niedziela, listopada 24, 2019

Hłe, hłe, hłe!

Just (czyt. "dżast") linek. Pisać za ch... olerę nie mam ochoty, ale po co pisać, skoro w sieci za darmo są takie jak ten smakołyki:


Ubawiłem się jak, norka, a jeszcze nie dojechałem do końca. Całe nasze @#$% liberalno-komusze życie w pigułce. (A już szczególnie życie tych, co mieli to szczęście, że wtedy żyli, of course. Z czego teraz są szacowni, bo starzy. Choć sadly not homo. Ach, o ileż życie byłoby prostsze!)

A zresztą zdjęcie też damy, co nam szkodzi...

Poseł Jerzy Zawieyski - IV Kadencja


triarius

P.S. 1 To zjęcie to bynajmniej NIE JA, tylko Nasz Bohater! (Zresztą nawet np. w Wiki są przezabawne rzeczy o tym panu.)

P.S. 2 Czytałem to, kulałem się ze śmiechu, aż bez większego zastanowienia dałem taki banalny tytuł. Notując nijako i uwieczniając mój homerycki śmiech. A gdybym był choć trochę pomyślał, dałbym coś w rodzaju: "Opowieść o Ludziach Życiowo Zaradnych"... Albo nawet "Ballada o..." No bo przecież tutaj jeden na drugiego, jeden drugiemu niby wbrew, a jednak każdy jakoś koniec z końcem w końcu potrafi związać, wódkę zakąsić, w telewizji wystąpić, a i na (męskie) dziwki mu nie zbraknie. Albo sukcesy w Totolotku i poklepanie przez oficera prowadzącego, jeśli nawet nie telewizja. Cudna zaiste symbioza, szapoba!

7 komentarzy:

  1. WSIe (czytaj "nikt")

    Słowo "seksot" nabiera po takiej lekturze jeszcze głębszego znaczernia. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalezisko; słowo "CYCUŚ" stanowczo nie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie to wcale nie śmieszy. To wszystko świadczy o tym w jakim podwójnym albo wielokrotnym matrixie żylismy za PRL-u i zyjemy chyba dalej, rzadzeni przez tych samych, tylko z innym żyrem.
    Czy taki np. Giedroyc nie był przypadkiem legendowany przez bezpiekę(czy KGB) jako wróg komuny, podczas gdy był po prostu wrogiem polskości? Czego się jeszcze dowiemy (albo nie) o innych?
    Nb może Zawieyskiego umieszcza teraz na sztandarach LGBT?

    PS. co z mieszkaniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z moim mieszkaniem? Czy Zawiejskiego? Jeśli o moje chodzi, to wciąż w nim mieszkam, choć oficjalnie jestem chyba jakiś squatter, bo wciąż mnie głównym lokatorem nie raczyli. Płacę w każdym razie. Gdańsk to, mówiąc b. oględnie i bez obrażania śródziemnomorskich wysp, b, specjalne miejsce, a nieruchomości, i te na Przymorzu nie najmniej, są w samym centrum tego uroczego kompleksu. Na razie jakoś się trzymam, a profesjonalne wyprawy na różne Orunie mocno moją stałość podtrzymiją. Orunia nie jest faktycznie taka straszna, ale nie w moim guście i ani miasto, ani wieś. Podobnie z pewnością ma większość takich dzielnic. No i metraż... Jezu!

      Pzdrwm

      Usuń
    2. Mnie to śmieszyć śmieszy, ale wcale to nie znaczy, że mi z tego powodu wesoło. Może jestem rozdwojony, że tak potrafię, ale np. intelektualnie wiele się rozjaśnia, co daje mózgową satysfakcję... Poza tym ja raz po raz widzę, że jak kogoś z niewyjaśnionych powodów nie trawiłem, albo chociaż za cholerę mnie nie kręcił, to nagle się wyjaśnia.

      Rozumiem Cię jednak dobrze i powiem, że ja doszedłem już do tego, iż nawet wszelkie te... Jak on się tam wabił, ten od filmu Miś? W każdym razie w tym Misiu, w Rejsie itp., widzę raczej plucie Polakom w gęby, niż jakąś "walkę z komuną".

      Oni naprawdę obalali chyba Gierka, nie bo komuch, nie żeby przyszedł JK i Pan T., tylko żeby przygotować grunt dla Jaruzela. Czyli w sumie dla Andropowa i potem Putina. Serio - tak to widzę!

      A rodacy, poczciwiny, całkiem nie odróżniają śmiechu, który jest jakąś tam walką, który jakoś oprawcy szkodzi, od niewoliczego chichotu z własnego nieszczęścia, a z oprawcy łagodniutko przy okazji.

      Z tymi prlowskimi hiper-religijnymi pedałami to są faktyczni esprawy ponure i człek nie mógł rozpocząć kariery, a pedałek mógł, byle był Hermes, a TW to nawet z brzuchem, ale jest w tym jednak jakaś groteska, kiedy się widzi skąd komu co wyrasta, kto się dziś kreuje na moralnego autoryteta itd.

      Ja nie jestem z natury bezzębnym wersalczykiem spod znaku WiPoW, więc to nie ten rodzaj śmiechu. A zasadnicze w końcu pytanie brzmi: lepiej wiedziec co i jak, czy też nie i snuć sobie samemu i drugim pedalsko-sklerotyczne bajdy o tym, jacyśmy to byli cudne ptacy?

      Pzdrwm

      Usuń
  4. Skończyłem studia i zacząlem pracę rok przed obaleniem Gomułki, więc dosyc swiadomie obserwowałem epokę Gierka. Nie mam zadnej watpliwości, że Gierek rządzil tylko do 1975r. Potem był tylko figurantem, odsunietym od decyzji przez bezpiekę polska i ruską.
    Pozwolili mu zaciagac długi na zachodzie a potem wymyslili jak sie tym podzielić.To wtedy przewerbowali sie na innego wielkiego brata. Ja na zachód za cholere nie moglem wyjechac, ale dzieci towarzyszy dostawały amerykańskie wizy bez problemu.
    Taka to była zimna wojna.
    A naz stan wojenny to była po prostu inwentaryzacja majątku przez "komisarzy wojskowych", nb czesto zydow w słuzbie Jaruzelskiego-antysemity. Z tego to ja sie moge pośmiac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że się zgodzę. Dla mnie, tak na oko już od połowy lat '70 to było przygotowanie do "pieriestrojki" i Putina. Czyli "S" to w sumie była prowokacja (choć ja w tym przecież brałem żywy udział, a nawet poniekąd zakładałem, wraz z milionem milionów, ale psychologicznie nie dało się inaczej, ludzka słabość tout court). JP2 nic komuchowi nie szkodził, albo nawet gorzej. (Nie mówię, że koniecznie sobie z tego zdawał sprawę, mind you!)

      Po raz tysięczny - i wciąż 10 tys. razy zbyt mało! - powtarzam: ruscy zdali sobie sprawę z tego, że ze specjalnymi pozwoleniami na maszynę do pisania czy kopiarkę nie mają z Zachodem szansy, choćby nawet on sam się dalej tak dziarsko sam, bez ruskiej pomocy, pedalił, jak się to działo dotąd z nią. Musieli dorwać się do kąpów, programistów, hakerów itp.
      Jako sprawni więc szachiści, opłakali więc zmarnowane posunięcia, wypili, zakąsili, po czym zaczęli poświęcać jeszcze parę pionków, dla odkręcenia całej tej niedogodności.

      Potem, po jakimś czasie, wystarczyła Syria z przyległościami (sukces w Afganistanie, triumf w Iraku) i ruscy wracają do gry. Zachód zaś, będący w stanie, o którym nie tylko ruscy, ale w ogóle nikt z wrogów, nie mógł wcześniej nawet marzyć, czeka już tylko na zerwanie, jak dorodny, nabrzmiały sokiem owoc. Tylko ilość łobuziaków w księżym sadzie się nieco zwiększyła i nie jest pewnym, który otrzyma tę nagrodę, to jednak dla Zachodu mała pociecha, a dla Putka kolejna dwuchodówka zaledwie. Czyż nie?

      Pzdrwm

      Usuń