Krachów finansowych było już nieco w historii i nie to jest tutaj na tyle interesujące, bym o tym teraz pisał. Interesujących aspektów ma jednak ta sprawa co niemiara. Nie mówiąc już o ogólniejszych wnioskach i luźnych (co nie musi znaczyć jałowych czy bezsensownych) spekulacjach.
Najciekawsze w opisywanych tu wydarzeniach było, moim zdaniem, to, że do dziś nie udało się znaleźć jakiejś jednoznacznej i niewątpliwej ich przyczyny. Cytując z książki, gdzie znalazłem te informacje (Paul Ormerod "Why Most Things Fail: Evolution, Extinction and Economics", przekład mój własny). Odnosi się to do samego krachu na giełdzie.
Nawet teraz, niemal dwadzieścia lat po tym wydarzeniu, istnieje wiele rywalizujących wyjaśnień ex post, i nikt nie jest pewien przyczyny. Jedyną pewną rzeczą jest, iż żadne zewnętrzne wydarzenie nie miało miejsca, które by choćby w największym przybliżeniu miało podobną skalę. Żadne odciski palców, żaden dymiący rewolwer nie wskazuje sprawcy tej katastrofy. Nie wypowiedziano wojny światowej, szyby naftowe na Bliskim Wschodzie nie zostały wysadzone w powietrze. A jednak, w ciągu pojedynczego dnia, zostało ogłoszone, że największe firmy na świecie są warte 20 procent mniej, niż były warte dnia poprzedniego.No to mamy zagwozdkę, prawda? Na szczęście (przynajmniej niektórych) autor robi w tej książce całkiem wiele, aby rzucić jakieś światło na tego rodzaju wydarzenia. Wydarzenia zasadniczo nie do pojęcia w ramach paradygmatu tzw. klasycznej ekonomii. Pomaga tu dopiero podejście zalecane przez Ormeroda, czyli nacisk na obserwacje i statystyki dotyczące RZECZYWISTEGO zachowania różnych ekonomicznych spraw w realnym świecie; plus zdrowy zastrzyk ewolucyjnej biologii (której osiągnięcia, jak to pokazuje Ormerod, dają się z ogromnym powodzeniem do ekonomii zastosować). Dodać szczyptę nowego sposobu wykorzystania teorii gier.
Powiedzmy sobie jeszcze jednak najpierw co to był ten fundusz LTCM. Było to dziecię trzech noblistów w dziedzinie ekonomii z roku 1997, którzy tworząc go, wykorzystali właśnie te swoje naukowe osiągnięcia, które im tego Nobla przyniosły. Fundusz obracał nieprawdopodobną forsą... Jak się łatwo domyślić z faktu, że, by go ratować, wielkiej forsy użyto, poza tym, że w ogóle widziano taką konieczność... Zarabiał też masę forsy. Do czasu!
Szczegóły oczywiście każdy może sobie dzisiaj znaleźć - to nie jest żadna wielka tajemnica - ale też nie o te gołe fakty nam tu chodzi. Rzecz w tym, że owi nobliści i ojcowie tego nieszczęsnego finansowego przedsięwzięcia, dostali tego Nobla przy gromkich brawach całej praktycznie branży, ponieważ udało im się, jak sądzono, domknąć wreszcie teorię wolnego rynku i znaleźć uniwersalny, stały punkt równowagi w KAŻDEJ absolutnie rynkowej sytuacji.
Nie wdając się w żadne matematyczne rozważania, bo nie jest tam to tutaj potrzebne (a ja w sumie matematyki nie lubię, choć uchodziłem za naprawdę do niej zdolnego), powiemy sobie, że ten punkt równowagi, który wykorzystano praktyczni w funduszu LTCM, zgodnie z najściślejszymi obliczeniami owych laureatów nagrody Nobla, miał się trzymać praktycznie po wieczne czasy. Sytuacja, kiedy jakieś zaburzenie z zewnątrz będzie zbyt duże i cały kunsztowny system się zawali, miała prawo wystąpić raz na kilka milionów lat. (A więc jeszcze mniejsze prawdopodobieństwo, niż to, że Lech Kaczyński zginie w wypadku samolotowym AKURAT lecąc do Rosji Putina na obchody rocznicy mordu w Katyniu!).
Wynikało to z czegoś tak niepodważalnego, jak rozkład Gaussa. (Czyli krzywa rozkładu normalnego, o której sobie jakiś czas temu mówiliśmy. Gaussa wprawdzie nie wspominając, ale akurat w związku ze smoleńską "katastrofą".) Dowcip w tym, że tutaj nie krzywa Gaussa miała zastosowanie, a całkiem inna krzywa, która - niestety dla wszystkich zaangażowanych w fundusz LTCM i podatników, którzy ufundowali interwencję (choć raczej nie dla jej inicjatorów i wykonawców, którzy przecież nie za swoje) o wiele wolniej dąży do zera dla wartości odległych od swego "centrum" (żeby to tak potocznie tutaj określić), gdzie ma maximum.
Jaka to krzywa? - spyta ten i ów. "To bardzo dobre pytanie!", odpowiem klasykiem. Po czym podrzucę parę mądrości wyczytanych w książce Ormeroda. Krzywa matematycznie bardzo prosta, za to, jak się okazuje, bardzo istotna w zastosowaniach (czego chyba do niedawna nikt nie wiedział). Krzywa potęgowa mianowicie.
Kiedy sobie na przykład liczymy ilość gatunków, które wymarły w ciągu kolejnych milionów lat - albo ilość firm z setki największych światowych, zdychających w ciągu kolejnych lat - okazuje się, że układają się one zgodnie z tą krzywą. W tym sensie, że takie okresy z dużą ilością zdechłych firm czy zdechłych gatunków są rzadsze, a te z mniejszą, częstsze - i okazuje się, że średnie odstępy między takimi okresami są równe (w przybliżeniu oczywiście) kwadratowi stosunku pomiędzy ilością umarlaków. Brzmi to mętnie, ale w sumie daje się chyba na tyle zrozumieć, na ile nam to tutaj potrzebne.
Tak więc, chodzi nie tylko o "krzywą potęgową", ale nawet o krzywą po prostu "kwadratową", bo tutaj wszędzie występuje druga potęga, czyli kwadrat. (Taka prosta zależność, patrzcie państwo!)
Ale to jeszcze wcale nie wszystko, choć to podobieństwo wzoru, wedle którego zachowują się wymierające firmy (ekonomia) i wymierające gatunki (biologia) z całą pewnością jest interesujące. I w dodatku mogłoby, a nawet powinno, zabić niezłego ćwieka klasycznym ekonomistom i apologetom "zawsze słusznej i jedynej rynkowej ekonomii". (Niektórym nawet zabija, ale to chyba wyraźna mniejszość. Reszta nie wie, albo też ma w nosie.)
Te wymierania, jako się rzekło, to jednak wcale nie koniec niespodzianek. Okazuje się, że zgodnie z tym kwadratowym rozkładem zachowują się także np. zjawiska rozprzestrzeniania się infekcji (wirusowych, bakteryjnych itp.), czy informacji. Albo i mody. W niektórych przynajmniej typach środowisk, tyle, że tego akurat typu środowiska zdają się występować w realu bardzo powszechnie - w odróżnieniu od środowisk analizowanych w uczonych modelach różnych nauk społecznych, ekonomii nie wyłączając.
Jakie to środowiska, spyta ktoś? Odpowiem (klasykiem też oczywiście, ale potem pojadę dalej) tak... Te "klasyczne" - które się zawsze z takim zapałem analizuje, to takie, gdzie poszczególni "agenci" (tu nie chodzi o WSI, tylko o te tam działające elementy systemu) są w sumie tacy sami, a pomiędzy nimi istnieją sobie różne przypadkowe związki. Mniej czy bardziej trwałe. A wiec mamy swego rodzaju sieć z tych agentów i związków pomiędzy nimi, a po tej sieci rozchodzą się na przykład nasze wirusy, czy nasze... Wymówmy to słowo w końcu! Nasze, o Jezu! Nasze... Memy.
Z tymi memami to jest tak, żę jakoś nigdy do mnie ta koncepcja nie trafiała, kiedy na przykład pisał o tym Nicek. Wydawało mi się, że to w sumie jałowe i nic nie daje. Może jednak nie miałem racji, a oczy otworzył mi właśnie pan Ormerod tą książką, o której tu sobie rozmawiamy.
No dobra - mamy więc tę sieć, i co z nią? A to z nią, że do niej na przykład stosuje się rozkład Gaussa, o którym my tu już mówiliśmy, i na którym budowali swój naukowo-finansowy sukces nasi nobliści. A także i to, że istnieje tu b. ciekawe - a jednocześnie proszące się aż niejako o inżynierię społeczną, niestety! - zjawisko...
Takie oto, że, aby cała populacja tych agentów, czyli cała ta sieć, cały system - aby to całe zostało zainfekowane, konieczne i wystarczające jest zainfekowanie pewnej "masy krytycznej", a mówiąc ściślej pewnej konkretnej ilości agentów. Oczywiście jaka jest to ilość zależy od konkretnego systemu, ale daje się to ponoć oszacowywać... Nieco wyobraźni powinno dać wyobrażenie, jaka w tym niesamowita radość dla uszczęśliwiaczy ludzkości i wszelkiego typu totalitarnych skurwieli. Zresztą na tej zasadzie działają, w sensie społecznym, także np. masowe szczepienia (nie żebym był jakimś ich akurat zdecydowanym wrogiem).
Te drugie sieci - te do których się krzywa Gaussa marnie stosuje, które stały się zgubą naszych genialnych noblistów, i które stanowią zagwozdkę dla (co intelektualnie uczciwszych) mędrców od rynkowej ekonomii - mają tak, że ilość kontaktów każde go agenta z innymi agentami rozkłada się wedle naszej ulubionej (choć noblistów nie) krzywej potęgowej. Czyli, że w sumie mała ich ilość ma ogromną liczbę kontaktów, średnia średnią, a duża malutką.
Tak jest na przykład w internecie, gdzie Google, Yahoo, albo inny Korwin ze swoim blogiem, mają ogromną ilość wejść, Pan Tygrys ma średnią, a rolnik piszący sobie bloga, powiedzmy o tym, jaki to mądry pysk ma jego krowa "Krasula II", całkiem niewielką (i nieważne, że wszystko to jest akurat bez sensu, a powinno być odwrotnie).
Tak samo, podobno (tak mówi Ormerod) jest z ilością partnerów seksualnych - paru ma masę, większość nie ma nic. No i tak samo jest (mówi Ormerod i ja mu wierzę, jeszcze mocniej, niż z tymi partnerami) z realną ekonomią, gdzie istnieje niewielka ilość ogromnych firm, oraz ogromna malutkich. I to tutaj akurat ma dla nas konkretne znaczenie, ponieważ tym samym krąg się zamyka i nawiązujemy do przyczyny upadku funduszu LTCM, o którym'śmy sobie na początku. (W tej sieci, którą jest ekonomia, owa ilość kontaktów to b. abstrakcyjna sprawa jednak - swego rodzaju totalna suma WSZELKICH wpływów, szczególnie pomiędzy firmami i klientami.)
OK, długie to już, choć mam niepłonną, że, w swej niekłamanej naukowości, interesujące, przynajmniej dla niektórych, z moimi Czytelnikami na czele. Gdzie jednak, spyta uważny Czytelnik, ów tytułowy "nieobliczalny mem tygrysi"? ("To bardzo dobre pytanie!") Czytelnik faktycznie jest uważny, ale byłby jeszcze bardziej uważny, gdyby zauważył, że jeszcześmy nic nie rzekli na temat tego, jak się w tej drugiej sieci - tej z potęgowym rozkładem ilości kontaktów - ma sprawa rozprzestrzeniania się infekcji, czy to w sensie dosłownym, czy jakichś tam memów (ufff! wciąż ciężko mi się to słowo pisze).
Ma się ona tak otóż, że nie istnieje w tym przypadku żadna "masa krytyczna", i nie sposób w ogóle przewidzieć, jak dany "wirus" (w sensie np. mema) się rozprzestrzeni! Albo czy zainfekuje całą sieć. Ta rzecz jest po prostu całkiem nie do przewidzenia! Z czego zresztą wynikają tego właśnie typu dziwne zjawiska, jak ów krach giełdowy z września 1987.
Ormerod cytuje wybitnego fizyka zajmującego się statystyką, niejakiego Gene Stanleya, który, badając fluktuacje kursów giełdowych wykazał, iż ich reakcje na ten sam czynnik zewnętrzny, czynnik o tym samym dokładnie natężeniu, może mieć natężenie całkiem różne, a różnice sięgają, ni mniej, ni więcej, tylko... Ośmiu rzędów! Czyli, prostym codziennym językiem - od jednego do stu milionów!
Nic dziwnego, że co pewien czas giełdy "bez powodu" polecą na pysk! Nic dziwnego, że co pewien czas genialne, niezatapialne ekonomiczne przedsięwzięcia - jak fundusz LTCM, na przykład - pójdą z Titanikiem na dno! Im większa katastrofa, tym - zgodnie z prawidłowością zawartą w rozkładzie potęgowym - mniejsze jej prawdopodobieństwo. Mniejsze, a nawet znacznie mniejsze, bo mamy tu do czynienia z kwadratem skali katastrofy. A jednak prawdopodobieństwo takie istnieje i jest o wiele wyższe, mimo wszystko, niż to wynikające z rozkładu normalnego.
Co więcej - jest na tyle znaczące i realne, że występuje w rzeczywistości, i to całkiem często. Ogromna większość gatunków, które istniały na ziemi, już nie istnieje, a każdego roku pada średnio nieco ponad 10 procent amerykańskich firm (nie żeby gdzie indziej było lepiej, choć są miejsca, gdzie oficjalnie firmy oczywiście NIE padają). I wynika to, w przypadku firm, nie z tego, żeby one były jakoś wyjątkowo źle prowadzone, tylko tak to po prostu działa i - o dziwo! - rozkład jest zadziwiająco podobny zarówno dla firm (świadomie kierowanych przez przedstawicieli Homo sapiens sapiens), jak i dla żywych, ale bezrozumnych, istot (bezsilnych ofiar ślepej ewolucji).
A to, dlaczego "nieobliczalny mem tygrysi"... (Nikt się jeszcze nie domyślił? Widać zbyt fascynująco piszę.) To chodzi o to, że, widzicie ludzie - skoro w tym realnym systemie nie ma jakiejś "masy krytycznej", która by kochanej władzy dała pewność, że wywrotowe idee Tygrysizmu nie zainfekują całej sieci... Nie mówimy o podbiciu serc całego świata, bo większość lemingów jest nie do uratowania, ale też lemingi to tylko mierzwa, a nie podmiot... Mówimy o ewentualnej elicie, która by ewentualnie zastąpiła tych obecnych degeneratów i powiedziała lemingom - grzecznie, ale ze stalowym błyskiem w oku - co mają, a czego nie mają, robić. Zgoda?
No wiec, choć prawdopodobieństwo nie jest specjalnie po naszej stronie, to jednak nie ma żadnej obiektywnej i niepokonanej zapory dla Tygrysizmu! To już coś, prawda? Ktoś może rzec, że zgoda, ale przecież taki powiedzmy Korwin ma o wiele większą szansę, bo tych tam kontaktów ma jednak o wiele więcej, i o wiele więcej po prostu wyznawców.
Ja się z tym całkowicie zgadzam - przynajmniej, jeśli sprowadzamy sprawę wyłącznie do owego modelu z agentami i rozkładu potęgowego. Jednak, odchodząc nieco dalej od owego modelu, daje się zaobserwować ciekawy fakt, taki mianowicie, że z Tygrysizmu nikt się chyba jeszcze nigdy nie "wyleczył", a z Korwinizmu paru ludzi już tak, choć może nie wszyscy do końca.
