wtorek, lutego 17, 2015

O istocie Cywilizacji (w sensie szpęglerycznym)

Sam Spengler stwierdza w swym Magnum Opus explicite, że rozwój Kultury daje sie w sumie sprowadzić do rozwoju miast. (Oczywiście, jeśli na takim stwierdzeniu poprzestaniemy, będzie to bardzo gruba kreska,) Mnie się wydaje, że analogicznie jest z Cywilizacją. Zaraz powiem, jak to widzę, ale na razie jeszcze trochę doprecyzujmy...

Rozwój Cywilizacji, to jednocześnie i rozwój i zamieranie tego, co sobie tutaj nazywamy K/C (od "Kultura/Cywilizacja"), czyli tej "całości", którą w potocznym języku określa się mianem "cywilizacji" (i co sobie my piszemy z małej litery). Gdy mówię o "całości", chodzi mi o to, że pomiędzy Kulturą i Cywilizacją jest jednak ciągłość, ponieważ obie dotyczą przecież tego samego "czegoś", tego samego "społeczeństwa", a bardziej precyzyjnie tej samej (z małej litery i w potocznym sensie) "cywilizacji".

No więc najpierw, kiedy mamy już C., wciąż więcej rzeczy się rozwija i pojawiają się nowe rzeczy, często niepozbawione wartości - różne tam saksofony, aparaty słuchowe, materiały wybuchowe, loty na Marsa, różowe golarki, itd. - choć niektóre właśnie zamierają. Potem, w miarę "postępu" C., coraz mniej się rozwija, a coraz więcej albo zamiera, albo gorzej, bo pojawia się jako coś chorego, trującego i/lub rakowatego. Jak "muzyka dysko", "sztuka awangardowa", "równouprawnienie", czy "wyższe studia dla idiotów".

W końcu te rzeczy zaczynają dominować. Jest to oczywiście całkiem tak samo jak z żywym organizmem, choćby ludzkim - można być bardzo starym i w ostatnim dniu życia, tuż przed zejściem na uwiąd, nauczyć się wycinać kogutki  z papieru, ale schyłku jest więcej i on zwycięży. Śmieszą mnie okrutnie (choć nie żeby nie wkurwiali, ponieważ oni są głośni, a Spengler cichy) ci wszyscy mędrcy, ględzący o głupocie i "idealiźmie" Spenglera, który widzi cywilizacje jako organizmy.

To jest jednak absolutna prawda i b. cenne odkrycie - tym bardziej, jeśli sobie uświadomimy, że to nie żadna naciągana biologia, tylko systemy samosterujące, czyli cybernetyka. (Jakby to słowo dziś paskudnie w wielu uszach, i nie bez powodu, nie brzmiało.)

No dobra - do ad remu! Co jest nutą przewodną w "rozwoju" (będącego jednocześnie zamieraniem, albo i gorzej) Cywilizacji? Jest nią BIUROKRACJA! Biurokracja w najszerszym sensie - także jako organizacja, być może nawet jako aparat prawny... Biurokracja to ogromna potęga, wcale nie żartuję, która umożliwa wiele rzeczy, bez niej nie do pomyślenia, ale jednocześnie niszczy i wyjaławia dosłownie wszystko co naprawdę żywe. I z czasem to wyjaławianie nieuchronnie bierze górę... Zawsze! Chyba że ktoś wcześniej daną C. uśmierci, of course.

Powtarzam: rozwój każdej C., będący jednocześnie usychaniem i wstępem do zejścia na uwiąd starczy każdej K/C, to rozwój BIUROKRACJI. (W najszerszym sensie tego słowa.) To zaś, co obserwujemy wokół siebie, to rozwój biurokracji na skalę, która się nikomu nigdy w historii nawet w najdzikszych pijackich majakach nie śniła...

Dzięki bazom danym, internetowi itd., między innymi... Co z kolei doprowadziło do zarówno do niesamowitych osiągnięć (jaka by nie była ich wartość w najgłębszym sensie), jak i do tego koszmaru, z każdym dniem przybierającego na sile, oraz do tego przyspieszonego upadku, który możemy sobie luźno w telewizjach oglądać.

Mętne to było okrutnie, jak na takiego subtelnego stylistę i hipnotycznego pisarza jak ja, ale cóż... Spengleryzm i tak jest tylko dla elity, a elita, jeśli zechce, przedrze się przez to i zrozumie. Amen!


* * *

W nawiązaniu do powyższego, a także do wszelkich naszych Ardreyów i Spenglerów, serdecznie polecam to: http://tinyurl.com/oog6y4b

a dla co bardziej naukowo nastawionych także to:

http://www.physicsoflife.pl/dict/eksperyment_calhouna.html

Dzięki Piotr34 i Anonimowy za te linki!

triarius

22 komentarze:

  1. "Powtarzam: rozwój każdej C., będący jednocześnie usychaniem i wstępem do zejścia na uwiąd starczy każdej K/C, to rozwój BIUROKRACJI."

    Ciekawe stwierdzenie ale uwazaj bo jeszcze korwinista przez to zostaniesz;)
    A tak na powaznie to czy nie daloby sie tu ich(korwinistow i podobnych)wykorzystac jako antybiurokratyczny "lodolamacz"-w koncu partie polityczne mozna trakotwac jako narzedzia dowykonania KONKRETNEJ roboty a nie bez sensu sie po nich przywiazywac jak to robia czy to lemingi czy nawet mohery(ktorym skadinad jestem).

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem Piotrze jak Tygrys ale osobiście mam ogromne wątpliwości co do możliwości izolacjonistycznego budowania jakiś tam enklaw w obrębie Cywilizacji (może kiedyś na naturalnych wyspach vide Japonia) ale nie dziś, nie z faustyczna technologią i nie, na miły Bóg, w tem żałosnym kurwidole (zdefiniowanym onegdaj trafnie przez Clausewitza jako bezbronny step po którym hulają obce wojska).

      Innymi słowy nie zawrócimy kijem Wisły, czy też nie cofniemy się do wieku młodzieńczego, czy do lat dziecinnych, gdyż anizotropia strzałki czasu jest bardzo mocno określona kosmologicznie, psychologicznie, termodynamicznie, kwantowo ... I tu tkwi problem wszystkich korwinistów i tych tam miłośników ekwiwalentu złota czy hipostazy wolnego rynku co stawia ich na równi z tęskniącymi do krainy arkadyjskich pasterzy.

      Jedyne co wydaje mi się szczątkowo realnym to ewentualne zawłaszczenie przez nas (tzn tak jak my myślących) tego Lewiatana i zliftingowanie jego mordy.

      Usuń
    2. Czyz zycie nie jest pewnym zaprzeczeniem entropii?A na poziomie kwantowym to PODOBNO czasu nie ma?Ale o ile zawracanie to chyba rzeczywiscie byloby trudne to chociaz opoznienie/zlagodzenie upadku chyba warte jest gry?Bo widzisz ja sadze ze ze wzgledu na "toflerowskie przyspieszenie historii" ow upadek nie potrwa pare stuleci tylko dotknie NAS i nasze dzieci osobiscie-wiec chyba warto grac na zlagodzenie?

      P.S.popatrz nawet na ow linkowany eksperyment-to juz dzien co najmniej 570 i mam wrazenie ze faza D rozpoczela sie raptem w 1989 a C raptem w 1968-to juz jest tempo ekspresowe,jeszcze ze 2-3 dekady i bedzie koniec.

      Piotr34

      Usuń
    3. Ależ ja to trakuję zupełnie inaczej niż Korwin! Lubię przypominać, na przykład, że satyra na biurokratów jak nigdzie kwitła właśnie w nomenklaturowych matecznikach biurokracji. Niewiele tam było innej satyry zresztą, poza ew. tą na leniwych kelnerów. ("Karły reakcji" to nieco inna kategoria, bikiniarze też. Chodzi nam o wesoły śmiech bez głębokich podtekstów.)

      Ja wcale nie udaję - biurokracja to potęga na skalę kosmiczną i niewielu z nas miałoby ochotę na życie, gdzie ona by się powiedzmy tylko o połowę zmniejszyła. Jeśli, oczywiście, nie moglibyśmy sobie sami wybrać, o którą połowę, ale mówię o losowo wybranej przez los połowie.

      Tak że Korwin to dla mnie raczej rozwinięcie tej komuszej satyry, a ja to smętne zadumanie się nad drugimi dnami, negatywnym skutkami pozytywów, pozytywnymi skutkami negatywów... Spengleryzm krótko mówiąc, ale spengleryzm XXI w., albo nawet XXII. (Łał!)

