Mam nieco wątpliwości, czy w tych różnych ABW mają kogoś dość inteligentnego, by czytać tego bloga, ale na wszelki wypadek wyjaśnijmy sobie parę podstawowych rzeczy.
Nie planuję żadnego zamachu. Ani bombowego, ani żadną inną metodą. Mam swoje sceptyczne poglądy na temat całej tej sytuacji, tak krajowej, jak i bardziej globalnej. Fakt, moja sympatia i uznanie dla miłościwie nam panującej Władzy, dla Autorytetów, Mędrców, Artystów, Hillary Clinton, van Rumpuja, oraz świeckich relikwii Bronisława Geremka, są nikłe, w sumie niezauważalne. Ale żadnych zamachów nie planuję!
Faktycznie trudno nawet ustalić dlaczego, ale chyba nie jest tu moim obowiązkiem analizować tu przepastnych głębi mojej duszy. Czego by zresztą, sądząc po dotychczasowych sukcesach tego typu instytucji, i tak nikt by w żadnym ABW nie zdołał pojąć.
Ponad to oficjalnie zawiadamiam (skoro już przy tego typu sprawach jesteśmy, wcześniej było mi trochę głupio, że to trochę jak "żaba nadstawia łapę"), że absolutnie nie zamierzam popełniać samobójstwa. Ani w piątek, ani w sobotę, ani nawet w żaden inny dzień tygodnia (co by było poniekąd miłą odmianą na krajowym rynku, ale też nic to dla mnie).
Bez wdawania się w głębokie analizy powiem, że po prostu całkiem nie jestem typem samobójcy. Jakoś mi to nie leży. Jakoś to nie jest kompatybilne z moją naturą, a w końcu akurat te rzeczy są najtrudniejsze do zrobienia. Z ekonomią faktycznie mogłoby być lepiej. Ale cóż, wiadomo, Zielona Wyspa i Druga Irlandia - nie tylko mnie to dotknęło przecież. To jednak nie powód. Żadnych większych długów nie mam, potrzeby w sumie elastyczne i mogę się bez wielu wydatków obejść. I nie tylko to.
Lat mi niby faktycznie nie ubywa, ale zdrowy jestem jak przysłowiowa ryba... Nie - naprawdę o żadnym samobójstwie mowy być nawet nie może! Ani, przypominam, o zamachu. Może w tym jest jakaś pycha - że niby moje własne życie, tych parę lat, które mi pozostały (i KTÓRE MAM ZAMIAR WYKORZYSTAĆ DO SAMEGO KOŃCA!), w moich własnych oczach jest warte bez porównania więcej, niż ew. śmierć (o życiu nawet nie wspominając) tych, których by ew. należało. Napisałem "ew." - bo nikogo do niczego nie namawiam, a tylko sobie tak hipotetycznie. Marzę, czy jakoś tak.
Niechęć do wszystkiego co piękne, humanistyczne i postępowe? Zgoda, winny! Marzenie o przyszłej kontrrewolucji, a nawet poniekąd próby działania na jej rzecz? Zgoda, przed tym zarzutem nie mógłbym się uczciwie (i bez jakiegoś ketmana) obronić. Jednak - i to być może nawet co bystrzejszy pracownik ABW mógłby w porywach zrozumieć - od wyjaśniania ludziom Ardreya do organizowania bombowych zamachów jest bardzo daleka droga. Że o ew. samobójstwie (w piątek, sobotę, czy nawet w inny dzień) nie wspomnę.
Do tego Polonu 210 praktycznie nie ruszam, Pavulonu też. Alkohol to dla mnie niemal już abstrakcja. Na drogach jestem przedziwnie ostrożny, poruszając się po nich niemal wyłącznie na własnych zelówkach. Cholesterol? Dokładnie nie wiem, ale właśnie dlatego nie wiem, że mnie to kompletnie nie interesuje. Jestem po prostu zdrowy i dziarski młodzieniaszek, mimo chronologicznie starczego wieku.
