poniedziałek, grudnia 22, 2014

Nieco biężączki (grudzień 2014)

Obejrzałem sobie dzisiaj (formalnie już wczoraj, ale nie przesadzajmy z pedantyzmem) Macierewicza na TV Trwam. Był naprawdę niezły, ale napisać chciałem teraz o tasiemce z najaktualniejszymi wydarzeniami, która sobie leciała cały czas u dołu. Szczególnie zainteresowały mnie dwie informacje...

Pierwsza, że Obama się był wypowiedział, wyjaśniając, że ostatnie wydarzenia związane z Północną Koreą i firmą Sony, to nie była wojna, tylko "cyberwandalizm". Byty mnożą się ostatnio jak króliki, a biedny Ockham chyba już po prostu wiruje w swoim grobie. Z drugiej strony trudno się Obamie dziwić, bo jak się dostało pokojowego Nobla "na zachętę", to ilość wojen w które człek z podniesionym czołem może wplątać swój kraj staje się nieco ograniczona.

To znaczy można do woli, bo przecież tego Nobla już nikt mu nie odbierze, ale fajniej jest i lemingi się badziej cieszą, jeśli wojen nie ma. Niechby zamiast tego była dowolna ilość "terroryzmu" i innych tam "cyberwandalizmów"!

Mówiąc zaś całkiem poważnie, to Obama ma oczywiście rację, bo ten akt w wykonaniu hackerów to nie jest, ściśle rzecz biorąc, wojna. Nie aż tyle. USA aż wojny z Koreą Północną ba razie nie prowadzi. Chyba że zimną..

Jednak jeśli inaczej przeprowadzimy linię frontu (lepsze przeprowadzanie różnych linii frontu to, by the way, moja tygrysia pasja i specjalność) i usawimy z jednej strony Zachód, zdominowany przez USA, z drugiej zaś resztę świata, również przez USA (i Zachód) w dużym stopniu zdominowaną, ale jednak przeważnie mniej, to okazuje się, że cała masa rzeczy, które się ostatnio dzieją, i z którymi USA i Zachód marnie sobie radzą (co by nam o tym różne propagandy nie opowiadały), a będzie gorzej, daje się bez wielkich akrobacji wpisać w zarys, well...

III Wojny Światowej - po prostu! Oczywiście ta wojna jest taka dwudziestopierwszo-wieczna, częściowo wirtualna, rzadko oficjalnie wypowiedziana (co może zbijać z tropu dyplomatów i prawników, ale dla tygrysistów nie stanowi wielkiej różnicy), częściowo ekonomiczna (zielone ludki napadają twój kraj, a twój rząd jednocześnie negocjuje z napastnikiem ceny dostaw, obłęd!)...

Bardzo po prostu w swych formach i treściach urozmajcona - a będzie gorzej... Jednak to wszystko to już jest pewną formą wojny, w dodatku światowej, która może się wkrótce rozwinąć w coś bardziej przypominającego te poprzednie, choć jednak różnic też będzie sporo. I pokojowe Noble "na zachętę" niewiele tu, kochane lemingi (jeśli to czytacie, swoją drogą pozdrawiam serdecznie!), mogą.

* * *

Druga informacja na tej tasiemce w TV Trwam była o tym, że właśnie powstał (swoimi słowami z pamięci to powiem, ale w sumie o to chodziło) Ośrodek Cośtam Bohaterów Służby Poza Granicami. Czyli coś, co ma padcziorkiwać i dopieszczać tych naszych bohaterów, którzy w tych różnych egzotycznych krajach rozdają dzieciom (chyba że mam jakieś mylne informacje, co też możliwe) cukierki, a nieco starszej młodzieży prezerwatywy i portrety prezydenta Komorowskiego.

Przyznam, że aż mi włosy (na plecach, włosami na klatce nie będę się w tych metroseksualnych czasach chwalił) stanęły sztorcem. Wyraźnie ktoś znowu zgłasza zapotrzebowanie na tych naszych dzielnych wojaków, a my, oczywiście, nie mamy pojęcia kto i do czego. W końcu kim my jesteśmy, żeby nam mówili? (Nie jest to oczywiście zarzut akurat wobec TV Trwam.)

Zaś po tej "naszej" (ale śmieszne słowo w tym kontekście!) stronie ktoś słusznie stwierdził, że my tutaj, między tą Odrą i Nysą, to znaczy Bugiem, jesteśmy totalnie bezpieczni, więc nasze elitarne oddziały - złożone z wojaków, którzy są zdolni samodzielnie podnieść tyłek z krzesła znaczy... (Bo za tę resztę przecie nikt złamanego grosza nie da, ani po plecach nie poklepie.)

Więc tych wszystkich, nieco ponad dwudziestu w sumie, naszych elitarnych wojaków postanowiono na gwałt dowartościować, pokazać im, że opłaca się wystawiać - niewazne, że w cudzym szemranym interesie! - na lufy talibów, bo potem wieczorki zapoznawcze i filmy z Hansem Klossem, a jak się trafi, to nawet uścisk dłoni którejś kolejnej wersji Ewy Kopacz. Łał!

