Pewnie jestem dziecinny, ale kiedy przedwczoraj ujrzałem plakat wyborczy SLD umieszczony w pewnym niezmiernie strategicznym punkcie, nie poczułem przemożną chęć uwiecznienia go. Ten strategiczny punkt to ruchliwe skrzyżowanie dwóch wielkich arterii w centrum Gdańska, konkretnie na murze więzienia, a jeszcze bardziej konkretnie pod samą wieżyczką strażnka.
Kiedy to pierwszy raz ujrzałem, strażnik był na zewnątrz, oczywiście z karabinem i marsową miną, ale wtedy nie miałem jak tego uwiecznić. (Po co ja za grosze sprzedawał tę komórkę z aparatem?!) Niestety, kiedy już obleciałem pół miasta, aby kupić jednorazowy aparat, strażnika nie udało mi się z budki wywabić, na czym - przyznaję - ekspresyjność tych zdjęć bardzo straciła. Pewnie dlatego, że słońce stało w zenicie i na zewnątrz było cholernie gorąco.
No a poza tym, w końcu musiałem także zadbać o to, by nie zaczął do mnie ze złości strzelać, a więc pole możliwości miałem dość poważnie ograniczone. (To była nieco taka sytuacja jak, z tego co wiem, przy próbach uzyskania halucynacji za pomocą sporyszu albo muchomora - gdzie niestety dawka dająca pożądany efekt jest niebezpiecznie bliska dawki śmiertelnej.)
A więc zdjęcia są jakie są, do artystycznej doskonałości nie aspirują (ten "panoramiczny" format w pionie!), ale mnie wydają się dość zabawne i, dałby Bóg, w jakiś sposób prorocze. Ponieważ musiałem nabyć cały jednorazowy aparat, więc kleję tu jeszcze parę zdjęć tego samego motywu.
Niestety ten cholerny blogger sprawia kłopoty i nie mogę tych zdjęć ładnie tu wkomponować, bo znikają. Masę czasu już na to zmarnowałem. Będzie więc na chama.
Na tym trzecim z kolei są prześliczne "bułhaczki" (czyli takie promyczki światła - ach jakżesz cudne! - spopularyzowane przez przedwojennego fotografa o nazwisku Bułhak) czyniące z tego zdjęcia prawdziwie arystyczne dzieło. A nie chcę już nawet myśleć, czego dopatrzą się w nim zwolennicy SLD, gdyby tutaj jakimś cudem trafili. Pewnie byłoby to jakoś związane ze świętymi relikwiami Jacka Kuronia, którego, jak wszyscy wiemy, tow. Kwaśniewski już od pieluszek skrycie wielbił.
Na czwartym zaś i ostatnim jest prześliczny tow. Olejniczak, budka strażnika i malutki kawałek budynku więzienia. Bo dotychczas był tylko dach sądu. A więzienie jednak bardziej a propósito, no i... Milcz serce! Niestety nie jestem aż tak wysoki, by udało mi się więcej tego więzienia przez ten mur uchwycić. Na przyszłą kampanię wyborczą, Deo volente, zaopatrzę się w peryskop, a marketingowcy SLD z pewnością znowu mnie nie zawiodą.
W sumie niby nic, a zająło mi półtorej godziny (nie licząc szarpania się z bloggerem), kosztowało z pół stówy, i dało nieco przyjemności. Może komuś też da. A gdyby ktoś zapragnął tych zdjęć w większym formacie, to może je bez problemu otrzymać. Wystarczy ładnie poprosić.
triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.
A swoją drogą mlaskający Wojtuś ma facjatę i fryzurę idealnie pasujące do roli jakiegoś wampira. Musiałby jedynie nosić wyższe kołnierze :) Gratuluję kunsztu artystycznego.
OdpowiedzUsuńNapiszże Pan coś!!! I zapraszam do siebie na następny. Bardziej aktualnie, czyli co ma do powiedzenia na obecną sytuację J. mackiewicz już wkrótce..
OdpowiedzUsuń