Stwierdziłem, że warto przełożyć fragment z wystąpienia Oswalda Spenglera na Konwencji Biznesmenów Nadrenii-Westfalii (coś dla naszych wolnorynkowców!) w roku 1922. Spengler mówił tam na temat "Dwie twarze Rosji i wschodnie problemy Niemiec". (Rozbiłem to na nieco krótsze paragrafy dla lepszej czytelności.)
Można próbować oceniać [aktualne wydarzenia] "rosyjskimi oczyma", tak jak to zawsze czynią nasi komunistyczni i demokratyczni pisarze, oraz partyjni politycy - to jest z punktu widzenia zachodnich ideologii społecznych. Jednak nie jest to wcale "rosyjskie", niezależnie od tego, jak wiele zurbanizowanych* umysłów może tak uważać. Można także próbować oceniać je z zachodnioeuropejskiego punktu widzenia, traktując lud rosyjski dokładnie tak, jak każdy inny "europejski" lud. Jest to jednak tak samo błędne. W istocie prawdziwy Rosjanin jest zasadniczo bardzo nam obcy, tak obcy jak Hindus czy Chińczyk, których dusz także nigdy w pełni nie zrozumieliśmy.
Nie bez powodu Rosjanie wyraźnie rozróżniają "Matkę Rosję" od "ojczyzn" ludzi zachodu. Są to w rzeczywistości dwa całkiem inne i obce sobie światy. Rosjanin rozumie tę alienację. Jeśli nie jest mieszanego pochodzenia, nigdy nie pokona nieśmiałej odrazy lub naiwnego podziwu wobec Niemców, Francuzów czy Anglików. Tatarzy czy Turcy są, w swych obyczajach**, bliżsi i lepiej przezeń rozumiani.
Łatwo może nas zwieść geograficzne pojęcie "Europa", które w rzeczywistości powstało jedynie wraz z pierwszymi drukowanymi w roku 1500 mapami. Prawdziwa Europa kończy się na Wiśle. Działalność rycerzy krzyżackich w regionie bałtyckim było kolonizacją obcego terytorium i ci rycerze sami nigdy o tym w inny sposób nie myśleli.
Aby osiągnąć zrozumienie obcego ludu, musimy spojrzeć na naszą własną przeszłość. Rosyjska historia pomiędzy latami 900 i 1900 po Chrystusie nie odpowiada historii Zachodu z tych samych stuleci, ale raczej okresowi rozciągającemu się między epoką rzymską a wiekiem Karola Wielkiego i cesarzy z dynastii Hohenstaufów. Nasza poezja heroiczna, od Arminiusza do ballad Hildenbranda, Rolanda i Nibelungów, została niejako powtórzona w rosyjskiej heroicznej epice, w bylinach, które powstały wraz z rycerzami na dworze księcia Włodzimierza (zm. w 1015), wyprawą Igora, oraz z Ilią Muromcem, pozostały zaś żywotne i płodną sztuką przez całe panowanie Iwana Groźnego, do Piotra Wielkiego, do spalenia Moskwy, i do dnia dzisiejszego.
Jednak każdy z tych światów pierwotnej poezji wyraża całkiem inny rodzaj podstawowych uczuć. Rosyjskie życie ma całkiem inne znaczenie. Nieskończone równiny stworzyły mniej ukształtowaną*** formę ludzkości, pokorną i posępną, łatwo zatracającą się w płaskich bezkresach swej ojczyzny, pozbawioną prawdziwej osobistej woli i skłonną do niewolnictwa. Te cechy stanowią tło wielkiej polityki w Rosji od Dżingis Chana do Lenina****.
-------------------------
* W oryginale "citified", czyli coś jak "uczyniony miejskim", czy "przeniesiony do miasta". Całkiem dosłownie to by było "umiastowiony". Wyraźnie jest tu wyczuwalne, że jest w tym coś nienaturalnego - dlatego zdecydowałem się zastosować tak niekonwencjonalne tłumaczenie, zamiast powiedzieć po prostu coś w stylu "miejskich umysłów".