      Swoją drogą ten Calhoun (na którym można by budować, a budować, choć oczywiście fundamentów nam i tak nie brakuje) jest dla mnie równie ardreyiczny (co oczywiste), jak i spengleryczny. Wyczuwacie to? Nemesis w każdym słodkim rozwoju, naturalne starzenie i gnicie każdego super-rozwiniętego systemu, w tym przypadku mówimy o społecznych... Itepe.

      Pzdrwm

      Usuń
    4. Łagodzenie upadku, Piotrze Trzydziesty Czwarty (bo Tigre to też Petrus przecie)? A w jakim celu? Będzie mniejsze ziazi? Coś jak łagodne zanurzanie się w szambo? Bo jeżeli tak, to ja osobiście wolę niech to się raz już wreszcie skończy!

      Nie za zbyt ochoczo aproksymujesz calhounowskie (nomen omen) białe myszki do ludzkich społeczności? Nie zapominaj że człowiek to istota religijna bo religia to "...świadome istnienie istoty żyjącej w chwilach gdy przemaga ono istnienie bezwiedne, opanowując je, negując a nawet niszcząc(sic!)...."

      Nie ominiemy tego zagadnienia , ba, nie mamy żadnych przekonujących wyjaśnień dlaczego w całej swojej historii ludzkość jest religią i żywi nadzieję na życie wieczne? Nie wiemy dlaczego szczury nie wytwarzją swoich obrazów nieba i piekła a myszy nie wznoszą świątyń i nie piszą swych świętych ksiąg....

      Usuń
    5. Faktycznie biore owe myszy dosc doslownie-moze nawet zbyt doslownie.przyznaje ale z drugiej strony podobienstwa sa uderzajace.A co do zlagodzenia-nie oszukujmy sie-wiadomo ze mi chodzi o ODWROCENIE trendu-moze jakis odnowiony katalicyzm wiec?

      Piotr34

      Usuń
    6. Ja nie wiem co to by mogło być. Jeżeli analogie K/C z żywym organizmem są poprawne (a dlaczego miały by nie być ?) to jedna z najbardziej banalnych prawd na tym świecie mówi nam że śmierć jest nieuchronna. Nie sama śmierć jest tu przerażająca ale droga do niej, ten plugawy i szmatławy styl ten wszechobecny smród gnijacego ścierwa, które oni nazywają kulturą ta "muzyka", "sztuki piękne", "literatura"(zebrało mnie na wymioty)...

      Zastanówmy się czy w ogóle możemy na ten proces wpłynąć, a jeżeli to jak.

      Usuń
    7. "Nie sama śmierć jest tu przerażająca "

      Czy ja wiem?Mam dzieci i zycze im jak najlepiej.

      "ale droga do niej, ten plugawy i szmatławy styl ten wszechobecny smród gnijacego ścierwa, które oni nazywają kulturą ta "muzyka", "sztuki piękne", "literatura"(zebrało mnie na wymioty)..."

      Tu sie zgodze-to wszystko jest takie obrzydliwe.

      "Zastanówmy się czy w ogóle możemy na ten proces wpłynąć, a jeżeli to jak."

      O to wlasnie idzie.

      piotr34

      Usuń
    8. Och, Piotrze! Wszak życie to droga ku śmierci, ważne aby była piękna, długa i pouczająca...

      Usuń
    9. Och Amalryku-przez ja napisalem iz nie chodzi o mnie ale o dzieci moje.Po prostu nie chce aby zyly w tym syfie co i my tylko jeszcze spotegowanym.Mozna by rzecz czysta biologia choc moze czysta metafizyka?Rodzina przede wszystkim a ze do tego zwyczajnie z estetycznego punktu widzenia tego syfu nie cierpie(bo jak sam slusznie zauwazyles na wymioty zbiera)to tylko "nie/mily" dodatek.

      Piotr34

      Usuń
  2. "Mętne to było okrutnie..."- najwyraźniej stosujemy wysoce odmienne standardy dla "mętności"...