Odzew na pewno będzie masowy, sława oręża III RP jeszcze bardziej wzrośnie, a Putiny tego świata i inne agresywne brzydale dostaną solidną nauczkę. Zatem pozwólcie, że korzystając z dorocznej okazji (XMas! XMas!), wykrzyknę: Alleluja!

triarius

4 komentarze:

  1. Pacz Pan a to ja się z blogaska historii dowiaduję! To oni w tej Kim Korei mają jakieś komputery? I hakerów? I pogonili Sony? Bo se jaja robiła z 3-go Kima, a co by było gdyby z 1-go? Aj waj! To może i te ich parciane rakiety co to ciągle im wpadają do morza, może jednak dolecą do tej Ameryki?! Jakie szczęście że mamy Obambo! Pokojowego noblistę! Jak by sobie nie radził można mu podesłać innego noblistę Bolka Kobrzyńskiego - sukces murowany.

    I znowu news! Rzeczywiście jest cuś takiego ale się nazywa Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa - zajebiszcze! Odmykała ten jakże niezbędny przybytek ta dochtórka z Pacanowa czy przychodni z Pcimia (nie pamiętam) i mówiła, że jest zbudowany z cegieł wdzięczności i że jest dumna. No, no! Przed tą budą ktoś porzucił jakąś surową bryłę złomu, którą sprytnie okrzyknięto pomnikiem i gotowe.

    Tygrysie! Tych naszych askarysów pies z kulawą nogą do niczego nie potrzebuje! Amerykańce, którzy ze względów szalenie wolnościowych i naturalnie demokratycznych, zawsze potrzebują dokleić do swej ekipy na przyczepkę jakiś przydupasów (tzn przedstawicieli "narodów wolnego świata"), to samych żołnierzy w wojskach specjalnych mają więcej (coś ok 30tys.) niż całe nasze nieszczęsne Bugoodrze ma żołnierzy liniowych (po odliczeniu kucharzy, tancerzy, flecistów, harfistów, gaciowych i kancelistów różnej maści).

    Naprawdę nie wiem do czego komu to Askaryskie Centrum - może znów chodzi o jakąś lewą kasę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lewa kasa, jak w pysk strzelił! Wiesz, że normalnie jestem dość ostrożny z interpretacjami zalatującymi przedwojennymi Nalewkami (i Korwinem), ale tutaj to musi być to.

      Czyli chyba w sumie już doszliśmy, do czego ci, jak ich nazywasz, askarysi są waadzy potrzebni. Przesadnie elitarni faktycznie być nie musza, ale taniej jest, jak taki sam się zwlecze ze stołka i te tam święte obrazki z Obamą i Bulem rozdaje, niż gdyby go mieli dźwigiem podnosić.

      Co do starcia Koriei z Sony - naprawdę nie słyszałeś? Wydarzenie miesiąca. Na tym tle ów niezrównoważony, co to absolutnie nic nie ma wspólnego z terroryzmem, tylko się parę dni temu islamsko podrasował, a dziś w Dijon, Francja, krzycząc "Allah akhbar!", odziany w dżalabę, wiechał w tłum, raniąc 13 osób, to tylko mały pikuś. Tylko Francuzi o tym mówią, ale za to jak zabawnie!

      Lemingi muszą być już całkiem uspokojone, bo gość był niezrównoważony, chadzał do psychiatry, ćpał, z Bin Ladenem nigdy wódki nie pił, a terroryzmem się po prostu brzydził. Trza by o tym napisać, gdyby oczywiście ktoś to pisanie potrafił traktować poważnie, w różnych fajnych kategoriach... Ech!

      Pzdrwm

      Usuń
    2. Ja prawie w ogóle nie indoktrynuję się telewizorem polskojęzycznym (używam go głownie do oglądania starych filmów i sportu) a że moja wspaniała znajomość języków innych nacyj nie zezwala mi na śledzenie newsów to nie śledzę. W kompie też wpadam tylko w parę miejsc i finito! (Radia nie da się słuchać, bo tam ciągle pierdolą jacyś reklamiarze.)

      We Francyjej Allah akhbar powiadasz zaparkował w tłumie i od razu stał się wariatem? I nikt chuja muślimskiego nie odpalił? Albo zajebał na miejscu stylem od łopaty? No nie! Najwyraźniej zaczynam nie nadążać za epoką!

      Usuń
  2. @ Amalryk

    W końcu nie był terrorystą. ;-)

    Jak ja się kłócę, że nie żaden "terroryzm", ino wojna, to oni że "terroryzm". A teraz się okazuje, że jednak na "terrorystę" też trzeba sobie zasłużyć i byle kto się nie załapie.

    Nie masz pojęcia ile tracisz nie oglądając tych mędrców w zachodnich telewizjach! W głowie się nie mieści, jak oni nisko oceniają krytyczne możliwości swoich lemingów. Tu też tak zresztą może być, ale dawno nie sprawdzałem.

    Radia ja też nie słucham od co najmniej ćwierć wieku, a w lokalnych telewizjach oglądam sitcomy i trochę sportu. Czyli prawie tak samo co Ty. I tak czasy sparszywiały, bo teraz bez przerwy wszystko powtarzają po setki razy. A rozrywkowa BBC, która kiedyś pod wzgl. sitcomów była cudowna, teraz budzi moje obrzydzenie. Niesamowite, że można tak szybko zejść na takie (z przeproszeniem tych miłych ssaków) psy!

    Ech, zmierzcha nam się ten Zachód, ale w końcu bez tego bylibyśmy już całkiem bez szansy, więc może jednak "Alleluja"...?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń