czwartek, grudnia 04, 2008

Może nie całkiem apophtegmy... ale w każdym razie głębokie mądrości w dość zwięzłej formie

Znana komusza teza, że "kontrrewolucja nasila się w miarę postępów rewolucji" ma sporą szansę być zasadniczo prawdziwa, choć nie do końca. Zapewne chodzi o to, że z początku rewolucja ma do czynienia z rzeczami dość mało w sumie istotnymi, swego rodzaju pianą na powierzchni bytu: z szarfami orderowymi, dworską etykietą, musztrą paradną, architekturą pałacową...

Z gospodarką też, fakt, ale przede wszystkim luksusowym biznesem: koronki, gemmy, egzotyczne przyprawy, szkoleni eunuchowie i różowe golarki do sfer intymnych... Plus oczywiście przywileje, elity (przeważnie niezbyt energiczne czy żywotne), przyzwyczajenia... Dotyczące jednak przede wszystkim ludzi, którzy mają wiele do stracenia, nic do zyskania, a do tego żadnej już praktycznie woli, odwagi czy dyscypliny.

W miarę zaś "postępów rewolucji" rewolucjoniści - przemienieni już zresztą w dużej mierze z barbarzyńskich wojowników, przed którymi stary porządek właściwie całkiem nie umie się bronić, w coraz zwyczajniejszych biurokratów - muszą się mierzyć w coraz większym stopniu z twardym jądrem realnej rzeczywistości.

Wtedy dla "dalszych postępów rewolucji" - a często po prostu dla utrzymania się tej nowej elity przy żłobie i przy życiu nawet - konieczne jest zabieranie ludziom resztek pożywienia, ich ostatniej pociechy duchowej w postaci religii, zmienianie kobiety w mężczyzn a mężczyzn w kobiety, tych ostatnich zaś wsadzanie na traktory...

Wszystko to zaś przy dźwiękach "Ja drugoj takoj strany nie znaju, gdie tak swabodno atdycha cziełowiek", czy innej "Ody do radości". A co głupsi z tych niedawnych rewolucjonistów WTEDY WŁAŚNIE zaczynają wierzyć, że naprawdę uszczęśliwiają swoje ofiary i wzruszają się do łez słysząc te chóralne pieśni - wykonywane pod przymusem przez zastraszone ofiary, albo dla ochłapów czy większych korzyści przez cwanych koniunkturalistów, ale dla władzy będące niezbitym spontanicznym wyrazem wdzięczności ludu za ziemski raj, pierwszy raz w historii ziszczony...

I to jest chyba cała przyczyna tego ciekawego zjawiska, o którym mówimy. Tyle, że to jednak nie "kontrrewolucja" się nasila, bo na to już przeważnie ofiary rewolucji nie mają dość sił, tylko po prostu rewolucja od walki z różnymi dość drugorzędnymi i często chylącymi się do upadku sprawami przechodzi stopniowo do walki ze sprawami jak najbardziej obiektywnymi i silniejszymi od ludzkiej woli.


* * * * *

To poniższe mi się powiedziało w odpowiedzi dla Mustrum pod moim poprzednim tekstem, ale tak mi się podoba, że zrobię z tego oficjalnie bonmota (czy może na odmianę apophtegmę).

Zo znaczy gun control? Dla lewactwa znaczy to oczywiście "kontrola (dostępu do) broni palnej" i jest ich namiętnym marzeniem. Co to jednak znaczy dla ludzi normalnych? Oto co:

Trudna sztuka synchronizacji muszki ze szczerbinką kiedy dłonie się nam trzęsą z żądzy dorwania skurwysyna i rozerwania go na strzępy.


* * * * *

Kiedy Ludwik XIV stwierdził, że "po nas choćby potop", musiał mieć na myśli przyszły zalew, czyli plagę, "młodych wykształconych z wielkich miast" - czyli lemingów. Jeśli tak, to nie był to głupi facet, bo to naprawdę katastrofa.


triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

7 komentarzy:

  1. "Trudna sztuka synchronizacji muszki ze szczerbinką kiedy dłonie się nam trzęsą z żądzy dorwania skurwysyna i rozerwania go na strzępy."

    To nawet dobrze brzmi w języku language:

    The difficult art of aligning the fore and aft sights when the hands are shaking with the desire to grab the son of a bitch and tear him to shreds.

    OdpowiedzUsuń
  2. @ Mustrum

    O! Cenna rzecz, dzięki.

    Zastanawiałem się czy "synchronizacja" to w tym przypadku nie zbyt niedokształciuchowe, ale jednak chyba nie, bo tutaj wchodzi w grę także element czasu.

    Choć "aligning" lepsze.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak się mieszkało za wielką sadzawką to się strzelało w drużynie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko dla czystosci formy

    "ja drugoj takoj strany nie znaju, gdie tak wolno dyszyt czelowiek"

    "atdychat" - znaczy odpoczywac, a "wolno" to "swobodnie" (podczas gdy "swobodno" to raczej nasze "dowolnie").

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Anonimowy

    Dzięks, ale ja jestem w sumie dość dumny, że po 11 latach obowiązkowej nauki rosyjskiego, niemal nic nie umiem.

    Z tym dyszeniem coś mi się tam kojarzy, bo mam słuchową pamięć, ale nawet niezbyt się staram, żeby to było naprawdę po rusku.

    Swoją drogą "Adelita" to super piosenka, a już specjalnie jako żołnierska. Choć oczywiście wolę z oryginalnym tekstem.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale ja tylko tak sobie, w ramiach zbiorowego naprawiania mutacji :-)

    A co do Adelity - zaskoczyles mnie bardzo, Nie zuwazylem, ze to parafraza! Co prawda ja akurat nie za bardzo znam 'corridos" i w ogole muzyke latynoska.

    z niskim uklonem i usmiechem

    OdpowiedzUsuń
  7. @ WSIe

    Chyba jednak 9 lat, nie 11, ale i tak sporo.

    OdpowiedzUsuń