    Ale; biurokratyczno-administracyjna machina państwa choć typowa dla formalizującej się w Cywilizację Kultury aż do degeneracji zapewne w żadnej z dotychczasowych K/C nawet się nie zbliżyła ani rozmiarami ani skutecznością do postaci tego faustycznego potwora! Dzięki bezprecedensowemu "podgladactwu" przyrody połączonym z nieporównywalnie, w dziejach ludzkich, rozbudowanym rozumowaniem inferencyjnym, osiągneliśmy skalę biegłości w kontrolowaniu i przewidywaniu zjawisk naturalnych jaka się nie śniła babilońskim astrologom. Ogromna efektywność gospodarcza a co za tym idzie niezwykła łatwość w pozyskiwaniu żywności i schronienia uwolniła ogromne środki zawłaszczane przez państwo.

    Ten współczesny nienasycony Lewiatan (owo rothbardowskie państwo opiekuńczo-garnizonowe) konsekwentnie od średniowiecza, ze znacznym przyśpieszeniem w tzw. oświeceniu, pochłania kolejne obszary dramatycznie kurczącej się sfery socjalnej. Na dodatek jest to twór szalenie obrzydliwy ze wszystkimi tymi lewackimi plugastwami, który jeżeli nie zostanie przebity osinowym kołkiem najprawdopodobniej doprowadzi nas do widowiskowej zagłady.

    (Różnimy się co prawda z Tygrysem co do rodowodu oczekiwanych "zagładonosicieli", których on zaczyn dostrzega w tym tam Kalifacie Lewantu i czegoś tam... tym niemniej samo zjawisko nadchodzącej zagłady pozostaje bezsprzeczne.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten brak mętności! Bywasz słodki, choć niestety nie zawsze. ;-)

      Co do Lewantu, to ja nie twierdzę, że koniecznie oni, bo raczej traktowałem to dotąd jako symptom updadku tego przesiąkniętego rtęcią... Fausta? Źle mi to brzmi w takim kontekście, ale cóż, szpęgleryzm zobowiązuje.

      Są i Chiny, są i Putiny, są i te 27%, które we Francji nie wierzą w autentyczność zamachu na Charliego... Ale wobec tej ostatniej wędrówki ludów z Libii do Włoch, i wobec tego co się tam ostatnio dzieje (a w Libii spędziłem ci ja jakiś czas i jakoś to osobiście wyraźnie czuję), wcale nie jestem już przekonany, że to nie będzie Kalifat.

      Tym bardziej, jak człek zaczyna dostrzegać zarys psychologii tych młodych Duńczyków i innych takich, którzy się w dwa tygodnie w pierdlu nawracają, radykalizują, a potem hajda... Od lat mówię, że sama pogarda śmierci (jak to archaiczine i barbarzyńsko dzisiaj brzmi!) kompensuje im te wszystkie drony i bomby A...Z. Co się sprawdza. No a Putin robi z Merkeli tego świata sieczkę.

      Jeszcze zmienią nam Obamę na jakąś "prawicę", republikanina znaczy, i zacznie się walka z wrogami, potencjalnym wrogami, i nie dość kochającymi Izrael... Co tylko przyspieszy skutek. Zobacz jaki kurewski potencjał ma ten cholerny Kalifat - pół roku temu nikt o nim nie słyszał, a teraz jest w stanie wysłać kilka tysięcy potencjalnych dżichadystów do Europy co tydzień! I nie tylko to.

      A my co? Merkele, Hollandy i Obamy... "Prędzej zwyciężać będzie stado jeleni pod dowództwem lwa, niż stado lwów... Tu trembles mon vieux carcasse, mais tu trembleras bien plus..." Nie wiem czy to był marsz. Turenne, co to rzekł, ale chyba się znał.

      Pzdrwm

      Usuń
    2. Co do enklaw, to się w sumie zgadzam z Amalrykiem. W historii były wprawdzie takie wydarzenia, że jakieś prowincjonalne, uciskane przez wszystkich i pozornie doszczętnie skurwione księstewko - niczym Głupi Jaś w rozlicznych bajkach - w końcu dawało wszystkim w dupę, ale chyba tutaj to nie zadziała.

      Z powodu tej globalizacji właśnie, o której tak elokwentnie mówi Amalryk. Wszystko co ew. można chcieć, o czym ew. marzyć, to zostanie Cysorzem. Ma taki pono klawe życie i wyżywienie, a jak ty jesteś Cysorzem Merkela ani Putin... I to chyba wszystko, na co można, w porywach, liczyć. Plus oczywiście później apoteoza i różne tam Swetoniusze. No i tablice pamiątkowe. O szkołach podstwowych naszego imienia nie zapominając.

