Przedwczoraj to chyba bylo - dowiedziałem się ci ja, iż niezawodny Twitter zablokował gościa (i chyba nawet dość na tej platformie popularnego) za stwierdzenie, że "
mężczyzna nie może być w ciąży". (Po angielsku Słyszeliście o tym? I co? I nic oczywiście?)
Mógłbym o tym i wokół tego tomy napisać, epopeje, opery i symfonie - możecie wierzyć! - ale ja tylko z gorzką satysfakcją powiem: "Widzicie, kochane głupolki, dlaczego, mieliście czytać Ardreya?!"
triarius
Target wprawdzie nieco inny ale komentarzem jest: Idee mają konsekwencje.
OdpowiedzUsuńNo dobra, mają, tylko że zgodnie z moją optyką istotne jest pytanie: "skąd się biorą te idee, które mają realne konsekwencje?" I okaże się zapewne, iż biorą się ze szpęglerycznych procesów - historycznych, społecznych, plus natury danej K/C. Idee takie jak moje, idee takich jak ja, nie mają żadnego znaczenia dla "realu". Mogę to stwierdzić także jako człek bogaty piętnastoletnim doświadczeniem cenionego przez paru ludzi blogera.
UsuńTak to widzę, a jeśli masz jakieś własne przemyślenia w tym temacie i np. wciąż się nie zgadzasz, możemy nawet rozpocząć Ostatnią Intelektualną Debatę W Historii Wszechśwata. To też może coś znaczyć, patrząc egzystencjalistycznie.
Pzdrwm
Żeby mi było łatwo zarzucić brak skromności, uzupełnię, że przez "takiego jak ja" rozumiem też np. Spenglera czy Ardreya. (A Monteverdi był, jak wczoraj wyczytałem, totalnie zapomniany przez 250 lat, dosłownie odkryty w 1905, a z jego 18 opór mamy dziś 3. Takie właśnie znaczenie mają per se idee i niewyobrażalny geniusz!)
UsuńErrata: OPER, nie "opór". (Ale mi tu przybyło komętów! Swoją drogą, Ty coś teraz piszesz w tej epoce podpasek na tępych facjatach?)
OdpowiedzUsuńDemoralizujący hetflix :)
Usuń