Mimo to, mimo tego, żem taki w sumie młody - NAPRAWDĘ ŻADNYCH ZAMACHÓW TERRORYSTYCZNYCH NIE PLANUJĘ! Ani do nich nikogo nie namawiam. Nie z powodów moralnych zresztą, tylko z obiektywnych - to po prostu nic nam w obecnej sytuacji nie da. Ale w końcu nie o moralne motywy tutaj chodzi, tylko o fakty - planowanie, zamierzanie, namawiania. W końcu nie o (posoborowym) zbawieniu mojej duszy teraz rozmawiamy, tylko o innych sprawach. No to ja tego właśnie NIE robię. I wątpię, żeby się to w przewidywalnej przyszłości mogło zmienić.
Tak że proszę do mnie w tej sprawie nie przychodzić, nie przysyłać mailów, nie dzwonić... A Masowy Samobójca (nie żebym naprawdę sądził, że mógłby mnie spotkać ten poniekąd zaszczyt, ale w tym nieszczęsnym kraju niczego człek nie może już być całkiem pewien) mógłby się ew. zająć paroma innymi osobami. Nie żebym wskazywał palcem, co mogłoby być zinterpretowane itd., ale płakał w razie czego nie będę. A jak MS nieco pomyśli, to sam bez większego trudu wpadnie, o kogo by mogło chodzić.
No i żeby to wszystko na koniec zrekapitulować (i nie przeciążać za bardzo niczyjej inteligencji) - rekapituluję: ANI TERRORYSTYCZNYCH ZAMACHÓW, ANI SAMOBÓJSTW NIE PLANUJĘ! Ani na siebie, ani na nikogo innego! Ani też nie namawiam. (Jeszcze tego nie mówiłem?)
Gdybym zaś kiedyś zaczął głosić coś innego, proszę to brać z dużą dozą sceptycyzmu! A teraz proszę mi życzyć jeszcze co najmniej stu lat życia W końcu jak ktoś żadnych zamachów, ani samobójstw, nie planuje, to dlaczego by nie miał długo żyć? W tym szczęśliwym punkcie globu, gdzie nas czule umieścił miłosierny Los? Nie ma żadnego powodu!
Ludzi służbowo monitorujących sieć (a więc, pochlebiam sobie, i tego mojego bloga, choć taki trudny) proszę, by ten mój wpis starannie sobie zarchiwizowali i przynajmniej postarali się zrozumieć to co tu napisano TŁUSTYM DRUKIEM. Na żółtym tle, żeby było łatwiej zauważyć. Oczywiście nie chodzi o zrozumienie w pojedynkę, tylko z pomocą baterii potężnych serwerów. Takie jak te od ostatnich wyborów mogą być. Może się to kiedyś przyda. (Oby nie!)
triarius
A ja, po dzisiejszych przygodach, przenoszę stronę za Ocean. Z Niemcowa, w którym jest obecnie.
OdpowiedzUsuńW komunie zawsze obowiązuje "prawo wielkich liczb" - tym więcej możesz powiedzieć, im mniej ludzi to usłyszy,a gdy przekroczysz "masę krytyczną" - zaczynają się schody. (Pamiętam jaką miałem minę, trzymając w rękach bibliofilskie wydania pozycji , o których istnieniu mało kto, już nie z Rosjan ale z mieszkańców demoludów,w ogóle słyszał; gdy dowiedziałem się iż były drukowane na Kremlu. Ich właścicielka miała je z resztą w prezencie od kuzyna, który chyba przez dwa lata, był mężem Wiktorii - wnuczki Leonida Illicza,ma się rozumieć.)
UsuńIntensywnie zyskujesz na popularności:
Usuńhttp://www.kontrowersje.net/bli_ej_jest_mi_do_brunona_k_ni_do_artura_nicponia
Choć Matka Kurka niedwuznacznie domniemywuje, iż żeś się wydygał...
Nicek i tak się długo trzymał, zanim dopadł go Szechter ze swoją czeredą.
UsuńJechał pies gazownię - ta czaszka już nigdy nie uśmiechnie się! Pytanie brzmi; czy usłużne ubeckie kapole nie wysmażyły jakiegoś donosiku do prekurwatury, bo zacznie się teraz chłop między nimi pałętać i zobaczy na własne oczy, w całej krasie, to "państwo" co go to niby (z resztą wg niego) miało nie być.
UsuńAle to by znaczyło że pożar w burdelu nadchodzi wielkimi krokami jeżeli już srają w pory przed blogerami...