      Pzdrwm

      Usuń
    3. Ten "Carcasse..." od marechal'a Turenne de... to po raz pierwszy znalazłem jako motto Księgi Piątej nietchańskiej ewangelii ("Wiedza radosna" - La gaya scienza)


      A czy ty Tigre, jako człek światowy władający rozlicznymi narzeczami jesteś w stanie potwierdzić błąkające się w sieci informacje, że za tym lewanckim kalifatem i jego potencjałem stoi zgraja sadamowych generałów pod świetlanym przywódctwem marechal al-Douri flankowanych byłą iracką wojskową bezpieką?

      Usuń
    4. "Jak ty jesteś Cysorzem, to nie jest Cysorzem Merkala ani Putin" - to chciałem ci ja rzec, ale fragment mi uciekł.

      Usuń
  3. @ Amalryk

    Jako człowiek światowy, to słyszałem jedynie ostatnio takie gadki-szmatki, że iracja armia to byli sunnici, więc jak te marionetki Amerykanów zaczęły ją reformować, to ich wszystkich powywalali, a teraz oni popierają wszystko co paskudne. Nie potraktowałem tego nawet jakoś specjalnie w kategoriach objawienia, bo te polityczne komęta na francuskiej telewizji są na niskim poziomie nie budzą zaufana, choć to akurat chyba jakoś tam z prawdą chyba się godzi.

    No a że poplecznicy poprzedniego reżimu nagle Amerykanów i całej tej reszty z serca nie pokochali, to łatwo wierzę. Nic konkretnego jednak na temat generałów nie wiem. Wydaje mi się jednak, choć oczywiście co ja tam mogę wiedzieć, że ten kalifat ma taki potencjał, że zgroza! (Oczywiście wolałbym, żebyś tego Obamie nie powtarzał, bo dronów nadal za bardzo nie lubię. A dodatkowo... Nie, to już zbyt absurdalne.)

    Co do carcasse, to wiem że trochę przerobiłem - to nie był dokładny cytat, który pamiętam. Po prostu chciałem się popisać tradycją pas devant les domestiques, if you get my drift. ("No, kto jest prawdziwy Europejczyk? Źle! Za karę napiszesz sto razy 'Tygrysizm przyszłością świata'!" I da capo.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobrze, jest potencjał, to gdzie i dlaczego on się przechował tyle czasu i co go wyzwala? Swoją drogą jakoś ten potencjał omija szacowne arabskie monarchie a dopada satrapie wyliniałych tyranów (bo egipska soldateska nieco bardziej zaprawiona w bojach to dość szybko jednak utarła ryja tubylczemu potencjałowi).

      Usuń
    2. Czekaj! (No nie, wystawiasz mnie na drony Obamy. Ale cholera, lubię se interaktywnie pogadać, co poradzę!) Ten ISIS ma dopiero pół roku - daj mu trochę czasu. Te monarchie mrą przecie ze strachu - jedyna przyczyna, że są w tej amerykańskiej koalicji. Turcja się nie boi, to i nie jest.

      Potencjał polega częściowo właśnie na zejściu na niższy poziom organizacyjny, odrzuceniu błyskotek i różowych golarek, kosztem zdobycia m.in. "wspólnego mianownika", w sensie spójności społecznej, hierarchii (z Bogiem na czele).

      To samo od dawna miałem do powiedzenia Polakom... (Nie w tym sensie, panie Obama!) Jeśli chcesz coś zdobyć - zawsze musisz określić, z czego jesteś gotów zrezygnować. A Polacy chcieliby i różowe golarki, i wolność. Furmanki i łapanie oczek im się nie widzi, ale do II RP tęsknią.

      Widzisz - biurokracja i ta hiper-zorganizowana organizacja to POTĘGA jak cholera, ale i to nie jest wszechmocne, a nawet w pewnym sensie przeciwnie, bo entropia i ludzie nie dający się (Gombrowiczem jadąc, którego nie znoszę, ale parę drobiazgów z sensem powiedział) UPUPIĆ, nie poczuwający się do przestrzegania narzucanych przez propagandę KONWENCJI (i odrzucający po prostu tę propagandę) mają z nią co najmniej ogromną szansę.

      Arabii Saudyjskiej nie daję wielkiej przyszłości, choć to jeszcze kwestia lat - natomiast co się będzie w najbliższym czasie działo w tzw. "Europie"... Sapienti sat, naprawdę nie mam ochoty na drony!

      Poza tym Egipt to jednak nie jest najbardziej islamski kraj na świecie i np. w Imperium Ottomańskim był raczej od przymusem. Na pewno nie tam zacznie się ta nowa "arabska wiosna" do potęgi. I może tam nawet nie dojdzie szybciej, niż np. do naszych Przyjaciół zza Odry. Da Bóg!

      Pzdrwm

      Usuń
    3. Nie wiem jak tam było z konsumpcją różowych golarek w Libii i Iraku, choć pewnie u takiego Rezy Pahlawiego w Persji nawet, nawet, tylko ten ich potencjał jakoś nie mógł dać rady nawet boskiemu Sadamowi...

      Obecny potencjał w tym tam kalifancie-lewancie, podobnie jak i w klanowej Libii bierze się, moim zdaniem, z braku jakiegokolwiek oporu. Oni sobie po prostu biorą kolejne tereny w posiadanie a żeby się miejscowa leminżeria nie próbowała szarpać to się im widowiskowo trochę trupów zapoda na opamiętanie.

      No zobaczymy jak to się potoczy...

      Usuń
    4. @ Amalryk

      Nie siła, tylko brak oporu, powiadasz? Zgadzam się, że na Ziejące Ogniem Smoki z Alfy Centauri to może by nie wystarczyło, ale na dzisiejszy spedalony Zachód i jego egzotyczne marionetki wytarczy jak najbardziej. Po pół roku, jak dziś usłyszałem, ci faceci mają 10 mln ludzi pod sobą, a Europa, czy co z niej zostało, mrze ze strachu.

      Ale sza, bo mnie jeszcze Obama weźmie za jakiegoś propagandzistę tych facetów, którzy wcale nie są jakoś specjalnie w moim guście, i byłoby głupio. ;-)

      Pzdrwm

      Usuń
    5. Chmm... Pogrzebałem w sieci i jakoś niczego poza zbieraniną w kominiarkach z kałachami (co dziesiąty z PKMem widowiskowo owinięty taśmami) nie widziałem - o przepraszam są jeszcze pickapy Toyoty z ZU 23 (ale to chyba robi za siły pancerne) za to wszystko w morzu czarnych flag z jakimiś bazgrołami... Zesrałem się (ach!) ze strachu.(W cale nie zdziwiłbym się gdyby się okazało że spora część tego ich poradzieckiego woruża pochodzi z magazynów naszego niezwyciężonego LWP przehandlowanego przez cwanych kolesi z wojskowej bezpieki.)

      Jeżeli ten badziew to jest wszystko czym oni dysponują, to Smoki z Alfy nie będą potrzebne - całą tą zbieraninę rozpędzi się jednym korpusem zmechanizowanym z pełnym wsparciem powietrznym w pizdu! Ale samo to się nie zrobi - fakt.

      Usuń
  4. @ Piotr34 (że się wetnę)

    1. Myszy mają, moim skromnym, ogromnie dużo wspólnego. Mimo ewidentnego braku religijności.

    2. Co do religii, to jasne - MARCJONIZM! Od dawna to głoszę (choć szeptem, bo do niedawna jeszcze miałem naiwne złudzenia co do możliwości odrodzenia się KK). Nazwać to "PRAWDZIWYM TRADYCYJNYM KATOLICYZMEM" (czemu nie?) i jazda!

    Wtedy żaden rebe Bratkowski nam niegroźny, powodów do oddawania (?) 60 miliardów też jakby mniej. Nicek sobie co najwyżej zostanie ze swoim kultem JP2, jeśli wykaże się brakiem refleksu.

    MARCJON powiadam! A raczej nie tyle on, bo nie chodzi o kult proroka - to nie Mahomet - ale ta jego wersja chrześcijaństwa jest przecudna. Zgresztą gość był nawet przystojny, czego o wielu wczesnych chrześcijanach nie da się powiedzieć.

    Z obecnym deizmem udającym katolicyzm daleko nie zajedziemy. A bez religii także nie ma czym karmić biednych lemingów, które z tego duchowego głodu głupieją i się narowią.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń