(W ramach zjadania własnego ogona powiem wam, że) czuję się w obowiązku napisać wam dlaczego, "mimo wszystko", pójdę na te wybory i zagłosuję na tego tam Dudę (choć po prawdzie nawet nie wiem jak on wygląda, a parę jego wypowiedzi wydało mi się nad wyraz mdłymi i z jakimkolwiek tygrysizmem niekompatybilnymi).
I dlaczego uważam, że wy także, kochane ludzięta, powinniście to zrobić, a jeśli któryś nie zrobi, czy jakoś to po swojemu "ulepszy", to, darujcie, idiota i/lub żaden patriota - w dowolnych proporcjach, uzupełniających się do stu procent. Wiem co możecie powiedzieć, sam uważam, że wybory w tym bantustanie (szczególnie tu) niczego same w sobie nie zmienią - bo niby jak? - a w ogóle cała ta dzisiejsza "demokracja" to błazeństwo. Jednak uważam co rzekłem, i to z ogromnym przekonaniem!
Była kiedyś taka dzika dyskusja na jednym hiper-prawicowym portalu, gdzie zostałem zwymyślany od kolaborantów tęskniących za PRLem (co akurat jest wyjątkowo durne w moim przypadku), ponieważ twierdziłem, że, choć III RP to oczywiście żadna "wolna Polska, to jednak głosować (i to, na dzień dzisiejszy, mówiąc urzędniczym żargonem, na PiS, a nie na żadne błazeństwa czy K*winy!) należy i tyle!
Ta dyskusja jest tutaj gdzieś zalinkowana w takim pseudo-tekście pod tytułem. "Masowanie cnotki". (Piękny tytuł, arcydzieło sztuki tytulatorskiej, idalnie pasujący do przekonań i zachowań tamtych moich oponentów - wciąż chyba czekających na Andersa na białym koniu, który ich przeniesie w czasy... Jakie właściwie? Do niektórych z was, panie Amalryk, też się to zresztą odnosi.)
A poza tym gugle i licznie rozsiani erotomani uwielbiają takie tytuły pasjami, z czego ja też mam korzyść. (Choć jaką właściwie, skoro nikt nie tylko mi nie płaci, ale nawet do telewizji zapraszają nie mnie, tylko jakichś...?)
W sumie wyszło, że, jak to ja, tłumacząc dlaczego nie, napisałem już połowę, co najmniej, tego co nie... Więc krótko (jak Bóg da) wam powiem. Otóż tak to widzę... Oczywiście że błazeństwo... Oczywiście że @#$^ III RP to ponury bantustan, niemal już obrażający miano bantustanu... Oczywiście że same wybory nic tu nie zmienią... Jednak zastosujmy mentalny eksperyment: jeśli by 80% uprawnionych do głosowania poszło i zagłosowało na PiS - były to jakiś problem czy zagwozdka dla miłościwie nam tutaj...?
A gdyby tak poszło i zagłosowało 95%, ale na odmianę na miłościwie nam panującą obecnie władzę (to określenie nam wystarczy, niepotrzebne nam nawet zaglądanie za kulisy) - czy to byłby dla tych wszystkich @#$%^ powód do radości? Czy by im nie ułatwiło? I czy by rychło nie zaowocowało następnymi przejawami nas uszczęśliwiania? Jakimś ojro, jakimś tam... Czymś? Prawda?
No to właśnie - kompletnie rozdzielam uznawanie @#$% III RP za moją Polskę, za którą ginęli i tracili majątki (co jest jeszcze gorsze!) moi przodkowie, od wkładania kija w szprychy temu całemu... Co jednak nieco mu utrudnia i psuje humor. Tyle! Przekonywanie dlaczego, mimo wszystko, Duda i PiS już było, a w każdym razie to nie dzisiaj. (Czemu nie K*win, tego tłumaczyć nawet po prostu nie wypada, bo jest w tym założenie umysłowego i/lub moralnego upośledzenia rozmówcy.)
I to by było tego na tyle.
* * *
No to jeszcze coś w rodzaju bonmotu na deser, a raczej dość prozaicznej, lecz za to celnej, myśli, co mi ostatnio przyszła do głowy. Leci to jakoś tak:
Wszystkie te rytualne zachwyty nad "S" uważam za głupotę lub zgrywę (jeśli nie gorzej), ponieważ ogromnej większości z tych "10 milionów" nie tyle chodziło o "wolną Polskę", co o to, żeby z normalnej pensji można było kupić to, co było w Pewexie, i w ilościach podobnych do tego, co może kupić miekszaniec jakiegoś tam zachodniego kraju. Jednak nie ma co przesadzać, bo coś wzniosłego w tym jednak też było, choć nie aż tele, ile się ludziom wmawia.
Co mianowicie? Wzniosłe w "S" było to, iż motywacją wielu ludzi było coś w stylu: "Nie będzie mi jakiś @#$%^ komuch decydował o tym, że ja nie mogę sobie po prostu kupić tego co jest w Pewexie i żyć jak, powiedzmy, zachodnioniemiecki robotnik!"
Jak to się skończyło, to kto wie ten wie. W sumie b. smutno, i, co więcej, można przypuścić, że właśnie to, konsumpcyjne w sumie, nastawienie, gorzej załatwiło Polskę, niż sto lat zaborów, a nawet pół wieku komuny. Ale to już całkiem inna historia (jak mawiał chyba Kipling).
triarius
P.S. Uświadomiłem sobie po fakcie, że zapomniałem wyjaśnić jak się ma oczywisty fakt, że mój głos to jedna wielomilionowa wszystkich głosów, więc żadnego realnego znaczenia nie ma, do faktu, że jednak trzeba wykonać to ćwiczenie z absurdu i zagłosować... Chodzi o to, że nijak, mimo wszystko, jest się modlić i namawiać innych by szli i stawiali te krzyżyki, kiedy samemu się nie raczy. Tylko tyle i AŻ TYLE!
No to jeszcze WAŻNE OGŁOSZENIE parafialne:
Na rynku są długopisy, którymi napisane rzeczy znikają po kilku godzinach. Za marne 10,50 sztuka, więc to nic dla naszych umiłowanych. W dodatku ostro je od pewnego czasu w sieci raklamują. To oczywiście kolejny z tysiąca sposobów, w jakie oni mogą kantować w tych wyborach. (I nie tylko tych, oczywiście.) A więc:
1. Na wybory idziemy Z WŁASNYM DŁUGOPISEM i go oczywiście używamy zamiast tych oszukanych Komóry!
2. Rozgłaszamy tę informację i ten środek zaradczy tak szeroko i tak wiralnie, jak to tylko możliwe!
Jeśli chodzi o moralność, za PRL-u bylo komfortowo: byliśmy my i byli oni.
OdpowiedzUsuńNiestety dla mnie, po 1989r poza jedynym rzadem Premier Olszewskiego, ktory wlasnie dlatego zaraz upadł, są tylko "oni".
Glosowalem uparcie na PiS caly czas i nie zauwazylem zeby to coś dało. Moze jestem sukinsynem, ale 10ty raz sie nie nabiorę.
Oczywiscie nie zagłosuję na "bula", ale nie wiem w końcu czy nie lepszy jest znany wróg, niż wątpliwy przyjaciel.
Jest i taka mozliwośc, że im gorzej tym lepiej, bo moze w końcu ktoś zauważy, ze jest do dupy.
Dzięki za feedback, doceniam, ale absolutnie się nie zgadzam. Dla mnie to po prostu fanaberie. Uważasz się za lepszego? Mądrzejszego? (Nie mówię od leminga, ale od takich, co jednak poczuwają się do zrobienia tego, obiektywnie i prywatnie, zgoda, błazeństwa?)
UsuńRozumiem nienadymanie się dętym patriotyzmem, nierobienie różnych tam, rzekomo niezbędnych, rzeczy. Ja sam nie czytam "naszej" prasy, niemal nie sposób mnie zapędzić na YT, żebym jakiegoś mędrca-proroka, z naszych, co tak mądrze prawi, oglądał... I w ogóle.
Ale głosowanie to prosta, mechaniczna czynność - jak spuszczanie wody lub walenie llewaka w mordę... Nie ma co filozofować, nie ma co robić z siebie wrażliwej panienki, nie ma co zgrywać się na gościa, co ma lepsze rozwiązania. (Ja sam mam lepsze i co z tego wynika?)
Przy spuszczaniu wody też tyle filozofujesz? A przecież do raju ziemskiego Cię to jeszcze chyba nie doprowadziło - dobrze zgaduję? Tu jest tak samo.
Pzdrwm
Ciekaw jestem, czy po "debacie", gdzie TVP pokazała kandydatom kto tu rządzi dalej uważasz, że glosowanie na D jest patriotycznym obowiazkiem?
UsuńPiS nie powstało z morskiej piany, o ile kojarzysz.
Zwlokę sie w niedziele, żeby zagłosować przeciw bulowi, ale nie na jego alter ego.
PS zawsze chodzę tam z własnym długopisem.
PS 2 Konsumpcyjne nastawienie nic tu nie zmieniło i nie zawiniło, bo rzeczy odbywaly się z naszym pozornym udziałem, zaplanowane i wykonane poza nami.
Nasz los rozstrzygnął sie w 1938-39 roku.
@ Anonimowy
Usuń(Zaskoczę Cię może, ale) żadnej debaty nie widziałem i nie miałem po prostu jak. Nie oglądam takich rzeczy - nie w tym bantustanie w każdym razie. W różnych, jak to mówią, "poważnych krajach" (też na ogół spora przesada zresztą) czasem zdarza mi się oglądać.
Kandydat o którym mówimy interesuje mnie JEDYNIE jako anty-Bul. Nie domyślam się w nim żadnego kandydata na honorowego tygrysistę, ani nic. Naprawdę wszystko niemal co o nim wiem, to że ma koszernego teścia (doszło to do mnie rykoszetem, hłe hłe), że "młody i przystojny" (co powinno mnie od razu odstręczyć, bo ja nie młody, choć za to przystojny okrutnie i do krwadratu), plus parę centrowo-bezjajowych wypowiedzi.
Ale co z tego? Choćby PiS dorwał się teraz do żłobu, to, pomijając już klasę ich kadr i radykalizm przekonań Prezesa, zachodni macherzy wyciągną zawleczkę i za pół roku najdalej głodna i wkurwiona leminżeria (oby tylko ona, ale wątpię), zacznie się modlić do Tuska ze Schetyną, Merkelą i Putinem na dokładkę.
Jesteśmy w dupie - po prostu! W końcu cywilizacja, która tak traktuje Ardreya, jak traktuje, nie jest przeznaczona do długiego życia z przytupem, a kraj, który... Itd.
Tym nieminiej zwlec się trzeba i tu masz u mnie dużego plusa. Niestety - skoro nie potrafimy nic więcej, nic co by dało radę, to chociaż nie dorabiajmy sobie kłamliwych ideologii do sprawiania przyjemności tej @#$% sworze, która nas tak uszczęśliwia.
Co do '39, to moim zdaniem masz rację, ale w połowie. Mógłbyś zresztą dodać także i to, że (szpęgleryzm niezłomnym orężem!) kraje takie jak nasz, bez broni A ... Z itd., po prostu przestają niemal w oczach istnieć. Zresztą nawet i całkiem inne kraje padają na naszych oczach na mordy i np., co by Obama dronami swymi nie chciał nam rzec, to nie bardzo widzę, żeby US of A kwitł za ćwierć wieku jako jedno, spójne i szczęśliwe (państwo).
Nie mówiąc już o różnych tam Izraelach i Arabiach Saudyjskich. Plus parę innych. Co by mogło dla nas być na plusa, ale niestety tygrysizm stosowany jakoś nie trafia pod strzechy, więc nas to łupnie akurat najgorzej.
Zaplanowane i wykonane poza nami, ale: 1. jednak gdybyśmy nie byli taką bandą chciwych używanych mercedesów i innych kolorowych paciorków durniów, to by im aż tak łatwo z nami nie poszło... Gdybyśmy np. (ach, pomarzyć!) woleli niepodległość + furmanki od tego co mamy. Ale nikt tak by nie chciał nawet i dzisiaj, nespa?
Po drugie zaś ---> 2. Jednak nie da się ukryć, że nie tylko jesteśmy zniewoleni, okradzeni i nami manipulują - jesteśmy także (ci co uchodzą za "Polaków", choć dla mnie to tylko etnicznie, góra) DOSZCZĘTNIE SKURWIENI. I to właśnie, moim skromnym, zasługa głównie tych liberalnych ciągot do dóbr i usług. (Agentury w rodzaju Korwina też swoje oczywiście zrobiły, ale na jakżesz podatny grunt te syrenie śpiewy padły!)
Tak to widzę.
Pzdrwm
W pierwszej turze głosuję na Grzegorza Brauna. Nawet babcia mi mówiła, że marnuję głos, ale sumienie inaczej mi nie pozwala.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=UJycVVarc6Q
Pozdrawiam
Nie, żarty sobie robisz!
UsuńI tak właśnie wygląda ta moja orka na ugorze. Po kiego @#$% ja w ogóle próbuję jakimś niszowym blogaskiem "walczyć"?! Mam ostatnich parę lat życia przed sobą i masę znacznie fajnieszych zajeć.
Pzdrwm
Panie Tygrys! A dlaczegóż to zabrania mi Pan czekać na Tankreda de Hauteville na białym koniu, że spytam? Hę!
OdpowiedzUsuńA na całe to pierdolone kramarskie geszefciarstwo ja szczam razem z tymi wypasionymi furażami i całą resztą klamotów. Jak to mówił klasyk? "Pieniądz zawsze będzie przezwyciężony przez krew!"
I jeszcze jedna parafraza z innego klasyka; Dla obecnej karykatury Polski nie ma innego rozwiązania jak Sąd Ostateczny. Niech to się wreszcie skończy!
@ Amalryk
UsuńNo fakt, najfajniej Ci się będzie czekać, kiedy nam tu zrobią Strefę Gazy, albo inną Namibię. Do tego czasu czekanie nie ma całego swego potencjalnego wdzięku.
(A "inny klasyk" to, zgaduję, Herbert? Pasuje do masowania cnotek jak mało który. Brawo!)
Pzdrwm
Ależ wy wszystkie nerwowe jakieś...Toć Pareto działa w najlepsze i kapitał komasuje w niewielu rękach. Lenin wiedziałby, że już niewielu trzeba kęsim zrobić by ... Niejaki S coś na temat pisał co i kolega A zauważył.
UsuńA w ogóle to mam pytanie. Chińczycy w Moskwie(?) cielęcinę, twardawą nieco, sprzedawali, podobno. W czyich pamiętnikach o tym pisze?
Gdzie "nerwowe", kulego Anonimowy? Luzniutko sobie rozmawiamy, kontemplujac zgniliznę i upadek... Czym się, że spytam, arystokracja ducha ma zajmować w takich czasach jak te?
UsuńCo z tą cielęciną? Jakie pamiętniki? Kiedy to było? Wiem tylko o jednym Chińczyku w Moskwie - tym co to podobno Dzierżyńskiego zastrzelil przez dziurkę od klucza. (Swoją drogą spore klucze oni musza tam w tej Moskwie mieć! Choć może to faktycznie tylko Łubianka.)
Pzdrwm
Pudło, bracie! Herbert z tym swoim zadęciem,to nie gieroj majewo romana - to Davila.
UsuńBoję się że koledzy ubecy już znaleźli lekarstwo na uratowanie tego chochoła konopnego w pałacu namiestnikowskim, głosy charyzmatycznemu, jak pręmier tysiąclecia Bucek (czy jakoś tam) Dudzie, skubnie nie Qrvin lecz pewien sząsonista z Paczkowa - ja pierdole! W jakim cyrku my żyjemy!
Tylko Braun lub nieznany Wilk
OdpowiedzUsuńReszta złodziei i klaunów nic nie zmieni.
Wreszcie jest się po co ruszyć. Z własnym długopisem, dzięki Tygrysowi.
Wilk ten z Elbląga? Co go nagrali jak brzydko bluzgał?
UsuńPzdrwm
@ WSIe (i inne WSI)
OdpowiedzUsuńŻe się wetnę między julek i Amalryk...
Współczesna konstytucyjna monarchia to błazeństwo i uczenie proli przez "elity", że nie ma sprawiedliwości, bo ktoś z urodzenia jest lepszy... (Pomijając oczywiście fakt, że ja np. wcale nie chciałbym być królem, jeśli mówimy poważnie, i to raczej żadnego typu, a na pewno nie angielsko-szwedzko-konstytucyjnym. To nie jest wcale takie słodkie! Ale tego lemingi nie wiedzą.)
Jedyną zaletą monarchii dla konserwatysty (a konserwatysta to tania wersja prawicowca, o tyrysiście nawet litościwie nie wspominając) jest to, że w takiej Anglii (Szkocji) czy Szwecji to ma dobrze ponad tysiącletnią historię - praktycznie bez żadnej przerwy! To sporo. Więc jedni chcą to zmienić, ale oni często wpadają w lewackie koleiny, więc drudzy tego bronią. Zresztą dochodzą do tego narodowe kościoły i inne takie sprawy.
Ogólnie - co wiedział już np. Machiavelli - republika, jeśli możliwa i niezafałszowana, jest czymś o wiele wznioślejszym. Szlachectwo oparte na zasługach, najlepiej w jak największym stopniu militarno-bohaterskim, lekko podparte z początku zasługami przodków, w sensie Michnik musi nieco na początkowe zaufanie zapracować, a ja np. wykazuję się pochodzeniem i mam pewien, początkowy, kredyt. W sensie, że zanim przeleję krew, mam już prawo nieco się pomądrzyć. Oczywiście takich jest masa, a i u mnie nie wszystko jest idealnie, ale to przykład.
W Polsce Chrystus królem może by miał sens, ale wątpię, byśmy byli tak mentalnie nastrojeni, jakichś Hohen-za przeproszeniem-zollern to już zupełna kpina, więc niby kto? I po co? Nawet jakiś Hohen co miał nieprzyjemności i nie podpisał folsklisty. Po co, na co, jakim prawem?
Powtarzam: monarchia konstytucyjna to błazeństwo i libreralna ściema dla naiwnych konserwatystów (z definicji nieprzesadnie lotnych, z niewieloma wyjątkami), monarchii absolutnej czy czegoś w tym stylu NIKT ZDROWY DZIŚ NIE PRZEŁKNIE - i to nie tylko lewak, leming, ale np. ja. Nie ten etap w sensie SZPĘGLERYCZNYM!
Monarchia to sprawa SAKRALNA - najpierw więc musimy tych króli po pół roku składać w ofierze bóstwom podziemi, potem może to się odbywać nieco rzadziej, np. co osiem lat z kawałkiem... Potem ew. syn pierworodny - jakiś Izaak Abrahamowicz... No i oczywiście LECZENIE SKROFUŁÓW DOTYKIEM.
Bez tego to albo skrajna głupota, albo po prostu agenturalność, sorry!
(Swoją drogą, pamiętam opowieści jak to Bujak i inny, chyba nawet ten przymuł Borusewicz, w stanie wojennym uciekali ubekom po rynnach, czy nawet może bili całe ich dywizje jedną ręką. Z Braunem pewnie tak nie jest, ale też nie można absolutnie wykluczyć.)
Pzdrwm