A pamiętasz, jak Nicek zalecał wszystkim wstąpienie do PiS, po to żeby działać realnie, zamiast bezproduktywnego paplania? Pokazali mu, gdzie jest pion.
OdpowiedzUsuńE, donosik do prokurwatury jeszcze nie znaczyłby, że go udupią. Sam fakt, że trzeba się tam stawić i składać wyjaśnienia, to już jest przeczołganie, nawet jeśli nie będzie śledztwa.
Tiaa...Ja niestety wiem, że realnie to się tu możesz bracie co najwyżej wysrać - bez mega pierdolnięcia ten chlew może trwać i trwać, ale nie o tym.
UsuńW zasadzie, to Ryży się pochylił ze zrozumieniem nad tą kuszącą propozycją Nicka pod swoim adresem, przedstawiając go przy okazji wszem i wobec jako nieszczęsną ofiarę mowy nienawiści Kaczora! A boski Jaro przezornie czym prędzej zwiesił w członkostwie gościa, uwaga, uwaga, co do którego nie omieszkał głośno wyrazić swych wątpliwości czy taki w ogóle istnieje! - cóż za iście porażająca gorliwość.
I tak oto mamy pełny obraz kabaretu.
No nie? Z samego Nicponia robią świra montującego spluwy wytoczone na tokarce i pałającego nienawiścią do naszych "braci" w "wierze". Jaja jak berety.
OdpowiedzUsuńNo i chyba nie doczekam się (jak podejrzewałem) tej dywizji dziarskich bojowników uzbrojonych w szturmowe samopały z gazrurki, zmontowane dzięki sekretnemu poradnikowi umieszczonemu na Nicek.Info.
UsuńA Nicek, niestety, przekonuje się teraz, że bolszewickie lewactwo to w cale nie melodia przeszłości i życie umilić potrafią!
Może dywizja krzyżowców monopapizmu czeka w odwodzie na sąd kapturowy PiS, na którym będą się ważyć losy nickowego członkostwa? Wiadomo już w ogóle na kiedy go zaplanowano?
UsuńAleż sobie mile gaworzymy na dwóch blogach...
OdpowiedzUsuńChyba prędzej niż monopapistów to by się jednak doczekał tej hiszpańskiej inkwizycji...
Ale żarty na bok, bo chłop najwyraźniej zostanie sam na lodzie. Nie wiem kiedy i co, ale się pewnie niebawem dowiemy!
Myślisz, że będą dręczyć Artura N.? Ja raczej podejrzewam, że rola naszego dzielnego Nicka na dziejowej scenie zakończy się wraz z wywaleniem z PiS. Ostatecznie najważniejsze jest, że można było walnąć w Kaczora. W prokurwaturze mogłoby się jeszcze okazać, że Nicek nie jest świrem planującym eksterminację kolejnych 60 milionów żydów za pomocą komór gazowych zrobionych z przewodów kominowych kupionych na promocji w Castoramie, i co wtedy?
UsuńOch! Nie zaposiadam szklanej kuli, oczywiście medialnie temat Nicek, to taka łątka jednodniówka, a co dalej? Też wątpię aby z urzędu prokurwatuta cokolwiek tu wszczęła, ale z donosu? Z drugiej strony drodzy lewacy mają cały swój ulubiony arsenał: maile, dziwne telefony, uszkodzenia pojazdów, a można wszak rozciągnąć to serdeczne umilanie życia na całą rodzinę, aby bardziej bolało etc...
OdpowiedzUsuńNicek napisał:
Usuń"trzeba albo durnia, albo wyjątkowo złej woli, żeby nie rozumieć tego, co pisałem w swoich tekstach.
Wszystko to jednak spowodowało różnego rodzaju uciążliwe szykany wobec mojej rodziny, w tym nawet wobec moich dzieci. Tu nie chodzi o mnie, ale to są zbyt duże koszty, których nie zamierzam mojej rodzinie przysparzać.
W związku z powyższym schodzę z radarów, tzn. rezygnuję nie tylko z prowadzenia bloga, ale i wszelkiej działalności publicznej i politycznej.
Prawo i Sprawiedliwość przepraszam za ewentualny kłopot, jaki sprawiłem swoim pisaniem."
Kolego Amalryku, rewolucyjny nos Was nie zawiódł.