czwartek, grudnia 03, 2015

Powiem wam, bo nikt inny tego za mnie nie zrobi...

Muszę sam, bo niestety nikt inny wam tego nie powie... Otóż, jak wszyscy wiemy, najlepszym sprawdzianem dla różnych tam teorii, koncepcji, hipotez i wizji świata jest zdolność przewidywania na ich podstawie przyszłych wydarzeń. Tak? (Liberał powie, że "zdolność zarabiania na ich podstawie grubej forsy", ale tak mogło być kiedyś, a jeśli liberał mówi to jeszcze dziś, to dowodzi kompletnego rozbratu z elementarnym poczuciem rzeczywistości.)

No i ja twierdzę, że nie ma w dziedzinie teorii, wizji świata i intuicji nic, co by się dało porównać z Tygrysizmem Stosowanym i waszym oddanym. Po prostu! Zobaczcie sobie na przykład, jak się kończy mój tekst sprzed pół roku pt. "Żegnaj włochaty pustynny wielorybie!" (nie mogę dać linka, bo ta wewnętrzna wyszukiwarka mi z jakichś powodów nie raczy działać, Gugiel widać ma wznioślejsze cele, niż przyzwoicie działający blogspot).

I poszukajcie sobie, jeśli zdołacie, tego mojego nagranka sprzed półtora roku, które powinno być w sieci pod nazwą Piotrek.mp3 (Adaś się niezbyt popisał dając mu taką nazwę), a do którego linek zamieściłem tutaj w takim poście, co się zwał chyba... "Tygrysizm wkracza w XXI wiek". (Sam tytuł oczywiście raczej żartobliwy.) Tam jest o tych sprawach szerzej, choć o wiele mniej konkretnie, niż w tym poprzednim, wielorybim, tekście.

O co mi chodzi, do czego właściwie piję? Chodzi mi o to (pomijając język giętki), że od bardzo dawna przewiduję - i tylko od czasu do czasu wam o tym mówię, żeby się nie powtarzać itd. - że fixum dyrdum (jak mawiała moja babcia) tej naszej/nienaszej zachodniej cywilizacji w jej zdychającej fazie jest uczynienie i z chłopa, i z baby, czegoś pośredniego i absolutnie bezpłciowego. I to coś koniecznie MUSI, zdaniem miłościwie nam panujących, posiąść ziemię, być jako gwiazdy na niebiesiech, jako piasek w morzu...

Te rzeczy. Od dawna jestem przekonany, że kastrowanie - w tym szerokim sensie - i likwidowanie różnic między płciami to będzie OSTATNIA RZECZ, jaką, sztywniejącymi palcami, będzie ta @#$%^ nasza/nienasza cywilizacja próbować robić. Zanim wyda ostatnie cuchnące tchnienie, a z nią niestety w mrok przeszłości na wieki wieków odejdzie sporo niezłych rzeczy. Sami wiecie.

Książkę bym już chyba potrafił napisać wypełnioną przemądrymi rozważaniami dlaczego tak się właśnie dzieje - a hipotezy mam przeróżne: od naturalnych zapędów nieograniczonej przez nikogo biurokracji, po lewacki gnostycyzm (of course świecki), od mądrości Szkoły Frankfurckiej (też oczywiście lewizna, ale do potęgi), po samą osobistą naturę tych eunuchowatych zer, które wiatry Historii wyniosły nam globalnie do żłobu... Jednak to może kiedyś, czyli niemal na pewno nigdy. (Może kiedyś jakiś drobny fragment tych rozważań w blogaskowej formie. Jak się ładnie pomodlicie i mi tu pokomętujecie.)

Która to sprawa ma swoje rozliczne macki i powiązania, bo np. teza, którą żem (o dziwo!) zdołał kiedyś, musi być z 30 lat temu, wyczytać w Svenska Dagbladet (żadnym przecież tygrysicznym medium, a obecnie online jest to po prostu żenada), że mianowicie: "Każda funkcja, zawód czy stanowisko parszywieje i traci na prestiżu w miarę jego feminizacji" (oczywiście z wyłączeniem pielęgniarek, zakonnic, dużej części nauczycielek, żon, matek, i tym podobnych kobiecych ze swej natury zajęć, w tym paru dość rozrywkowych), po kolejnych 30 latach mojej obserwacji świata wydaje mi się słuszniejsza, niż kiedykolwiek.