** Dosłownie "ways of life" czyli "sposobach życia". Czyli coś mocniejszego niż byle "obyczaje", które mogą się komuś kojarzyć ze skansenem, czy grupą folklorystyczną.
*** W oryginale "softer", co może także oznaczać "miększą" lub "łagodniejszą". Z całą pewością chodzi jednak o to, co powiedziałem, a tylko tłumaczowi na angielski (bo ja to tłumaczyłem z angielskiego, podczas gdy pierwotnie musiało to być po niemiecku) nie udało się tego zgrabniej i jednoznaczniej ująć.
**** O Stalinie, Andropowie, Gorbaczowie, czy Putinie nie ma tu nic, bo było to - przypominam - mówione w roku 1922 (i to nie pod koniec, a 14 lutego). Osobiście nie widzę jednak, by bardzo wiele się w Rosji od tamtych czasów zmieniło.
-------------------------
Dalszy ciąg też jest ciekawy, choć może mniej taki na pierwszą stronę, do wstępniaka. Może kiedyś go przetłumaczę, jak będzie odzew - masowe petycje, nocne czuwania, modły, drobne (i mniej drobne) prezenty... Itd.
triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.
Myślę identycznie!
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że nie potrafię tego tak ładnie wyłożyć jak Spengler!
W takim razie jestem pełen dumy ze swojej oceny wschodnich sąsiadów!
Wiele osób uważa, że nasza kultura i rosyjska są tożsame, jak strasznie się mylą.
A może już takich co są zarażeni rosyjskością mamy u nas?
Pozdrawiam
masowe petycje, nocne czuwania, modły, drobne (i mniej drobne) prezenty... Itd.
OdpowiedzUsuńa także posty, samobiczowanie, klęczenie na grochu we włosiennicy, czytanie Gazwybu...
jeśli nie chce Ci się tłumaczyc, daj chociaż linka do tekstu w lengłidżu
bo podobne mądrości ludowe pisał Pipes w Russia under old regime i warto je skonfrontowac
Również Puszkin napisał, że Rusowie są "mięccy". Może chodzi o tę ich pokorę, fatalizm, pogodzenie się z losem?
OdpowiedzUsuńA może mają specyficzną, niespotykaną u nas zapadników artystyczną wrażliwość, dzięki czemu malowali takie piękne ikony i pisali takie zajmujące powieści?
A może chodzi o to, że są bardziej plastyczni (kowalni)?
OdpowiedzUsuńMożna im zmienić środę na nadzielę, prawosławie na marksizm, i nadal żyją?
Do wiki3
Masz rację. Koneczny już dawno pisal, że polska odmiana cywilizacji łacińskiej i moskiewska odmiana cywilizacji turańskiej to tacy bracia jak Abel i Kain czy Remus i Romulus.
Koneczny zwracał też uwagę, na dużą ilość "zmoskwiconych głów" w polskich stronnictwach :P
@ anonimowy
OdpowiedzUsuńZapewne są w tym zawarte wszystkie te sprawy, fakt. Ja i tak właśnie zmieniłem to na "mniej ukształtowaną", bo tylko tak daje się ew. w zrozumiałym sensie przetłumaczyć to pojedyncze "soft". Wdawać się w jakieś obszerne wywody w końcu nie można, skoro tam jest jedno słowo. Ale to w sumie o to właśnie musi chodzić.
Co do ikon, to, Spenglerem jadąc, należałoby zapytać, czy i myśmy pięknych religijnych obrazków nie tworzyli? Oraz rzeźb, inicjałów w manuskryptach, no i religijnej architektury? To chyba bardziej zależy od wczesnej, naprawdę twórczej i naprawdę religijnej fazy rozwoju danej Kultury (mówiąc językiem Spenglera), niż od jakości samej kultury.
W końcu czy mozaiki wczesnej Kultury magiańskiej (bliskowschodniej w dużym uproszczeniu - żydowskiej, wczesnochrześcijańskiej, później islamskiej) nie były naprawdę piękne i naprawdę religijne? Albo jej późniejsze arabeski powiedzmy?
I w innych Kulturach jest tak samo, weźmy Chińczyków, choć chyba niewiele się u nich z tamtej epoki zachowało. Może w tej środkowoamerykańskiej był raczej koszmar i makabra, ale Indianie zawsze mieli religijną obsesję tortur, może to dla nich było piękne i subtelne? ;-)
Zresztą ikony to przecież wynalazek bizantyński, a więc, Spenglerem jadąc, także magiański.
Pozdrawiam
Szczerze mówiąc nie zbyt podoba mi się koncept cywilizacji magiańskiej.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem co rozmiłowani w winie, chłopcach oraz ikonach Bizantyjczycy mieliby mieć wspólnego z nienawidzącymi alkoholu i sztuki figuratywnej, a uwielbiającymi (po swojemu...) kobiety muzułmanami?
Aryjscy i szyiccy Persowie też mają nie za dużo cech wspólnych z semickimi i sunnickimi Arabami.
@ anonimowy
OdpowiedzUsuńA Sparta i Ateny, Sybaris i tamto miasteczko Pitagorasa (Kroton chyba)? I różne takie.
Moim zdaniem koncepcja K./C. magiańskiej jest właśnie wyjątkowo genialna i płodna. (Nawiasem mówiąc nawet Toynbee uważa kwestię bliskiego wschodu za wyjątkowo fascynującą i niedopracowaną, tylko oczywiście on nie może się zgodzić na koncepcję S.)
Trzeba to dokładnie poznać, wtedy wszystko się zgadza. Np. to, że islam to jest REFORMACJA tej Kultury. I no? Nadal nie pasuje? ;-)
Pozdrawiam
Z tą ich kulturą nie jest aż tak dobrze.
OdpowiedzUsuńIkony są niezłe, pisarstwo?
Ilu ich pisarzy, poetów miało zachodnie lub nawet murzyńskie korzenie?
Budowle, choćby Petersburg budowali
zachodni rzemieślnicy.
Na dobrą sprawę gdyby mieli wspaniałych ludzi kultury i uczonych, to chyba nie chwaliliby się Łysenką?
Jak im ktoś czegoś nie zrobił, nie ukradli, to ich własny dorobek jest bardzo skromny.
Pozdrowienia
Ktoś (nie pomnę kto, ale cytował go Łysiak w MBC[super ekstra plus] i Kielichu[jak na Łysiaka dno, warsztatowo jak zawsze bardzodobra, ale treś słaba]) to kiedyś pięknie ujął, że Europa się kończy tam, gdzie najdalej wysunięta jest gotycka katedra. Nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńZ tym kończeniem na Wiśle i niesieniem kaganka cywilizacji w dzicz przez zakon to trochę przesada, ale w sumie nikt nie jest bez winy. Tutaj wydaje mi się, że Spengler wykazał odrobinę teutońskiego myślenia. Ale ogólnie racja.
Tygrysie,
OdpowiedzUsuńdyskutowaliśmy, co jest prawicą, a co ją nie jest, więc masz jasno podane determinanty. Polecam swój ostatni tekst.
pozdrawiam
@ Mustrum
OdpowiedzUsuńDokładnie! A chronologicznie się skończy, gdy przebrzmią ostatnie viole da gamba.
Naprawdę nie chciałbym być fellachem w Europie, gdzie już nikt nie gra, nie nadaje i nie słucha viol da gamba! Nawet chodzi mi po głowie epigramat na ten temat. (A przez epigramat rozumiem tu całkiem poważny wiersz, ino bez rymu.)
Pozdrawiam
@ Kirker
OdpowiedzUsuńTak, czytałem na niepoprawnych. Kojarzę tę metodę, choć się całkiem z nią nie zgadzam.
W każdym razie chwilowo atakujemy Bestię oba, choć teoretycznie (tylko teoretycznie przecież) z przeciwnych stron. Z których każda dla swego przedstawiciela jest "prawą". Dość zabawne, ale czy to mało paradoksów mamy dookoła?
Najważniejsze, że "It's not about who's right, it's about who's left". Mam nadzieję, że wyczuwasz wszystkie liczne możliwości interpretacyjne tego stwierdzenia Ojca Amerykańskiego Karate? ;-)
Pozdrawiam