wtorek, czerwca 07, 2016

Bonmot wolnorynkowy

Doprawdy nie wiem po co ja się aż tak okrutnie znęcam nad tą martwą kobyłą, ale (mimo wszystko wciąż jeszcze) żyjemy w bantustanie, gdzie martwe kobyły, a nawet znacznie obrzydliwsze stworzenia, wyczyniają ku uciesze gawiedzi swoje agenturalne wygibasy, do tego jeden Anonim-Permutant pilnie mnie w tym kierunku wciąż zapładnia, więc oto macie bonmota WOLNORYNKOWEGO (z całym dobrodziejstwem inwentarza, co by to nie znaczyło):

Teza że prawicowość polega na "wolnym rynku" ma dokładnie tyle sensu, co teza iż uroda polega na krzywych zębach.

triarius

P.S. Sorry, zapomniałem że teraz mają tu być adekwatne obrazki. Naprawiłem to niedopatrzenie. (Choć tutaj zęby są akurat proste i po amerykańsku olśniewające.) Enjoy!

8 komentarzy:

  1. Ooooo-moge TU komentowac!!!!Ja od dawna mowie ze polowa obecnej prawicy to oszusci bo ich prawicowosc to w rzeczywistosci neoliberalizm ktory glownie sprowadza sie do niskich podatkow dla bogaczy.Za przeproszeniem dupa an ie prawica.

    Piotr34

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przyznasz ze cwanie to zrobili-obecnie jak tylko powiesz ze kwestia podatkow nie jest dla ciebie pierwszoplanowa to niemal z automatu zostajesz lewakiem-poziom tych "prawicowcow" jest ZENUJACY-nie maja pojecia o historii,historiozofii,prawie,socjologii,psychologii,naukach wojskowych itp.Ich bozkiem jest Moloch sprymitywizowanej do bolu ekonomii-dla nich liczy sie tylko spekula,niskie podatki od kapitalu oraz zloto i ewentualnie dostep do broni-to zwykli pseudorteciowcy(co automatycznie pokazuje jak sa glupi).

      Piotr34

      Usuń
  2. dzień dobry Panie Tygrysku, jeszcze nie zdazylam pojsc spac, bo siedziałam, a wlasciwie lezalam pol nocy z laptopen na brzuchu i wyszukiwałam mase ciekawych info, a potem musiałam (nie chciałam, bo wolalabym spac jak normalni ludzie jednak) to wszystko przeanalizować, a potem okazało się ze jak zawszew nocy jest pare ciekawych filmow w tv - dzisiaj trafiłam na brytyjski film o tym jak alianci szukali w Niemczech skarbow, dziel kultury ukradzionych wszędzie. słynny zamek ludwika bawarskiego szalonego neuschwannstein - piękny- tata zrobil nam tam wycieczke - był tak wypelniony, przez Goeringa glownie, ze rok alianci to wywozili. już mi się calkiem odechcialo spac, wiec przejadę się na rowerze i może później się zdrzemnę, bo nie mam dziś lekcji. ucze prywatnie niemieckiego w pobliskich "rezydencjach". super jak dla mnie, zadnych szefow, zadnych dyrektyw, mega satysfakcja, masa wolnego czasu.oczywiscie zdarza się orka na ugorze, ale to ja wybieram. teraz mam np. taka jedna uczennice, 2 liceum - fenomenalna dziewczynka, rozwijam ja na wielu poziomach i płaszczyznach, a ona mnie uwielbia (tzn tak twierdzi jej mama), ale przecież ja sama to czuje i jest to b. mile.ona chodzila rok do szkoły w Irlandii,wiec porównujemy jezyki, bawimy się w slowotworstwo i takie tam.jeszcze nie miałam ucznia, który po dwóch latach nauki ze mna az tak dobrze już mowil, powoli wprawdzie buduje ona trudne zdania i cale opowiesci, ale b. chętnie, widać ze z radoscia i b. starannie. mam kolezanke, która uczy w szkole, wiec tam się uczy dzieciaki "kali chcieć jesc", byle mowily cokolwiek jakkolwiek.moja ulubienica aktualna ewcia postanowila jeszcze pod moim wpływem zacząć uczyc się francuskiego, opanować podstawy laciny tzn moja lacina jest b, elementarna, ale dziewczynka już wprowadzila do swojego jezyka nawet powiedzenia i przysłowia lacinskie, trochę zaciekawila ja nawet historia w wersji anegdotek i wogole rozne sprawy omawiamy po niemiecku i po polsku tez. starsi wrócili niestety i w pewnym malym ale jednak stopniu ograniczyli mi wolność. siostra z mezem pojechali na wybrzeże. no wlasnie, pytal Pan kiedyś zartem, czy uprawiam sporty walki - otoz nie - jest to dla mnie najdalsza z galaktyk (przynajmniej widzi Pan, ze jestem szczera także jak się zachwycam Panskim geniuszem). natomiast takim niby "sportem" moim najukochańszym, no to jest wlasciwie mój obled jest rzucanie się w wielkie fale cieplych morz i oceanow. nie zebym jakos b.b. dużo w zyciu podrozowala, ale zdarzalo się. dla mnie wzburzone cieple morza czy ocean to po prostu narkotyk. 2 razy omal nie kosztowalo mnie to zycie i wcale nie było to daleko od brzegu, bo jak spiewala Zachwatowicz "no taka glupia to ja już nie jestem, no może glupia ale nie az tak" - trafiłam na to ostatnio na you tube. raz weszłam do oceanu w miejscu niedozwolonym (no nie bylabym sobą) a raz w nocy, no i dostałam solidna nauczke. mało pamiętam z dzieciństwa, tylko wyrywkowo wlasnie np. wakacje z Babcia i z siostra nad baltykiem, my - początek podstawówki jakos chyba, czarne chmury, wszyscy zeszli z plazy, wywieszono czarna flage, nadszedł sztorm a my z siostra skaczemy w falach, biedna Babcia omal zawalu nie dostala,, bo za nic nie chcialysmy wyjść. moja siostra z tego wyrosla, jest stateczna, a ja nie. rodzice nas na wszystko posylali, również na basen na legii 3 razy w tygodniu po 1,5 h (podobno już dawno nieczynny, szkoda), bo wychowywałam się na pięknym zielonym powislu, tuz obok legii. a wracając to nie rozumiem dlaczego dzieci wogole nie odczuwają zimna wody np. baltyku, przecież ja wtedy nie miałam ani grama tłuszczyku, po prostu szkielecik bylam, a teraz nie umiem naprawdę wejść do lodowatej wody, jak i wielu dorosłych. zaluje bardzo, bo bym zawsze w lecie jezdzila nad baltyk, a tak to nie ma sensu, bo smażenie się jak frytka to nie dla mnie.












    OdpowiedzUsuń
  3. na szczęście mam tu blisko fajne jezioro, które się porządnie nagrzewa w czasie upalow i dobrze się plywa, a najlepiej w deszczu. zabieram czasem starszych, oni w swietnej formie umysłowo-fizycznej(82, 78) i dobrze plywaja, ale czasem kreca nosem, ze ludzie kapia się z psami. dziwni ludzie. moi starzy znaczy się oczywiście ha ha. przepraszam za bledy, literówki itp. Panie Tygrysku czytam Pana stare rzeczy i czytam, a czasem jem lyzkami. to moja nirwana od czasu do czasu tak jak wzburzone fale to moja nirwana. pozdrawiam na razie marysia

    OdpowiedzUsuń
  4. i jeszcze co do obrazka, to tu faktycznie nie ma się czym zachwycać, chociaż de gustibus... ale od poprzednich "boskich cial" to ja już w kompleksy jakies popadałam straszliwe, a przypominam, iż sam Pan kiedyś nadmienić był raczyl, ze Panski blog odwiedzają również miedzy innymi "kobiety, starcy i dzieci", wiec tylko obawiam się, ze kazda z tych grup mogla wpaść w lekka nerwice, choć kazda z innego powodu. (zartowalam i proszę o więcej)...marysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podoba się Pani obrazek z Pigmalionem i Galateą?? Mnie zachwyca. A co do kobiet i starców, to chyba zapomniała Pani o ministrantach.

      Co do wody, mam dokładnie tak samo. Zimnej nie znoszę, nie wiem jak mogłem się dzieckiem, chudym, kąpać w Zatoce B. Fajnie pod tym względem było natomiast w pirackim Oxelösundzie, gdzie w głębokich fjordach dość płytka woda sobie była nad rozgrzanymi do białości granitowymi skałkami. (Za to w zimie można było z zimna tam oszaleć.)

      Ta Pani uczennica rzeczywiście nieźle brzmi. Może szuka męża? ;-)

      Pzdrwm

      Usuń
  5. Los na Ex Cathedra fajnie podsumował między państwem a własnością prywatną w realnym leberaliźmie: "A jeszcze bardziej fundamentalnie - co to w ogóle ta własność jest? Co to znaczy, że jesteś właścicielem swego mieszkania? Już wyjaśniliśmy na przykładzie pojazdu - jeśli przyjdzie mi do głowy przekimać się w twoim łóżku a tobie ten pomysł się nie spodoba, to możesz wezwać policję, by mnie ucapiła za kark i wystawiła za drzwi. Nic więcej i nic mniej. Czyli - tyle własności ile państwa. W państwie minimalnym własność też będzie minimalna a jeśli chcemy świętego prawa własności, to i państwo musimy uświęcić. Święte prawo własności w państwie minimalnym - nie da się. Ci korwiniści to jednak idioci"
    Tawariszcz Mąka

    OdpowiedzUsuń