(Nie jest to atak na obecną Panią Premier, choć faktycznie facet by mi na takim stanowisku pasował lepiej. Tyle że to jest sprytne taktyczne posunięcie w obecnej obrzydliwej, politpoprawnej atmosferze, zaś sama Pani Premier na razie mile mnie zaskakuje, mimo... Nie powiem czego, żeby nie dawać amunicji lewiźnie.)

"Równouprawnienia" mamy w każdym razie z każdym dniem więcej i więcej, prawda? W amerykańskich siłach zbrojnych jest już ponoć 16 procent kobiet (czy jak to nazwać)... No i, biorąc te sprawy bez klapek na oczach i liberalnych złudzeń - kiedy USA ostatnio NAPRAWDĘ wygrały jakąś wojnę? Do końca - militarnie i POLITYCZNIE? Przecież nie drugą światową, bo Sowiety Stalina okazały się zaraz potem dla nich wrogiem groźniejszym, niż Niemcy Hitlera, szczególnie od kiedy Amerykanie dali sobie wykraść bombę jądrową.

Korea? Co najwyżej połowiczne zwycięstwo i połowiczna, co najmniej, klęska. Wietnam to wiadomo. Afganistan, Irak - niby to się wciąż jeszcze dzieje, ale bez żartów, skończy się jak zawsze. Poza Wojną Rozporkową, czyli Clintona napaścią na Serbię, ostatni prawdziwy militarny sukces USA to chyba odebranie Kuby i Filipin Hiszpanii na początku XX w. No nie, pierwszą wojnę światową mogę, a nawet muszę, im przyznać. Ale to i tak dawno było.

Nie twierdzę oczywiście, że wszystkie te cudowne "sukcesy" dzielnych Jankesów wynikają z feminizacji ich sił zbrojnych, ale bardzo wątpię, by ta feminizacja im w jakikolwiek sposób militarnie, czy politycznie zresztą, pomagała. Raczej im ona szkodzi, i to na sporo różnych, czasem b. pośrednich, sposobów, a do tego wiąże się, idąc niejako w pakiecie, z innymi podobnymi genialnymi "rozwiązaniami", które im także, moim skromnym, szkodzą.

Ale co to dla nich - ważne są "wartości", czyli m.in., jeśli nie po prostu przede wszystkim, "równouprawnienie". Zwykłe normalne kobietki siedzą cicho, więc trzeba robić na rączkę rozwrzeszczanym frustratkom nieokreślonej płci, domagającym się różnych rzeczy w ich imieniu. I te sprawy. (Naprawdę mógłbym to analizować przez parę dni i mam masę fajnych hipotez, ale to temat ogromny, niemal jak teatr tego tam gościa.)

No więc odnajdźcie sobie - mimo wszystkich ew. trudności - te ostatnie zdania z mojego tekstu o wielorybie. Warto! Sam tamten tekst był dziwną, amorficzną, co chwilę się wykolejającą gawędą szlachecką, ale w sumie był to tekst poważny i zawierał sporo myśli, które są w tych podłych czasach zarówno aktualne, jak i oryginalne, nie mówiąc już niebezpieczne. I, choć moje libijskie wspomnienia miały chyba swój nieuchwytny wdzięk, wszystko w sumie zmierzało tam do tego podsumowania w ostatnich kilku zdaniach.

No i teraz, przed chwilą, przeczytałem ci ja na pasku telewizji BBC, że oto: "USA otwiera wszystkie militarne funkcje dla kobiet". Czyli Marines, Navy SEALS, Rangers... Myśliwce... Itd. itd. Mniejsza już z tym, jak tam będą rozwiązywać problemy tamponów i takich spraw - choć to interesujące, czy każdy żołnierz będzie musiał je mieć w swojej osobistej mini-apteczce, wraz z morfiną i plastrem na odciski, czy będzie tu dopuszczona jakaś segregacja...

Mniejsza z tym, jak tam będzie z chcicą i jej różnymi skutkami... (Wibrator w każdej żołnierskiej apteczce? W końcu nerwicowa ciągotka w USA szaleje. Kosztem jednego magazynka, czy może tabletek przeciwbólowch? Zakładam w tym przypadku oczywiście, choć nie mam do tego większych podstaw, że to będą kobiety-kobiety, a nie jakieś takie dziwne...)

