wtorek, marca 22, 2011

Krylia Sowietow i Różowe Golarki Liberalizmu

Narażę się tym z pewnością paru lubianym przeze mnie ludziom, ale faktem jest, że sport - w sensie kibicowania, a nie uprawiania - to jeden z najskuteczniejszych i najpowszechniej dziś stosowanych środków trzymania proletów za mordy. Odwieczne "panem et circenses", czyli, jak to jeden bloger fajnie sparafrazował, "taniego kredytu i Tańca z Gwiazdami".

Gdyby Młody Spengleryzm był czymś więcej, niż tylko intelektualnym żartem (i jedyną nadzieją zachodniej cywilizacji przy okazji), to do oglądania transmisji sportowych konieczna byłaby specjalna dyspensa od biskupa. I to biskupa z właściwym certyfikatem od Młodych Spenglerystów oczywiście. O jakimś tam "patriotycznym" podniecaniu się grą "naszych chłopców", czy skakaniem jakichś "polskich orłów", nie byłoby oczywiście nawet mowy! To znaczy, prolety ew. by mogły, w ramach P & C, ale na pewno nie sami Młodzi Spengleryści.

Czemu jednak ew. dyspensa, a nie po prostu zakaz? Dlatego, to nie jest tak, że w każdym przypadku i dla każdego, takie coś musi być szkodliwe. Pochlebiam sobie, że ja na przykład mogę oglądać niemal cokolwiek... No, to też przesada, bo np. różnych martyrologii, obozów koncentracyjnych, filmów moralnego niepokoju, programów Tomasza Lisa, czy filmów wojennych/przygodowych/dla-prawdziwych-mężczyzn-z-pościgami-samochodowymi nie oglądam, bo się tym po prostu brzydzę, nudzi mnie to i/lub mierzi.

Jednak (długo by można o tym!) w sumie jest tak, że jak ja coś oglądam, to nigdy się w tym nie zatracam, nie "przenoszę się w inną rzeczywistość" i nie "odrywam od ciała i konkretu"... O czym nawiasem ostatnio na TV Trwam interesująco opowiadał syn tego sławnego McLuhana - nie żebym się całkiem zgadzał, wręcz przeciwnie, ale interesujące to to było... (W sumie zresztą to chyba była Nowa Lewica.)

Ale nie - to nie ja. Bo w moim przypadku zawsze pierwsze są pytania w rodzaju: "kto za tym stoi?", "komu to służy?", "dlaczego oni mi to pokazują?", "co chcą przez to osiągnąć?", "jak na to reaguje typowy leming/prolet?"... Itd. Plus pytania pomniejszego płazu, w rodzaju: "jak oni skłonili ją, żeby im na to pozwoliła?", "ile w tym jest prasamiczego, excusez le mot... powiedzmy żeńskiej natury, ach!?"... To akurat dotyczy jednej konkretnej dziedziny, ale analogicznie z innymi dziedzinami.

Długo by można o tym, ale że ja nie o tym, więc tyle. Ten blog nie jest zasadniczo jakoś z definicji i wyłącznie polityczny, i ja bym sobie mógł tutaj pisać na całkiem inne tematy, jakoż to: psychologia, filozofia, muzyka... Ale wiem, czego ludzie oczekują, więc, przynajmniej na ten raz, psychologizowanie na temat ew. racji i ew. błędów panów McLuhanów, czy podejściem do mediów wizualnych typowego leminga/proleta z jednej, a Pana Tygrysa z drugiej strony, zostawię sobie na jakieś abstrakcyjne i nigdy nie mające pewnie nastąpić "zaś".

I powiem tak... Oglądałem sobie dziś (a właściwie to już formalnie wczoraj) gnuśnie boks, przeżuwając późne śniadanie i spenglerycznie bawiąc się myślami nad tym, jak oni już wprost starają się imitować i odtwarzać starożytne walki gladiatorów. I chcieli by, i boją się jednocześnie, pójść na całość. W sumie jednak coraz bardziej jestem przekonany, że oni ŚWIADOMIE sięgają już do tamtych wzorów!

Czyli nie tylko to, że "dzisiejszy sport to dawne walki gladiatorów i wyścigi rydwanów" (b. skądinąd spengleryczna myśl, oczywiście), tylko że ktoś tam jednak w pewnym momencie stwierdził, że te wszystkie analogie pomiędzy dawnymi i nowymi czasy są na tyle istotne, iż trzeba tę sprawę świadomie wziąć w swoje ręce i przyspieszyć.

Choć sama też przecież idzie w "dobrym" kierunku. Wcale nie wykluczam, że gdzieś tam w głębi jakichś dwudziestopiętrowych schronów przeciw broni A... Z siedzi jakiś Mózg, który, tak jak i ja, wie, że Spengler to sposób na zrozumienie naszych czasów, a nawet w pewnej mierze przewidzenie przyszłości - i on to właśnie realizuje.

Czyli że małe urzędasy jakichś Unii - takie o kilka zaledwie pięter ponad Wojtkiem Sadurskim - czytają sobie Toynbee'ego czy Konecznego, a ktoś kto naprawdę kojarzy, zapewne facet ze służb, Spenglera. I on tą całą resztą, o nas już nie wspominając, manipuluje sobie do woli. On tam, ja tutaj... Wojna mózgów!

W każdym razie tak sobie gnuśnie oglądam ten boks - niby amatorski, a bez kasków, maszynek do liczenia ciosów... Jak za moich czasów! Ale nie tylko to, bo także bez koszulek, pięć rund i masa innych jeszcze gladiatorskich innowacji... Tak sobie oglądam, a tutaj pod spodem leci tasiemka... Na której czytam, że "Z powodu złej pogody nie będzie dziś transmisji następujących meczy: Krilia Sowietow : CSKA Moskwa..."

Reszta nieistotna, ale tą pierwszą wymienianą tam drużyną były - absolutnie nie żartuję! - Krylia Sowietów! I niech mi ktoś teraz powie, że obecna Rosja to nie jest prosta kontynuacja miłującego pokój ZSRR! Wiem, mają ten sam hymn, jest nadal "Komsomolskaja Prawda"... I różne inne takie. Ale to przecież drobiazg przy tych sowietach!

Podczas gdy u nas (??!) drużyny o długiej i chwalebnej (jak na sport) historii zmieniają dzisiaj nazwy co parę miesięcy - z nazwy jednej szemranej firmy, co ich rzekomo sponsoruje, na drugą, równie szemraną... Tam, mimo gospodarki rynkowej, mimo wszystkich NEP'ów i pieriestrojek - nikomu nie przyszło nawet do głowy, żeby zostawić np. "Krylia", a wywalić "Sowietów"... Albo "Sowietów" zastąpić jakimś równie dźwięcznym, a mniej kontrowersyjnym (?) słowem.

Ktoś tam z pewnością musiał pomyśleć o tym, że kiedyś te Krylia zajmą jakieś tam dobre miejsce w lidze, albo zdobędą puchar - czemu niby by nie mogły? - a wtedy (fanfary, bębny, starcy zawodzą) staną do walki z jakimś Anderlechtem Bruksela, Herthą Berlin, czy powiedzmy czymś, co kopie piłkę w najwyższej lidze III RP. I prasa, media, dziennikarze będą się podniecać, że "Skrzydła Sowietów grają super!"... Albo, że "nasi strzelili Skrzydłom Sowietów trzy bramki w dwie minuty".

Co z tego, że gdzieś tam jest wpisane coś o propagowaniu komunizmu... Co z tego, że Rosja to dziś miłujący pokój i wolny rynek kraj... Jakoś jednak obeszło się bez sponsora i dawne Skrzydła Sowietów, nie muszą - raniąc serca prawdziwych konserwatystów, którzy cierpią nieludzkie męki na samą myśl o usunięciu pomnika takich czy innych wyzwolicieli czy okupantów... O "zmianie nazwy ulicy, którą Historia uczyniła już częścią Dziedzictwa (czysty bolszewizm, żeby się na Historię obrażać!)"...

Te skrzydła nie muszą się (chwała niech będzie Najwyższemu Któren w Mauzoleum!) - mimo całej demokratyzacji i wszystkiego co piękne und liberalne - nazywać "Pizzeria Mniam-Mniam", czy powiedzmy "Różowe Golarki 'Napalona Frosia'". Zapewne Rosja jakoś z tego powodu słabsza, a tym samym mniej niebezpieczna - w końcu sponsor to liberalizm, a liberalizm to siła... Jednak chyba jakiś rynkowy liberał musiałby mi to ze szczegółami wytłumaczyć, bo ja się nijak nie mogę w tym dopatrzyć logiki. Wiem, że ona tam jest, bo po prostu być musi, i to z nóg zwalająca, ale jej głupi nie widzę.

Z tego co wiem, genialny von Mises, który postulował, jeszcze przed wojną światową, by pożyczać Sowietom jak najwięcej, bo to sprawi, że szybciej poznają uroki liberalizmu i go pokochają, już nie żyje... Prosiłbym zatem, by któryś z jego uczniów pofatygował się na mój blog i mi wszystkie te trudne sprawy jakoś przystępnie wytłumaczył. Ludzie - poważnie, liczę na was!

triarius
---------------------------------------------------
Czy odstawiłeś już leminga od piersi?

24 komentarze:

  1. @ Tygrys

    "[...]genialny von Mises, który postulował, jeszcze przed wojną światową, [...] [...] Prosiłbym zatem, by któryś z jego uczniów pofatygował się na mój blog i mi wszystkie te trudne sprawy jakoś przystępnie wytłumaczył[...]"

    Nie jestem co prawda uczniem genialnego fona (swoją drogą to ten kajzer zdrowo sypał na lewo i prawo tymi fonami, skoro i przed nazwiskiem , które sam noszę , a które nosiła w panieństwie mamusia genialnego ucznia naszego genialnego geniusza - niejakiego Hayeka, tyż się pojawiło) ale się podejmę.

    No więc wyjaśniam Ci, iż wszyscy zaczęli pożyczać Sowietom ile wlezie, (a czego nie pożyczyli to sobie Sowiety ukradły) no i przez te pożyczki i tak tam dalej, Sowietom tak się zajebiście spodobał ten leberalizm, no tak zajebiście, i tak go pokochali swą czystą, szczerą, pierwszą proletariacką miłością, że z tego wszystkiego wzięli i w 1990r. ten cały Związek Sowiecki w pizdu rozdupcyli! No i jak? Wszystko pojął? I czyż to nie genialne?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym powiedział, że "Sowietow" w nazwie to jako slogan reklamowy broń obosieczna, bo drużyna raz wygrywa, innym razem obrywa. No i jak to tak, żeby Sowiet przegrywał?

    Oprócz tego hymnu są jeszcze w obecnej Rosji inne ciekawostki, jak na przykład to, że miasto Petersburg ciągle jest stolicą Leningradskoj Obłasci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Triarius i Amalryk - racja!

    tj - tu chodzi o efekt pierwszego wrażenia, a nie o to, czy dana drużyna (takich z komunistyczną symboliką jest cała masa) wygra, przegra, czy wygra za sprawą kogoś sortu Ronaldinho, czy przegra za sprawą kogoś sortu Rasiaka.

    To samo, jeśli chodzi o rzeczy takie jak reklamy z "udziałem" niejakiego Che, albo z "towarzyszem generałem".

    Co do ciekawostek jeszcze, choć to chyba nie jest żadna tajemnica: establishment wprost identyfikujący się z bolszewikami (zwłaszcza z tymi z bezpieczeństwa), symbolika w wojsku (nie tylko znakowania lotnicze) itp. Ciekawie o tym opowiadał Bukowski w wywiadzie dla Rzepy sprzed z górą roku: http://www.rp.pl/artykul/392884_Bukowski__Rosja_nie_wygralaby_wojny_z_Polska_.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze jedno - czy to aby czasem jeszcze nie Rothbard postulował "pokonanie" sowietów przez rozbrojenie USA i "liberalizację"?

    Inny klasyk libertarianizmu, Karl Hess, był jedynym Białym członkiem... Partii Czarnych Panter.

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Jaszczur

    "[...]establishment wprost identyfikujący się z bolszewikami (zwłaszcza z tymi z bezpieczeństwa)[...]" - w ich wypadku to byłby taki specyficzny pleonazm, coś jak identyfikować się z samym sobą.

    "[...]"pokonanie" sowietów przez rozbrojenie USA i "liberalizację"?[...]" - no,genialne! Wprost jakbym czytał Lenina!

    USA, od lat prawie stu, dysponują tak niewyobrażalną potęgą, że nie wypierdolenie tego całego sowieckiego burdelu w całości w kosmos, po wieki wieków będzie w podręcznikach historii przedstawiane jako modelowy przykład głębokiej atrofii mózgu powodowanej poprzez leberalizm.

    OdpowiedzUsuń
  6. Amalryk: w ich wypadku to byłby taki specyficzny pleonazm, [...] jak identyfikować się z samym sobą.

    No, ale czasem trzeba (co też czyni w wywiadzie Bukowski) w taki właśnie sposób pokazać, że ONI są sobą...

    Rothbard, Hess (nie Rudolf;]) i von Mises tak właśnie uważali! Zresztą akurat "Klasycy libertarianizmu" są przykładem skrajnym, którym tutaj zajmujemy się zapewne tylko dlatego, że dość dużo ludzi na prawicy czerpie inspirację właśnie z libertarianizmu.

    Takie "leninowskie" podejście do bolszewii, ("Kapitaliści sami kupią sznur itd.) jest udziałem większości establishmentu Zachodu, który faktycznie mógłby w tri miga się z czerwonymi rozprawić, gdyby miał po temu niesparaliżowaną liberalizmem wolę i świadomość istnienia zagrożenia. Bo moc ma.

    OdpowiedzUsuń
  7. @ Jaszczur

    „[...]No, ale czasem trzeba (co też czyni w wywiadzie Bukowski) w taki właśnie sposób pokazać, że ONI są sobą... [...]” - Myślisz? Czyżby z czekistami było już aż tak źle, że potrzebują takich psychologicznych sztuczek jak afirmacja? No chyba że na użytek okolicznej publiki, gdyby ta przypadkiem zapomniała skąd obecnej władzy „wyrastają nogi”. Ot tak w celu odświeżenia pamięci, jeśliby, niechcący komuś się, z nadmiaru swobody, aż tak lejce popierdoliły, że w swych wolnościowych zapędach nieborak zapomniał o roku 1937.

    Zresztą w Rosji sytuacja jest o wiele poważniejsza niż w pozostałych zapyziałych demoludach a i spuścizna polityczna i skala państwa i arsenał nuklearny determinują tam rzeczywistość w zupełnie nieporównywalnym stopniu do takiego naszego bardaku. Nie wiem czy odcięcie czekistowskiej pępowiny jest tam w ogóle wykonalne.

    Nigdy, co prawda, nie miałem wątpliwej przyjemności poznać osobiście jakiegoś dziarskiego enkawudzisty, wszelkie opowieści jakimi dysponuję są opowieściami z drugiej ręki i dość silnie historyczne, dotyczące sowieckich bezpieczniaków wojskowych w polskich mundurach (z reszta o dość zróżnicowanym rodowodzie od smiersz po mgb) z początków lat 50-tych. Ale nasłuchałem się onegdaj z paru źródeł tyle opowieści, że pewne nazwiska utkwiły mi w pamięci; Szadrin, Poljakow, Sołopienko, Kasjanok... I powiem Ci drogi Jaszczurze że technologia doboru tych sukurwieli to na pewno nie był żaden tam spontan czy ochotniczy zaciąg jakiejś posranej lemingozy, lecz starannie przeprowadzona selekcja celem zbudowania sprawnej, zwartej mafijnej struktury dodatkowo z pełnym wykorzystaniem potęgi struktur państwa – ruszyć coś takiego to może tylko kataklizm.(Oczywiście mówię o Rosji.)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle się dzieje ostatnio:
    - zliberalizowano przepisy o obronie koniecznej i wzięto pod ochronę praworządnych obywateli, którzy spontanicznie biegną na odsiecz policjantom i SM (napaść na zwykłego obywatela, który gromi w czynie społecznym drechów będzie równoznaczna z atakiem na funkcjonariusza publicznego)
    - ceny w szmateksach poszły w górę o 200% (prasa tłumaczy, że to przez arystokrację urzędniczą z biurowców, która lata na zakupy po lunchu)
    - cukier wciąż drożeje, więc pewnie wódki zabraknie.

    OdpowiedzUsuń
  9. @ wsie w mieście
    "USA, od lat prawie stu, dysponują tak niewyobrażalną potęgą, że nie wypierdolenie tego całego sowieckiego burdelu w całości w kosmos, po wieki wieków będzie w podręcznikach historii przedstawiane jako modelowy przykład głębokiej atrofii mózgu powodowanej poprzez leberalizm"
    Święte słowa! a drugim przykładem będzie zachowanie Europy wobec Kadavera: "Teraz bombardują tego, jak nazwał go los, Nerona naszych czasów, w imię wolności i praw człowieka, i słusznie, tyle że im bardziej go bombardują i ujawniają znowu, po 30 latach, prawdę o nim, tym większa jest kompromitacja tzw. Zachodu. Z tym Neronem bliskie interesy robiły nie tylko koncerny i elity rosyjskie, ale też włoski, francuskie i brytyjskie. I to te które pełne sa frazesów wolnościowych. Synek Kadafiego był we Włoszech celebrytą , ważną postacią Juventusu Turyn. Specjalnie dla Kadafiego czy jego synów śpiewały Nelly Furtado, czy Beyonce i inni znani anglosascy wykonawcy muzyki pop. Taki wierzchołek góry lodowej. Wspominam o tych przykładach dla zobrazowania. Bo przypomnieć warto, Kadafi wspierał terroryzm, w wyniku którego zginęło wielu obywateli Włoch, USA, Wlk. Brytanii. A sprawcy nie zostali ukarani. To się różni jednak jakościowo od np. blatowania się swego czasu z szahem Iranu. Bo ten nie walczył z tzw. Zachodem."

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy,

    z tym Kadawerem sprawa jest o tyle ciekawa, że bombardujący go zapad dopiero co sprzedał mu uzbrojenie za bodaj ponad miliard dolarów. Widać interesy interesami, ale kolonie muszą wiedzieć, skąd wyrastają im nogi. Zły to dla nas prognostyk.

    A swoją drogą, czy Kadafi nie zaczął bawić się w terroryzm dopiero po zestrzeleniu kilku jego samolotów i okrętów przez Zapad w ramach konfliktu o Syrtę, z której chciał zrobić swoje wody terytorialne?

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Amalryk

    Toż komu jak komu ale mi nie musi Pan mówić, że to co zidiociały zachód uważa za przejawy psychozy i głupoty komunistów, było w istocie hodowlą nowego człowieka!

    Ale informacji z pierwszej i drugiej ręki - nigdy dość! Zwłaszcza teraz!

    USA, od lat prawie stu, dysponują tak niewyobrażalną potęgą, że nie wypierdolenie tego całego sowieckiego burdelu w całości w kosmos
    [...]
    ruszyć coś takiego to może tylko kataklizm.


    Kataklizm albo atak nuklearny połączony z okupacją. USA są zresztą w stanie zaatakować bezpośrednio przyległe sowieckie imperium zewnętrzne i stworzyć sobie sojusznika - Międzymorze, które jednocześnie byłoby klinem w Bloku Kontynentu.

    Zamiast tego skupiają się na ataku po flankach: Irak, teraz Libia i Afgan.

    OdpowiedzUsuń
  12. @tj, @Anonimowy

    ...do tego, na STRATFOR'ze piszą, że związanie Zachodu w walce z Libią tak czy siak wzmocni sino-sowiecję (ze wskazaniem na drugi człon).

    OdpowiedzUsuń
  13. Napisałem, cholera, komentarz i go zeżarło.

    Pisałem, że Kadafi był zasadniczo duszeńką sowietów, i korzystne jego wyautowanie mogłoby być chyba tylko jeśli założyć związanie franko-brytyjskiego sojuszu na długo.

    Z kolei wzrost włości żabojadzko-albiońskich może oznaczać wzmożoną chęć przećwiczenia swoich nadwiślańskich murzynów przez szkopów i Wołodię, by nie zostać w tyle.

    Friedman w tej swojej książce "Next 100 years" pisał, że szkopy nie będą chciały pójść na konflikt z sowietem po raz kolejny, na czym Polska ma wypłynąć. Prof. Nowak strasznie tę książkę objechał, ja powiedziałbym że oprócz fantazji są tam też uzasadnione przemyślenia.

    Zobaczcie zresztą sami, jak chcecie:

    http://goo.gl/XKTrb

    OdpowiedzUsuń
  14. @ tj

    Mnie (choć co ja tam mogę wiedzieć o handlu) to wygląda na genialną wprost handlową metodę!

    Dostałeś w końcu w dupę? No to widać kupiłeś ZBYT MAŁO naszego żelastwa! Obroniłeś się? Patrzcie ludzie jakie sprzedajemy dobre żelastwo!

    Byle tylko takim Kadawerom nie wydało się, że napadli go WŁAŚNIE DLATEGO, że przed chwilą kupił.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  15. @ Jaszczur

    Ja tam, choć nie powiem - sine sowiety chciałbym bardzo w tym jeszcze ziemskim życiu na własne oczy uświadczyć - w sino-sowiety nie za bardzo wierzę.

    Trudno chyba mnie posądzić o jakiś przesadny optymizm. No bo kimże byłby wtedy taki Nicek i cała zgraja jemu podobnych, nie mówiąc już o Friedmanie, za którego dzięki i polecam. (Choć niby wielka Polska to nie jest JEGO optymizm, ino nasz, więc to niby trochę inaczej.)

    Jakoś kompletnie nie mogę sobie wyobrazić, by pomiędzy sino i sowietami konflikt nie narastał z biegiem lat, biegiem dni. Ten chiński komunizm, choć nie budzi mego entuzjazmu, żeby było jasne, jakoś mi się mało sowiecki w sumie wydaje.

    W ogóle coraz mniejszą wagę do ideologicznych deklaracji przykładam - realia geopolityczne, tradycje i proste wymogi łączące się z każdą hodowlą fellacho-lemingów, wydają mi się bez porównania istotniejsze.

    Kiedy zaś Kitaj odblokuje wydawanie na świat żywych samiczek, zamiast, jak dzisiaj, je skrobać albo dusić przy urodzeniu, będzie naprawdę fajny konflikt - może potencjalny, ale nieunikniony.

    Być może ruscy już im to jakoś dali do zrozumienia, że wtedy oni wszyscy nurka do tych tam ich schronów i odpalają rakiety.

    W każdym razie to nasza jedyna szansa, bo wszelkie inne wydają mi się dziecinnymi rojeniami.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  16. @ Anonimowy

    Tak, obrona konieczna. A ja wciąż pamniętam roześmianą mordę tej szemranej sędziny, która ostatnio obroniła Naszą Narodową Ikonę przed opluciem przez wrednego oszołoma.

    Co będzie "obroną konieczną", a co zaś wprost przeciwnie, to oni będą oceniać. Właśnie oni, ci sami!

    W dodatku ta Policja i SM jakoś do mnie mało przemawiają. Jeszcze nieco Postępu, a wpiszą tam, tak na wsiakij słuczaj, ZOMO, ORMO i Zbir, czy jak się to KGB obecnie w Putinlandzie nazywa.

    O Gestapo Naszych Zachodnich Przyjaciół już nie wspominając.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  17. @Triarius

    ...tyle, że tu nie chodzi ani nie chodziło o ideologię, a właśnie o twarde, geopolityczne i geostrategiczne kwestie, o których nieraz tu była mowa (żeby nie wyjść na samochwałę jakąś - z tj i Amalrykiem). Ekspansja chińska idzie na południowy wschód Azji, częściowo Oceanię (w takich fajnych kraikach jak Palau serio się ich obawiają, a na Fiji i W-ch Salomona kitajce budują bazy nasłuchowe) i bardzo ostro na Afrykę - praktycznie cała Afryka Podrównikowa to kolonia CHRL, w bezpiece Zimbabwe pracują ponoć chińscy "sowietnicy" z Guoanbu.

    Ja myślę, że kwestią czasu jest gruby konflikt pomiędzy Blokiem Zachodu (USA, UK, Japonia, Australia), a Blokiem Eurazji (właśnie Chiny, Ruś Czerwona, KL-D).

    Poważnym natomiast "klinem" geograficznym jest świat turecko-kaukasko-islamski. Dlatego zachód gra na islam, z różnym skutkiem. I sowieci, i kitajce mają nieźle z nimi na pieńku, póki co dają sobie radę... I tu raczej widziałbym jakąkolwiek nadzieję.

    Drugim takim "klinem" byłoby Międzymorze.

    No i ewentualna reorientacja geostrategiczna Niemiec, której konsekwencją byłaby kolejna wojna pomiędzy Sowietami a Niemcami.

    OdpowiedzUsuń
  18. P.S.

    Któś albo cóś komenty usuwa (nie moje, na szczęście)

    OdpowiedzUsuń
  19. A propos Kitaju (raport ABW za zeszły rok):

    "Raport jak raport ale parę rzeczy jest wartych uwagi. M.in. informacja zamieszczona na stronie 13 o spotkaniu szefów polskich i chińskich służb specjalnych na zaproszenie ministra bezpieczeństwa państwowego Chin- Genga Huichanga. Czyżby sugerowało nawiązanie szerszej współpracy? W katalog zainteresowań tradycyjnych (proliferacja BMR, terroryzm, przestępczość zorganizowana) wpleciono zręcznie bezpieczeństwo cybernetyczne. I tu już można się zadumać kto kogo i dlaczego smile

    Na stronie 10 ABW chwali się wdrożeniem systemu umożliwiającego weryfikację danych odbieranych od operatorów telekomunikacyjnych. Jak piszą, problemem były duble zatem system ma eliminować powtórki a jednocześnie"precyzyjnie określić" charakter przekazywanych danych. Mówiąc po naszemu chodzi o to, żeby operatorzy nie dawali wymijających odpowiedzi lub ściem. Innymi słowy, jeszcze większe zaciskanie obręczy na szyi i jeszcze większa inwigilacja... "

    http://unicorn.ricoroco.com/nucleo/index.php?itemid=786

    OdpowiedzUsuń
  20. @tj

    Do tego wszystkiego dodaj jeszcze: - zeszłoroczne spotkania na szczycie przywódców sowieckich i kitajskich oraz zawarte na nich umowy;

    - manewry SCO i ODKB;

    - tegoroczne manewry SCO;

    - propozycje wspólnego szkolenia sowieckich i polskich oficerów;

    - współpracę sowieckich i neopeerelowskich specsłużb.

    OdpowiedzUsuń
  21. Tu z grubsza wszystko wygląda na ładnie pozamiatane. Jesteśmy coraz bardziej wiarygodnym członkiem dynamicznie rozwijającego się bloku sino-sowieckiego i jest pięknie.

    W skali poza naszopierdolnikowej gra idzie na całego o świat magiński i jako takie przygotowanie sojuszy do próby generalnej na atomową skalę.

    Zaś konflikt kitajsko-kacapski jest niewyobrażalny dopóki istnieją USA, nikt i nic nie zmusi ich to tak idiotycznej konfrontacji, która żadnemu z nich dosłownie nic nie daje. W Europie zaś ciągle rolę fundamentalną odgrywają Szwaby, ale to kiepska dla nas pociecha.

    Oczywiście nie można też wykluczyć że dynamicznie rosnąca populacja „ludzi dobrej woli miłujących pokój” rozpierdoli od środka główną przeszkodę do władzy nad światem – kto wie, kto wie? I dopiero „zrobi się ciekawie”.

    OdpowiedzUsuń
  22. @ Amalryk

    I tu jest właśnie pies pogrzebany. A z tymi szkopami... ja osobiście, jako "studnicczak" widziałbym w tym jakąś nadzieję, ale najgorsze jest to, że na Łużycach we wszystkich w zasadzie stronnictwach wiodącą rolę odgrywa desant z enerdówka, wiedzący skąd im nogi wyrastają...

    OdpowiedzUsuń
  23. @ Jaszczur

    "Da liegt der Hund begraben" - powiadasz.Z tym, że nie wykluczone, iż obaj możemy już nie nadążać za Epoką! I mówiąc Niemcy, możemy mieć na myśli zupełnie inny naród, niż to zgromadzenie osobników, zamieszkujące aktualnie tereny na zachód od Odry oder Łaby.

    OdpowiedzUsuń