Tak więc, jakby na tę sprawę nie patrzyć, to, jeśli nie poddamy się czarnemu pesymizmowi, to nawet Nauka i tutaj jest po naszej stronie. A gdzie Nauka, tam i Nadzieja! (Takiego sobie bonmota na poczekaniu wymyśliłem, fajny?) Tak więc, powiadam wam - idźcie i nieście Dobrą Nowinę Tygrysizmu pod każdą strzechę, pod każda dachówkę! O azbeście nie zapominając, ani o zielonej od śniedzi blasze renesansowych pałaców! Zwycięstwo może jeszcze być nasze! Nie mówię, że mem Tygrysizmu MUSI zwyciężyć, że mamy to jak w saku - ale warto walczyć, bo zwycięstwo MOŻE być jednak przy nas!
(Oczywiście w tej końcówce nieco się wygłupiam, ale cały ten tekst jest jak najbardziej NAUKOWY, a nawet HIPERNAUKOWY. A więc - IDŹCIE I GŁOŚCIE!)
triarius
---------------------------------------------------
Czy odstawiłeś już leminga od piersi?
Tygrys
OdpowiedzUsuńJak już się zalęgnie to nie ma odwrotu, mnożyć się musi (ten mem)
Samo się głosi.
I czy to nie głupie powiedzonko o tej jaskółce co to podobno wiosny nie czyni?
Poszli my dzisiaj optymistycznie Tygrysie, hę?
@ Lala
OdpowiedzUsuńDzięki! Ale zgodzi się Lala, że nie ma to jak inteligentny marketing, nespa? (Na co prawidłowa odpowiedź jest: "Spa, ależ spa!")
Optymizm? Fakt. Ale ktoś musi, skoro nasz niezawodny Nicek nic nie pisze. (Udawał chyba, że go cichcem zwinęli za Brevika, czy coś. Kokiet, psia mać! Ale zaczął chociaż ostatnio komęcić, to już jakiś znak życia.)
W każdym razie udał mi się chyba drobny kawałek vulgarisation, prawda? (Spokój ludzie - to znaczy "popularyzacja wiedzy"!)
Naprawdę dzięki za wizytę, mimo wszystko, i za komęta! Zapraszam ponownie, choć oczywiście bez większej nadziei, bo optymista ze mnie tylko prowizoryczny.
Pzdrwm
Tygrysie
OdpowiedzUsuńSama zasada tygrysizmu taka , że musi się mnożyć. Wierzę , że mimo wszystko taka ludzka natura.
Ale marketing dźwignią handlu . Czemu zatem nie korzystać z dobrodziejstw nauki (he,he)?
Przyjemnie patrzeć jak pączkuje.
Pozdrowienia
PS
czemu bez większej? Z większą trzeba.
Tygrysie
OdpowiedzUsuńJesteś tam?
Panie Tygrysie
OdpowiedzUsuńTaki fajny tekst, a Tygrys milczy jak zaklęty. Pewnie nie trafiłam w sedno, jak zwykle.
Prosze o wybaczenie, ale poziom ogólności przeszkadza precyzji.
A i figury retoryczne nie pomagają w consensusie.
Pozdrawiam jednak serdecznie
Marks i Engels wiedzieli to już na stulecie przed Ormerodem: "Za Ludwika Filipa panowała nie burżuazja francuska, lecz tylko jeden jej odłam: bankierzy, królowie giełdowi, królowie kolejowi, właściciele kopalń węgla i rudy żelaznej, właściciele lasów oraz część sprzymierzonej z nimi wielkiej własności ziemskiej - słowem, tzw. arystokracja finansowa. Ona to zasiadała na tronie, ona dyktowała prawa w Izbie, ona rozdawała posady rządowe począwszy od ministerstwa a kończąc na trafice."
OdpowiedzUsuńMarks z Engelsem dostrzegali też pozytywną, emancypacyjną rolę nacjonalizmu i machismu (tygrysizmu): "Rien pour la g l o i r e! Nic dla sławy!! Sława nic nie przynosił La paix partout et toujoursl [Pokój za wszelką cenę. Wojna obniża kurs papierów trzy i czteroprocentowych - oto co wypisała na swym sztandarze Francja lichwiarzy i giełdziarzy. Jej polityka zewnętrzna sprowadzała się dlatego do całego szeregu zniewag obrażających poczucie narodowe Francuzów. Szczególnie żywo reagowała opinia francuska na wcielenie do Austrii Krakowa, które zakończyło dzieło rozgrabienia Polski, oraz na czynne wystąpienie Guizota po stronie świętego przymierza w szwajcarskiej wojnie Sonderbundu. Zwycięstwo szwajcarskich liberałów w tej operetkowej wojnie wzmocniło wiarę we własne siły burżuazyjnej opozycji we Francji, a krwawe powstanie ludu w Palermo podziałało jak uderzenie prądu elektrycznego na sparaliżowaną masę ludową i wzbudziło w niej wielkie wspomnienia i namiętności rewolucyjne".
Towarzyszu Mąka
OdpowiedzUsuńFajny tekst,dzięki. Musze przemyśleć. Coś w tym jest.
Pozdrawiam.
PS. da się gdzieś jeszcze doszperać?
Pażałsta:
OdpowiedzUsuńhttp://www.marxists.org/polski/marks-engels/1850/wkwf/01.htm
@ barbarawitkowska
OdpowiedzUsuńJestem, jestem! Tyle, że ze mnie nie aż taki prawidłowy bloger, żebym na komęty odpowiadał co godzina. Musi się nieco zebrać itd.
Otrzymałem za ten tekst komplementy z różnych stron. Widać jestem jednak stworzony na popularyzatora wiedzy, a nie na postmodernistycznego gawędziarza, czy co tam...
Nespa? :-(
Pzdrwm
@ Towarzysz Mąka
OdpowiedzUsuńMarks w tego typu analizach był naprawdę niezły. Wmawianie sobie, że to jakiś kompletny idiota, jak to robi nasza wątpliwej jakości "prawica", to właśnie zachowanie na jej poziomie. To był naprawdę nie byle jaki polityczny historyk, ekonomista nie bez istotnych osiągnięć...
Szkoda oczywiście, że poszedł w kierunku chorych utopii, stawiania Hegla na nogach, i wulgarnej propagandy.
Jednak w tych smętnych czasach warto by się było nieco zastanowić nad klasowym podejściem do świata (polityki, ekonomii, historii i czego tam jeszcze), bo przecież rzeczywistość jest znowu właśnie taka, i z każdym dniem się to pogłębia.
Nasza śmieszna "prawica" zachowuje się, jakby każdemu z nich usługiwał angielski butler; dowolny minister rządu przybiegał do nich na obiadek cały szczęśliwy, jeśli tylko dostał zaproszenie; a ze swoich dzierżawców, krewniaków i innej klienteli mogli w każdej chwili wystawić prywatną armię, niezbyt może wielką, ale porównywalną pod każdym istotnym względem z tą, jaką może wystawić władca.
TO jest ich prawicowość! Co bystrzejsi wiedzą wprawdzie, że nie dokładnie tak się rzeczy mają, ale żadnych wątpliwości, że niedługo "wrócą do normy" i tak właśnie będzie.
A tutaj nie tylko robimy za proli, ale z każdym dniem się to pogłębia. Tak że, jak sądzę, większość "prawicowych" ideologii i mądrości nadaje się wyłącznie na śmietnik. (Co innego, jak ktoś agent, oczywiście!)
Pzdrwm
@ barbarawitkowska c.d.
OdpowiedzUsuńCo powiedziawszy, dodaję, że skoro tylko przywlokłem się dziś do kąpa, zaczynam odpowiadać.
Może być?
I mówię też, że naprawdę doceniam Pani komęty. (Lali zresztą też.)
I wysiłek, jaki Panie musiały niewątpliwie włożyć w odcyfrowanie mojej postmodernistycznie pokrętnej prozy. (To nie jest żadna złośliwość - to samokrytyka!)
Pzdrwm
Triarius
OdpowiedzUsuńNie wiem jak tam Lala, ale ja osobiście nie wzdragam się nadmiernie przed postmodernistyczna gawędą. Jakie czasy takie słowo.
Agenci zaś dodają pikanterii.
Niektórzy zresztą nie wierzą w ich istnienie. Na prawicy w ogóle pełno różnych oszołomów - agenci, dyslektycy, nosiciele ADHD i różne poety-wierszoklety. Kto wie czy to wszystko nie dlatego?
Pozdrawiam.
Tow. Mąka
OdpowiedzUsuńJa za Marksem nie przepadam. Zaufam jednak raczej gawędom Johnsona.
Triarius
OdpowiedzUsuńSpa, spa
@ Triarius
OdpowiedzUsuńCo do Marksa:
Wmawianie sobie, że to jakiś kompletny idiota, jak to robi nasza wątpliwej jakości "prawica", to właśnie zachowanie na jej poziomie. To był naprawdę nie byle jaki polityczny historyk, ekonomista nie bez istotnych osiągnięć...
Szkoda oczywiście, że poszedł w kierunku chorych utopii, stawiania Hegla na nogach, i wulgarnej propagandy.
...jestem za, a nawet przeciw takiemu postawieniu sprawy (jak postmodernizm, to postmodernizm, choćby i Bolka z kręgu cywilizacji łacińskiej;))
Marks faktycznie był całkiem niezłym analitykiem, całkiem niezłym socjologiem.
Ale w żadne "utopie" nie poszedł, bo to, co stworzył to w dużej mierze po prostu teoria władzy. I tego przede wszystkim nie może, albo nie chce, zauważyć większość naszej prawicy. I to nie tylko ta część, dla której "Nie ma boga prócz wolnego rynku, a Korwin jest jego prorokiem".
Triarius
OdpowiedzUsuńODRAŻAJĄCA teoria władzy.
Jeszcze lepiej to widać w kontekście jego życiorysu. Naprawdę polecam szczerze "Intelektualistów". Sporo lewicowych mitów pada.
@ Barbara Witkowska
OdpowiedzUsuńW uzupełnieniu Johnsona - polecam "Metody ekspansji komunizmu" Henryka Glassa i "Trockizm jako aktualizacja marksizmu" ks. prof. Michała Poradowskiego.
W obydwu książkach b. dużo n/t biografii Marksa. Samych Marksa i Engelsa też trzeba czytać. Moje ulubione dzieła to satanistyczne wiersze młodego Marksa.
@ Barbara Witkowska
OdpowiedzUsuńHa, ha! Mam jego "Historię świata współczesnego", od bardzo dawna, po francusku zresztą, i kiedyś ostro się w tym zaczytywałem. Ale jednak gość u mnie leży i się już nie podniesie - po tych głupotach, które był łaskawie napisać o Spenglerze.
To było tak, że najpierw czytałem jego, a potem Spenglera. Wynik tego starcia, daruje Pani, był od początku przesądzony.
Johnson to były (?) lewak, nawrócony na liberalizm - czyli w sumie nadal lewak. A jego mądrości o wadach i przywarach inteligentów? To taki Lytton Strachey, tylko "prawicowy", gorzej napisany (sądząc z tych fragmentów, które dzięki ludziom poznałem), i w sumie chyba bardziej jałowy, bo i czego człek niby miał się po tych inteligentach spodziewać?
Co to za wielka sprawa, że taki Hugo pieprzył swoje służące, a ktoś inny podjadał dżem ze spiżarni?
Niech może Paul Johnson spróbuje wytłumaczyć obecne sukcesy kapitalizmu i liberalizmu! Już słyszę, że to brzydkie odstępstwo od wzniosłych ideałów PRAWDZIWEGO LIBERALIZMU, ach! I że trza do tych ideałów powrócić. Sorry, ale wolę Paula Ormeroda - o Spenglerze już nie wspominając!
Mam nadzieję, że ta moja ostra und namiętna polemika Pani nie urazi? Akurat mi Johnson cholernie wlazł na odcisk i nie daruję, sorry!
Pzdrwm
Wystarczyło, że wyjechałem na chwilę, a już gwałtowna depresja dopadła Andrzeja Leppera!
OdpowiedzUsuńCzy Młodzi Szpengleryści przefiltrowali już medialny bełkot i wpisy prawicowych blogerów i są w stanie powiedzieć, kto i za co popełnił samobójstwo na panu marszałku?
Bo szczerze mówiąc, nie chce mi się przez tony materiałów przekopywać
@ barbarawitkowska
OdpowiedzUsuńJasna sprawa, że Marks był kawałem skurwysyna z piekła rodem, i że jego teoria zdobycia i utrzymania władzy, przebrana za millenarystyczną utopię jest odrażająca, ale czy to czyni ją nieskuteczną?! Obawiam się, że raczej odwrotnie! Sun Tzu, Kautilja, Trazymach z Chalcedonu, Kallikles, Makiawel - wszystko zwyrole do kwadratu, a jednak ich patenty na dojście "z nędzy do pieniędzy" i pozostawienie tronu potomstwu okazały się nadzwyczaj skuteczne, niestety!
A taki Stary Testament: to dopiero instrukcja udanego życia osobistego i politycznego. Polecam zwłaszcza Księgę Jozuego, Samuela, Księgi Królewskie, a z deuterokanonicznych Księgi Machabejskie.
Wracając do koszmarnego Karolka to ciekawym doświadczeniem jest czytanie ugrzecznionych biografii pióra różnych zachodnich liberałów równolegle z laurkami autorstwa prawdziwych czcicieli Marksa: Lenina, Stalina czy Trockiego. Dopiero to pokazuje marksizm w działaniu.
@ Towarzysz Mąka,
OdpowiedzUsuńWracając do koszmarnego Karolka to ciekawym doświadczeniem jest czytanie ugrzecznionych biografii pióra różnych zachodnich liberałów równolegle z laurkami autorstwa prawdziwych czcicieli Marksa: Lenina, Stalina czy Trockiego. Dopiero to pokazuje marksizm w działaniu.
That's the point, dear Comrade! Oczywiście, jeśli nie jest się zbytnio przesiąkniętym liberalizmem, obojętnie, czy to w wydaniu oświeceniowym, czy posoborowego "katolictwa" [(C) by Jan Stachniuk].
@tj
OdpowiedzUsuńNa zacne określenie "młody spenglerysta" zapewne nie zasługuję, ale mam taką roboczą tezę:
1. Lepper był instrumentem UBekistanu, ale jednocześnie prowadził własną grę, co za tym idzie - bardzo dużo "niepotrzebnie" chlapał o mechanizmach i wałkach władców prlu-bis. I to od jakiegoś czasu. Vide - Talibowie w Klewkach.
2. Jako taki jest (z "samoobroną", gdzie był samcem alfa) niepotrzebny na teraz. Murzyn zrobił swoje, ale odejść (ot tak sobie, bez dwóch rubli wypisu) nie może.
Trza wystawić Petelickiego, Wileckiego (z jedną girą nad grobem) i stworzyć raczej coś na bazie "nE" ewentualnie pozyskać bunt kiboli.
Triarius
OdpowiedzUsuńAleż czy ja traktuję Johnsona jak biblię? Zazwyczaj wybieram dane i analizuję sama, żeby nie wiem jaki autorytet. A faktów o Johnsona więcej niż gdzie indziej, przyzna Pan?
Przepraszam, ale się nie zgodzę- to że ktoś wyjadał dżem czy pieprzył służącą to element osobowości , często kompatybilny ze światopoglądem- zatem rzutuje.
A Johnsona nie bronię, żadna wielka lektura, ale i tak wolę jego niż Marksa.
PS Mocno przewrotnie teraz będzie. Na marginesie tematu "Johnson
były lewak": taki Zambrowski na ten przykład też były lewak, często nawróceni uważają , że powinni odpokutować jeszcze większą ortodoksją niż średnia krajowa. To co wyżej akurat nie nt Johnsona tylko ogólnie.
Pozdrawiam
Towarzysz Mąka
OdpowiedzUsuńSkuteczny - na dzień dzisiejszy. Ale bilanse robi się zazwyczaj na koniec roku.Zatem dopóki piłka w grze ostatnie słowo nie padło.
Pozdr.
@ barbarawitkowska
OdpowiedzUsuńNie, jasne. Ma Pani rację. Po prostu gość mi nieprawdopodobnie podpadł tymi głupotami, które był uprzejmy o Spenglerze. Że "durny niemiecki belfer" i inne takie. A szczerze, to nawet nie chce mi się tysięczny raz powtarzać o czyszczeniu butów, tym bardziej, że akurat w stosunku do jego i Spenglera to i tak byłby pewnie komplement.
Że pieprzyli służącą to może być całkiem fajne info, i zabawne, zgoda. Choć nie aż tak, moim zdaniem, istotne, jak się wielu wydaje. Chyba że się mylę.
Swoją drogą, mogłaby mi Pani mówić "ty". Bo tylko my sobie tutaj "panujemy". (Nawet z Lalą tak nie było.)
Proszę nie traktować tego jako narzucanie bruderszaftu - naprawdę mogę Pani mówić Pani, i zdejmować przy tym czapkę), ale, jeśli to Pani jakoś specjalnie, z niewiadomych mi przyczyn, nie odstręcza, ja mogę być po prostu "ty". Będzie jakbym był służącym, ale czym w końcu jest właściciel bloga, jeśli nie sługą swoich P.T.? (Ach!)
Pzdrwm
@ Jaszczur
OdpowiedzUsuńŻe się wetnę...
Komu "trzeba wystawić"? W sensie "kto miałby wystawiać"?
A co do Młodych - dlaczego miałbyś nie zasługiwać? U nas drzwi szeroko otwarte - niemal jak w PZPR w okresie późnego Gierka!
Prosiemy, prosiemy! Chlebem i solą!
Swoją drogą naprawdę Gierek był w jakimś tam kopniętym sensie patriotą (o dziwo, ale czymże jest np. staranie o polską broń jądrową?), czego o tej obecnej bandzie na pewno nie da się powiedzieć. Poza tym Gierek jednak nie pluł patriotom w twarz, a już na pewno nie bez konkretnego powodu.
Mogłem się, cholera, 35 lat temu domyślić, że to powiem? Z przekonaniem?
Pzdrwm
@ Towarzysz Mąka
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe rzeczy Tow. prawisz, ale dlaczego Makiawel miałby być aż zwyrolem, i to do kwadratu?
Mnie się widzi - a Bóg mi świadkiem, że niedawno ponownie zacząłem go czytać, po hiszpańsku zresztą, ale za to z komętami samego Napka Bonapartego (ten to dopiero był psychopata!) - że on po prostu wpadł na to, że moralność jest może cacy, ale nijak nie ma się do: a. obiektywnego sukcesu, w sensie utrzymania czy zdobycia władzy; b. to nie jest to, za co Historia (ach!) potem człeka (tego u władzy) specjalnie chwali.
Gość był w sumie republikaninem i włoskim patriotą, a że był jednak Włochem, to trudno mi do niego mieć o to pretensję. (Skoro nie mam nawet o pruski patriotyzm do Spenglera.)
Bardzo chętnie poznałbym Towarzysza zdanie (nie piszę "Waści", bo nie pasuje, nie?), bo to są b. ciekawe kwestie.
Zresztą Sun Tzu może należałoby uznać za gościa z podobnej kategorii co Boski Nikuś (nie mylić z Nickeim). Choć co ja tam wiem o kitajcach, same ich nazwiska wyłączają mi mózg, i ich po prostu, kitajców znaczy, nie rozróżniam.
Choć akurat kupiłem se fajną (I hope) historię Chin i ich cywilizacji, więc, jeśli dożyję i przeczytam, to będzie może możliwość poszpęgleryzować także i Kitajem.
Pzdrwm
Triarius
OdpowiedzUsuńNiech będzie już ten bruderszafot.
Mam nadzieję, że pozbędziesz się w stosunku do dam swoich belferskich zapędów? Bo meritum czasami ginie na ołtarzu walki kobiet o samostanowienie.
Jeśli chodzi o mnie to samam sobie sterem , żeglarzem, okrętem, nawet jeśli tylko w sprawach kulinarnych.
A teraz serio - Gierek patriotą? Taka sama menda była , tylko narzędzia podlegają ciągłej modernizacji.
Ewentualnie mogę dyskutować na temat kolejnych kręgów piekła, ale nic ponadto.
Pozdrawiam.
Tygrysie
OdpowiedzUsuńNie napisałam od razu, bo nie lubię prezentować publicznie swoich namiętności, ale nie da się wytrzymać. Makiawel z Napkiem, łał. Napisz chociaż troszeczkę, odrobinkę , kapeczkę. Pierwszy raz w życiu żałuję, żem kobietą ( nie o potencjał, he, he mi chodzi ino o moce przerobowe, inaczej pomidorową).
Chociaż znam takiego jednego co ma łeb jak sklep i trochę mnie uczy pokory. Właśnie żem wczora czytała. Gość mocno walczący z lewakami, tyle , że kiedyś w rozpaczy gryzł po kostkach , kopał i pluł, a teraz wali pięścią prosto w czułe punkty, jak ktoś pewien swojej przewagi na ringu. Przyjemnie patrzeć - czytać. Chociaż i tak pamiętam go , jako Wielkieog Artyste raczej.
Ale po co ja ci to wszystko piszę?
Pozdrawiam
@ barbarawitkowska
OdpowiedzUsuńTo o Napku i Nikosiu fascynujące, ale niewiele konkretnie zrozumiałem. Można prościej?
A co do patriotyzmu Gierka - jasne, że to trochę ze szczyptą soli i w ogóle pokrętne, ale, że zacytuję:
@Rolex
"Dla pewności otworzą granicę z obwodem Kaliningradzkim..."
Nieprzypadkowo wielkim nakładem wybudowaliśmy (a raczej odbudowaliśmy) trasę S22 (odcinek starej Berlinki). Mogłoby się wydawać, że to droga prowadząca obecnie donikąd. Ale tylko obecnie i tylko z punktu widzenia obserwatora podążającego nią na północny-wschód. Nawet za PRL nie odbudowano wysadzonych w 1945 roku mostów na Pasłęce. Nie stać nas jako Państwo na drogi szybkiego ruchu i autostrady a zafudowaliśmy sobie trasę służącą w razie konfliktu za jedną z "bram wjazdowych" do kraju, umożliwiającą przejęcie kontroli nad obszarem Dolnej Wisły i Pomorza Wschodniego. No fantastyka po prostu.
Świetna notka, pozdrawiam serdecznie.
PS. Czekam z niecierpliwością na pierwsze przecieki o przygotowaniu tzw. Afery Gruntowej przez piłkarzyków. A w zasadzie o przygotowaniu jej preludium.
BISKUP 0 304 | 08.08.2011 22:51
===
Konkretnie to o mostach. Jest stąd: http://hekatonchejres.salon24.pl/331483,dmijcie-w-tuby-i-cymbalcie-cymbaly#comment_4793818
Pzdrwm
Triarius
OdpowiedzUsuńMnie się widzi - a Bóg mi świadkiem, że niedawno ponownie zacząłem go czytać, po hiszpańsku zresztą, ale za to z komętami samego Napka Bonapartego (ten to dopiero był psychopata!)
Makiawel z komentami Napka- zazdroszczę . Eto wsio.
Gierek- stało "różne kręgi piekieł".
Inne wytyczne były i tyle. Mądrośc etapu inna.
Samodzielnie żaden nie chodzi. Lepper przesadził i tak mu sie przykro zrobiło, że aż musiał wziąć i się zahaczyć o jakiś sprzęt u sufitu, bodajże.
Pozdro
Triarius
OdpowiedzUsuńniestety prościej nie umiem.Ale jak to- Tygrys nie rozumie? Czy kokietuje?
Chłe, chłe! Czyżbyś Tygrysie też już wpadał z wolna w spiralę gloryfikacji wspomnień czasów swej młodości? Kolejny głupawy bolszewicki aparatczyk ze spreparowanym charyzmatem odnosi zwycięstwo zza grobu?
OdpowiedzUsuńPamiętam jak ćwierć wieku temu nie mogliśmy się doczekać na spotkanie z Grzesiem , który w końcu po wielu bezowocnych próbach ,był dostąpił zaszczytu spotkania z samym (wówczas w areszcie domowym) Edwardem. (Wspominałem Ci tu chyba onegdaj o takich dwóch "pryszczatych", Tośku i Grześku co to postanowili napisać biografię polityczną Bola Piaseckiego i próby oceny całej tej jego paxowskiej wolty, pod czujną opieka nkwd. I jak ich zapały byłem onegdaj wyśmiałem? Ale napisali i wydali w londyńskim "Aneksie" pt "Bolesław Piasecki. Próba biografii politycznej.")
No więc , pamiętam doskonale tę bolesną konfrontację skali naszych oczekiwań z mizerią dostarczonego przekazu...
Słowo daję, te stare żyjące jeszcze wówczas żubry oenerowskie jak Sznarbachowski czy Rutkowski, to była, w porównaniu z tymi bolszewickimi aparatczykami, jakaś intelektualnie odległa, kosmiczna mgławicowo-galaktyczna liga!
A atomówka? Przecież Edward miał atomówek "skolko ugodno"! A te opowieści o pilnującym ich specnazie, co to samym wzrokiem potrafi zabić etc, to sobie możesz sobie śmiało ciepnąć w ćmy i szczury!
Nie wiem jak było później, ale pierwsza dostawa bomb atomowych do świeżo zakupionych Su-7 (zresztą każda z nich była "lepsza" od tej "hiroszimskiej" ) była składowana w Osowcu, i żaden specnaz tego nie pilnował, ani wogóle żadni Rosjanie.("Przypadkowo" - bo genetyka to wszak królestwo przypadku - bardzo dobrze znam "dżentelmena", który odpowiadał za osłonę kontrwywiadowczą tego obiektu. I pamietam jak to mi onegdaj Wypalił: "Czyś ty oszalał? Myślisz że ruscy zezwoliliby na jakąkolwiek zależnośc funkcyjną swoich oficerów od jakiegokolwiek Polaka?)
Co prawda i tak gówno z tych bomb było bez kodów dostępu...
@ barbarawitkowska, Amalryk (i tow. Edward)
OdpowiedzUsuńA Edward nie przesadził przypadkiem i tak mu się nie zrobiło? ;-)
Nie, poważnie: zawsze nie znosiłem Edwarda, mógłbym o tym opowiadać sporo anegdotek. Mierziła mnie zresztą np. reprezentacja piłkarska PRL, bo po każdym zwycięstwie biegła do Edwarda i były cyrki dla ludu.
I żadnego kultu młodości też nie mam, bo moja młodość była denna - teraz, mimo tego syfa dookoła, dużo bardziej się sobie podobam i w ogóle mniej mnie ten jebany świat boli.
(So to say, bo zabrzmiało jakoś masochistycznie, czy jakoś, czego nie lubię. W każdym razie nie jestem ustawicznie wkurwiony, jak wtedy, a tylko, kiedy coś do mnie dojdzie z tego syfa.)
Jednak się naprawdę trochę zastanawiam, czy Gierek, przy całym swoim idiotyźmie i komuchowatości, naprawdę nie sądził, że robi dla Polski jakoś w sumie dobrze - podczas gdy ta kurewska zgraja z całą pewnością tak nie myśli, ma to w dupie, albo i gorzej, bo czerpie żywą satysfakcję ze swej zdrady, zarówno tej szkopsko-ojropejskiej, jak i tej putinowsko-sowieckiej.
I niech mi nikt nie zarzuca słabości wobec Edwarda, bo jego TEŻ obaliłem, tak samo jak jego poprzednika. (Przy obalaniu Jaruzela mnie niestety nie było, więc się wam ludzie nie udało. Hłe hłe!)
Pzdrwm
@ barbarawitkowska
OdpowiedzUsuńKomęty Napka w Nikosiu są niestety w ogromnej większości cyniczne wprawdzie, ale dość banalne, egotyczne, krótkie, niedatowane (a chyba z długiego okresu)...
Niby super radość powinna z nich być, zgoda, ale jakoś mnie one głównie zniesmaczyły.
Nikoś miejscami jest całkiem ciekawy, choć, jak mi się wydaje, on swoje zrobił 500 lat temu, a teraz to raczej tylko uciecha dla archiwistów. Nic tam w sumie nowego, co by mogło wstrząsnąć Młodym Spenglerystą.
Przy okazji - ach, jak się cieszę z tego brudzia! (A kiedy zgłasza Pani akces do Młodych? Tutaj nie ma półśrodków - dać nam palec, a pożremy całego człeka! Albo całą babę.)
Pzdrwm
@ Triarius
OdpowiedzUsuńOkrucieństwo okrucieństwem, ale jak można zachwycać się kazirodcami z rodu Borgiów? Jaką korzyść odniesie władca, który zapłodni własną córkę albo siostrę, że spytam? To gorzej niż zbrodnia, to błąd!
My tu gadu-gadu, a tymczasem nawet najwięksi realiści i pesymiści zaczynają się fest zastanawiać nad kryterium ulicznym: Arturowi się nie dziwię (zawsze był optymistą, toteż z faktu, że w Wałbrzychu tylko 5% poparło jego partię wysnuł wniosek, że zwycięstwo jes za rogiem, trzeba tylko zdjąć białe rękawiczki, orać, siać i kosić), ale co wstąpiło w Pana Stanisława, że zaczął doradzać poszerzenie szarej strefy o zbrojne ramię społeczeństwa a'la AK albo inny NSZ?
@ Towarzysz Mąka
OdpowiedzUsuńKazirodcami? A skąd Towarzysz ma te informacje, że spytam? Wiem oczywiście, że takie bajdy są w popularnej literaturze, ale nikt tego nie udowodnił i wygląda to na bzdurę. Nie takie rzeczy zarzucano przeciwnikom na przestrzeni wieków!
Cesare Borgia to rzeczywiście nie był sympatyczny gość i postępował co niemiara cynicznie, a jego tatuś, papież, był bardzo wobec niego wyrozumiały i wykazywał masę słabości, sam też nie był aniołem, ale to kazirodztwo, z tego co wiem, to bzdura. Choć oczywiście każdy to "wie" i nikt nie wątpi. (Ciekawe dlaczego?)
Swoją drogą mam znakomitą biografię słynnej Reine Margot, czyli Margueritte de Valois - siostry naszego Henryka III Walezego - tam autor przychyla się do opinii, że ona we wczesnej młodości rzeczywiście była przelatywana przez swych braci.
Za to bzdurą wydaje się powszechna (wśród laików) opinia, że Henryk był pedałem. Trochę pedałów na tronach było (albo przynajmniej biseksów, jak np. Jakub VI/I Stuart), ale nie ten. Ci jego mignons to byli twardzi faceci (choć księcia de Guise mordowali jak niewyszkolone dupy, to fakt), a po prostu nosili się w ten sposób.
Bywają takie okresy, kiedy moda męska wygląda w taki właśnie sposób i nie wynika to z pedalstwa czy nawet pacyfizmu. W XIV było podobnie, z tymi noskami ciżem przyczepianych łańcuszkiem do kolan i i opiętymi kubraczkami, o porteczkach już nie wspominając.
Przyznam, że nie jest mi nawet specjalnie trudno to zrozumieć.
Daleko odszedłem od zasadniczego wątku, ale chciałbym podkreślić - z tym kazirodztwem Borgiów to CO NAJMNIEJ nic pewnego!
Pzdrwm
Triarius
OdpowiedzUsuń1. Ja do młodych? He, he. To młodość dopokąd się liczy?
2.Miało być bez pani.
3. Coś Napka nie lubisz?
Ja tam NIGDY za wiele się po nim nie spodziewałam. Nawet pewne gloryfikacje literackie , skądinąd smaczne budziły moje cyniczne kontrowersje.Już w pacholęctwie.
Choć baza danych była mocno skromniutka.
4.Nikoś nie żeby jakiś nowatorski, ale temat wciąż żywy, teraz podawany tak ordynarnie w bywszej formie ożywczy. Nie ma aż takiego oporu ESTETYCZNEGO. Choć w gruncie rzeczy wciąż to samo.
4. Ale żeś pojechał po nieszczęsnej Małgorzacie. Jak dla mnie trochę zbyt lapidarnie.
Pozdrawiam
Aha. Jam nie baba. Nie dąsam się tylko zaznaczam.
OdpowiedzUsuń@ barbarawitkowska
OdpowiedzUsuńNiczego Małgorzacie nie zarzucam, z tej książki wynikła całkiem sympatycznie. To nie była zapewne jej wina, że/jeśli naprawdę dwaj starsi bracia ją jakiś czas pieprzyli. No, chyba że jej uroda, ale to podejście zbyt w stylu Savonaroli.
Napka faktycznie nigdy nie lubiłem. Ma antypatyczny pysk, jego podejście do bab mnie mierzi (ja akurat wolę chodzenie do k...y, niż romanse w stylu tego z Walewską). Gość był przecież obrzydliwy, nie?
Miałem w dzieciństwie, w Krakowie, nauczycielkę francuskiego, prywatną zresztą, p. Antoniewicz, istną fanatyczkę Napka. Przezabawna była ze swoją starożytną mentalnością zamożnego krakowskiego mieszczaństwa!
Jakoś mnie jednak nigdy do Napka nie przekonała, choć fakt, że wtedy niewiele o nim wiedziałem. Zresztą czytany w młodości Łysiak też nie. Zdecydowanie kibicowałem np. Cadoudalowi.
Co do Nikosia, to przecież WTEDY był jak najbardziej nowatorski und przełomowy! I gorzej, niż z nim, było z cała zgrają jego "uczniów" na różnych tronach, w rodzaju Eryka XIV w Szwecji itd.
Teraz jednak faktycznie to nie jest jakaś przesadnie rewolucyjna lektura. (Nie to co Spengler, jeśli ktoś jest w stanie zrozumieć!)
Co do Młodych... A czy ja taki znowu młody? Nazwa ta, jak i sam ruch, powstała ze zwykłego (?) żartu w jakimś moim tekście, ale wydaje mi się w sumie dość niegłupia. Wiek tu nie ma absolutnie nic do rzeczy!
Zresztą widziała... ś ile to ma nazw? Jak Szwedzi mówią: Kära barn har många namn. Spengleryzm Stosowany (albo Szpęgleryzm), Tygrysizm, Spengleryzm-Ardreyizm-Tygrysizm (SAT)... I co tam jeszcze.
A prawdziwe imię jego - ZWALAJĄCA Z NÓG MĄDROŚĆ!
Pzdrwm
@Triarus(i inni jak kto chce-a chyba kazdy powinien jak pozwole sobie sadzic)
OdpowiedzUsuńWrzucalem to u nicka to i wrzuce u Ciebie.
http://tiny.pl/h5wzj
Sadze ze moze Cie to zainteresowac a nawet i spodobac sie-szczegolnie "Studium wladz"-dobry jest-naprawde dobry-cholera lepszy niz Dugin.Tylko duzo czytania ale nie sadze aby byl to dla Ciebie minus.
@ Triarius
OdpowiedzUsuńTy po prostu wiesz co się stało w Smoleńsku, czujesz to. A historycy po prostu wiedzą jak to było z kazirodztwem w rodzinie Borgiów.
@ Piotr34
Gościu jest prawdziwym człowiekiem Renesansu, a nawet Oświecenia, z wszystkimi tego plusami dodatnimi und ujemnymi. Ma od metra trafnych obserwacji, ale nie zna? odrzuca? tezy Ardreya/Pana Tygrysa o naturalnym (wrodzonym, uwarunkowanym biologicznie) pochodzeniu własności prywatnej, terytorializmu, państwa i hierarchii.
@ Towarzysz Mąka
OdpowiedzUsuńDaruj, ale to brednie. Nic nie wiedzą, a ta Twoja analogia jest wyjątkowo marnej jakości. (Bez urazy!)
Niby dlaczego zresztą TWOI historycy mieliby wiedzieć, a MOI nie? Twoi siedzieli tam pod łóżkiem?
Czy może jednak po prostu uznali, że pamflety pisane na ten temat muszą być, z jakiegoś powodu, prawdziwe? Raczej to drugie chyba, prawda?
Cesare faktycznie robił różne kontrowersyjne rzeczy, mordował przeciwników, na raty zamordował swojego szwagra - a duża część tego faktycznie pod okiem tatki. Pobłażliwego, a jednocześnie prawdopodobnie obawiającego się ambitnego i, co by tu nie gadać, zdolnego w te klocki, synusia.
Ale na kazirodztwo nie ma, z tego co wiem, żadnych przekonujących dowodów. To było propagandowe porównywanie z Neronem i Kaligulą, sprawa dość oczywista dla każdego ówczesnego speca od propagandy i po prostu nie dało się tego nie wykorzystać.
Pzdrwm
No proszę! Dzięki Nickowi dowiedziałem się , że mieliśmy ostatnio w Waldenburgu świeto demokracji, o którem se zapomniało cóś ze 3/4 suwerenów! O żesz ty! Cóż za niefart!
OdpowiedzUsuńAle im dalej tym lepiej, okazuje się że na sprawiedliwe prawo w Waldenburgu wystepuje ino 5%-owe zapotrzebowanie. Wygląda jednak na to, że ze strachu znowu któś ostro przeszarżował i dorypał do urny ponad przyzwoitość!
Ja pierdolę! Ale w tym II-gim peerelu mamy kabaret!
@Towarzysz Maka
OdpowiedzUsuńNawet sie z Toba zgodze(apropo Chlebusia)ale nikt nie jest doskonaly ani wszechwiedzacy-dlatego warto czytac ROZNYCH madrych ludzi i porownywac.Pozdr.
W sprawie Borgii na podstawie tekstu czytanego poparłabym raczej Triariusa. Nigdzie nie natknęłam się na żadne konkrety, w najlepszym razie zawoalowane niedopowiedzenia.Und insynuacje. No w sprawie Smoleńska to chyba jednak jakieś dowody są, Chociażby na to , że wszystko było nie tak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Panów.
Towarzysz Mąka
OdpowiedzUsuńHistoryk to jest taki gośc, który potrafi się wylegitymować dowodami za albo przeciw (jak w przypadku Smoleńska). Inaczej jest bajkopisarzem.
Pozdrawiam
@ Amalryk
OdpowiedzUsuńDosypał? Przeszarżował? Mocno?
Czyżbyś sugerował, że w tym tam Waldenburgu całe 7/8 Obywateli wolało grillować, niż święcić Demokrację?!
Ach, sztylet mi wbijasz w serce i jeszcze sadystycznie obracasz!
Pzdrwm
@ Tygrys
OdpowiedzUsuńHa! Musisz być dzielny! To jeszcze nic! Wyobraź sobie że nasz niestrudzony Nicek nawoływuje żeby te 2tys jego tamtejszych parteikameraden wzięło i se zabrało te władze w tem Waldenbergu jak gdyby nigdy nic!
Oj, chyba nie czytał na sralonie fuerundzwanzig, jak się tam ostatnio jakaś tamtejsza ormówka publicznie orgazmowała tem, że to ona onegdaj sypneła nań donosik!
Takie rzeczy bracie, wyobraź sobie!
@ Amalryk
OdpowiedzUsuńNo nie, trochę jesteś dla tej naszej Fontanny Optymizmu niesprawiedliwy - zastrzegła przecie (drobnym wprawdzie drukiem i na czterdziestej stronie), że "trzeba tylko wyczaić taki czas, żeby nie było bratniej pomocy". (Cytat z pamięci.)
Przyznaj, że to jednak zasadnicza różnica! Trza ją wyczaić, a potem dalej czaić, żeby kwiki gwałconych lemingów i blokada gospodarcza jednak tej bratniej pomocy nie ściągnęły. Drobny taniec po wulkanie po wsze czasy, ale cóż to dla szczerego optymisty!
A na serio, to płakać się chce, kiedy już nawet optymizm, taki jak ten Nicka, do tego się sprowadza! Gdyby nie groźba bratniej pomocy, to ja sam bym się zastanawiał nad rozpirzeniem tego syfu kopniakami - jeśli nie całkiem sam, to z paroma przypadkowo poznanymi ludźmi. Jednak do drobne ale sporo zmienia.
Co do orgazmowania'ś, to faktycznie te lewaki są przepocieszne - przypominają mi takie dzieciaki ormowców i ubeków (bez urazy!), które spędzały czas na zaczepianiu chłopaków starszych i wielokrotnie silniejszych od siebie, a czujny tatuś stawał na wysokości zadania. (Chyba, żeby w końcu kiedyś zaspał i to się źle dla synka skończyło. Ciekawe, czy się nauczył?)
Jeśli naprawdę "kadry decydują o wszystkim" - jak twierdził Klasyk, a zarówno Nicek, jak i ja, się zgadzamy - to z takimi kadrami oni naprawdę daleko nie zajadą. Tyle, że kogo my, sieroty, mamy? (Tak że naprawdę nie ma sensu sobie nami głowy zawracać, panie M. i cała reszto! My nieszkodliwi do potęgi!)
Nicek ma zabawę, a paru innych razem z nim, bo, zbrojny w swój "certyfikat moralności", który mu ta ormówa załatwiła, wierzy w swą nietykalność. Na razie mu się udaje. Widać Biervik wciąż zbyt daleko uderzył. I niech tak dalej - będę się za niego modlił.
Pzdrwm
@ Tygrys
OdpowiedzUsuń"...przypominają mi takie dzieciaki ormowców i ubeków (bez urazy!),..." - że też Ci zęby, złosliwcze, z wrażenia nie wypadły! Ubeka zrobić z wybitnie uzdolnionego, ucznia smierszowców! Toż to jakbyś przyrównał chama bezrolnego do dziedzica! Ale niech tam! Odpuszczam Ci wspaniałomyslnie.
I nie ściemniaj mi tu z bratnią pomocą. Najpierw znajdź mi tych przygodnie zgarnietych z ulicy!
A te lewackie kurwiszony jakie są, każdy widzi sam. Jak sam pewnie zauważyłeś jeden przytrzymany Brejwik =-86 piewców postępu. W sumie niezbyt skomplikowana arytmetyka.
Pojawiają się głosy, że całe te zamieszki, najpierw Grecji, teraz w Lądku i w Chinach (W Guizhou, jednej z najbiedniejszych prowincji w Chinach, doszło do starć między mieszkańcami a policją. Poszło o zasady parkowania - informuje bbco.co.uk. Tłumy wyszły na ulicę, aby wyrazić swoje oburzenie, ponieważ jeden z urzędników popchnął starszą kobietę, która źle zaparkowała motocykl. Na ulice wyszły setki osób, które podpalały samochody należące do samorządowców, blokowały ulice i atakowały policjantów. Policja aresztowała 10 osób, a zamieszki zostały stłumione dzisiaj rano.)to kolejny etap wprowadzania NWO. Inna sprawa, że nie wiadomo, co zostanie wprowadzone najpierw, a co ostatecznie: NWO czy szariat? W Lądku biała biedota obroniła swoje kwadraty bez pomocy gliniarzy, Pakisi też nie czekali na Jamajczyków vel Czarnych Zachodnich Hindusów tylko wprowadzili szariat w swoich dzielniach i chłoszczą ludzi rabujących w Ramadan.
OdpowiedzUsuńCo ciekawe wbrew apokaliptycznym wizjom korwinistów prohibicja broni palnej wcale nie osłabiła obywateli, bo ci i tak posiadają broń, tyle, że nielegalnie.
Ale tu pusto! Czyżby autor i komentatorzy wyjechali na białe niedźwiedzie, czy też oddelegowano ich na inny odcinek frontu? W końcu niedawny spis powszechny ludności i mieszkań, wraz ze spisem rolnym w 2002, dostarczył wielce detalicznych danych osobowych i majątkowych. Wyjaśniano, że potrzebny jest dla GUS, aby były dokładne dane o Polakach. Że potrzebny jest jako podstawa do podejmowania właściwych decyzji gospodarczych etc.Tymczasem dane spisowe zostały dokładnie zapakowane i... wysłane, gdzieś.
OdpowiedzUsuńA np. organy samorządowe obywały się bez tych wyników (bo musiały), dostały tylko jakieś "agregaty". Tajemnicą poliszynela jest, że dane powędrowały do Brukseli, do centralnego zasobu. ciekawe czy nadal tam jest? W końcu w styczniu br. Unia Europejska postanowiła zgromadzony zbiór danych spisowych o obywatelach państw członkowskich zdeponować w... Izraelu, ponieważ "gwarantuje on odpowiedni poziom ochrony".
@ Anonimowy
OdpowiedzUsuńPusto, fakt. Ale w końcu mem tygrysi nieobliczalny jest, więc wszystko się zgadza. Nespa?
Info które podajesz naprawdę fascynujące! Wdzięczny'm niepomiernie, bo sam nigdy bym się tego znikąd (z moim stosunkiem do mediów) nie dowiedział.
Swoją drogą to wszystko zdaje się ostro potwierdzać moje odwieczne przypuszczenia, że Unia (którą tak wszyscy kochamy) odczuwa namiętne pragnienie włączenia w siebie Izraela. (I Palestyny, żeby temu ostatniemu ułatwić.)
To widać po różnych drobiazgach, nie w najmniejszym stopniu tych ze sfery tzw. sportu. (Powie ktoś, że to nie Unia, tylko FIFA, czy jakaś inne fifa. Ale to by chyba było naiwne.)
Imperium europejsko-śródziemnomorskie (oczywiście z Rosją i wszystkim, co ona zdoła wyzwolić i uszczęśliwić) też chyba jest w planach, czy może raczej w mglistych i odległych marzeniach...
Choć to, co te pacyfistyczne tchórze und pedały wyprawiają w kwestii Libii i innego Mahrebu, to dla mnie szokujące. Pazurki chyba rosną naszym pedalskim ojrotygryskom - nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać?
Zresztą lewizna kanapowa także przebiera nóżkami do jakichś bardziej krwawych działań, czego symptomem może być np. ów Piątek, który pisze takie oto rzeczy:
http://www.krytykapolityczna.pl/TomaszPiatek/RozwazaniaoprzemocyiSzymonieMajewskim/menuid-215.html
Pierwszy raz wlazłem na tę kurwską "Krytykę", ale to naprawdę szok! I warto by to było rozpropagować, żeby ludzie nie mieli ew. przesadnych skrupułów, kiedy (Bóg da) przyjdzie czas tępić tę swołocz.
Pzdrwm
Z tym spisem to ciekawa sprawa, bo powiedzmy sobie szczerze, że prawie wszystkie informacje (w szczególności majątkowe) odpowiednie urzędy mają z innych źródeł.
OdpowiedzUsuńPo cholerę więc go organizowano? Żeby zaobserwować cudowne rozmnożenie "narodowości śląskiej"?
Być może. Ale w takim razie kiedy poznamy rezultaty?
A co do lewactwa i przemocy - na Breivika można spojrzeć jako na próbę wprowadzenia życia do naszej zgnuśniałej sfery ideowej.
Ja nie zwróciłem na to uwagi, ale ponoć w swoim manifeście blond syjonista pisał o tym, że europejsy ściągają muślimów do siebie po to, by stworzyć europejsko-islamski blok. Nawet jeśli to nieprawda, to z epidemii zrywów ciemiężonego ludu Afryki Północnej europejscy ciągną podejrzanie wiele korzyści politycznych.
Aleście się przypięli do tow. Freitaga Piotrze Tygrysowiczu! Ciekawe, co was bardziej obrzydza: podobieństwo ocen sytuacji międzynarodowej, podobieństwo oceny oferty TV i Szymon Majewski Show czy może podobieństwo charakteru??? Nie musicie odpowiadać, my i tak wiemy. W końcu dla Was i Stalin, i Breżniew byli raczej prawicą niż lewicą, tyle, że prawicą brzydką, śmierdzącą, kacapską, antypolską, ale któż powiedział, że prawica zawsze musi być zawsze ładna, pobożna i przegrana???
OdpowiedzUsuńA co do skrupułów, sami przecież niejeden raz kpiliście z Nicka i Kirkera, że chcą w kilku zrobić kontrę, a to raczej ich będzie jakby co motłoch wieszał za jaja jako faszystów.