obywateli. W ten sposób, czyli w grupach, funkcjonują placówki prywatne, bo taki system daje wymierne korzyści finansowe dla właścicieli. Pracowałem jakiś czas temu w prywatnym liceum. Gdy tylko bieda zajrzała nam w oczy, prezes dołączył do liceum gimnazjum. Finanse szkoły się poprawiły, ale jakość edukacji spadła na łeb na szuję, chociaż przez pewien czas mieliśmy złudzenie poprawy. A potem zespół połączonych szkół padł."

    OdpowiedzUsuń
  81. @ Anonimowy (gimnazja)

    Chodzi o to, że dzisiejsza nauka usilnie zamyka oczy (nie mówiąc już o przemilczaniu dla maluczkich) prawdziwą naturę człowieka. Że to PRZEDE WSZYSTKIM drapieżnik (od ponad 2 mln. lat), a "małpa z niesamowicie rozwiniętą korą" w znacznie mniejszym stopniu (i znacznie krócej).

    Ardrey bynajmniej nie jest krwiożerczy - gość jest nawet dość lewicowy w tym, że martwi się o LUDZKI GATUNEK, jako całość (a w młodości był dziko) - ale też kiedy dostrzegł fakty, już tego nie zakłamał i brnął do prawdy zaiste heroicznie. Za co go ogromnie cenię.

    Jego chyba najważniejszy bonmot mówi, że "Wiele zwierząt potrafi oszukiwać, ale człowiek jest jedyny, które potrafi oszukiwać samo siebie"... I że teraz to naprawdę coraz bardziej zagraża przetrwaniu całego nawet gatunku.

    Teraz już się rozumiemy?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  82. @ Anonimowy (i Wsie)

    Sorry za te różne pomyłki i błędy gramatyczne! Tak mi się w pośpiechu napisało, a późniejsze drobne przerabianie też nie wyszło temu na zdrowie.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  83. O tym samooszukiwaniu się ludzi jako cesze par excellence ludzkiej to i Koestler pisał, też nawrócony komunista.
    Ciekawe rozważania o ludzkiej skłonności do kłamstwa i samooszukiwania pozostawił też Józef Mackiewicz. Mackiewicz przedstawił też mocno niepoprawny politycznie (tak dla lewaków, jak i dla prawaków) obraz fundamentalnych podobieństw rozwojowych między chrześcijaństwem a socjalizmem/bolszewizmem. Dwie merkuriańkie herezje przeszczepione na nasz grunt ewoluujące od łagodnych, utopijnych ruchów skrzywdzonych i poniżonych do prężnych totalitarnych ruchów.

    OdpowiedzUsuń