środa, grudnia 30, 2009

Prawdziwy początek nowego tysiąclecia

Cat Mackiewicz, ale nie tylko on, elokwentnie dowodził swego czasu, że wieki nie rozpoczynają się od kolejnej setki lat plus jeden, tylko że czynią to przeważnie o kilka lat później - wraz z jakiś bardzo poważnym światowej wagi wydarzeniem. Z poglądami Mackiewicza, o którym ktoś kiedyś błyskotliwie powiedział, że "nigdy nie ma racji, ale za to z jakim wdziękiem", można polemizować, ale ja na przykład całkiem mogę dopuścić myśl, że XXI w. rozpoczął się jedenastego września roku 2001. I to nie tylko dlatego, że odchylenie zaledwie dziewięciomiesięczne od daty ortodoksyjnej, ale także dlatego, że faktycznie od tamtego dnia nic już takie samo nigdy nie będzie.

Dzisiaj jednak, jadąc sobie gnuśnie pilotem po kanałach kablówki, natknąłem się na informację o czymś, co moim zdaniem powinno kandydować do rangi wydarzenia godnie konstytuującego początek TYSIĄCLECIA. Dla mnie to było coś, przy czym tamto wydarzenie blednie.

Wiadomość była mianowicie taka, że, w ramach antyterrorystycznych działań, nasilonych po ostatnich, szczęśliwie (ach!) nieskutecznych próbach zamachów na samoloty, w Rosji na lotniskach zainstalowano urządzenie, które pokazuje pasażerom na ułamek sekundy twarz Bin Ladena, a czułe sensory rozpoznają stosunek delikwenta to tej, kontrowersyjnej, przyznajmy, osoby.

Bardzo niedawno w dyskusji na tym blogu wspomniałem, że tego typu urządzenia istnieją, i podobno kiedyś były przez amerykańską armię stosowane do wykrywania homoseksualistów. (Który to cel wydaje mi się bardzo sensowny.) W tej samej dyskusji, zarówno ja, jak i moi rozmówcy, zdawaliśmy się nie mieć wątpliwości, że te i podobne środki będą dość szybko wprowadzane w życie - w unijnej Europie zapewne bardzo szybko, a w reszcie Zachodu może nieco wolniej, ale z pewnością też.

A było to, zwracam uwagę, jeszcze przed tymi nieudanymi zamachami. Co do których niektórzy wyrażają nieśmiałe podejrzenie, że mogło to być działanie służb, mające na celu właśnie ułatwienie inwigilowania wszystkiego i wszystkich, poprzez zmniejszenie społecznego oporu wobec takich działań. Co, jeśli było prawdą, nieźle się udało.

Oczywiście Rosja to nie całkiem to co Europa, w każdym razie jeszcze dzisiaj. Ale, skoro przy spiskowych teoriach już jesteśmy, to zwracam uwagę, że sam w ostatnim swoim tekście na tym blogasku snułem jeszcze jedną - opartą właśnie na założeniu bliższej, niż to się ogółowi wydaje, wspólnoty interesów klasy politycznej dzisiejszej Rosji i Unii. To zaś było jeszcze przed słynną na świat cały niedawną sprawą kradzieży kawałka ponazistowskiego złomu ukształtowanego w napis gloryfikujący pracę jako taką.

Jeśli ktoś jeszcze sam z siebie nie ujrzał oczyma duszy najbliższej przyszłości, no to pomogę. Otóż co będzie na lotniskach w ciągu najbliższych paru lat. Mówię o zdjęciach przy tych antyterrorystycznych czujnikach.

                       Rosja                                                                         Europa
1. Bin Laden                                                       1. na razie nic*
2. Putin (czy inny tam gensek rodem z KGB)       2. Bin Laden
3. herb Matuszki                                                 3. dwanaście gwiazdek na niebieskim**
4. ... (co tam będzie władzy potrzeba)                 4. ... (co tam będzie władzy potrzeba)

* Chyba, że o czymś nie wiemy.
** Podkład muzyczny wiadomy.


No to taką właśnie przewiduję konwergencję. W końcu jeśli w pierwszym akcie wisi na ścianie strzelba, to przed końcem piątego musi wystrzelić, tak? No to i wystrzeli. Unia i cały dzisiejszy Zachód nie może sobie pozwolić na niewykorzystanie takiego technicznego cudeńka! W końcu jeśli Pierwsze W Historii Imperium Za Które Absolutnie Nikt Nie Ma Ochoty Ginąć (co innego brać "od niego" forsę!) ma jeszcze dziesięć lat przeżyć (choć co to za życie?), to muszą się znaleźć faszyści i kontrrewolucjoniści, których będzie można i trzeba zwalczać, i którzy okażą się winni wszystkiemu, co nie poszło całkiem tak, jakbyśmy wszyscy chcieli.

A więc, kiedy przed następnym lotem zostanie ci pokazany Bin Laden, to nie dziw się! Tak walczymy z terroryzmem, który nam wszystkim przecież zagraża i nie ma nikogo, kto by tej walce nie przyklasnął. Więc nie protestuj. Nie awanturuj się broń Boże bez sensu niczym jakiś platformiany i kapeluszowy Rokita. Poproś raczej o dodatkowy kieliszek darmowego szampana - w końcu stałeś się właśnie świadkiem narodzin nowego tysiąclecia!

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

26 komentarzy:

  1. Bardzo dobry wpis - krótki, a jaki treściwy. Wypada jeszcze dodać, że czekiści-szachiści i islamiści to jedna banda. Terroryzm muzułmański na skalę obserwowaną obecnie wyglądałby zupełnie inaczej (jeśli w ogóle by wyglądał za Jordan, ewentualnie Sawę;)), gdyby nie ONI.

    Wspieranie islamistów przez bolszewików datuje się de facto od początków istnienia wyżej wymienionych.

    Btw - polecam zapoznać się z książką Dariusza Rohnki "Wielkie Arrangement oraz postacią Christophera Story. Twórczość drugiego jest trochę trudniej dostępna, podaję linek: http://jaszczur09.salon24.pl/130115,christopher-story-the-perestroika-deception

    Pozdrawiam i Tygrysiego Roku życzę !

    OdpowiedzUsuń
  2. Tygrysie,

    z opóźnieniem odpowiedziałem na Twój komentarz u siebie.

    Poza tym szczęśliwego Nowego Roku:)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaszczurze,

    najśmieszniejsze jest również to, że rządy radykalnych islamistów i bolszewików od siebie specjalnie się nie różnią. Tak samo przeprowadzają na przykład nacjonalizację przemysłu czy kolektywizację rolnictwa.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Kirker - w telegraficznym skrócie.

    Bolszewicy "bolszewiccy" i bolszewicy islamscy faktycznie nie różnią się co do celów i metody. Z tym, że:

    1. Islamizm to - jak mówił brat Cata-Mackiewicza o nazizmie - bolszewizm niedoskonały: islam, wbrew obiegowym prognozom nie podbije Europy, ani tym bardziej USA. Religia ta jest - że tak się wyrażę - zbyt ekskluzywna; poważną barierą są nikłe możliwości akulturacji islamu wynikające z tego, że z reguły językiem kanonicznym jest arabski. Owszem - są i będą konwertyci, spadek populacji europejskiej itp., ale to za mało.
    Za to - terroryzm islamski jest wykorzystywany przez KGB/SWR/GRU i prawdopodobnie także KPCh, Guoanbu jako taran, lodołamacz.

    2. Celem stosowania Metody (->Sowietyzacja przez struktury komunistyczne jest totalna kontrola, której instrumentarium może się zmieniać; ani kolektywizacja, ani nacjonalizacja sedna bolszewizmu/komunizmu nie stanowią i są stosowane w miarę zapotrzebowania struktur komunistycznych. Po kolektywizacji przychodzi NEP (...prywatyzacja)

    Pozdrawiam również

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Jaszczur

    Że się wetnę... Islam faktycznie ma pewne cechy ograniczające silnie jego terytorialną ekspansywność:

    - kalendarz księżycowy, który powoduje, że ramadan lata po całym roku, co w mniej tropikalnych regionach globu stanowi problem;

    - zakaz alkoholu;

    - zakaz tańca (jest tam coś takiego, choć upadłe kobiety tańczą), który odstręcza czarnych Afrykanów;

    - faktycznie język arabski jako jedyny dopuszczalny w religii;

    I jeszcze inne, których teraz nie pamiętam. Fajnie pisał o tym Darlington, ale jakoś nie mogę teraz tej książki znaleźć, może bym to wrzucił na blogaska.

    Jednak nie mówimy tutaj o tym, że się wszyscy nawrócą. Starczy, że będzie rządzić islamska elita. Albo że wpływy islamu będą b. wielkie. A to jak najbardziej nam grozi.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  6. Największym zagrożeniem od strony Islamu jest, poza oczywiście śmiercią za brak wiary, status dhimmi czyli de facto oficjalny status "podludzia", wraz z jego wszystkimi uniedognieniami, łącznie z podatkiem jizya.

    A zachodnia jewropa właśnie do tego dąży.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak sam zauważyłeś kora mózgowa nie potrafi wszystkiego wyjaśnić, a już w sprawach Ducha/Jaj zupełnie zawodzi. Dlatego na "zdrowy, chłopski rozum" nie można było przewidzieć, że islam zatriumfuje w takiej Persji albo że indoeuropejskie i ugrofińskie ludy Europy przyjmą chrześcijaństwo.
    Na logikę islam z jego zakazem picia wina i sporządzania wizerunków nie miał prawa zdobyć serc i umysłów rozkochanych w miniaturach, rzeźbach Persów, delektujących się winem z Shirazu.
    Chrześcijaństwo z jego zakazem tańców damsko-męskich i nakazem miłości nieprzyjaciół też pasowało do słowiańskich herojów, germańskich wojów i do celtyckich łowców głów jak pięść do nosa.

    OdpowiedzUsuń
  8. @ Anonimowy

    Coś w tym oczywiście jest, co mówisz, ale jednak właśnie przede wszystkim "na zdrowy chłopski rozum". Czyli, bez urazy, z pozycji liberalnych. Czyli "ekonomiczna teoria człowieka" - w sensie że to "homo oeconomicus", który racjonalnie sobie maksymalizuje przyjemności i minimalizuje przykrości.

    Jakie to sensowne, jakie to logiczne! Cóż można temu zarzucić? Gdzie znaleźć lukę? A potem człek - nieliczny faktycznie - zastanawia się, dlaczego miliony ludzi zginęły, czasem nawet nie całkiem niechętnie, za różne bezsensowne sprawy: podbój obcych lądów, religijne detale, przywiązanie do różnych mętnych (z liberalnego punktu widzenia) rzeczy, próżność...

    A jakoś z powodu np. miłości, nie mówiąc już dla niej, ginie bardzo w sumie niewielu.

    Człoń to nie jest jednak homo oeconomicus, w każdym razie nie tylko, nie głównie. Człoń to źwierzę naprawę par excellence religijne, bo ciągle dręczy go pytanie o sens własnego życia, a na to żadna nauka (w dzisiejszym ścisłym rozumieniu) nie odpowie.

    No i tutaj właśnie bardzo przydaje nam się Spengler. Wg. niego islam to REFORMACJA MAGIAŃSKIEJ KULTURY. I to nie jest takie sobie gadanie, z którego nic nie wynika!

    Tak jak w naszej reformacji, ci ludzie nie buntowali się dlatego, że ich religia wymagała ZBYT DUŻO, ale wręcz przeciwnie - BO WYMAGAŁA ZBYT MAŁO!

    Pisze o tym Luter, no i pisze o tym właśnie Spengler. Jeśli zaś tak na te sprawy spojrzymy, to ani Merkurianie nie myślą JEDYNIE o własnej wulgarnej forsie na konsumpcję, ani też islamiści nie są islamistami dlatego, że nikt im jeszcze nie pokazał jak cudny jest telewizor plazmowy i ile radości daje Taniec z Gwiazdami.

    To nie brak znajomości naszego liberalizmu sprawia, że oddają życie za swoje prymitywne wierzenia i nadzieję, że zapanują one na całym globie!

    Faktem jednak jest, że w Europie islam nie rozszerzał się już aż tak gwałtownie, jak by to teoretycznie było możliwe, a w czarnej Afryce także chyba nie. Cóż, niektórym ludziom pasuje do ich mentalności, innym znacznie mniej.