No i najważniejsza sprawa: co z seksistowskimi dowcipami w ogniu walki? W miejscu pracy wojaka, jakby nie było. Gdzie będą one zgłaszane, kto będzie rozstrzygał o winie i jakie będą za to kary? Zgodnie z militarnymi tradycjami w karą za poważne przestępstwo w obliczu wroga musi to chyba być doraźne rozstrzelanie - no bo co można z takim wtedy zrobić? Zabronić mu oglądania telewizji? Tylko jak na to zareagują koledzy? I jak to wpłynie na przyszłą rekrutację?

I nie wspomnę nawet co takie Państwo Islamskie zrobi z taką babską komandoską, co im jakąś krzywdę uprzednio zrobiła, jak ją dorwie, a z pewnością kiedyś takie dorwie, i to nie jedną. I jak wtedy lud amerykański, wraz z reszta świata, zareaguje. Stawiam tezę, że mniej więcej tak, jak na migawki filmowe z Wietnamu, tylko o wiele szybciej.

No ale co znaczy życie i cnota jakiejś tam "komandoski", choćby nawet miała coś nie tak z hormonami i zamiast zupę mężowi, a dzieciom nosy, wolała... Cóż to znaczy wobec Postępu?! I cóż wobec Postępu znaczy kolejna żałośnie przerżnięta przez Najpotężniejszą Armię Świata wojna? Przecież nie pierwsza i nie ostatnia.

Dla nas najważniejsze jest to, że Tygrysizm Stosowany znowu okazał się najlepszym ze wszystkich Niezłomnym Orężęm w Walce o Lepsze Jutro. (Łał!) Nie mającym żadnej absolutnie konkurencji. To mało? Czy może jednak warto wykrzyknąć Alleluja i ze wzmożonym wysiłkiem zabrać się za UTYGRYSIANIE swojej osoby i otoczenia!? Że spytam.

(Po latach: to końcowe proroctwo o feminiźmie nie było jednak w tekście o Wielorybie, tylko w innym z tamtej epoki.)

triarius


P.S. A teraz grzecznie wracamy do lektury Ardreya.

14 komentarzy:

  1. Włochaty wieloryb to po prostu embrion walenia. One w pewnym stadium są dość gęsto pokryte lanugo, podobnie zresztą jak i zarodki słoni oraz człeni.
    Tawariszcz Mąka

    OdpowiedzUsuń
  2. Opinia fachowca jest dla nas, jak zwykle, bardzo cenna, ale ten embrion miał ze 20 m długości, a te jego włosy były cholernie marnej jakości - trza było ogromnej siły imaginacji, żeby tam się dopatrzyć włosów. Tyle że w tej sali był półmrok (niestety w sali z gruźlicą kości było jaśniej), ta formalina była mętna... A poza tym potrzebowałem jakiegoś chwytliwego tytułu, bo mi już się Toyah wyśmiewał z moich zgrzebnych i up-to-the-point tytułów.

    W każdym razie samo jądro wspomnień libijskich było prawdą, choć wszystkiego wam nie powiedziałem i nie powiem, a końcowe stwierdzenie, że w miarę zacieśniania się naszego świata zobaczymy jeszcze niewyobrażalne postępy "równouprawnienia" było w sumie najważniejsze w tym wszystkiem.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamiast pcheł wariant Bonobo ktoś ćwiczy.
    Do przestudiowania de Waala 'Małpa w każdym z nas'; dobrze się czyta; może być zabawnie, szkoda żem taki stary.
    Jak dojdzie do pawianów płaszczowych będzie nerwowo trochę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedz coś więcej! Te małby brzmią b. ęteresująco, ale o pchłach nie zrozumiałem.

      Pzdrwm

      Usuń
    2. - de Waala należy przeczytać, zasługuje.
      - IQ ma rozkład Gaussa; Forsa ma rozkład Pareto i.e. kilku łapie prawie wszystko. Jak bardzo faktycznie się stosuje patrz:
      bibula.com/?p=13396
      Znaczy, jesteśmy faktycznie własnością kilku - na jednym i jedynym folwarku - stąd jak pchły skaczemy, w reakcji na ekonomiczne stąd polityczne działania właścicieli. O.S. by się zgodził, imo. :)

      Usuń
  4. "Mniejsza z tym, jak tam będzie z chcicą i jej różnymi skutkami... (Wibrator w każdej żołnierskiej apteczce? w końcu nerwicowa ciągotka w USA szaleje. Kosztem jednego magazyka, czy może tabletek przeciwbólowch?)"
    Inessa Armand i Luna Brystygier radziły sobie bez wibratorów. Miały od tego swoich podwładnych i więźniów.


    "No i najważniejsza sprawa: co z seksistowskimi dowcipami w ogniu walki? W miejscu pracy wojaka, jakby nie było. Gdzie będą one zgłaszane, kto będzie rozstrzygał o winie i jakie będą za to kary? Zgodnie z militarnymi tradycjami w karą za poważne przestępstwo w obliczu wroga musi to chyba być doraźne rozstrzelanie - no bo co można z takim wtedy zrobić? Zabronić mu oglądania telewizji? Tylko jak na to zareagują koledzy? I jak to wpłynie na przyszłą rekrutację?"
    Zakaz oglądania TV i korzystania z netu dla wielu "męskich, seksistowskich wieprzów" byłby jeszcze gorszy od czapy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boska Inessa i Boska Julia (to już dwie, z Piterą!)? Zakładasz, że każdy bezpitulkowy Marine będzie rozpoczynał karierę od sierżanta i od razu miał podwładnych? Fakt, sam mówiłem że oni jeszcze nas tym równouprawnieniem zadziwią...

      Pzdrwm

      Usuń
  5. Tygrysie, nie czytałem Twoich wywodów parę ładnych lat, chyba od czasu, gdy zerwałem z niepoprawnymi może z 5 lat temu. I powiem Ci szczerze, że teraz dopiero czuję jak mi Cię brakowało przez te wszystkie lata. Bądź zdrów i dzięki, że kiedyś zaraziłeś mnie Monteverdim. Za to będę Ci wdzięczny do końca życia. Dzięki też za to, że jesteś ale to nie dla Ciebie ale dla Pana. Amen.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma cywilizacji, która armią złożoną z dziurawców potrafiłaby ochronić swój bardak, o jakiś hipotetycznych podbojach nawet nie wspominając - takie źwierze nie istnieje.
    Ten kolejny wykwit pooświeceniowych miazmatów dobrze obrazuje stopień rozkładu na jaki się wspięliśmy.

    Jajogłowym nowego lepszego świata przyszło do ich owalnych łebków, że skoro rewolucja mechaniczna dopuściła do zawodu żołnierza łamagi to informatyczna dopuści i dziurawce. Inferując sobie tak; w ostatecznym rozrachunku gdy te nasze drony wytłuką wszystkie wraże to wojnę wygraliśmy, i Alleluja! Drony-srony i androny, w końcu trzeba będzie się jednak pofatygować na zdobyte tereny, po te przebogate łupy i branki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie na francuskiej ojro-telewizji usłyszałem, że będą atakować IS przez portfel. Ale na wizji nie było portfel, ino wielka micha szczerozłotych monet, więc to musi być bardziej skomplikowane, niż mój prostacki umysł potafi pojąć. Ech, to nasze kozacze życie - cóż z tego, że nieco wirtualne?

      Pzdrwm

      Usuń
  7. Słyszałem ciekawą opinię jednego jezuity. Owoż zastanawiał się on, czy aby cały ten genderyzm nie jest dzisiejszym echem dawnego manicheizmu, któren twierdził, iż ciało - więzienie duszy - jest złe. Współczesne potępienie płciowości (jako coś, z czego należy się wyzwolić) ową herezję cokolwiek przypomina. Nie powiem, możnaby się zadumać przez minutę i pokiwać głową.

    Nieodmiennie pozdrawiam wszystkie Tygrysy, itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, dla mnie taka bardziej intelektualna (nie zwykłe saboty w maszyny i walka o ośmiogodzinny, co mogę bez trudu zrozumieć) lewizna, taka zalatująca jakąś opętaną religią, od b. dawna jest formą gnozy. Pamiętam takie swoje myśli jeszcze ze Szwecji, a to było ćwierć wieku temu.

      Tak że zgadzam się z O. Jezuitą.

      Pzdrwm

      Usuń
  8. Że uzupełnię...

    Natomiast przyznam, że nie dostrzegam gnozy w Marcjoniźmie. (Może nie dość go znam, ale wątpię, czy to o to chodzi.) Inna (od tej Św. Pawła) interpretacja NT - zgoda. Z punktu widzenia KK herezja - bez wątpienia. Ale gnozy nie widzę, a "obiektywnie" jest to całkiem słodkie.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń