Nie zaś, że np. radowała ich możliwość zabijania znienawidzonego wroga, który odebrał im był (!) młodość, zniszczył i poniżył ich kraj... W związku z czym od śpiewania powstańczych piosenek się powstrzymam, i zamiast tego, hołdując, jak to mam w zwyczaju, zasadzie Ekonomii Wysiłku, linek do dawnego tekstu... Wciąż dziwnie aktualnego, a dodatkowo na czasie, genialnego, a przecież nie-aż-tak-jak-na-to-zasługuje od P.T. Publiczności docenionego:
triarius
P.S. Swoją drogą, że też ten facet nie wie, że to nie żadne "skrzydła" były, tylko rozwiane w galopie pejsy?!
Uśmiałem się. Ciekawe dlaczego cepelia tak trafia w nasze gusta... Choroba sieroca?
OdpowiedzUsuń