    Co nie zmienia faktu, że tym stadem lemingów z pewnością może rządzić fanatyczna muślimska elita, a sporo z nich przynęci się do rządzącej religii tak czy tak. No a odstąpić od niej potem jest dość trudno, więc to taki zawór jednokierunkowy.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  9. Okazuje się, że w kwestii K/C Magiańskiej Roman Dmowski szedł raczej za Gastonem Maspero i Oswaldem Spenglerem niż za swym partyjnym kolegą Feliksem Konecznym.
    Dmowski przyjmował istnienie jednej, aczkolwiek bardzo zróżnicowanej w czasie i w przestrzeni K/C Magiańskiej, obejmującej zarówno starożytnych Egipcjan, Babilończyków, Asyryjczyków, Persów jak i współczesnych mu Merkurian. Ojciec Narodowej Demokracji uważał Merkurian za swego rodzaju "żywą skamieniałość" - lud starszy od Greków i Rzymian, a dzięki serii dość niepojętych zbiegów okoliczności, jak i nadludzkiej niemal determinacji własnych przywódców przetrwały w stanie praktycznie niezmienionym aż do XX wieku.

    OdpowiedzUsuń
  10. @Tygrysiasty
    Ja w kwestii formalnej. Jak założyłeś foruma, to goń wszystkich kumatych komentatorów ze swego ukochanego blogaska na dłuższe pogaduchy na forum(!), przeca po toś je wyprodukował - nicht War?

    Wymyśl to tak, żebyś sam sobie nie robił konkurencji! Jakiś stały link czy cuś?

    Blogasek może wszak śmiało robić jako medium inspirujące foruma nowymi postami, hę?

    OdpowiedzUsuń
  11. Tygrys ma jakiegoś majla? bo rewolucja spenglerystyczna wisi w powietrzu i trzeba się rozmówić...

    a trzeba zachować jakieś pozory przed służbami i o pewnych rzeczach nie powinno się publicznie dywagować ; )

    PS: Zajrzałem na to forum - gratulacje, na reszcie jakiś konkret;
    przejrzałem dyskusje...
    co do Państwa to nie wyszliście poza definicję - zdaje się - Maxa Webera, że państwo to monopol stosowania przemocy na danym terytorium, bo w sumie do tego sprowadza się suwerenność, że my możemy zrobić innym kuku a oni nam nie... to jest to, na co Pan Tygrys się obruszał, że państwo to pałka

    więc skoro władza może zrobić mi kuku i wcale nie utożsamiam swojego ęteresu z ęteresem władzy, czy to znaczy, że wykluczam się z Państwa? ale czy tylko się wykluczam jak po kryjomu w domowym zaciszu nie wycinam hołubców w rytm IX symfonii pana Beeee, czy też się wykluczam nawet jak te publiczne hołubce wycinam, bo to dla mnie mniejsze kuku niż praca w np. łagrze na Syberii (w ramach międzynarodowej wymiany)

    a tak poważnie to jest kilka spraw do obgadania, więc proszę o namiary do Waści

    Ave Barbarozo! (coby odpowiednie służby poczuły się ukontentowane)

    OdpowiedzUsuń
  12. @ Anonimowy

    Dzięki, cenne info!

    Ojciec ND wyraźnie kojarzył, to są całkiem sensowne poglądy, choć Spengler, moim skromnym, poszedł jeszcze o b. istotny krok dalej (biologiczno-cybernetyczna koncepcja, która mu pozwoliła... kapujecie o co chodzi? takie jabłko Newtona).

    Ale w sumie to ma swój sens - Tajemniczy Odwieczny Wschód, ach! Włącznie z Egiptem, tak to w końcu widzieli i dawni Grecy, a w końcu czyż Aleksandria, największe miasto na świecie w pewnej epoce, nie była zaludniona przez Greków i (mówiących po grecku) Żydów?

    Co do skamieniałości, to w sumie, choć mniej wartościująco brzmi, Spengler ma takie samo w znaczniej mierze zdanie. To są lemingi... Chciałem powiedzieć fellahy, po dawnej wielkiej C. A my przy nich jak te raczkujące bobaski.

    Gastona za to nie znam - można o facecie coś bliższego? Może powinniśmy go jakoś przerabiać? Seminaryjnie znaczy. (Albo przerobić.)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  13. @ Amalryk

    B. sensownie prawisz. Dzięki, zaęspirowałeś mnie i mam pomysła, co w tej sprawie zrobić.

    Choć linek to już, po prawdzie istnieje, po prostu nikt na niego nie zwraca uwagi. Gdyby to był bannerek, ach... (Una bandera rooooosaaaaa...!)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  14. @ Jerzy

    B. mile Cię tu zobaczyć. Co do Twoich dezyderatów (żebym ja jeszcze dokładnie wiedział, co to znaczy, ale ładnie brzmi), to spełniłem co się dało. Chyba całkiem sporo.

    Co do tej pałki, to przyznam, że ręce mnie opadają... Czy Ty człeku całkiem nie potrafisz zrozumieć, że ja NIE dostaję żadnego orgazmu na widok pałki, ino sobie pewne sprawy - sine ira et studio i na trzeźwo - ANALIZUJĘ!

    Nie dostaję orgazmu, nie oburzam się... Po prostu wydaje mi się, że do zdefiniowania Państwa wystarcza w sumie kwestia suwerenności, czyli - jak to uroczo raczysz upraszczać - pałki. Choć, pewnie nie wiesz, wciąż nie trenując JKD - pałka może służyć do całkiem różnych celów, zarówno wzniosłych, jak i szpetnych.

    Nie mówiąc już o stosowaniu jej w celach erotycznych na przykład, czy do wywoływania wymiotów. Które z kolei też, mogą być...

    Tak, że oburzasz się moim zdaniem całkiem bez sensu. Takie mieszanie moralności z ętelektem, w sensie podlewanie moralizatorskim sosikiem i się oburzanie, prób obiektywnego ZROZUMIENIA różnych spraw, jest oczywiście bardzo dzisiaj powszechne. Ciebie jednak powinno być stać na coś lepszego. Szczerze i bez włażenia (w każdym razie z wazeliną) Ci mówię - masz dość potężny ętelekt, by nie wpadać w tak dziecinne pułapeczki.

    No bo pomyśl! Ja mówię, że "państwo to zęby i pazury narodu", a Ty w płacz, że znowu jakiś wstrętny kocur chce Cię podrapać, a przecież jak się kiedyś bawiłeś z dwutygodniowym kociakiem, to potem chodziłeś przez pół roku w bandażach, ach!

    Wygłupiam się oczywiście, ale czy aż tak trudno jest zrozumieć, że ja wciąż żadnego orgazmu na myśl o pałce nie dostaję? Może faktycznie kiedyś zacznę, kiedy stwierdzę, że to jedyna szansa... Itd. Sam wiesz. Choć to mało prawdopodobne, jak oba wiemy. Ale to nie o orgazm chodzi, tylko o rzeczywistość.

    W końcu gdzie się rozejrzysz, ta pałka jest, tak? Więc wniosek z tego, że w TYM (bo Ty chcesz stworzyć lepszy, go ahead!) świecie to jest powszechne zjawisko. A do tego pałką można się np. tylko bronić. No i pałka to nie miotacz płomieni czy brudna bomba złożona z saletry, cukru i gwoździ macerowanych w sfermentowanym gównie. Prawda?

    Pzdrwm - Ciebie, a Panu Beeee, Barbarozie i Wielkiemu TW Docentowi biję czołem

    OdpowiedzUsuń
  15. ależ Tygrysku ja się nie oburzam... ja widzę i opisuję...

    mi tylko chodziło - zupełnie ętelektualnie (bez żadnych odwołań do etyki) - czy jeśli jest podział na rządzących i rządzonych to czy Państwo składa się z rządzących i rządzonych czy tylko z rządzących, bo to oni są suwerenni, a rządzeni muszą się im podporządkować?

    są bardzo ciekawe implikacje przyjęcie definicji Webera o monopolu na przemoc - czy jak Ty wolisz o suwerenności - większość sobie z nich wczoraj przemyślałem i okazuje się, że definicja Państwa zupełnie rozmywa się z naszym potocznym mniemaniem

    nie wiem dlaczego wyolbrzymiłeś tą pałkę, po prostu ją dałem, bo wydawało mi się, że sam się kiedyś denerwowałeś, że to zbytnie uproszczenie - a przecież chodzi tylko o narzędzia do utrzymania suwerenności

    w każdym razie daj jakieś namiary (np. majla), bo mam fajne materiały

    pozdro

    OdpowiedzUsuń
  16. @ Jerzy

    Ależ ja się wcale nie oburzam. To zresztą Ty wyjechałeś z tą pałką i Weberem. Mam zbiór jego arcydzieł na półce, ale jakoś nie potrafię tego przeczytać, a teraz to już właściwie nie widzę większego sensu. Już prędzej przemęczę się przez Clausewitza, w którym może jednak coś wielkiego odkryję?

    Mnie się tam suwerenność z pałką specjalnie nie kojarzy - po prostu. Suwerenność to dla mnie raczej "nikt nie będzie samowolnie doił moich krów, nikt nie będzie bez pozwolenia IPN'ował moich dziewek folwarcznych, nikt nie będzie mi tu..."

    Gadamy trochę jak gęś z prosięciem, bo ignorujesz moje prośby (und desiderata) i nie raczysz przeczytać Ardreya o pawianach. PAWIANY TO ODPOWIEDŹ NA WSZYSTKIE TEGO TYPU PYTANIA!

    To jest kwestia tego, czy człowień jest indywidułem, czy też raczej ętegralną częścią grupy. Mówię o kwestii czy państwo to my, czy też może oni. Kwestia czy państwo się składa z rządzących i rządzonych całkiem wypada POZA moją definicję.

    Która miała być NAJPROSTSZĄ możliwą definicją PAŃSTWA. Tylko tyle i aż tyle. Nie "dobrego państwa", nie "zachodniego państwa", nie "demokratycznego państwa" ("anarchistycznego" też nie)... Po prostu chodzi mi o kwestię CO jest państwem, a co nie jest. I na ile %.

    Twoje kwestie SĄ oczywiście interesujące, ale z tym pałkarzem Weberem strzeliłeś nieco jak mały Jasio po dużym piwie jajowatą kulą w płot. (Wiem, to była taka zaczepka, na przyspieszenie krążenia w zmarzniętych uszach.)

    Co ja mam z Weberem wspólnego? Czy teraz już WSZYSTKIE szkopy będą ogłaszane jako moje wielkie miłości?! Tylko dlatego, że wielbię JEDNEGO?

    Suwerenność to - jako rzekłem - nie tylko kwestia przemocy. To w ogóle kwestia SUWERENNOŚCI. We wszystkich aspektach. A że bez pałki się na tym (w odróżnieniu od tego Twojego wymarzonego) nie da, to inna sprawa. Chodzi jednak nie o pałkę, tylko o IPN!

    Co do adresu... Zrobiłem to dawno, wysłałem Ci priva na bmpl24.pl. Trza tam czasem zaglądać!

    Pzdrwm czule

    OdpowiedzUsuń
  17. @ Jerzy c.d.

    A poza tym - jeśli już pałka - TO NA ZEWNĄTRZ!

    Państwo to jest "forma narodu służąca jego tarmoszeniu się z innymi państwami i dawaniu im tzw. sójek w bok". Jakoś tak to brzmiało.

    A kto to powiedział? To pytanie za 3 pkt. Chcesz trzy punkty? To odpowiedz!

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  18. OK, z tym podziałem to w następnym kroku chciałem rozwinąć - bo w sumie ci rządzący to cała organizacja, w obrębie której też są podwładni i którzy też mogą się buntować (ale zakładam, że przez jakiś czas im się to nie opłaca)

    więc ja to widzę raczej jako dynamiczną sieć powiązań między ludźmi i części podoba się miejsce w sieci a części nie [taka magiańska koncepcja ; ) ]

    ale ta Pałka jest potrzebna, bo jak Święte Prawo Własności jest wg Waści hipostazą - więc trzeba jej jakoś bronić, to i Święte Prawo Suwerenności też musi być

    to są w ogóle ciekawe kwestie - bo czy państwo, które może być w dowolnym momencie napadnięte przez inne i żyje praktycznie na jej łasce jest suwerenne, więc czy jest Państwem? czy jeśli jedno państwo po kolei podbija inne i pokonać je może dopiero koalicja państw - to czy to oznacza że koalicja jest Państwem?

    zaczepki ignoruję

    wici do Waści w wiadome miejsce wysłałem

    OdpowiedzUsuń
  19. @ Jerzy

    Widzę, a co gorsza ze smutkiem konstatuję, że Waść lekce sobie ważycie towarzysza Krochmala... Nie mówiąc już o pobłażliwym traktowaniu wielkich (tfu!) korporacji.

    Ale dobra, dostałem, dzięki!

    ŚPW jest hipostazą, jeśli się o nim gada tak, jakby... Wie Waść - świeciło nad nami jak jakiś księżyc w pełni, w dzień i w nocy, a jak ktoś by je zgwałcił, to wyciągałaby się taka dłuuuuuuga ręka i dawała przestępcy w nos.

    W innym przypadku to może sobie być całkiem niezły pomysł na życie (dla bogatych), ale odnosi się do konkretnego społeczeństwa i tyle. I na pewno udaje Waść jedynie, że to nie jest dlań jasne und oczywiste, n'est-ce pas?

    Zaczepek nie pamiętam. Ja się tylko bronił, bo mi, jak mgliście sobie przypominam, wmawiano uwielbienie dla Webera i jego teorii, a implicite pałki. A czymże ma ona być lepsza od różowego wibratora, czy golarki, że spytam?

    Skoro wg. mojej definicji państwo może być nawet JEDNOOSOBOWE (choć "zdegenerowane"), to pakowanie do tego od razu przemocy, władzy i biednych niewolników, proletariuszy dzwoniących łańcuchami i zgrzytającymi (oboma co je mają) zębami, wydaje mi się nieco maniackie.

    Państwo to suwerenność W STOSUNKU DO SIŁ ZEWNĘTRZNYCH! Co, zgoda, wymaga pałki (zębów i pazurów w mojej wersji), ale też NA ZEWNĄTRZ. Co się dzieje wewnątrz, to już zależy od potrzeb wynikających z pałowania na zewnątrz.

    Marksiści, k*winiści, anarchiści wszelacy, i w ogóle leberaly upierają się, by państwo widzieć jako przemoc do wewnątrz, a my, za naszym Wielkim Guru, wiemy, że to jest defensywa i ofen-ewentualnie-sywa całkowicie skierowana NA ZEWNĄTRZ.

    Jasne, że tę niezbędną do działania na zewnątrz spójność osiąga się na różne sposoby - od pedalsko-leberalnych, przez zdrowe etyczno-pawiańskie, po ordynarny i mało sensowny zamordyzm. A poza tym ktoś może się pod państwo po prostu PODSZYĆ.

    Ale z pewnością Waść to sam zrozumie, wystarczy tylko pomyśleć. I to raczej nieco dalej od swego ulubionego miejsca na podwórzu, bo tam mogą być różne miazmaty i wibracje.

    Kiedy już sobie zaakceptujemy, albo też odrzucimy, moję definicję, to możemy sobie dalej gadać jak to jest zrobione do wewnątrz - jak być może, jak naprawdę bywa, jak być powinno...

    I to jest inna sprawa. Też pewnie fajna. Ale wmawiane sobie i światu, że "państwo to jest taka mafia co dręczy i okrada", jest bez sensu. Bez naszego państwa da nam w dupę INNE państwo - całkiem po prostu. Więc jednak WŁASNE PAŃSTWO MA UŻYTECZNĄ DLA PROSTEGO CZŁOWIEKA (jak ja) FUNKCJĘ.

    Czy może się mylę?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  20. Gaston Maspero (1846-1916) był wybitnym archeologiem i językoznawcą francuskim pochodzenia lombardzkiego. Szczególnie umiłował Egipt (przez wiele lat pełnił funkcję dyrektora Muzeum Egipskiego w Bulak, a później w Kairze; jako pierwszy przełożył i wydał "Teksty Piramid"), ale zajmował się również innymi ludami starożytnego wschodu, zwłaszcza sąsiadami Egiptu: Asyrią i Chaldeą, co opisał w monumentalnej "Histoire des peuples de l'Orient ancien".
    W podręcznikach literatury polskiej wymienia się Maspera jako człowieka, który natchnął Prusa do napisania "Faraona" (aczkolwiek zdaniem egiptologów Prus korzystał głównie z "Wiedzy tajemnej w Egipcie" Ochorowicz).

    OdpowiedzUsuń
  21. Oddaliśmy biologię i psychologię lewactwu na całej linii.
    Pół biedy że 80% przyrodników to lemingi, gorzej, że pozostałe 20% przyrodników to przyszli Arcykapłani Lewactwa i potencjalni Papieże (oraz Papieżyce) Demolibu, ludzie którzy znają (przeczytali i to nierzadko w oryginale) Ardreya, Wilsona, Spenglera, Dmowskiego, Konecznego, Davilę itd. ale świadomie odrzucają wszystko co choćby z daleka kojarzy im się z Prawicą, Chrześcijaństwem (a zwłaszcza Katolicyzmem), polskim patriotyzmem, militaryzmem jako takim, heteroseksualizmem jako takim etc. Ci ludzie nie tylko świadomie pielęgnują i pogłębiają swój demoliberalny światopogląd odpowiednimi lekturami i rozmowami, ale również integrują się w realu (działając w różnych lożach i obediencjach, stażując we właściwych gazetach, stacjach TV i partiach), a także przygotowują do fizycznej rozprawy z mocherami i militarystami trenując walkę wręcz czy strzelectwo.
    Te 20% o których piszę, to nie są niedouczone wykształciuszki po Europeistyce w Wyższej Szkole Taktu, Wdzięku i Elegancji, ale Elita Demolibu, jego współczesne Sztafety Szturmowe i przyszły Sztab.
    Chciałbym wierzyć, że ci nieliczni przyrodnicy, ktorzy udzielają się na Tygrysim blogu, na Niepopkach, FF, Prawicy.pl czy na Prawym.pl to rzeczywiście nasi sojusznicy. Obawiam się jednak, że to kolejne Azefy.

    OdpowiedzUsuń
  22. @ Anonimowy

    Dlaczego im nie ufasz? No i dlaczego sam nie trenujesz naparzanek i strzelectwa?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  23. A Waść mości Tygrysie czemu nie zaufał Katarynie?
    Czy zaufałbyś Tygrysie Brzozowskiemu, "Delegatowi", "Hejnałowi" albo inszemu autorytetowi moralnemu, zwłaszcza takiemu, którego rodzice lub dziadkowie zakładali V Komendę WiNu?

    OdpowiedzUsuń
  24. @ Anonimowy

    Zaufałem katarynie. Po prostu wolałem dać głos, który by nieco obronił honor naszej prawicy, w przypadku, gdyby okazało się to gazowniczą prowokacją.

    Na początku to nie było całkiem nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę zarówno nietypowy charakter tego bloga, jak i reklamę, jaką jej salonowcy robili.

    Nie zapominaj też, że ta pierwsze moje kawałki o katarynie były tylko na jakieś 80% serio.

    No i, mówię to teraz chyba pierwszy raz - wkurzała mnie łagodna i POPiS'owa linia kataryny blogu, i chciałem jej dać ostrogę, by się okazała nieco ostrzejsza.

    Zresztą niedługo potem doceniłem katarynę, zagadałem do niej przyjaźnie, przeprosiłem, publicznie też to wiele razy napisałem... To naprawdę dawne dzieje i w ogóle nieprawda. ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  25. @ Triarius
    Wybacz! Każdy z nas jest omylny, toteż często czepiamy się Bogu ducha winnych ludzi, a prawdziwi TW i KO rozgrywają nas jak chcą :(
    A z innej beczki: czy słyszałeś, że wprowadzenie stanu wojennego ćwiczono już w 1973? Więcej o tym tutaj:
    http://www.tvp.info/magazyn/po-godzinach/stan-wojenny-przecwiczono-8-lat-wczesniej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Po latach.) Z Kataryną to jednak moje mgliste podejrzenia się sprawdziły. Za info i linek dzięki. (Moje własne stwierdzenie, że "zaufałem", było nawet wtedy mocno przesadne, ale motywowało mnie obniżenie poziomu wzajemnych podejrzeń wśród naszych.)

      Pzdrwm

      Usuń