Mogę sobie nawet ja czasem biężączknąć? No to dzięki!
Więc sobie biężączknę - o czym by innym, jeśli nie o tym cudnym zdjęciu Tuska naszego kochanego z Putinem. Na którym bez cienia wątpliwości Tusk śmieje się jak uczniak, któremu się udał figiel i oczekuje od starszego chłopaka uznania, Putin zaś spogląda nań badawczo, z lekkim rozbawieniem, jakby chciał spytać "Czy możliwe, że to aż taki głupek? Zobaczysz głupku dalszy ciąg, to ci mina zrzednie."
Do tego ten całkiem jednoznaczny gest piąstkami. Bomba! Za Putinem zaś gość z niewinną minką Tartuffa, chyba nieźle wyszkolony i doświadczony w ukrywaniu uczuć. (Być może czujny i wie, że właśnie cyka się wiekopomną fotkę?) No i oczkami łypie na te piąstki naszego Tusia.
Zaraz... A może Tusk do Putina : "Zgaduj zgadula, gdzie złota kula"? Tylko że to tworzy więcej nowych pytań, niż daje odpowiedzi. Cóż bowiem miałoby być tą złotą kulą? Wot zagwozdka!
* * *
Żeby to miało być zdjęcie sprzed trzech dni, z wizyty samego Tuska w Rosji, wykazano już dobitnie, że to niemożliwe. Na blogaskach. Zresztą nawet Gazownik, z tego co wiem, nie próbuje tego argumentu, uderzając - jak liberalna lewizna zawsze, kiedy jej się logika nie dopina - w duszoszczipatielnyje tony. Z leciutką nutą niezbyt precyzyjnej groźby.
* * *
Nie wiem, czy Schetyna to aż taka ranga, żeby mógł coś takiego od ruskich na zawołanie dostać - żeby się, oczywiście, zemścić na Tusku za wykoszenie go w dolnośląskich wyborach i ponoć (jak mi w to nietrudno uwierzyć!) ewidentne wyborcze oszustwo. No, ale Komóra z ruskiej budy to już jest jakaś "ranga" (jakby w to nie było trudno uwierzyć, patrząc na tę twarz żywcem ze słynnego carskiego zalecenia dla czynowników), Schetyna to zaś pono jego człowiek...
Więc ta koincydencja może nie być bez znaczenia. W końcu raczej nie agonia Mazowieckiego (niech się w piekle smaży!).
* * *
Kiedyś, dawno temu (w Szwecji mieszkając) oglądałem b. ciekawy amerykański program na temat masowych morderców. Takich hobbystycznych, nie chodzi o zagranicznych kolegów rodzimego weekendowego samobójcy. No i tam był taki jeden, którego już złapali i próbowali mu udowodnić, że utrupił cała masę kobiet w celach rozrywkowych.
Działo się to w jakichś latach '70 i facet miał długie włosy, plus chyba wąsy. Spory był i dorodny, w ogóle to trochę dlatego to tak dobrze pamiętam, że gość b. przypominał z wyglądu jednego z moich życiowych nauczycieli Mike'a Daytona. (Można sobie poszukać w sieci, kto zacz. W każdym razie nie masowy morderca.)
Facet był ewidentnym psychopatą, przecudnie wprost płakał i przysięgał że to nie on... W ogóle wcielona niewinność. Uwierzyli by mu zapewne, bo materialne dowody były dość wątłe, a gość naprawdę miał aktorskie zdolności pierwszej wody, ale wpadł, bo w jego celi była ukryta kamera, a kiedy przesłuchujący wyszli, facet zaczął się dosłownie tarzać i zanosić histerycznym śmiechem.
Nie śledziłem, niestety, bo nie bardzo miałem jak (to były czasy przed internetem, przynajmniej dla mnie), jego dalszych losów, ale sądzę, że mu się jakość życia potem radykalnie pogorszyła, jeśli nie gorzej. Ale też to nie było w Polsce.
(Swoją drogą tamten - nie bójmy się tego słowa - psychopata nie miał w tej celi nawet żadnego Putka, któremu by się mógł pochwalić i łasić o podrapanie za uchem. Tutaj nasz kochany Tuś jest do przodu.)
* * *
"Śmiech jest płaczem mędrca". Jakiś starożytny mazgaj - mędrzec znaczy, a przynajmniej mistrz od paradoksów - to kiedyś rzekł, ja to b. dawno temu gdzieś przeczytałem i od tamtej pory jest to ze mną. Czasem to powtarzam, sobie lub innym. Z mniejszym lub większym rozbawieniem, z mniejszą lub większą powagą.
Nie trzymam ręki na pulsie, ale czy Gazownik jeszcze w te tony nie uderzył, tłumacząc ową wiekopomną scenkę i całą tę przecudną pantomimę? Albo to, albo stan wojenny i bratnia pomoc. No, chyba że rodacy znowu wykażą się skapcanieniem na skalę kosmiczną i to się da jakoś wyciszyć.
Chwila... Czy to nie było aby odwrotnie? "Płacz jest śmiechem mędrca"? (Doktor Alzheimer uśmiecha się figlarnie, jak sam Tusk na omawianym tu zdjęciu.) Trochę by to utrudniało... Ale przecież nie Gazownikowi!
triarius
P.S. Psia mać! Jakbym się był wcześniej zorientował, bo bym dał temu wpisu tytuł "Afekt rzekomoopuszkowy". Zmarnować taką okazję...
Są tylko dwie wersje. Pierwsza, że Tusk jest zwyrodnialcem, druga, że wariatem. Uważam, że pierwsza jest lepsza dla Państwa, ponieważ to jest Premier. Ten Tusk.
OdpowiedzUsuńOn opowiada Putinowi jak wyprzedzili samochody JarKacza.
Wiesz co Jarecki?
OdpowiedzUsuńDzwoniłem do Ciebie parę razy, nie wiem czy by mi palców u dłoni wystarczyło, w ciągu ostatniego pół roku, i nigdy nikt nie był łaskaw odebrać. Aż się zacząłem o Was poważnie niepokoić. (Czasy niespokojne itd.)
Raz to nawet po tym, jak sam obiecałeś zadzwonić. Już nawet Iwona ostatnio nie odebrała, a poprzednim razem głos miała jak z beczki. (Z tego głosu akurat nie wyciągam wielkich wniosków, ale to się @#$$ zazębia!)
Wpisałem Ci zresztą ostatnio komęta. Cieszę się niepomiernie, że się odzywasz i że wsio jest OK. Polecam się na przyszłość. (Mam ci ja niemal nieskończoną ilość komórkowych minut, jakby coś. Mąka się ucieszy i Obama też. Tylko muszę wiedzieć.)
Co do tych piąstek, to możesz mieć rację. "Wru, wruuu..." Putin musiał być niezmiernie zaimponowany.
Co do wariata, to chyba trudna sprawa. Niewątpliwie psychopata. A to jest specjalna kategoria - pół psychiatryczna, pół kryminologiczna. (Że niby choroba, ale nie zwalnia od odpowiedzialności. Taki genialny epicykiel... No, jak się ten nazywał od ziemi w środku i epicykli? Wszyscy wiedzą. Epicykiel jakich wiele.
Moim skromnym to świr, który mógłby bez mrugnięcia okiem mordować (i nie mówię tego tylko na podst. Smoleńska), a do tego jest totalnie infantylny. Zobacz ja się łasi do Putka o jakąś kosteczkę albo pogłaskanie za uchem. Chciałem w młodości być psychologiem i tego typu przypadki b. mnie zawsze kręciły. Po obejrzeniu odpowiedniej ilości filmów o Tedzie Bundy i takich facetach, Tusk jest jak dobrze wymyta szyba - przeźroczysty. Choć to jednak niższa od Teda B. klasa, moim skromnym.
W niezłej dupie jest nasza nieszczęsna Ojczyzna, że takie indywidua nie tylko chodzą sobie po ulicach, ale i co więcej!
Pzdrwm
Lodowate spojrzenie i przylepiony uśmiech czekisty przypomniały mi pewne zdarzenie sprzed lat.
OdpowiedzUsuńOwoż szef ochrony Stalina niejaki Pauker, który asystował przy egzekucji Zinowiewa; odgrywał potem przed Kobą scenę egzekucji, gdzie wisząc na ramioach strażników i powłócząc nogami skamlał żałośnie "Na miłość boską, błagam towarzysze wezwijcie Józefa Wissarionowicza!" - która to scena nie wiedząc czemu szalenie bawiła drogiego Józefa.
Ale niebawem miało się okazać dlaczego. Otóż on już znał koniec żartownisia, który niebawem miał odegrać ten numer po raz ostatni - tym razem pod ścianą...
Ot tak nie wiadomo skąd pojawiła się fotka. Wszak powszechnie wiadomo, że czekista Putin uwielbia pozować do zdjęć; ot, komu tam popadnie!
Boże! W jakiej scwelonej krainie helotów przyszło nam żyć!
Dzięki za tę budującą historię!
UsuńTo tylko biężączka, ale mimo wszystko wydarzonko o sporym, moim skromnym, znaczeniu. W jakiś tam sposób. No i nie chciałem, żeby to duperele w rodzaju śmierci @#$% Mazowera przysłoniły.
(Swoją drogą, nie ma w tym nieszczęsnym kraju skurwieli, którzy by nie byli albo z tych, albo z ruskich matrioszek? Co za wspaniały naród! ;-)
Pzdrwm
Mazower? Przypomniał mi się komentarz jaki wygłosił marechal Piłsudski nagabywany usilnie na okoliczność śmierci Briand'a; „No cóż, stary był to i umarł".
OdpowiedzUsuńA naród? Coraz bardziej wątpię, czy można wobec tego tubylczego etnosu używać tak górnolotnych określeń.
No, no!
OdpowiedzUsuńKolegi chiba jednak węch nie zawiódł. Klangor, łoskot i lament jaki merdia głownego ścieku zapodały były po zejściu drogiego Mazowera był zaiste zastanawiający! A zajebiaszczy Gajowy ? Rozpaczał na wszelkiej dostępnej wizji i fonii niczym Achilles po śmierci Patroklesa...
Dychasz tam jeszcze w ogóle cóś? Czy może jak reszta naszych bohaterskich ęternetowych bajcow ładujesz raczej akumulatory na okoliczność przyszłych bliżej nie określonych nieuchronnych epokowych tryumfów?
OdpowiedzUsuńA, tak na boku; zauważyłeś byłeś w przeciagu ostatnich lat w jakim fantastycznie narastającym gównie pławi się nasza dziarska niepodległościowa neokolnialna peerelowszczyzna? Toż to przy nich czasy gierkowszczyzny (jakże nam wszak znane) będą niebawem opiewane w pieśniach
niczem ostatni zryw wypasionego heroizmu Lechitów z Bolesławem Wieloubeckim na czele....
Poz tym w tym gównianym Chromowym okienku w ogóle nie da się pisać - pewnie jakieś tam ubeckie bufetowe pilnuja tematu co byśmy sobie za swobodnie nie pogadali.
No pacz pan! Ja też się przerzuciłem ostatnio na tę chromą przeglądarkę (ale sza, bo się Mąka dowie!), bo w Firefoxie zagnieździł mi się wyjątkowo paskudny i nie do usunięcia spybot, któren ponoć bierze się z YouTuba. Mają nas te @#$% za jaja!
UsuńSwoją drogą wczoraj widziałem na BBC entuzjastyczne coś o tym, że w Meksyku używają do inwigilacji przy miejskich kamerach głuchoniemych, którzy są specjalnie wyczuleni na gesty i czytają z warg. Z ENTUZJAZMEM NAM TO POWIEDZIELI!
Co do pisania, to cała masa powodów, że jakoś motywacja nikła, a poza tym to i owo mnie hamuje. Sam pewnie byś się domyślił, jakiego typu względy, bo już nawet kiedyś wspominałeś. Chętnie bym teraz na odmianę porysował, ale też mam jakieś dziwne a silne opory.
Wiesz, to jak u Spenglera - zawszeć dwie sztuki na przedzie, a reszta drepcze za nimi. Kiedyś Faust miał polifonię i... co właściwie? (Alzheimer uśmiecha się złośliwie... Potem malarstwo olejne i powieść, ale w K.?)
No a mi się tu akurat z pisania zmienia na coś innego, choć nie wiem na co. Albo też po prostu - w tak gównianych czasach, po co w ogóle?
Źe za Gierka było mniej chujowo (nigdy bym w to nie potrafił uwierzyć, naiwniak!) to mówię od dawna. Nawet kiedyś mnie z tego powodu ostro krytykowałeś. Tamten głupi komuch był chyba na swój sposób patriotą, w sensie że chciał "dla Polski dobrze". Polityka wszak to sztuka możliwego itd. Te obecne zaś... Chyba wiadomo.
Ze swobodnym pogadaniem to w ogóle wybij sobie takie burżuazyjne i sentymentalne fantazje z głowy! Jesteś przecie człek rozsądny. Tego już nie będzie, nigdy. To jest walka między tym syfiastym karaluszym totalitaryzmem i muślimami.
Pzdrwam
A więc jednak nadal z uporem zyjesz! To już jednak cóś w tem skurwiałym wszechoblepiającym syfie...
UsuńZasadniczo czy tam jakaś Mąka czy inny Łuczek (a może Tęczunia - swoją szosą skąd oni ich dobierają z tymi zajebistymi ksywami?) nas podsłuchuje czy nie, to ja generalnie pierdolę, razem z tą neotubecką dziarską leszczyną - to jak widać w tej scwelonej krainie Helotów i tak jest bez jakiegokolwiek znaczenia..
Że co? zamiast pisać rysujesz? No proszę proszę... (Sam kedyś nieco bawiłem się farbami, ale to przez sistrę i jej koleżanki - jedna z nich była zresztą szalenie utalentowaną wnuczką samego Stachiewicza, i jak pomacałem byłemu niej w domu w oryginale jego pastele, tak mi się od razu odniechciało, tu gówniana ziemia a tam - kosmos!)
Opierdalałem Cię za Gierka? No pacz Pan! To juz nawet mnie starego pesymistycznego sklerotyka nasze zajebiste czasy potrafią zaskoczyć!
Aż życiem bym tego nie nazwał. Niestety. Choć się staram.
UsuńCo do rysowania, to zajmowałem się tym całkiem ostro on and off przez sporą część życia. Ale niestety - CO można w tak podłych i schyłkowych rysować? Albo o czym pisać, zresztą? Poza ew. ginekologią? Co z kolei...
Ech, życie Artysty! Szczerze mówiąc coraz bardziej mi się widzi, że w takich czasach właśnie powstrzymywanie się od "tworzenia" jest osiągnięciem...
No, chyba że mówimy o Imitacji. Czyli gitary Dobro, rumby-samby, no i właśnie ginekologia - w plastyce i literaturze... (Koryła by mnie zganił! Co najmniej.)
Pzdrwm